Jak większość ludzi wie, podczas cofania się w czasie tektonika płyt tradycyjnie zamyka Ocean Atlantycki i przysuwa sąsiadujące kontynenty bliżej siebie kosztem pozostałych oceanów, w szczególności Oceanu Spokojnego.
Zamiast tego wyobraźmy sobie, co by się stało, gdybyśmy usunęli po kolei każdy kolorowy pasek bez umieszczania na siłę danych dotyczących płyt w wymyślonej wcześniej układance Oceanu Atlantyckiego. Wzór pasków powstały w następstwie geologicznego mapowania podłoża skalnego dna oceanów demonstruje, że każdy z pozostałych oceanów można tak samo łatwo zamknąć i każdy sąsiedni kontynent można również tak samo łatwo przysunąć bliżej innego. Dla mnie to nowe mapowanie dostarcza solidnych dowodów na to, że wszystkie oceany stopniowo ulegają zamknięciu i w związku z tym wszystkie kontynenty przysuwają się bliżej siebie w miarę cofania się w czasie, ale nie w ramach przypadkowego procesu na Ziemi o stałym promieniu, w który obecnie każe nam wierzyć tektonika płyt.
Na podstawie tych obserwacji stawiam proste pytanie do rozważenia. Czy dysponując danymi z mapowania podłoża skalnego dna morskiego nadal uzasadnione jest ich ignorowanie i czy wciąż powinniśmy utrzymywać, że należy zamknąć tylko Ocean Atlantycki w celu scalenia starożytnego superkontynentu Pangei?
Od czasów dzisiejszych do triasu
Na rycinie 8 przedstawiam, co się stanie, kiedy będziemy cofać się w czasie i stopniowo wycofywać lawę wulkaniczną reprezentowaną przez każdy kolorowy pasek dna morskiego z powrotem do płaszcza, skąd ona pochodzi. Po prostu usuwam po kolei każdy kolorowy pasek i zmniejszam promień starożytnej Ziemi zgodnie z danymi dotyczącymi powierzchni, aby złożyć z powrotem wszystkie płyty w modelu Ziemi o mniejszym promieniu.

Ryc. 8. Kuliste modele małej Ziemi od okresu jury do współczesnej Ziemi o rosnącym promieniu (Maxlow, 2018)
Ten szereg obrazów pokazuje, że sukcesywnie zmniejszając promień i powierzchnię Ziemi w toku cofania się w czasie wszystkie pozostałe kontynenty i płyty łączą się ze sobą, pasując do siebie z dokładnością wynoszącą ponad 99 procent bez potrzeby arbitralnej fragmentacji skorup kontynentalnych, pozbywania się istniejących skorup w drodze subdukcji czy wymyślania a priori skorup w celu zachowania stałego promienia Ziemi.
Na tej rycinie w okresie wczesnej jury (glob skrajnie po lewej) wszystkie kolorowe skały wulkaniczne z dna morskiego wycofały się do płaszcza. Marginalne baseny osadowe przedstawione na biało także łączą się ze sobą, tworząc globalną sieć basenów osadowych zbiegających się z kontynentalnymi basenami osadowymi. Z tych obrazów wynika, że to unikalne dopasowanie i ułożenie płyt nie może być zwykłym zbiegiem okoliczności.
Pangea z permu
Kontynuując zmniejszanie promienia Ziemi i modelu geologicznego wstecz w czasie do okresu późnego permu – około 250 milionów lat temu – wszystkie młode wulkaniczne skorupy dna morskiego oraz większość osadów morskich leżących wzdłuż półek kontynentalnych zostają usunięte (patrz rycina 3). Rozkład opublikowanych starożytnych mórz kontynentalnych jest także zaznaczony na niebiesko.
W odróżnieniu od konwencjonalnej praktyki na tym modelu widać, że wszystkie skorupy kontynentalne łączą się dokładnie w jedną unikalną układankę płyt, tworząc globalny superkontynent Pangeę w okresie późnego permu przy o połowę mniejszym promieniu Ziemi niż obecnie. Każdy z modeli małej Ziemi pokazuje też, że duże oceany Panthalassa, Tetyda i Japetus są zbędne. Zastępują je mniejsze morza kontynentalne o tych samych nazwach będące prekursorami współczesnych oceanów Spokojnego i Atlantyckiego, a także starożytne baseny osadowe położone na wielu dzisiejszych kontynentach.
W tych modelach przejście od starożytnych mórz do współczesnych oceanów miało miejsce dopiero, kiedy przedstawiony na rycinie 3 superkontynent Pangea zaczął pękać i łamać się, tworząc współczesne kontynenty i wkraczające między nie współczesne oceany. Przewiduje się, że ten rozłam rozpoczął następnie odpływ wody ze starożytnych mórz kontynentalnych do nowo otwierających się współczesnych oceanów oraz wylew nowych wód z nowo powstających stref rozprzestrzeniania się grzbietów oceanicznych.
Wstępne wnioski wyciągnięte z tych modeli małej Ziemi o rosnącym promieniu są takie, że nie są potrzebne przypadkowe, nieprzewidywalne, różnorodne możliwości ułożenia płyt ani źle zdefiniowane ich historie. Nie jest też konieczne, aby rozległe, w dużej mierze hipotetyczne starożytne oceany odpowiadały założeniu stałej powierzchni oraz by fragmentacja jakichkolwiek współczesnych kontynentów wpisywała się w badania nad paleomagnetyczną wędrówką biegunów. Zamiast tego widać, że starożytne skorupy kontynentalne ściśle otaczają i w pełni opasują starożytną mniejszą Ziemię. Jak wcześniej wspomniano, ta zdolność do ponownego precyzyjnego ułożenia się kontynentów na Ziemi o mniejszym promieniu potwierdza, że tektonika płyt jest błędna.
Od permu do archaiku
Aby jeszcze bardziej podważyć tektonikę płyt, sprawdzimy teraz, co mają do powiedzenia skorupy kontynentalne.
W dawniejszych czasach przed permem skorupa kontynentalna pokrywała całą Ziemię i odsłonięte lądy superkontynentalne określała sieć kontynentalnych mórz pokrywająca się z siecią basenów osadowych. Zbudowanie modeli małej Ziemi z czasów wczesnego archaiku wymaga radykalnego podejścia do geologicznej odwróconej inżynierii w czasie. To podejście opiera się przede wszystkim na ustalonej sieci kontynentalnych basenów osadowych otaczających każdą ze skorup starożytnych kratonów i górotworów przedstawionych jako skorupy w kolorze czerwonym i khaki (rycina 9).

Ryc. 9. Ułożenie skorup i geografia linii brzegowej rozszerzającej się Ziemi od archaiku do współczesności. Starożytne linie brzegowe są pokazane jako niebieskie linie, a starożytne morza i współczesne oceany mają niebieski odcień. (Maxlow, 2018)