Zmiany behawioralne wynikające z takiego zakłócenia równowagi hormonalnej są widoczne do dwóch tygodni. W tym okresie możemy być bardziej drażliwi, niezadowoleni, zaniepokojeni i przygnębieni i zamiast dopatrywać się dobrych stron partnera, możemy boleśnie zdawać sobie sprawę z jego niedostatków. To dokładnie taki sam proces i okres czasu, jakiego potrzebuje prolaktyna, by powrócić do normalnego poziomu po wycofaniu kokainy.

Na początku, w miodowym miesiącu naszego związku, jesteśmy silnie związani przez wysoki poziom oksytocyny i szybko przezwyciężamy nasze hormonalne chandry poprzez częstsze uprawianie seksu. Początkowo uprawianie seksu stymuluje nas do dążenia do częstszego seksu, co prowadzi do gwałtownych przyrostów i spadków poziomu dopaminy i towarzyszących im emocjonalnych fluktuacji w naszym związku. Później stajemy się coraz bardziej opieszali, jeśli chodzi o seks z naszym partnerem (być może dlatego, że zaczynamy wiązać go z „dołkami” cyklu, albo dlatego że męczy nas traktowanie tego jako czegoś trwałego i stąd odczuwamy mniejszy pociąg), i próbujemy podeprzeć nasz poziom dopaminy poprzez uzależnienie się od jakiegoś pożywienia lub narkotyku lub zainteresowanie nowym partnerem seksualnym.

W zasadzie ten typ zachowania jest wspólny dla ludzi, naczelnych, ssaków i gadów, ponieważ pochodzi z prymitywnej części mózgu.

Dalsze dowody trwającego postorgazmowego kaca znaleziono u seksualnie wyczerpanych szczurzych samców.2 Liczba receptorów androgenowych w podwzgórzu spada redukując efektywność testosteronu i zmieniając seksualne zachowania. Zmiany te utrzymują się przez około siedem dni i objawiają się u szczurów brakiem popędu seksualnego.

Poza funkcją seksualnego przerywnika prolaktyna ma wpływ na nasze nastroje i zachowania, podobnie jak hormon rezygnacji. Na przykład umieszczone w klatce dzikie małpy początkowo miały wysoki poziom hormonu stresu, kortyzolu, ale stopniowo, w miarę godzenia się ze swoją dolą, rósł u nich poziom prolaktyny, który osiągnął szczyt po siedmiu miesiącach, Wraz z jego narastaniem małpy zaprzestawały spółkowania.3 Przypomina to efekt uzyskiwany w długotrwałym związku, w którym brak silnych więzów wytwarzających oksytocynę.

 

Efekt Coolidge’a

W eksperymentach na szczurach zaobserwowano, że po energicznych kopulacjach z nową partnerką samce kompletnie ją ignorują, ale kiedy zostaje wprowadzona nowa samica, momentalnie ożywiają się – przynajmniej w takim stopniu, jaki umożliwia im kolejny stosunek płciowy. Można to powtarzać wielokrotnie do kompletnego wyczerpania samca.4

Efekt ten nazwano efektem Coolidge’a od nazwiska prezydenta Stanów Zjednoczonych Calvina Coolidge’a (www.reuniting.info). Historia głosi, że w trakcie wizyty na farmie jego żonie pokazano koguta, który był w stanie nieprzerwanie kopulować ze swoimi kurami przez wiele dni. Pani prezydentowej bardzo się to spodobało i poprosiła, aby powiedzieć o tym prezydentowi. Kiedy mu to przekazano, prezydent Coolidge zamyślił się na chwilę, po czym zapytał:

— Czy robi on to cały czas z tą samą kurą?

— Nie, proszę pana — odpowiedział farmer.

— Proszę zatem powiedzieć o tym pani Coolidge — odrzekł prezydent.

Efekt Coolidge’a zaobserwowano nie tylko u wszystkich samców, ale i samic. Na przykład samice gryzoni flirtują więcej i starają się pokazać z bardziej atrakcyjnej strony, kiedy przyglądają się im nowe samce, niż w obecności samców, z którymi już uprawiały seks.5 Inny eksperyment dowodzi, że przyczyną tego efektu może być napływ dopaminy. Kiedy przyuczono szczury do naciskania dźwigni w celu pobudzenia własnego ośrodka nagradzania, rezygnowały z jedzenia i kopulowania i nieprzerwanie pobudzały się aż do całkowitego wyczerpania.6

 

Hormon przytulania się

Układ dopaminowy został najwyraźniej wymyślony po to, aby stworzyć genetyczną różnorodność poprzez zachęcanie nas do parzenia się z możliwie największą liczbą partnerów. Jest jednak hormon, który przeciwdziała efektom emocjonalnej huśtawki dopaminy, i jest nim oksytocyna. Oksytocyna przeciwdziała również strachowi, który wiąże się z wysokim poziomem kortyzolu i stresem (tabela 3).

