Początkowo jesteśmy związani zakochaniem poprzez obfite wyzwalanie oksytocyny i cieszą nas ekscytujące szczyty wyzwalania dopaminy w czasie naszych seksualnych zbliżeń. Stopniowo blask oksytocyny blednie i zaczynamy się odkochiwać. W rezultacie utrzymanie ekscytującego życia seksualnego staje się coraz trudniejsze.

Zamiast cieszyć się szczytami dopaminy coraz częściej musimy po rutynowych stosunkach seksualnych zmagać się z jej dołkami. Zaczynamy widzieć wszystkie wady partnera, które przedtem kryły się za zasłoną wysokiego poziomu oksytocyny (z częstych kontaktów fizycznych bez nieprzyjemnych podświadomych asocjacji). Te dołki dopaminy mogą trwać do dwóch tygodni powodując znaczne napięcia w związku. W tym okresie stajemy się poirytowani, zrzędliwi, niezadowoleni, sfrustrowani, obwiniamy się nawzajem i doznajemy innych podobnych negatywnych emocji będących wyrazem biologicznego kaca. Obecnie w zależności od naszego emocjonalnego charakteru wykształcamy w sobie podświadome pragnienie rozdzielenia się i wiele par tak właśnie robi.

Po pewnym czasie pary mogą utracić zainteresowanie seksem i wycofują się emocjonalnie, mogą też próbować przenieść swoje zaangażowanie emocjonalne na inne wspólne zainteresowania i w ten sposób utrzymać satysfakcjonujący związek. Jeszcze inni mogą starać się utrzymać szczyt dopaminy poprzez wypróbowywanie różnych pozycji seksualnych albo zaczynają zamieniać się partnerami lub interesować nowym partnerem.

Szczyt dopaminy można utrzymać również poprzez uzależnienie się od czegoś – nie ma znaczenia od czego: mogą to być legalne lub nielegalne narkotyki, hazard, wyścigi i zakłady, czekolada lub częsta zmiana seksualnych partnerów. Poza wywoływaniem długotrwałych stresopochodnych i innych problemów ze zdrowiem uzależnienia generują również wiele efektów ubocznych, które odbijają się na naszej zdolności do życia intymnego.

W obecnej strukturze naszego społeczeństwa życie w stabilnym, współpracującym związku seksualnym jest z całą pewnością korzystne, zarówno dla dzieci, jak i pomyślności rodziców. Ponieważ pozostaje to w sprzeczności z naszymi ewolucyjnymi, neurochmicznymi uwarunkowaniami, musimy znaleźć sposoby na przechytrzenie zmian hormonalnych, które wiodą nas ku rozwodowi.

W kategoriach hormonalnych musimy maksymalizować produkcję oksytocyny i unikać huśtawki dopaminowej. Poza okazjonalnymi incydentami prokreacyjnymi dokonać tego można w ramach pełnego miłości platonicznego związku. Tkwi w tym jednak biologiczna pułapka: aby utrzymać ciało w zdrowiu, potrzebujemy także utrzymać wytwarzanie dużej ilości hormonów seksu. Utrzymanie ich produkcji na wysokim poziomie najskuteczniej osiąga się poprzez uczucia seksualne. Porównać to można do muskułów, które zanikają, jeśli się ich nie używa.

W rezultacie nasuwają się dwa kolejne pytania: „czy stosunki seksualne bez orgazmu mogą być satysfakcjonujące?” i „czy orgazm jest konieczny do stymulowania naszych seksualnych gruczołów i utrzymania w zdrowiu organów seksualnych?” Na te pytania nie da się definitywnie odpowiedzieć w oparciu o teoretyczne rozważania. Na szczęście, mamy już w tym względzie dużo praktycznych doświadczeń.

 

KAREZZA

Jednym z rozwiązań umożliwiających seks bez orgazmu jest karezza (również Biała Tantra). Metoda ta przenosi centrum kochania się z narządów płciowych do serca. Istnieją trzy podstawowe powody rozwoju karezzy: poprawa zdrowia i samopoczucia, uniknięcie niechcianej ciąży i zacieśnienie więzów bliskości i zmysłowej rozkoszy.

