Tajna wojna Wielkiej Brytanii w Antarktyce
Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 44 (6/2005)
Tytuł oryginalny: „Britain's Secret War in Antarctica”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 12, nr 5
James Robert
Copyright © 2005
część 1
WSTĘP
W roku 1938 nazistowskie Niemcy wysłały na Antarktydę ekspedycję z zadaniem znalezienia miejsca na ewentualną bazę oraz w celu zgłoszenia roszczeń terytorialnych na rzecz Trzeciej Rzeszy. W ramach przygotowań do tego zadania zaproszono wielkiego polarnika Richarda E. Byrda, aby pouczył członków ekspedycji, co ich tam czeka. W następnym roku, miesiąc po rozpoczęciu wojny w Europie, Niemcy wrócili do Neuschwabenland (Nowej Szwabii), aby dokończyć to, co zaczęli, przy czym wiele wskazuje na to, że zbudowali tam bazę.
Dziewięć lat później Richard E. Byrd, który dosłużył się do tego czasu stopnia admirała Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, został wysłany na Antarktydę z największymi siłami ekspedycyjnymi, jakie kiedykolwiek wysłano w misji do regionów polarnych. Charakter tej misji (o nazwie kodowej Highjump), określony słowami samego admirała Byrda, był „głównie natury wojskowej”.1 Wiele osób utrzymuje, że siły ekspedycyjne wysłano w celu zlikwidowania tajnej bazy nazistów na Queen Maud Land (Ziemia Królowej Maud)2, którą Niemcy przechrzcili na Nową Szwabię. To terytorium nigdy nie zostało zbadane tak dokładnie, jak reszta Antarktydy. Biorąc pod uwagę to, że admirał Byrd mówił o „latających obiektach, które mogą przelatywać z bieguna na biegun z niesamowitą prędkością”3 oraz solidnie udokumentowaną niemiecką aktywność w tym regionie przed, w czasie i tuż po II wojnie światowej, należy się zastanowić, czy w legendzie o nazistowskiej Antarktydzie nie ma częściowo prawdy. Czy jest możliwe, że Operacja Highjump i wypowiedzi Byrda stanowiły rozmyślną dezinformację mającą na celu ukrycie prawdy o brytyjskich wyprawach na Antarktydę poprzez zwrócenie uwagi wyłącznie na jego misję i odciągnięcie uwagi od innych tajemniczych misji na Antarktydzie?
Kiedy jest mowa o tajemnicy Antarktydy, wzmianki o brytyjskim udziale można znaleźć jedynie w przypisach. Jest to dość dziwne, zwłaszcza w świetle faktu, że siły brytyjskie były aktywne na Antarktydzie przez całą wojnę i jest całkiem prawdopodobne, że podjęły działania przeciwko nazistowskiemu zagrożeniu na Antarktydzie co najmniej rok przed Operacją Highjump.
Brytyjskie działania na Antarktydzie, aczkolwiek mniej udokumentowane i bardziej utajnione, są równie intrygujące jak okrzyczana Operacja Highjump. Niestety, mimo iż Wielka Brytania wyszła zwycięsko z II wojny światowej, była bankrutem i została upokorzona przez dwa nowe supermocarstwa. Znalazła się jednak w sytuacji umożliwiającej częściowe odzyskanie dumy i zmartwienie swoich rzekomych aliantów poprzez przeprowadzenie ostatecznej, decydującej bitwy przeciwko ocalałym nazistom – bitwy, która nigdy nie zostanie odnotowana w podręcznikach historii i która miała uczynić jej roszczenia na tym kontynencie bardziej uzasadnionymi i, co najważniejsze, która zakończyła wojnę, do której prowadzenia została zmuszona.
ANTARKTYCZNE ZNACZKI POCZTOWE – ROSZCZENIA CZY UPAMIĘTNIENIE?
