Porażka recenzji naukowych w dziedzinie medycyny

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 121 (5/2018)
Tytuł oryginalny: „Failure of Peer Review in Medicine”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 25, nr 4

Brendan D. Murphy

 

Obecnie Nauka jest stawiana na piedestale. Objawił się nowy bóg; jego wysocy rangą kapłani odprawiają obrzędy przy pomocy reaktorów jądrowych, badających Księżyc rakiet, kineskopów i wiązek laserowych. Ich terytorium jest święte; laicy nie mają nań wstępu.

Bruce Cathie,

The Energy Grid (Matryca energetyczna)

 

W ostatnich latach wady w systemie recenzji naukowej stały się tematem licznych krytycznych artykułów i dociekań. Najwyższy czas, aby świat zwrócił uwagę na to, co mówią krytycy, przynajmniej ze względu na konsekwencje dla medycyny i zdrowia.

Sprawa recenzji naukowej od dawna zajmuje szczególne miejsce w nauce. Dochodzenie w sprawie wstrzymywanych innowacji, wynalazków, metod leczenia, lekarstw i tym podobnych ujawniło, że jej system sprawdza się wyjątkowo dobrze w przypadku jednej rzeczy – cenzury. Może ona oznaczać cenzurę czegokolwiek, od przeciwstawnych punktów widzenia do innowacji obnażających nieprawdziwość faworyzowanych dogmatów, produktów lub usług (zagrożenie ekonomiczne). Problem leży w samej naturze mechanizmu, o czym boleśnie przekonało się wielu naukowców.

Prawdę mówiąc, systemowa porażka recenzji naukowej jest jedną z najbardziej wstydliwych tajemnic poliszynela funkcjonujących w świecie nauki. Jak mówi dr David Kaplan:

 

Recenzja naukowa znana jest z tego, że sprzyja uprzedzeniom, niekompetencji, nadmiernym wydatkom, nieefektywności i korupcji. Nadmiar publikacji dokumentuje braki jej systemu.1

 

Australijski socjolog Brian Martin rozwinął ten temat w swoim doskonałym artykule „Strategies for Dissenting Scientists” („Strategie wobec sprzeciwiających się naukowców”):

 

Pewne rodzaje innowacji są mile widziane w nauce, jeśli wpasowują się w ustalone ramy i nie zagrażają kluczowym interesom. W związku z powyższym nauka jest pod wieloma względami podobna do systemu dogmatów. Dysydenci nie są witani z otwartymi ramionami. Są lekceważeni, odrzucani, a czasami atakowani.2

 

Badacz koncepcji elektrycznego wszechświata i krytyk teorii Wielkiego Wybuchu Wal Thornhill powiedział wprost w wywiadzie udzielonym dla GFM Media, że system recenzji naukowej sprowadza się do cenzury. Jego zdanie podziela inny naukowiec Gary Novak:

 

Recenzja naukowa to w istocie cenzura będąca formą tyranii nad umysłem. Cenzura nie prowadzi do oczyszczenia; ona deprawuje… Jest wiele śmieciowej nauki i bzdur, które przechodzą przez proces recenzji naukowej.3

 

Brian Martin pyta retorycznie:

 

Co [naukowcy] zyskują, poświęcając czas na pomaganie osobom spoza establishmentu? Niewykluczone, że rzekome odkrycie okaże się bezużyteczne bądź błędne ze standardowego punktu widzenia. Ale jeśli taka osoba dokona rzeczywistego odkrycia, zdobędzie zaszczyty kosztem już działających na danym polu, którzy włożyli wiele trudu w dotychczasowe idee.4

 

Właśnie tu tkwi kłopot z posuwaniem nauki do przodu i zmianą paradygmatów. Są one tak podatne na zmianę, jak umysły je podtrzymujące.

 

Problem z „ekspertami”

Fakty są takie, że naukowcy, podobnie jak laicy, mają skłonność do przywiązywania się do swoich ukochanych teorii i opinii, zwłaszcza kiedy zostali fizycznie obdarowani albo publicznie zdobyli uznanie lub gratyfikację finansową dzięki nim. Naukowcy, tak jak ludzie nieobeznani w danej dziedzinie, są wrażliwi emocjonalnie i mają czasami dosyć duże ego – częściowo z uwagi na swoją „wiedzę” i tytuły akademickie, kwalifikacje, teorie itp.

Gdy to wielkie ego należące do ludzi uznawanych ogólnie za „ekspertów” obejmie stanowisko władzy lub wpływu, może hamować tempo rozwoju nauki, a także rozumienie nowych odkryć czy teorii, szczególnie gdy pełni funkcję „recenzenta naukowego” wysoko postawionego w prestiżowych publikacjach. Zbyt wielu z takimi możliwościami staje się zwykłymi stróżami i nie pragnie wspierania innowacji czy nowych przełomowych rewelacji na skalę kopernikańską, lecz dąży do utrzymania status quo, który wyniósł ich na zajmowaną pozycję.

W swojej znakomitej książce Doctoring Data (Preparowanie danych) dr Malcolm Kendrick stwierdza, że „z definicji każdy, kto jest «ekspertem» w dziedzinie medycyny, będzie popierał każdy obowiązujący w danym czasie dogmat”.5 Dobrze unaocznia to badanie dynamiki władzy w medycynie.

 

 

Dr Malcolm Kendrick i jego książka Doctoring Data (Preparowanie danych). (Zdjęcia: drmalcolmkendrick.org)

 

Script logo
Do góry