 

Społeczność Oneidy10

W połowie XIX wieku część interesujących się zdrowiem osób, głównie płci męskiej, zauważyło na podstawie własnych doświadczeń, że seks bez ejakulacji daje im znacznie więcej energii i jednocześnie pozwala na uchronienie się przed niechcianą ciążą. Ich partnerki miały entuzjastyczny stosunek do ścisłych więzów emocjonalnych, jakich taki stosunek dostarczał. (Obecnie ta sprawa niekonieczne tak się właśnie ma, albowiem wiele kobiet jest zorientowanych na orgazm, a jeszcze bardziej mężczyźni).

Pionierem tej metody był John Humphrey Noyes z Yale Divinity School. W konsekwencji czterech poronień swojej żony w czasie pierwszych sześciu lat ich małżeństwa Noyes wystąpił z koncepcją męskiej wstrzemięźliwości. Po początkowych zmaganiach z narzuconym sobie celibatem odkrył w końcu, że jemu i jego żonie bardzo odpowiada seks bez ejakulacji. Opowiedział o tym przyjaciołom i w roku 1848 założyli w stanie Nowy Jork Społeczność Oneidy (Oneida Community), która z czasem rozrosła się do 250 kobiet i mężczyzn. Podwaliną tej społeczności był stosunek bez ejakulacji. Młody człowiek uczył się samokontroli od kobiet po menopauzie.

Noyes zdał sobie także sprawę z pewnych duchowych implikacji męskiej powściągliwości seksualnej: w celu stworzenia Królestwa Niebieskiego na Ziemi powinniśmy nie tylko dążyć do pojednania z Bogiem, ale także do unii płci. Sugerował nawet, że częsty niepokój po stosunku z ejakulacją leży w centrum judaistyczno-chrześcijańskich skojarzeń łączących seks i poczucie winy.

Z powodu oświadczeń medycznych autorytetów głoszących, że seks bez orgazmu jest szkodliwy, lekarze przebadali dużą liczbę członków tej społeczności i okazało się, że „cieszą się oni doskonałym zdrowiem, szczęściem i pełną harmonią”.11

 

Rozwój karezzy

W roku 1872, po ponad 25 latach praktykowania, Noyes opublikował swoje teorie i wyniki doświadczeń w pracy Male Continence (Męska wstrzemięźliwość). Dwa inne klasyczne dzieła na temat karezzy to The Karezza Method (Metoda Karezzy) J. Williama Lloyda (1931) i Karezza: Ethics of Marriage (Karezza – etyka małżeńska) dr Alice Bunker Stockham (1903). Wszystkie wymienione pozycje są nieodpłatnie dostępne pod adresem http://www.reuniting.info.

Dr Stockham opracowała swoją metodę głównie po to, aby pomóc swoim pacjentom, i zalecała ją jako sposób na zachowanie zdrowia, osiągnięcie harmonii i duchowości. Uważała, że energię seksualną można ukierunkować na budowę tkanek i wypełnienie każdej komórki zdrowiem i wigorem. Według niej karezza jest swego rodzaju duchowym zjednoczeniem. Partnerzy poszukują jedności i wspólnego rozwoju duchowego zamiast chwilowej namiętnej nagrody, przy czym nacisk kładziony jest raczej na miłosną bliskość a nie na odmowę przyjemności. W oznaczonym czasie i po wspólnej medytacji para spokojnie angażuje się w kontakt fizyczny i wyrażanie czułości, po czym dochodzi do pełnego i wyciszonego zjednoczenia narządów płciowych.

Jedynie książka dra Lloyda zawiera pewne wskazówki praktyczne, pozostałe dwie mają głównie charakter historyczny, tym niemniej wszystkie one donoszą o doskonałym zdrowiu i emocjonalnych korzyściach płynących z tej metody.

W połowie XX wieku praktyki karezzy w Stanach Zjednoczonych mocno podupadły, z kolei pokrewne bezejakulacyjne metody zyskały wielu zwolenników w Indiach i Egipcie.

Script logo
Do góry