W poszukiwaniu mitycznych syren

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 102 (4/2015)
Tytuł oryginalny: „In Search of the Mythical Mermaid”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 17, nr 4

Gary Opit

 

Ri, czyli syrena z Nowej Gwinei

Od sierpnia 1973 do grudnia 1974 roku mieszkałem wśród żywych cudów świata na największej tropikalnej wyspie, Nowej Gwinei, gdzie badałem tamtejszą florę i faunę razem z biologami z Instytutu Ekologii w Wau i prowadziłem wykłady z ekologii w Kolegium Nauczycielskim w Lae, żyjąc pośród ludzi z plemienia będącego na etapie epoki kamiennej.

Między 2 a 7 października 1973 roku podróżowałem na pokładzie 340-tonowego statku Papuan Explorer przewożącego zaopatrzenie pomiędzy portami Lae i Vanimo i kilku pasażerów do Wewak i Aitape wzdłuż północnego wybrzeża Papui Nowej Gwinei. W czasie tego pięciodniowego rejsu większość czasu spędzałem na identyfikowaniu morskich stworzeń, takich jak duże ryby, rekiny, raje, delfiny długoszczękie i morskie ptaki.

3 października około południa zauważyłem na powierzchni morza wprost przed dziobem statku okrągłą ciemną głowę, która bardzo przypominała głowę człowieka. Kiedy statek zbliżył się do niej, nagle zanurzyła się pod wodę, tak jakby stworzenie, do którego ona należała, użyło płetw i ogona. Stałem niedaleko dziobu i kiedy przepływaliśmy nad tym stworzeniem, udało mi się wyraźnie zobaczyć, jak zanurkowało pionowo na głębokość około dwóch metrów. Zauważyłem ciemną głowę i wydłużone ciało płynące prosto w dół przez przeźroczystą wodę. Stworzenie używało do tego celu ogona i miało rozmiar człowieka, ale nie udało mi się zauważyć ramion ani płetw. Zastanawiałem się, czy nie był to przypadkiem diugoń.

Wcześniej dokładnie przyjrzałem się dawnemu szkicowi z książki sir Jamesa Emersona Tennenta z roku 1868 zatytułowanej Sketches of the Natural History of Ceylon (Zarys historii naturalnej Cejlonu)1 przedstawiającemu dwie samice diugonia spoczywające na powierzchni wody z głowami wystającymi pionowo z wody, które karmiły piersią młode. Obserwowałem diugonie pożywiające się w Zatoce Moreton w pobliżu Brisbane i dokładnie zbadałem rannego diugonia wyrzuconego na plażę przez morze w roku 1968 na Słonecznym Wybrzeżu w stanie Queensland. Były to duże korpulentne zwierzęta, które nigdy nie zawisały w wodzie w pozycji pionowej. Zawsze układały się poziomo, kiedy pasły się na podmorskich łąkach i wypływały na powierzchnię, aby wystawić swój przyozdobiony wąsami czuciowymi pysk i zaczerpnąć powietrza, po czym gwałtownie zanurkować i kontynuować żerowanie. Obserwacje diugoni dowiodły, że te zwierzęta nigdy nie zachowują się tak, jak to przedstawiają stare ilustracje.

Być może to, co widziałem, było wystającą z wody głową diugonia. Jeśli to był on, to powinien był popłynąć naprzód i zanurkować głową do przodu, a nie wycofać się tyłem w głąb wody. Ciało stworzenia, które widziałem, było szczupłe, niepodobne do zwalistego kształtu diugonia. Nie udało mi się ostatecznie ustalić, co to było za zwierzę.

Jakiś czas później rozmawiałem ze starszym wiekiem mieszkańcem Nowej Gwinei z rybackiej wsi położonej w pobliżu Aitape. Starałem się wybadać, co wie na temat miejscowej fauny. Po wymienieniu zwykłych pospolitych gatunków, które napotkał w swoim długim życiu na tym obszarze, zaczął opisywać morskiego ssaka, na którego natknął się tylko raz. Pewnego razu razem ze swoim przyjacielem łowił z dłubanki ryby niedaleko brzegu. Po wyciągnięciu na powierzchnię niezwykle ciężkiej sieci ujrzeli w niej niesamowite zwierzę. Miało okrągłą ciemną głowę z dużymi oczami, podobną do ludzkiej, i kobiece piersi. Reszta ciała wyglądała podobnie, jak u delfina. Obaj byli tak bardzo zdziwieni widokiem tak niezwykłego stworzenia i zaniepokojeni jego podobieństwem do człowieka, że natychmiast wypuścili je z powrotem do wody.

