PC: Nie, zdecydowanie nie. Rzecz w życiu gleby. Paramagnetyzm oddziałuje na kompost. Mogą być setki organicznych farmerów podwajających tą metodą plony, ale kiedy zastosujemy ten sam materiał na martwej, chemicznie nawożonej glebie, to nic to nie da. Jeśli brak jest minimalnego poziomu organicznej materii, paramagnetyzm nic nie da. Prześledziłem to nawet u siebie w domu. Do dwóch grządek rzepy dodałem materiał paramagnetyczny, z tym, że do jednej dałem dodatkowo kompost. Nie ma porównania między plonami – kluczowym czynnikiem jest kompost.
GS: To interesujące. Nie miałem pojęcia, że ta zależność jest aż tak znacząca. Czy między zwiększeniem ilości materii organicznej a reakcją na materiał paramagnetyczny zachodzi stosunek jeden do jednego?
PC: To dosyć skomplikowane i nie robiliśmy jeszcze badań umożliwiających dokładne ustalenie tego stosunku. Pracy przy tym jest na następne dziesięć lat i nie można tego zrobić od razu.
GS: Jedną z pana silnych stron jest umiejętność powiązania nici wiodących z wielu dyscyplin wiedzy i opracowanie bardziej holistycznego wyjaśnienia. Pozostaje to w przeciwieństwie do redukcjonizmu współczesnej nauki. Czy to szerokie spojrzenie okazało się korzystne w stosunku do głównego nurtu?
PC: Ogólne podejście nie jest dla tych, którzy chcą dostać Nobla. Chuck Walters dał mi nagrodę w zeszłym roku – małą szklaną plakietkę – a ja powiedziałem: „To jest moja Nagroda Nobla”. Chodzi mi o to, że Nobla dostał również facet, który wynalazł DDT. Uznanie rzadko spotyka tych, którzy na to zasługują.
Moim ulubionym przykładem jest przypadek dziewiętnastowiecznego geniusza nauki, Johna Tyndalla6, który odkrył penicylinę osiemdziesiąt lat przed Flemingiem. Odkrył on, że molekuły zapachu absorbują promieniowanie podczerwone i to właśnie on stwierdził, że węch działa w ten sposób. Tyndall odkrył również paramagnetyzm. Tak więc oba zagadnienia, nad którymi dziś pracuję, zostały odkryte w roku 1850. Tak właśnie często bywa w nauce, jest w niej dużo nieuczciwości. Ego góruje nad prawdą i zasługi nie są przypisywane tym, którym powinny być przypisane. W rzeczywistości odkryłem to wszystko sam i później dowiedziałem się, że Tyndall odkrył to przede mną.
GS: Jeszcze jedno pytanie dotyczące pomiarów paramagnetyzmu przy pomocy pańskiego miernika: „W jaki sposób różnicuje pan ferromagnetyzm i paramagnetyzm, skoro oba mają wpływ na odczyty na mierniku?”
PC: Tak, z tym jest problem. Oczywiście idealny jest materiał o niskiej zawartości żelaza a mimo to dający wysokie odczyty miernika.
GS: Pracujemy na materiale wytwarzanym na bazie popiołów i pokruszonej lawy o handlowej nazwie Nutri-Score i poziomie paramagnetyzmu 3000 cgs oraz zawartości żelaza w ilości 7 ppm [7 części na milion]. Często łączymy go z innymi materiałami o dużej higroskopijności, takimi jak miękka skała fosforanowa i humusy7, a następnie pompujemy do tej mieszanki roztwór flory bakteryjnej. Kiedy w składzie mieszanki są cząsteczki popiołów, liczba mikrobów skacze z 1 miliarda na gram do 2,5 miliarda na gram.
PC: Zgadza się. To działa zawsze, ale należy pamiętać, że do stworzenia właściwej równowagi potrzebne są również związki chemiczne. Nadal potrzebne jest pożywienie, które będzie korzystało z dobrodziejstwa w postaci paramagnetyzmu. To część szerszego spojrzenia. Nauka winna studiować naturę. Kiedy widzimy, że coś się dzieje, powinniśmy eksperymentować z tym, a następnie starać się podejść do tego jak inżynier. W tym momencie wkracza matematyka, należy jednak pamiętać, że powinna ona wkraczać po eksperymentach, a nie przed nimi. Tysiące naukowców siedzą przy komputerach i prowadzą teoretyczne kalkulacje. Nauka nie tak powinna działać.
GS: Zauważyłem ponadto, że wyższy poziom paramagnetyzmu wykazują gleby położone wyżej. Jest tak nawet w przypadku Queenslandu, gdzie poziom paramagnetyzmu waha się od 3000 do 10 000 cgs i te wyższe poziomy występują w glebach położonych na wysokości od 120 do 150 metrów. Co jest tego przyczyną?
