Promienie rentgenowskie i ich związek z rakiem
i chorobami serca

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 15 (1/2001)
Tytuł oryginalny: „X-Rays: A Major Cause of Cancer and Heart Disease?”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 7, nr 5

Peter Montague

 

Kiedy w roku 1895 Wilhelm Röntgen odkrył promienie „X”1, „lekarze z miejsca zauważyli możliwość praktycznego ich zastosowania i pospiesznie przystąpili do eksperymentowania w tej dziedzinie”.2 Wielu lekarzy budowało własne aparaty rentgenowskie i to z różnymi rezultatami: niektóre z tych domowej produkcji urządzeń nie wytwarzały żadnego promieniowania, inne wytwarzały go tyle, że napromieniowywani byli nawet ludzie znajdujący się w sąsiednim pomieszczeniu.

Możliwość zajrzenia w głąb ludzkiego ciała okazała się wspaniałym, tajemniczym i głęboko prowokującym doświadczeniem. Röntgen ćwiczył stosowanie promieni na ręce swojej żony, naświetlając ją przez 15 minut i wytwarzając makabryczny obraz jej kośćca udekorowanego ślubną obrączką. Biograf Röntgena, Otto Glasser, pisze, że pani Röntgen „...nie mogła uwierzyć, że ta koścista ręka jest jej własną i wzdrygnęła się na myśl, że ogląda swój szkielet. Dla pani Röntgen, a później także dla wielu innych, to przeżycie kojarzyło się ze śmiercią”.3

Po roku lekarze stosowali promienie Röntgena do diagnozowania oraz do gromadzenia dowodów na wypadek wytoczenia im procesu o popełnienie błędu w sztuce lekarskiej. Niemal natychmiast, w latach 1895–1896, stało się jasne, że promienie Röntgena mogą powodować poważne problemy natury zdrowotnej. Niektórzy lekarze doznawali poparzeń, które nie chciały się goić, tak że musiano amputować im palce, u innych zaś występowały śmiertelne formy raka.

W tym czasie nie znano jeszcze antybiotyków, przeto lekarze dysponowali niewielką liczbą kuracji, jakie mieli do zaoferowania swoim pacjentom. Promienie Röntgena otworzyły przed nimi cała gamę nowych możliwości o cechach zaawansowanej – graniczącej z cudem – technologii, która była z punktu widzenia chorych wielce obiecująca. Tak więc świat medyczny entuzjastycznie zaakceptował te tajemnicze, niewidzialne promienie. Jest zrozumiałe, że lekarze w tamtych czasach często widzieli skutki lecznicze tam, gdzie współcześnie nie widzi się żadnych. Tuż przed rokiem 1920 redaktor American X-ray Journalu stwierdził: „Jest około sto konkretnych chorób, które z powodzeniem można leczyć promieniami Röntgena”.

W swojej faktograficznej książce na temat historii tej techniki Multiple Exposures: Chronicles of Radiation Age (Wielokrotne wystawienie na działanie promieni – kroniki wieku promieniowania) Catherine Caufield komentuje ten okres następująco:4 „Leczenie radiacyjne chorób łagodnych (nie związanych ze złośliwą formą raka) stało się medycznym szaleństwem, które trwało niemal przez czterdzieści, a może i więcej, lat. Bez potrzeby naświetlano duże grupy ludzi z takich powodów jak grzybica (wywołana przez dermatofity) i trądzik... Wielu kobietom naświetlano jajniki w charakterze kuracji na depresję”. Tego rodzaju zastosowania promieni Röntgena potraktowano by dziś jako błąd w sztuce lekarskiej, lecz wiele z nich było akceptowanych jeszcze w latach pięćdziesiątych.

Nie tylko lekarze byli entuzjastami stosowania promieni Röntgena. Naświetlenie odpowiednią dawką promieni Röntgena powodowało wypadanie włosów i – jak pisze Caufield – „sklepy kosmetyczne instalowały aparaturę rentgenowską w celu usuwania klientom niepotrzebnego owłosienia na twarzy i ciele”.

Odkrycie przez Röntgena promieni „X”, jak je wówczas nazywano (obecnie znane są one jako promienie Röntgena lub rentgenowskie), doprowadziło do odkrycia przez Becquerela radioaktywności uranu, a następnie w roku 1898 przez Marię Curie i jej męża Piotra radu, za które to odkrycia Becquerel i państwo Curie zostali wspólnie nagrodzeni Nagrodą Nobla w roku 1903. (Dwadzieścia lat później Maria Curie zmarła na ostrą postać limfoblastycznej białaczki).

