Jedna z różnic między Nanoarchaeum equitans Stettera a nanobakterią odkrytą przez zespół dr Ciftcioglu i dra Kajandera polega na tym, że Nanoarchaeum potrzebuje do replikacji innego organizmu, podczas gdy przynajmniej niektóre nanobakterie zdają się rozmnażać samodzielnie. Kolejna różnica polega na tym, że Nanoarchaeae są trochę większe: mają 400 nanometrów w porównaniu ze 100–250 nanometrami nanobakterii. Większe wymiary pozwalają na to, co konwencjonalna wiedza określa jako najmniejsze z miejsc umożliwiających replikowanie się rybosomów.

Wszystko to prowadzi do pytania: jak rozmnażają się nanobakterie? Dane o istnieniu samoreplikujących się nanocząsteczek znajdowano wszędzie od lat, poczynając od szybów naftowych, a na chorobie sercowej kończąc, lecz niemożność ich sekwencjonowania przy pomocy standardowej PCR doprowadziła niektórych do wniosku, że są to zanieczyszczenia lub jakieś błędy. Jednak uczeni znaleźli u tych cząsteczek cechę, która czyni je trudnymi do wyjaśnienia. Cząsteczki te same się replikują, w związku z czym nie są wirusami; są odporne na wysokie promieniowanie, co wskazuje, że nie są bakteriami; reagują na światło, podczas gdy pozbawione życia kryształy nie. Jeśli więc nie są wirusami, normalnymi bakteriami lub kryształami, to czym są?

Niektórzy zwolennicy standardowego testu 16S rRNA bardzo szybko odrzucili nanobakterię i nie należy się temu dziwić. Jeśli nowa sekwencja nukleidowa zgadza się z innymi ekstremofilami oraz z Nanoarchaeum equitans, to oznacza to, że maszyna poszukująca życia przy zastosowaniu standardowego testu PCR może ich nie dostrzec i jest przestarzała. Świadomi tego faktu członkowie zespołu maszyny PCR oświadczyli, że w ramach swojego zadania zamierzają „poszukać granic” sekwencji 16S, ale nie wyjaśnili, co to dokładnie oznacza i jak zamierzają poradzić sobie z tym problemem.

Reputacja, pieniądze i prawdopodobnie podwaliny życia jadą na sporze o 16S rRNA. Rozwikłanie tego problemu może określić, kto dostanie pieniądze, które umożliwią odkrycie kolejnego wielkiego królestwa biologicznego.

 

INFEKCJA NANOBAKTERIĄ

Jak ważne dla dobra człowieka jest to odkrycie? W roku 2004 uczeni donieśli o znalezieniu nanobakterii we wszystkim – od choroby sercowej i kamieni nerkowych po raka. Medyczni badacze donieśli w trakcie posiedzenia Amerykańskiego Towarzystwa Serca w roku 2004, że test na nanobakterię jest dokładnym wskaźnikiem ryzyka zachorowania na serce, ale to, co zdaniem tych badaczy mogłoby ocalić wiele istnień ludzkich, zostało wyśmiane przez krytyków, którzy upierają się, że takie nanotwory nie istnieją, co w konsekwencji spowodowało duże trudności w uzyskaniu funduszy na podstawowe badania w tym zakresie.

Kto ma rację? Pewien szanowany astrobiolog określił te zmagania następująco: „Dopóki głosi się, że [naukowcy zajmujący się nanoorganizmami] są niekompetentni, dopóty zebrane przez nich informacje nie będą dostatecznie przekonywające do stwierdzenia, że dzieje się coś interesującego”.

Właśnie z tego względu kilku niepodatnych na zastraszenie inwestorów wyłuskało 7 milionów dolarów i przekazało je firmie biotechnicznej powstałej w Tampie na Florydzie, która zajęła się rozwojem odkrycia dr Ciftcioglu i dra Kajandera dotyczącego kalcyfikującej cząsteczki. Dla wielkich firm farmaceutycznych to niewielkie kieszonkowe, ale dla tych przedsiębiorców to kieszeń wypełniona wiarą, która utrzymuje ich od lat na krawędzi i zaczyna przynosić wyniki, na co wskazują publikowane przez NASA, Klinikę Mayo i różne uniwersytety wyniki badań. Co więcej, mimo finansowej skromności to przedsięwzięcie może zakończyć się postawieniem sprawy na głowie w wyniku od dawna opóźnianej zmiany paradygmatu wszystkiego, z programem badań kosmicznych włącznie.