PC: Kiedy wulkan wybucha, magma wychodzi z dna na powierzchnię, formuje się w krople i następuje jej utlenienie. Kiedy opada na ziemię, większa część opada w pobliżu krateru. Potem zajmuje się nią wiatr i rozsiewa dalej w postaci cieńszej warstwy. Słabszy materiał zawsze znajdzie się na samym dole.
CHWASTY, HERBICYDY I ELEKTRONIKA
GS: W swojej książce wspomina pan o roli chwastów. Mówi pan, że chwasty plenią się wtedy, gdy brak jest składników odżywczych, i że biorą one udział w recyklingu tych składników, sprowadzając je z dużych głębokości i często zwiększając poziom paramagnetyzmu.
PC: Tak. Taka jest prawda. Chwasty są wskaźnikiem niedoboru składników odżywczych i są siłą sprawczą recyklingu. Zwiększenie poziomu paramagnetyzmu jest związane z dodatkową ilością soli mineralnych i tlenu wprowadzanych do gleby wtedy, gdy chwasty pomagają w jej uzdatnianiu.
GS: Kiedy jednak weźmie się pod uwagę składniki odżywcze i wilgoć, które zabierają chwasty, czy nadal uważa pan, że warto je tolerować?
PC: Często można sobie na to pozwolić. Bardzo często przesadzamy, jeśli chodzi o konkurencję, jaką stanowią chwasty. Musimy również wziąć pod uwagę alternatywę, którą są herbicydy. Wszystkie herbicydy zabijają mikroorganizmy. Środki przeciw chwastom [herbicydy] są w tym zakresie znacznie szkodliwsze od środków owadobójczych [insektycydów].
GS: Mówił pan o szkodliwym wpływie herbicydów. Jak radzą sobie z tym problemem nieekologiczni farmerzy? To przecież oni są głównymi użytkownikami herbicydów.
PC: To prawda. Herbicydy wykańczają nieekologicznych farmerów. Wszystkie herbicydy zabijają mikroorganizmy. Niektóre są bardziej destrukcyjne od innych. Atrazyna jest prawdopodobnie najgorsza, ale Roundup jest również zabójczy.
GS: To interesujące, ponieważ Roundup reklamuje się jako środek ulegający biodegradacji.
PC: Ostatecznie może ulec biodegradacji, ale na dobrą sprawę nikt nie wie, ile potrzeba na to czasu. Jego osady utrzymują się przez wiele miesięcy. Dżdżownice też go nie lubią. Sam Darwin stwierdził, że wszystko, co zabija rośliny, zabija również dżdżownice. Jak już powiedziałem, herbicydy są znacznie szkodliwsze od insektycydów.
GS: Zalecaliśmy stosowanie kwasu huminowego razem z herbicydami, aby związać ich osady i zmniejszyć permanentne niebezpieczeństwo. Czy zna pan tę metodę?
PC: Tak. To z pewnością dobra koncepcja. Sądzę, że Arden Andersen i Phil Wheeler promują podobne zasady. Phil Wheeler to błyskotliwy młody fizyk i wspaniały nauczyciel. Przekonuje mnie, że kiedy mówi o paramagnetyzmie, musi to robić w bardzo umiarkowany sposób, ponieważ jest to tak nowy pogląd, że zraża ludzi.
GS: Nie zgadzam się z Philem [Wheelerem] w tym względzie. Zgadzam się, że Phil jest bardzo dobrym popularyzatorem, ale jego prace z dziedziny radiestezji są potencjalnie znacznie bardziej alienujące od koncepcji paramagnetyzmu. Pański PCSM [miernik paramagnetyzmu gruntu] nie ma charakteru miotły czarownicy. To urządzenie, na którym można w stu procentach polegać. Jeśli przy jego pomocy podda się badaniu dobrą, żyzną glebę, to zawsze otrzyma się wysoki odczyt, i odwrotnie, jeśli są jakieś problemy z urodzajnością, to zawsze uzyska się znacznie niższe odczyty.
W przeciwieństwie do tego, znacznie trudniej jest przekonać normalnego rolnika, że może wysłać zdjęcie swoich upraw na drugą stronę globu, gdzie jego problemy zostaną zdiagnozowane. Może to i prawda, ale jest to znacznie bardziej dziwaczne od koncepcji paramagnetyzmu, który można łatwo udowodnić przy pomocy pańskiego miernika. W moim odczuciu paramagnetyzm został całkowicie pozbawiony mistycznej otoczki.