ZWAPNIENIE (KALCYFIKACJA)

Zwapnienie to osadzanie się w organizmie twardej jak skała mieszaniny obficie występujących minerałów: wapnia i fosforu. W normalnych warunkach ta wapniowo-fosforowa mieszanka jest konieczna do budowy kości i zębów, ale wraz z wiekiem, a czasami nawet kiedy jeszcze jesteśmy młodzi, jej część zaczyna zachowywać się nienormalnie, powodując sztywnienie arterii, szorstkość skóry, niszczenie zębów, blokowanie nerek, a nawet raka.

Arytmetyka tego procesu jest przerażająco prosta. Stopień zwapnienia organizmu podwaja się co dwa lub trzy lata. Możemy cierpieć na nie już jako nastolatki i nie zauważać go i co ciekawe w tajemniczy sposób ulega ono znacznemu przyspieszeniu u niektórych atletów. Potem, kiedy posuwamy się w latach, proces ten staje się endemiczny i dotyka większości ludzi po siedemdziesiątce.

Zwapnienie rośnie od dziesięcioleci niespostrzeżenie w dziesiątkach milionów przedstawicieli wyżu demograficznego. Politycy i eksperci mieszczą się na szczycie tej powolnej eksplozji, która rozsadza opiekę medyczną niebotycznymi kosztami leczenia. W grudniu 2004 roku lekarze zdiagnozowali u prezydenta George’a W. Busha jedną najpospolitszych jego form: zwapnienie naczyń wieńcowych. Były prezydent Clinton wymagał nagle zabiegu chirurgicznego, ponieważ jego lekarze przeoczyli u niego, w wyniku stosowania starych testów wykrywających to schorzenie, zwapnienie. Na zwapnienie cierpi również wiceprezydent Dick Cheney i wielu jego kolegów senatorów. Co najmniej trzy ze sprawujących urząd gubernatora w USA kobiet miało to schorzenie, łącznie z rakiem piersi. Ci ludzie nie są odosobnieni. Tego schorzenia nie ustrzegli się też przedstawicieli mediów, zarówno zajmujący się polityką, jak i dworujący z niej. Przykładem może być Larry King, David Letterman i wiele starzejących się filarów serwisów informacyjnych. Ma to również znacznie młodsza gospodyni programu Early Show stacji CBS, Rene Syler.

Jak wynika z naszej rosnącej wiedzy na ten temat, zwapnienie konkuruje do miana głównego schorzenia. Chociaż brak go na liście „Głównych Przyczyn Zgonów”, ma ono swój udział w większości chorób, które nas zabijają, w tym w chorobie sercowej, cukrzycy i raku. Liczby są porażające. Większość spośród 60 milionów Amerykanów cierpiących na chorobę sercową ma zwapnienie. Wśród milionów kobiet, które mają raka piersi lub jajników, albo implanty piersi, zwapnienie jest w stadium zatrważającym. Mają je często też mężczyźni ze schorzeniem prostaty, a także z kamieniami nerkowymi. Podobnie jest z atletami z uszkodzeniami wynikającymi z naprężeń, takimi jak ostrogi i urazowe kostniejące zapalenia ścięgien.

Większość z nas nie zdaje sobie sprawy z wszechobecności zwapnienia, ponieważ występuje ono pod różnymi nazwami w różnych schorzeniach, na przykład jako kamień nazębny, stwardnienie arterii, kamienie nerkowe, „łokieć tenisisty”, ostroga, mikrozwapnienie w przypadkach raka piersi i „piasek mózgu”.

Niczego nie podejrzewający pacjenci nie są jedynymi, którzy błądzą w mroku. Wielu lekarzy nie zna wyników nowych badań, które dowodzą, że zwapnienie jest toksyczne, powoduje ostre stany zapalne, gwałtowny podział komórek i destrukcję stawów. Co dziwne, te nieznośne skutki są dobrze znane specjalistom, którzy badają zwapnienie w zapaleniu stawów, lecz ich wiedza nie została właściwie przełożona na język społeczności sercowo-naczyniowej i rezultat jest taki, że zwapnienie jest wciąż błędnie postrzegane przez wielu jako niewinny bierny czynnik, zamiast jako sprawca stanów zapalnych.

Doskonałą ilustracją błędnego traktowania zwapnienia są przykłady jego traktowania w przypadkach raka piersi. Kiedy w piersi zostają wykryte mikrozwapnienia przy pomocy rutynowych ultrasonografii, należy traktować je jako ostrzeżenie przed rakiem i pobrać próbki, aby sprawdzić, czy nie ma komórek złośliwych. Tak było na przykład w przypadku gubernator Connecticut, Jody Rell, na początku roku 2005. Lekarze znaleźli komórki rakowe w złogach wapnia pobranych z jej piersi, jeszcze zanim ultrasonografia wykryła guz. To pozwoliło na ich chirurgiczne usunięcie, zanim doszło do przerzutów do węzłów limfatycznych.

