Według znających to podejście lekarzy istnieje kilka powodów, dla których ten sposób leczenia nie doczekał się należytej uwagi, na którą wydaje się zasługiwać:

• Najbardziej bulwersujący pacjentów to: leczenie jest stosunkowo niedrogie i przynosi koncernom małe zyski w porównaniu z innymi lekami. Jest nieporównywalnie tańsze od operacji na otwartym sercu. Ponieważ leków nie musi się przyjmować w pełnych dawkach przez całą resztę życia, jak jest w przypadku innych lekarstw na serce, metoda ta nie daje stałego dopływu gotówki, który zapewniają inne sposoby leczenia i lekarstwa.

• Chociaż leczenie jest początkowo stosowane równolegle z przyjmowaniem innych leków w charakterze zabezpieczenia, na wypadek gdyby pacjent przedwcześnie zrezygnował z kuracji i miał z tego powodu problemy, to jednak dane wskazują, że nowe podejście może zastąpić środki rozcieńczające krew i leki przeciwzapalne, które stanowią podstawę zysków przemysłu farmaceutycznego.

• Jeśli okaże się, że to podejście trwale odwraca skutki choroby naczyń wieńcowych, to spowoduje to spadek liczby drogich operacji chirurgicznych, które są finansowym filarem szpitali.

Nie twierdzę, że chirurdzy nie chcą zlikwidować zwapnienia. Nowe rurki umieszczane w przewodzie dla utrzymania jego drożności (stenty) są pokrywane powłoką z leku, który jest wraz z upływem czasu stopniowo uwalniany i zdaje się przeciwdziałać dalszej kalcyfikacji, jednak ma to miejsce jedynie tam, gdzie jest wprowadzony stent, natomiast nie działa w pozostałych 99,9 procenta arterii.

Ponadto kombinacja EDTA-tetracyklina-środek odżywczy, która wykazuje tak doskonałe działanie, nie jest jedyną kuracją, która daje pozytywne rezultaty. Grupa leków znanych pod ogólną nazwą bisfosfonatów, używanych na przykład w leczeniu osteoporozy, okazała się przydatna również w leczeniu zwapnienia. Jednak biofosfonaty wywołują paskudne efekty uboczne, szczególnie w przypadkach regularnego przyjmowania, które wydaje się konieczne do odwrócenia skutków daleko zaawansowanej choroby sercowej. W związku z tym ryzykiem jedyną metodą, która wydaje się bezpieczna i efektywna w odwracaniu skutków choroby sercowej, jest ta, w której stosuje się kombinację EDTA-tetracyklina-środek odżywczy.

Krytycy utrzymują, że powód, dla którego ta metoda nie jest szeroko stosowana, nie ma nic wspólnego z pieniędzmi, ale z przyczynami naukowymi. Chodzi o to, że naukowcy nie potrafią wyjaśnić, jak ona działa.

 

NANOBAKTERIA WYKRYTA W NASZEJ KRWI

Wszystko sprowadza się do submikrosopowej cząsteczki krwi zwanej nanobacterium, odkrytej w roku 1988 przez fińskiego naukowca, dra Olavi Kajandera, z Instytutu Badawczego Scripps w Kalifornii.

Ta cząsteczka ma szczególny zwyczaj, którego nie posiada żadna inna cząsteczka krwi: tworzy twardą jak skała skorupę z fosforanu wapnia, który chemicznie jest identyczny z materiałem znajdowanym w twardniejących naczyniach w chorobie prostaty i nerek, paradontozie i raku piersi. Problem polega na tym, że ta cząsteczka jest tak mała, że najwyraźniej nie może zawierać łańcuchów kwasu nukleinowego, które zgodnie z obecnie obowiązującą wiedzą pozwalają na samodzielne replikowanie się organizmu i utrzymanie przy życiu. Naukowcy głowią się, jak udaje się jej samoodtwarzać.

Mikrobiolożka dr Neva Ciftcioglu od 15 lat podgląda przez mikroskop elektronowy tę cząsteczkę krwi, o której krytycy mówią, że nie żyje. Jednak dla jej kolegów z NASA i naukowców z Kliniki Mayo problem, czy ona żyje, jest mniej istotny od tego, jak ona działa. Mimo, a być może za sprawą, jej małych rozmiarów i genetycznej nieuchwytności może się ona okazać kamieniem z Rosetty języka kalcyfikacji występującego w większości chorób umieszczonych na liście Czołowych Przyczyn Zgonów.

Życie dr Ciftcioglu, podobnie jak jej nauka, pełne jest niezwykłości. Już to, że jest mikrobiologiem z Turcji, mówi bardzo dużo. Dorzucając do tego biegłą znajomość języka fińskiego, pozycję w NASA i tytuł profesora po obu stronach Atlantyku, otrzymujemy obraz zdeterminowanej osoby walczącej z zatwardziałym naukowym kryptogramem.

Dr Ciftcioglu rozpoczęła badania nanobakterii, kiedy stypendium doktoranckie skierowało ją na Uniwersytet Kuopio w Finlandii, gdzie u boku swojego mentora, biochemika dra Olavi Kajandera, opracowała antyciała konieczne do odszukania tej cząsteczki w ludzkim organizmie. Dekadę później jej prace zainteresowały szefa naukowego NASA, dra Davida McKaya, i w efekcie przybyła do Ośrodka Kosmicznego Johnsona w Houston, gdzie zgarnia kolejne nagrody naukowe potwierdzające jej osiągnięcia.