Po dziesięcioleciach oporu NASA – sprowokowana udanym startem takich przedsięwzięć, jak X Prize, które doprowadziły do pierwszych prywatnych kroków w przestrzeń kosmiczną – współpracuje obecnie z nowo powstałymi firmami, a nie tylko z korporacyjnymi kolosami, nad trudnymi problemami, w tym przypadku nad wyjaśnieniem, dlaczego cieszący się idealnym zdrowiem astronauci wracają na Ziemię z kamicą nerkową i innymi problemami związanymi z kalcyfikacją. W rezultacie w marcu 2005 roku należący do NASA Ośrodek Kosmiczny im. Johnsona zakończył budowę ściśle strzeżonego laboratorium przeznaczonego do dekodowania nanobakterii znalezionych w jądrze kamieni nerkowych. Po pewnych trudnościach rozwojowych laboratorium to zaczęło w końcu zajmować się tym, co dr Ciftcioglu i dr Kajander zaczęli badać wiele lat temu – genetyczną budową nanobakterii. Tymczasem dr Ciftcioglu i inni opublikowali wyniki badań wskazujące, że nanobakteria rozmnaża się sześciokrotnie szybciej w nieważkości niż w warunkach ziemskiej grawitacji,7 co może wyjaśniać, dlaczego kalcyfikacja objawia się w przestrzeni kosmicznej tak nagle.

W czasie gdy uczeni spierają się, czym jest ta nanobakteria i jak się rozmnaża, lekarze odkryli, że jeśli potraktuje się ją medycznym koktajlem, stan pacjentów ulega znacznej poprawie.

To, że lekarze odnotowują sukces, zanim naukowcy potrafią wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje, nie jest niczym niezwykłym. Antybiotyki były z powodzeniem stosowane przeciwko bakteriom znacznie wcześniej, niż naukowcom udało się rozszyfrować DNA. Lekarze przestali zakażać swoich pacjentów, myjąc ręce znacznie wcześniej, niż byli w stanie określić wszystkie wirusy i bakterie, które nieumyślnie przenosili z pacjenta na pacjenta.

W najnowszych czasach na rynku ukazała się szczepionka zapobiegająca rakowi szyjki macicy. Najwyraźniej działa ona na ludzkiego wirusa brodawczaka. Problem w tym, że naukowcy nie potrafią wyjaśnić, w jaki sposób ten wirus wywołuje raka. Potrafią jedynie wykazać, że kiedy zostaje on powstrzymany, rak nie występuje. Nie przeszkadza to jednak opatentowaniu leku i wprowadzeniu go do sprzedaży. Historia medycyny pełna jest przykładów, w których stan pacjentów poprawiał się po zastosowaniu terapii, której mechanizm nie był na początku w pełni zrozumiały.

Pomysł, że infekcja może być źródłem przewlekłych chorób, jest intrygujący, ponieważ pojawia się już od stu lat i obecnie zyskuje na popularności za sprawą odkryć, na przykład szczepionki zapobiegającej rakowi szyjki macicy. Debaty w sprawie infekcji w przewlekłych chorobach zyskały nowy posmak, ponieważ są wspierane przez nowe techniki diagnostyczne, które dają uczonym molekularną dokładność konieczną do potwierdzenia starych teorii na temat infekcji. Z jednej strony kliniczne wyniki sugerują, że same antybiotyki nie zapobiegają udarom serca wśród pacjentów cierpiących na chorobę wieńcową, a z drugiej strony odkrycia mówiące, że infekcje są odpowiedzialne za większość postaci wrzodów żołądka i niektóre postacie raka, potwierdzają od dawna wysuwany pogląd mówiący, że to samo może dotyczyć choroby sercowej, jeśli tylko nauce uda się znaleźć właściwą infekcję i pozbyć się jej.

Są tacy, którzy uważają, że taką infekcją może być właśnie nanobakteria, jednak niezdolność naukowców do pełnego wyjaśnienia genetyki nanobakterii jest wykorzystywana przez wysoko postawione w medycynie osobistości jako wymówka umożliwiająca ignorowanie tego patogenu i sposobu jego leczenia. Jest to szczególnie kłopotliwe, ponieważ naukowcy związani z tym odkryciem pracują w instytucjach najwyższej rangi w Ameryce – w NASA, Klinice Mayo, Klinice Cleveland, Waszyngtońskim Ośrodku Szpitalnym i w wielu innych – i są nie tylko szanowanymi specjalistami w swoich dziedzinach, ale też laureatami wielu nagród. Inne ośrodki o światowej renomie, takie jak Szpital Uniwersytetu Wiedeńskiego, również wyizolowały ten patogen i zaobserwowały jego występowanie w takich chorobach, jak rak jajników.

Dziesiątki lat temu naukowcy wykazali, że chorobę mogą powodować substancje skażające, które nie są „żywe” i  nie potrafią się samodzielnie powielać. Toksyny znajdujące się w zewnętrznym środowisku, wiele wirusów i ostatnio odkryte cząsteczki o nazwie priony – wszystkie one są graczami, co zostało dowiedzione, w procesach chorobowych, mimo iż nie są zdolne do samodzielnego rozmnażania się.

Wydaje się więc nieco dziwne, że nanobakteria jest odrzucana tylko dlatego, że nikomu nie udało się jak dotąd wykazać, w jaki sposób się mnoży, co prowadzi nas z kolei do pytania, skąd się wzięła.

Script logo
Do góry