Paradoks rozwiązany w świetle matrycy

Kiedy prof. Andrew Truscott wraz ze swoimi współpracownikami z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego przeprowadził fizycznie eksperyment Wheelera z opóźnionym wyborem (uważany wcześniej jedynie za eksperyment myślowy), wyniki okazały się zdumiewające i dokładnie takie, jakie przewidywał Wheeler. Szczegóły eksperymentu Truscotta są opisane w magazynie Nature Physics z maja 2015 roku w artykule zatytułowanym „Wheeler’s Delayed-Choice Gedanken Experiment with a Single Atom” („Eksperyment myślowy Wheelera z opóźnionym wyborem z pojedynczym atomem”).

Wspomnianych niżej maleńkich cząsteczek nie można precyzyjnie namierzyć. Ale ich szlak od źródła do celu można monitorować. Ważne jest też, aby pamiętać, że cząstki są wystrzeliwane pojedynczo – jedna w każdej próbie – i że sprzęt monitorujący tor ich lotu jest przez cały czas włączony, nawet kiedy nie jest używany. Zatem z punktu widzenia samej cząstki absolutnie nic się nie zmienia. Te cząstki mogą być fotonami, elektronami, atomami, a nawet molekułami węgla. Te uwagi odnoszą się na równi do eksperymentu Wheelera, jak i słynnego eksperymentu z dwiema szczelinami. Jeśli droga pokonywana przez serię wystrzeliwanych oddzielnie cząstek mających do wyboru dwie możliwe ścieżki prowadzące do ekranu docelowego nie jest obserwowana ani rejestrowana, wówczas obraz na ekranie pokazuje, że każda z nich przemieszczała się jednocześnie wzdłuż obu ścieżek w formie fali, ale w ekran „uderzała” jako cząstka. [Więcej informacji na ten temat znaleźć można w artykule „Rzeczywistość narracyjna” w dziale „Wieści ze świata nauki” w 124 numerze (2/2019) Nexusa].

Dowód na ten dziwny rezultat odkryto, przeprowadzając eksperyment z bardzo dużą liczbą odrębnych „strzałów” i studiując falowe wzory uderzeń. Jeśli ścieżka pokonywana przez każdą cząstkę jest monitorowana (obserwowana albo rejestrowana), cel pokazuje, że cząstka przemieszczała się wzdłuż jednej lub drugiej ścieżki (a nie obu jednocześnie), tworząc na ekranie wzór przypominający uderzenia pocisków.

Sugeruje się, że nie jest nawet konieczne oglądanie eksperymentu. Wykorzystanie maszyn do przeprowadzania i rejestrowania eksperymentu podobno daje dokładnie taki sam wynik, o ile istnieje zapis, który może sprawdzić człowiek, bowiem zgodnie z regułą narracyjną zdarzenia muszą być spójne ze swoimi historiami i vice versa.

Wiedza i tylko wiedza dała dwa wyraźnie odmienne rezultaty. To jest paradoks. Obserwacja wpłynęła na wynik.

Truscott zaakcentował tę niesamowitą prawdę, stwierdzając: „…atomy nie «przemieszczały się». [Dopiero] gdy są monitorowane pod koniec swojej «podróży», ujawnia się ich falowe lub cząsteczkowe zachowanie”. Cząsteczki wyłaniają się w fizycznej rzeczywistości, tak jakby się przemieszczały.

Pytanie brzmi zatem: skąd? Odpowiedzią jest matryca. A to, jak się pojawiają, zależy całkowicie od obserwatora.

 

 

Grafika: experimentor4u.wordpress.com

 

 

Rozwiązanie

Podsumowując oba wspomniane wyżej eksperymenty, kiedy monitoruje się informacje o ścieżce, cząsteczka porusza się w „normalny sposób”, ale kiedy nie monitoruje się tych informacji i stosuje się ściśle regułę narracyjną, ścieżka nawet nie istnieje!

W takim przypadku jedynym monitorowanym zdarzeniem bezpośrednio poprzedzającym dotarcie cząstki do ekranu docelowego jest sama projekcja. W takiej sytuacji przed cząstką są dwie ścieżki do wyboru. Z tego względu nie ma ona innego wyboru, jak tylko zmaterializować się u celu, jakby pokonała je obie! W przeciwnym razie doszłoby do złamania reguły narracyjnej! A ponieważ (w fizycznej rzeczywistości) jest to możliwe tylko w przypadku fal, to takie właśnie pojawią się dowody.

Podobnie dzieje się w dobrze znanym eksperymencie tunelowania kwantowego, w którym cząsteczki „w niemożliwy sposób” opuszczają szczelnie zamknięty pojemnik, nie wydostając się na zewnątrz w konwencjonalny sposób. Wydają się wymykać z wnętrza, jakby przemieszczały się w tunelu, podczas gdy w rzeczywistości wyłaniają się po prostu z matrycy poza ścianami zbiornika.

Czy rozwiązanie tego paradoksu mogłoby być prostsze? Oczywiście, ale wymagałoby ono zaakceptowania istnienia matrycy, z której cały czas wyłania się dla naszych zmysłów fizyczna rzeczywistość.

 

Cyfrowa natura rzeczywistości

Jeśli to prawda, to dlaczego nie miałoby to dotyczyć również codziennego zwyczajnego świata złożonego z obiektów i zjawisk dużych rozmiarów? Rzeczywiście jest to możliwe. Skąd jednak o tym wiadomo?

Tak czy inaczej, praktycznie wszystkie normalne zdarzenia da się obserwować czy też sprawdzać. Nie wspominając już o ogromnej liczbie sposobów postrzegania lub rejestrowania zdarzeń przez wielu świadków. Ilość normalnych „codziennych” danych jest tak olbrzymia, codzienne obiekty tak stosunkowo wielkie, a liczba świadków tak potencjalnie przytłaczająca, że nic dziwnego, iż nasz świat jest silnie materialny (realny). Wszystko, co istnieje, ma charakter cyfrowy – wydzielone na poziomie mikro, zbyt małym, aby mogło być dostrzegalne na makroskopowym poziomie codziennej rzeczywistości.

Model natury uwzględniający matrycę odnosi się na równi do materii wszelkiej wielkości. Po prostu nie możemy go obserwować w pełnym zakresie rozmiarów. (Pozornie) linearne, zwyczajne związki przyczynowo-skutkowe doświadczane w codziennym życiu są po prostu zaburzoną percepcją znacznie głębszej rzeczywistości. Reguła narracyjna znajduje zastosowanie zarówno do codziennego świata, jak i kwantowego świata maleńkich cząstek, zgrabnie rozwiązując paradoks bez jakiejkolwiek potrzeby konstruowania „dualizmu” korpuskularno-falowego.

Script logo
Do góry