Obecnie znalazła się razem ze swoim wieloletnim współpracownikiem drem Kajanderem, który odkrył artefakt nanoskopowy, w oku cyklonu. Oni i ich koledzy obdarzani są zarówno pochwałami, jak i szyderstwami, ponieważ twierdzą, że mają dowody świadczące o tym, że w czasie gdy umieramy, jesteśmy prawie skamieliną. Mówiąc bardziej naukowo, ich prace mogą mieć wpływ na pogląd, w jaki sposób życie znalazło się na Ziemi i innych planetach.

 

SAMOODTWARZAJĄCE SIĘ NANOCZĄSTECZKI

Od lat toczy się zaciekły spór, który łączy sposoby poszukiwania infekcji w organizmie z metodami poszukiwań biologicznych królestw na Ziemi i we wszechświecie. Naukowcy od dawna poszukują ziemskich ekstremofili5, które mogłyby powiedzieć im, co mogło ocaleć na Marsie, podczas gdy inni negują jakikolwiek sens przyglądania się Marsowi. W rezultacie wciąż nie wiadomo, jak najefektywniej odnajdywać nowe organizmy.

Do niedawna każda odkryta forma życia posiadała określoną sekwencję RNA, którą można amplifikować przy pomocy łańcuchowej reakcji polimerazy (Polymerase Chain Reaction; w skrócie PCR). We wszystkich formach życia zawsze odnajdywano podsekwencje kwasu nukleinowego o nazwie 16S rRNA. Poprzez sporządzenie primerów tych podsekwencji naukowcy amplifikują DNA, które warunkuje 16S rRNA. Powstałe w ten sposób, po sekwencjonowaniu, produkty łańcuchowej reakcji polimerazy mogą stanowić wskaźnik oznaczający formy życia.

Pewna wpływowa grupa przekonała NASA do kursu „Nie składaj tego, co nie jest rozbite”, i przez lata udanie lobbowała za trzymaniem się tej zasady – wziąć kawałek RNA i rozwinąć go. Ta kierowana przez takich naukowców, jak dr Gary Ruvkun z Departamentu Genetyki Szpitala Ogólnego Massachusetts w Bostonie i dr Norman Pace z Uniwersytetu Stanowego w Kolorado, grupa uzyskała od NASA fundusze na zbudowanie „,maszyny PCR”, która poszukiwałaby takich wskaźników w surowych środowiskach, takich jakie panuje na przykład na Marsie.

Z kolei naukowcy, których określa się mianem astrobiologów, powiadają, że droga w kierunku maszyny PCR to marnowanie pieniędzy, ponieważ taka amplifikacja ukazuje jedynie połowiczny obraz, a nie to, czego natura mogła dokonać na innych planetach lub w ekstremalnie niekorzystnych środowiskach ziemskich. Ich argumenty cierpiały jednak na brak potwierdzających je danych, to znaczy aż do roku 2003, kiedy to naukowcy związani z Korporacją Diversa z siedzibą w San Diego i doradcą w osobie profesora Karla Stettera z Uniwersytetu Regensburgskiego (Ratyzbońskiego) w Niemczech opublikowali genom ekstremofila znanego jako Nanoarchaeum equitans, którego Stetter odkrył w kominach wulkanicznych na Islandii.

Nanoarchaeum equitans był bardzo szczególny, ponieważ posiadał najmniejszy ze znanych dotychczas genomów oraz inną intrygującą cechę. Występująca u innych form życia szczególna sekwencja 16S rRNA u Nanoarchaeum znajdowała się w innym miejscu, niż się spodziewano, i nie reagowała na konwencjonalne testy PCR. Ta sekwencja 16S rRNA była inna w obszarach adresowania primerów PCR i nie rozwijała się. Stetter zauważył, że tak zwane uniwersalne sondy, które działają w przypadku ludzi, zwierząt, roślin, organizmów eukariotycznych, bakterii i archaeae, w tym organizmie nie sprawdzają się.

Jak więc dokonano tego odkrycia, skoro tego organizmu nie można było sekwencjonować w ten sposób? Stetter odkrył, że sekwencja organizmu, tam gdzie tradycyjnie zlokalizowane są „uniwersalne” primery, była nienormalna. To odkrycie pozwoliło mu na zastosowanie innych środków do sekwencjonowania genów. W opisie swojego odkrycia zamieszczonym w Proceedings of the National Academy of Science (Protokoły Państwowej Akademii Nauk)6 zespół Stettera podaje, że układy informacyjno-przetwarzające i prostota metabolizmu Nanoarchaeum sugerują, iż „istnieje jeszcze do odkrycia nie przewidziany świat organizmów”. Inaczej mówiąc, to może być dopiero wierzchołek nano-góry życia.

Odkrycie Stettera dostarczyło argumentów takim naukowcom, jak dr Neva Ciftcioglu, którzy twierdzą, że odkryli inne ekstremofile, w tym ludzką nanobakterię, u których nie da się wykryć ich kwasów nukleinowych standardowymi metodami poprzez amplifikację za pomocą PCR.

Script logo
Do góry