Jest to jedna z perwersyjnych zalet zwapnienia – pomaga lekarzom w zapobieżeniu poważniejszej chorobie. Jest swego rodzaju kanarkiem w kopalni organizmu.4 Jeśli jednak w depozytach wapnia nie stwierdza się obecności komórek rakowych, wówczas zwapnienie określa się jako „dobrotliwe” i pacjentowi mówi się, że nie ma się czym martwić.

Podobnie jest z chorobą sercową. Zwapnienie naczyń wieńcowych jest uważane za doskonały wskaźnik tej choroby. Co roku wydaje się dziesiątki miliardów dolarów na skanowanie, którego celem jest wykrycie charakterystycznych białych linii zdradzających jej obecność. Mimo to większość lekarzy postrzega zwapnienie arterii jako coś, co pojawia się później, kiedy już choroba jest w stanie rozkwitu, chociaż wiadomo, że kryształy fosforanu wapnia generują ten sam rodzaj stanu zapalnego, który odgrywa według kardiologów ogromną rolę w atakach serca.

Co jest wręcz niewiarygodne, mimo wszystkich zaawansowanych technik wykrywania, jakie dotąd opracowano, wciąż brak takiej, która pozwoliłaby wykrywać początkową fazę odkładania się wapnia, kiedy zaczyna on osiadać w miliardach naczyń włoskowatych ludzkiego organizmu. W rezultacie, nie mogąc określić punktu początkowego, lekarze często dochodzą do wniosku, że to, czego nie widzą, nie istnieje. To błąd – zwapnienie tam jest i jest chorobą. W roku 1990 wpisano je na Międzynarodową Listę Chorób Światowej Organizacji Zdrowia przyjętą w roku 1994 przez państwa członkowskiej tej organizacji (patrz: www.who.int).

Kiedy zwapnienie jest już mocno zaawansowane, gapi się bezczelnie na radiologów z ekranów aparatów rentgenowskich ukazując swoje nieustanne narastanie. Brak jest danych, skąd się bierze, i nikt nie wie, jak mu zapobiegać lub jak się go pozbyć bez konieczności interwencji chirurgicznej. W związku z wieloletnim procesem dojrzewania do postaci powodującej rzeczywiste problemy, właśnie zaczyna wysysać życie z pokolenia wyżu demograficznego i drenuje budżet opieki zdrowotnej.

Do jego najbardziej egzotycznych skutków należy to, że zagraża eksploracji kosmosu, okaleczając astronautów niespodziewanym zwapnieniem nerek, oraz stanowi bombę rozsadzającą budżety właścicieli drużyn sportowych, którzy tracą sportowców w wyniku sianego przez nie spustoszenia, a na bardziej prozaicznym poziomie uszkadza kanały korzonków nerwowych i zakłóca życie w gruncie rzeczy zdrowych ludzi, kiedy objawia się w postaci kamicy nerkowej. Najgorsze jest jednak to, że infiltruje płytki w chorobie sercowej i udarze oraz zatyka przepływy omijające i rurki umieszczone w przewodzie dla utrzymania jego drożności.

Amerykańska Państwowa Biblioteka Medyczna zawiera tysiące prac badawczych poświęconych zwapnieniu (kalcyfikacji), a pisma medyczne często szczegółowo je omawiają. Z kolei firmy GE Healthcare, Toshiba, Philips i Siemens sprzedają tysiące urządzeń do jego wykrywania.

 

LECZENIE ZAGROŻENIEM DLA ZYSKU FIRM FARMACEUTYCZNYCH

Mimo ogromu pieniędzy przeznaczanych na walkę ze zwapnieniem wciąż brak sukcesów w szukaniu jego przyczyn, przeto kiedy naukowcy z Kliniki Mayo i NASA odkrywają coś, co wydaje się być jego przyczyną, a badania kliniczne dowodzą, że nowe podejście pozwala na jego pozbycie się, jest zrozumiałe, że należałoby oczekiwać zachwytu i uważnego wsłuchiwania się medycznego establishmentu w te doniesienia. Ale, niestety, tak nie jest.

Ja dotąd zaledwie kilka badań dotyczących tego tematu doczekało się dofinansowania przez Narodowe Instytuty Zdrowia (National Institutes of Health; w skrócie NIH), przy czym żadne z nich nie miało nic wspólnego z leczeniem. Jedyną rzeczą, jaką FDA (Food and Drug Administration – Urząd ds. Żywności i Leków) zrobił w tej sprawie, to dużo hałasu w kwestii legalności takiego leczenia, mimo iż stosowane w nim aktywne czynniki – tetracyklina i EDTA – są od dziesiątków lat dopuszczone przezeń do stosowania w innych przypadkach. Jak dotąd żadna państwowa agencja nie podała do publicznej wiadomości istnienia ocenionych pozytywnie badań, których wyniki są według wielu lekarzy bardzo obiecujące.

Script logo
Do góry