„Jej właściciela nazwaliśmy Mario. Był prawdopodobnie hybrydą, ponieważ mógł mieć wzrost człowieka. Miał jednak wydłużoną głowę i po trzy palce u rąk i nóg, co oczywiście znowu wskazuje na przynależność do jakiejś zaawansowanej starożytnej rasy. Jego wiek ustalono na około 1700 lat. Mógłbym pokazać ci o wiele więcej, ale nie mam tego tutaj. Znacznie więcej wciąż leży w tym grobowcu. Znajduje się tam gigantyczna głowa bardzo podobna do tej, ale dużo większa…” – oznajmił, pokazując rękoma niemal dwukrotnie większą głowę od Mario.
Obok niej leżał kamień, także pochodzący z grobowca, który, jak mi powiedziano, był nietypowo ciężki jak na swój rozmiar. Następnie doktor sięgnął po mniejsze kartonowe pudełko, otworzył je, wyjął jego zawartość i położył na mojej dłoni. Na mojej ręce spoczęła mała czaszka (ryc. 5). Byłam zadowolona, że wreszcie trzymam czaszkę nieznanej starożytnej istoty. Starałam się zapamiętać jak najwięcej szczegółów, aby móc ją później narysować, ponieważ nie wolno mi było robić zdjęć. To nie była pierwsza czaszka, jaką trzymałam w życiu w dłoniach, i wyglądała bardzo prawdziwie. Rok przed tą podróżą studiowałam bioarcheologię i miałam okazję oglądać oraz trzymać w dłoniach ludzkie kości, w tym wiele różnych czaszek należących, zarówno do dorosłych, jak i młodych osób. Ta bardzo lekka goła czaszka miała znajomą barwę i szwy w miejscach, które przypominały mi normalną ludzką czaszkę, ale na tym te podobieństwa się kończyły. Byłam oniemiała. Wielkie oczodoły wpatrywały się głęboko we mnie. W zakłopotanie wprawiał mnie okrągły otwór gębowy. Istota nie miała szczęki ani zębów!
Ryc. 5. Wygląd małej czaszki widzianej pod różnymi kątami.
„Sądzimy, że w celu przyjmowania pokarmów musiały zasysać składniki odżywcze w płynnej postaci” – stwierdził lekarz.
Poniżej, u podstawy czaszki w części środkowej znajdował się prawie kwadratowy otwór, tam gdzie czaszka była dawniej przytwierdzona do kręgosłupa. U ludzi ten otwór (Foramen Magnum) ma kształt owalny i nie jest położony centralnie. Można było odnieść wrażenie, że trzymam czaszkę jednego z tych humanoidów mierzących 60 centymetrów wzrostu. Gdy ją oddałam, spytałam lekarza z Nazca, co zamierza zrobić z tym wszystkim.
„Naprawdę nie chcę iść do więzienia” – powiedział. – „Nie wiem, co zrobić z tym wszystkim. Nie tak dawno temu skontaktowały się ze mną istoty pozaziemskie i postanowiłem zacząć pokazywać te niezwykłe szczątki każdemu, kto chce je zobaczyć. Byłem też chory, miałem raka. Obcy powiedzieli mi, abym udał się do komory hiperbarycznej w celu pozbycia się go. Posłuchałem ich rady i teraz czuję się świetnie, ale żyję w strachu. Boję się, że peruwiańskie ministerstwo kultury znajdzie mnie i oskarży o rabowanie grobów, którego nie popełniłem. Zgodziłem się pokazywać te szczątki ludziom. To wszystko. Mam nadzieję, podobnie jak wszyscy, którzy są zaangażowani w to odkrycie, że ministerstwo kultury wyda oświadczenie, iż te humanoidalne ciała są tylko kukłami, nie zaś prawdziwym znaleziskiem. Jeśli tak się stanie, będę mógł nadal je pokazywać bez obawy o bycie ściganym. Nie oskarżą mnie o upublicznianie kukieł. Moglibyśmy umieścić je tutaj w Nazca w muzeum w galerii dla zainteresowanych turystów”.