1 lutego 1946 roku za przyzwoleniem Jego Królewskiej Mości4 wypuszczono serię znaczków pocztowych, które stały się przyczyną ogólnoświatowego oburzenia i kryzysu dyplomatycznego wymierzonego w wyczerpaną wojną Wielką Brytanię. Było to pięć znaczków, które uznano za obraźliwe, ponieważ upamiętniały brytyjskie roszczenia do Wysp Falklandzkich5. Jeden z nich przedstawiał ponadto mapę Antarktydy, która zupełnie pomijała roszczenia Chile i większość roszczeń Argentyny do tego kontynentu. Po co Wielka Brytania, w sytuacji gdy światowa gospodarka znajdowała się w tragicznym położeniu, miałaby dążyć do międzynarodowego kryzysu w sprawie obszaru, który wyglądał z zewnątrz, jakby był całkowicie pozbawiony życia?
Wielu historyków utrzymuje, że powojenne zainteresowanie Wielkiej Brytanii Antarktydą wynikało z tragicznego braku surowców, którego rozwiązanie widziano w Antarktydzie, i te znaczki były wyrazem zdecydowanych roszczeń Wielkiej Brytanii. To domniemanie, aczkolwiek częściowo prawdziwe, nie wyjaśnia jednak, dlaczego siły brytyjskie, przebywały na tym kontynencie przez całą wojnę i tuż po jej zakończeniu jako część Operacji Taberlan.
Celem Operacji Taberlan było neutralizowanie aktywności Niemców na Antarktydzie. Znane brytyjskie bazy były rozlokowane głównie na Półwyspie Antarktycznym, w takich miejscach, jak Port Lockroy i Zatoka Nadziei (Hope Bay), a także na wyspach otaczających półwysep, na przykład tajne bazy na wyspach Deception i Wiencke. Te najtajniejsze nie zostały i prawdopodobnie nigdy nie zostaną ujawnione. Baza położona w Maudheim w pobliżu pasma górskiego Mühlig-Hoffmann w Nowej Szwabii, czyli na Ziemi Królowej Maud, była tak tajna, że nigdy nie nadano jej nazwy ani nie podano jej współrzędnych, jak również nie zaznaczono jej na oficjalnych mapach.
Czy znaczki mogły być wydane dla upamiętnienia udanej misji na Ziemi Królowej Maud? Na wiele tajemnic antarktycznej areny – frontu, który był trzymany w tajemnicy przez 60 lat – i wrogiego bliskiego spotkania, które zapewne nigdy nie zostanie oficjalnie ujawnione społeczeństwu, nieco światła rzucić mogą pewne fakty i pogłoski, a także historia opowiedziana przez oficera SAS z czasu II wojny światowej.
W interesie bezpieczeństwa państwa Wielka Brytania utajniła wiele wydarzeń z okresu II wojny światowej, tak że nawet teraz, po 60 latach, większość ludzi wciąż niewiele wie o jej tajemnicach, jak choćby o pokojowej propozycji Rudolfa Hessa, wiedzy brytyjskiego rządu o nazistowskich obozach zagłady, flircie IRA (Irish Republican Army – Irlandzka Armia Republikańska) z nazistami i o otoczonych już mniejszą tajemnicą nazistowskich obozach koncentracyjnych na brytyjskiej ziemi, na wyspie Alderney w archipelagu Wysp Normandzkich. Już z tych kilku przykładów wyłania się wzorzec utajnień, a w niektórych przypadkach praktyka całkowitego zaprzeczania, i Antarktyda nie jest tu wyjątkiem.
Wraz z upływem czasu odchodzą stopniowo wszyscy, którzy brali udział w kampanii w Nowej Szwabii. Jeden z ostatnich, którzy pozostali przy życiu, podał mi następujący opis zapomnianej bitwy. Pragnę dodać, że tę historię ów świadek opowiedział mi dwukrotnie w dużym odstępie czasu i w obu jego relacjach nie było żadnych rozbieżności.