Pełen niedowierzania oświadczyłem mu, że to był zapewne diugoń. Odparł, że to na pewno nie był diugoń, ponieważ regularnie łowią je i jedzą. To zwierzę było całkiem inne. Nie mogłem uwierzyć, że słyszę opis syreny, i powiedziałem mu, że takie zwierzę nie istnieje i że musiał usłyszeć jego opis od jakiegoś misjonarza, a teraz udaje, że widział je na własne oczy. Ku mojemu zdziwieniu mój informator oburzył się. Najwyraźniej nie podobało mu się, że chciałem usłyszeć o zwierzętach, jakie napotkał w swoim życiu, a mimo to nie wierzę w jego opowieść o spotkaniu z wodnym zwierzęciem przypominającym człowieka. Odebrał to jako podważenie jego uczciwości. Przeprosiłem go i opisałem mu dziwne zwierzę, które sam napotkałem. Wciąż nie mogę uwierzyć, że natknąłem się na syrenę.

Osiem lat później ze zdziwieniem przeczytałem, że byli też inni, którzy widzieli syrenę z Nowej Gwinei. W pierwszym tomie interdyscyplinarnego magazynu Międzynarodowego Towarzystwa Kryptozoologicznego Cryptozoology z roku 1982 znajduje się artykuł Roya Wagnera, kierownika Wydziału Antropologii Uniwersytetu Wirginii, zatytułowany „The Ri: Unidentified Aquatic Animals of New Ireland, Papua New Guinea” („Ri – niezidentyfikowane wodne zwierzęta Nowej Irlandii w Papui Nowej Gwinei”).2 Kiedy Wagner badał miejscową ludność i jej kulturę w latach 1979–1980, odkrył, że wszyscy tubylcy doskonale znają nie opisane przez naukę morskie zwierzę noszące różne nazwy: ri (w języku barok), ilkai (w języku susurunga) i pishmary (w pidgin English jako odpowiednik angielskiego „fish mary”, gdzie „fish” oznacza rybę, a „mary” kobietę).

Ci wyspiarscy rybacy dobrze znali inne morskie ssaki zamieszkujące ich świat i twierdzili, że ri różni się od delfinów, morświnów, grindwali i diugoni – ten ostatni gatunek w języku barok nosi nazwę „bo narasi”, co znaczy „oceaniczna świnia” ze względu na tłuste ciało, okrągły pysk z wąsami czuciowymi i wegetariańskie zwyczaje żywieniowe. Opisywali ri jako oddychającego powietrzem morskiego ssaka posiadającego ludzką głowę, tułów, ramiona i genitalia, którego dolna część kończyła się parą bocznych płetw zamiast nogami. Zarówno męskie, jak i żeńskie osobniki miały długie ciemne włosy na głowie. Samice posiadały wyraźnie kobiece piersi i ciało pokryte podobną do ludzkiej skórą, jaśniejszą od skóry Melanezyjczyków. Ich paznokcie u rąk były długie i ostre, zaś dłonie głęboko pofałdowane. Twarz przypominała trochę małpią, z kolei usta były niezwykłe, takie jak u ryby. Stworzenia te zamieszkiwały głównie płytkie wody i żywiły się rybami. Sypiały na piaszczystych łachach i odludnych plażach.

Na podstawie opisów miejscowej ludności Roy Wagner ustalił, że nowogwinejskie syreny żyją nieopodal wybrzeży wysp położonych na Morzu Nowogwinejskim i Morzu Salomona oraz w pobliżu wysp należących do Archipelagu Bismarcka i Wysp Salomona od strony Pacyfiku. Najbardziej upodobały sobie środkowe i południowe wybrzeża Nowej Irlandii oraz cieśniny pomiędzy wyspami Buka i Bougainville w północnej części Wysp Salomona. Ri zamieszkują również miejsca położone bardziej na zachód, wokół Wyspy Manus, oraz w pobliżu północnych wybrzeży Nowej Gwinei, gdzie rybacy z Aitape chwytali je w sieci. Kiedy Wagner zapytał tamtejszych mieszkańców, dlaczego nie pokazali nikomu tego zwierzęcia ani nie donieśli o jego istnieniu kolonialnym władzom, odrzekli: „Przecież wy wiecie wszystko o ri, umieszczacie ich wizerunki na pudełkach od zapałek i puszkach z żywnością”.

Script logo
Do góry