„Ale jeśli są prawdziwe, nie chcesz, żeby świat się o tym dowiedział?” – zaprotestowałam.
„Tak” – odrzekł. – „Ale w tym momencie po prostu musi być tak, jak jest, aby świat poznał to znalezisko. Nie każdy wspiera prawdę. Istnieją potężne organizacje, które nie chcą, żeby takie informacje krążyły, i mogą być niebezpieczne”.
„Wiem” – odrzekłam, kiwając głową ze zrozumieniem. Opowiedziałam im o moim planie napisania o tym, co tam zobaczyłam i czego się dowiedziałam, dzięki czemu ta sprawa mogłoby dotrzeć do zainteresowanych osób w innych krajach.
„Ale nie w Peru?” – spytał. – „Nie chcę zwracać uwagi miejscowych”.
„Nie, nie tutaj, nie martw się” – uspokoiłam go. Ponownie poprosiłam go o zgodę na wykonanie zdjęć. Nie chciał żadnych zdjęć w Internecie. Bez względu na to, co mówiłam, aby uspokoić jego obawy, konsekwentnie odmawiał zgody na nie. Wszak byłam obcą osobą i nie wiedzieli, czy mogą mi zaufać. Próbowałam przed odejściem utrwalić obrazy mumii w swojej pamięci. Odjeżdżając miałam nadzieję, że wrócę innym razem obejrzeć je ponownie.
Desperacko pragnęłam dowodu na to, co właśnie zobaczyłam. Wiedziałam, że rysunki są dopuszczalne w archeologii jako dowód na położenie i wygląd stanowiska. Ale wygląd i położenie stanowiska tych artefaktów były utrzymywane w tajemnicy. I to było wszystko, czym dysponowałam. Następnego dnia wykonałam szkice biologicznych pozostałości tego, co widziałam poprzedniej nocy, jednakże wciąż czułam, że potrzebuję zdjęć. Jak mówi znane powiedzenie, obraz jest wart tysiąc słów. Żywiłam też nadzieję na znalezienie peruwiańskiego artefaktu, który przedstawiałby istotę z dłońmi i stopami wyposażonymi w trzy palce, co potwierdziłoby, że takie istoty rzeczywiście były widywane przez starożytnych ludzi, a nawet mogły żyć wśród nich w pewnym okresie historycznym.
Kilka dni później przedstawiono mnie Victorowi Q., lokalnemu dziennikarzowi i badaczowi zjawiska UFO. Juan przedstawił mnie jako archeolożkę, która jest zainteresowana zjawiskiem ET i niedawno odkrytymi mumiami z Nazca. Victor znał dobrze lekarza z Nazca i miał zdjęcie dwóch mniejszych humanoidów nazwanych przez naukowców Josefiną i Alberto, którym chętnie się ze mną podzielił (ryc. 6; zdjęcie w środku). Znał też rabusia grobów „Mario” (huaquero w miejscowym języku keczua), który odkrył grobowiec. Wyglądało też na to, że znał również miejsce jego położenia, ale nie miał zamiaru wyjawiać go nikomu, aby „chronić to, co wciąż tam leży”. Potem dowiedziałam się, że grób znajduje się w jaskini położonej gdzieś pomiędzy dwiema małymi rzekami stanowiącymi dopływ rzeki Nazca.
Ryc. 6. Mierzące 60 centymetrów wzrostu istoty nazwane Josefiną i Alberto. Peruwiański biolog Cruz Rioz-Lopez stwierdził, że Josefina biologicznie przypomina gada spokrewnionego z dinozaurami. Jej przedramię i kości nóg nie mają znanego nauce przodka, poza tym jej DNA różni się od wszystkich znanych gatunków na Ziemi. Ma także jaja w układzie rozrodczym i długi metalowy implant w górnej części piersi.