Oksytocyna prowadzi do silnych więzów w parze. U łączących się w pary zwierząt parzenie się, a wraz z nim huśtawka dopaminowa, ustają wraz z powstaniem prolaktyny po udanym zapłodnieniu, po czym oksytocyna zapewnia współpracę obojga rodziców w opiece nad potomstwem. Ludzie również mogą postępować tak samo – uprawiać seks jedynie po to, aby spłodzić potomstwo, po czym powstrzymywać się od niego. W rezultacie może powstać emocjonalnie stabilny związek, ale większość z nas uważa taki stan za nudny. Paramahansa Jogananda7 napisał we własnej autobiografii pod tytułem Autobiography of a Yogi (Autobiografia jogina), że właśnie tak postąpili jego rodzice.

Uświęconym przez czas rozwiązaniem tego problemu jest uprawianie miłosnego stosunku płciowego bez orgazmu. Pomaga to znacznie w utrzymaniu poziomu oksytocyny bez wytwarzania emocjonalnie destrukcyjnej huśtawki neurochemicznych cyklów orgazmu i właśnie to zaleca hinduska tantra, chińscy taoiści oraz praktykowali pierwsi chrześcijanie. We współczesnych czasach sposób ten został wskrzeszony pod postacią karezzy8, Białej Tantry9 i różnych form seksu duchowego. Te metody uzdrawiają i utrzymują spójność związków zamiast prowadzić do ich rozpadu, do czego dochodzi przy częstych stosunkach z orgazmem, aczkolwiek, jak się dalej dowiemy, jest również możliwy seks z orgazmem, który łączy.

Bogaty wybór artykułów traktujących o hormonalnych aspektach naszej seksualności można znaleźć pod adresem http://www.reuniting.info/science.

 

STOSUNKI SEKSUALNE

Obecnie znaczna liczba małżeństw kończy się rozwodem, często po bardzo krótkim okresie wspólnego życia. Jeszcze bardziej kruche są związki nieformalne. Podczas gdy to zjawisko jest stosunkowo nowe, jego przyczyny istnieją od dawna. W poprzednich wiekach niefunkcjonalne małżeństwa były utrzymywane poprzez społeczną presję lub niemożność uzyskania rozwodu.

Powody rozpadu małżeństw tkwią korzeniami w hormonalnych charakterystykach naszych stosunków seksualnych. W kategoriach ewolucyjnych jesteśmy zaprogramowani na jak najszersze rozsiewanie swoich genów oraz tworzenie środowiska zapewniającego bezpieczne wychowanie naszego potomstwa. Oznacza to, że zostaliśmy zaprogramowani na spotkanie kogoś, zakochanie się w nim, spółkowanie i poczęcie dziecka, a po pewnym czasie poznanie innego partnera i powtórzenie tego procesu.

Osobniki żeńskie mają seksualny pociąg do przystojnych mężczyzn, ale często wybierają partnerów, kierując się ich zasobami i potencjałem rodzicielskim, zaś mężczyźni starają się rozsiać swoje geny, odczuwając silne pożądanie do wszystkich (płodnych) kobiet o genetycznie pożądanych cechach.

Ten ewolucyjny wzorzec pojawia się wraz z ciążą, kiedy kobieta posiada wysoki poziom prolaktyny w okresie karmienia piersią i zamiast utrzymywać miłosny oksytocynowy związek ze swoim partnerem, przestawia swoją okstocynę na więź z dzieckiem. W takim kontekście seks jest hormonalnie niepożądany i każdy kolejny orgazm prowadzi do nasilania się hormonalnej i emocjonalnej niestabilności.

Tak więc to, co obecnie dzieje się w naszym społeczeństwie, jest absolutnie naturalne z ewolucyjnego punktu widzenia. Głównym problemem jest jednak niedopuszczalna ilość emocjonalnego cierpienia i społecznego wrzenia, jakie to powoduje. Inne ofiary to nasze zdrowie i dobre samopoczucie, które znacznie zyskują w harmonijnych i długotrwałych związkach.

Script logo
Do góry