Niedługo potem oprócz promieni Röntgena lekarze zaczęli stosować rad. Naświetlania radem były przepisywane, między innymi, w przypadkach kłopotów z sercem, impotencji, wrzodów, depresji, artretyzmu, raka, nadciśnienia, ślepoty i gruźlicy. Wkrótce na rynku ukazała się radioaktywna pasta do zębów a potem radioaktywny krem do skóry. W Niemczech tabliczki czekolady zawierające rad były sprzedawane jako „odmładzacz”.5 W USA setki tysięcy ludzi zaczęły pić butelkowaną wodę „wzmocnioną” radem w charakterze ogólnego eliksiru znanego pod nazwą „liquid sunshine” („blask słońca w płynie”). Nie dalej niż w roku 1952 magazyn Life pisał o korzystnych skutkach inhalacji radioaktywnego radonu, gazu występującego w głębokich kopalniach. Nawet jeszcze dziś kopalnie The Merry Widow Health Mine i Sunshine Radon Health Mine położone w pobliżu Butte w stanie Montana głoszą, że odwiedzający je turyści donoszą o wielorakich korzyściach wynikających z wdychania radioaktywnego radonu,6 mimo iż rozliczne badania wykazują, że jedynym widocznym efektem oddziaływania tego gazu jest rak płuc.

Tak więc świat medyczny i ogólna kultura przygarnęły promienie Röntgena (oraz inne radioaktywne emanacje) w charakterze cudownych remediów, darów dla ludzkości od najwybitniejszych geniuszy epoki wynalazków.

 

DZIEDZICTWO „ATOMÓW DLA POKOJU”

W powszechnym przekonaniu opinia o tych technologiach bardzo ucierpiała, kiedy w roku 1945 na Japonię zrzucono bomby atomowe. Mimo iż być może skróciły one drugą wojnę światową i ocaliły życie wielu Amerykanów, opis zagłady ludzi w Hiroszimie autorstwa Johna Herseya na zawsze wpisał obraz grzyba atomowego do umysłu przeciętnego człowieka jako omen ogromnych zniszczeń. Wbrew staraniom zmierzającym do przedstawienia bomby w pozytywnym świetle technologia promienna nigdy nie odzyskała połysku, jaki zdobyła przed drugą wojną światową.

Siedem lat po bojowym zastosowaniu bomb nuklearnych Dwight Eisenhower nadał rządom w USA nowy kurs, którego celem było przekonanie całego świata, że broń nuklearna, radioaktywność i promieniowanie nie są forpocztami śmierci, lecz potężnymi, łagodnymi sługami zapewniającymi ludzkości niemal nieograniczone korzyści. Tak zrodził się program „Atom dla Pokoju”, którego zadaniem było przekonanie Amerykanów i świata, że te nowe technologie niosą z sobą ogromne nadzieje i że elektrownie nuklearne należy rozwijać środkami pochodzącymi z podatków. Nadzieje pokładane w tej nowej dziedzinie postępu technologicznego wydawały się być zbyt obiecujące, aby były prawdziwe. Obiecywano, że elektryczność wytworzona w elektrowniach atomowych będzie „zbyt tania, aby mierzyć ją licznikiem”.7

Ustawa o Energii Atomowej (Atomic Energy Act) stała się podstawą powołania do życia Komisji Energii Atomowej (Atomic Energy Commission), lecz w praktyce dowództwo wojskowe państwa utrzymało ścisłą kontrolę nad rozwijaniem wszelkich technologii związanych z energią jądrową.8 W ten sposób, w wyniku całej serii wydarzeń historycznych, wszystkie główne źródła promieniowania jonizującego weszły pod kontrolę ludzi i instytucji zupełnie nie zainteresowanych braniem pod uwagę wcześniejszej wiedzy o szkodliwości promieniowania.

W roku 1927 Hermann J. Muller wykazał, że promienie Röntgena powodują dziedziczone uszkodzenia genetyczne i za swoje prace otrzymał Nagrodę Nobla, ale ponieważ doświadczenia prowadził na muszkach owocówkach zlekceważenie ich wyników jako nieistotnych dla ludzi nie sprawiło żadnych trudności, a przynajmniej było wygodne.

Krótko mówiąc, promieniotwórczość wydawała się dla lekarzy obiecującym środkiem terapeutycznym służącym do leczenia praktycznie każdej dolegliwości. Dla wojska oraz kongresowej9 Połączonej Komisji Energii Atomowej (Joint Commission on Atomic Energy) oznaczało to uwolnienie setek miliardów dolarów – istny zalew funduszy pochodzących z podatków, których większość znajdowała się poza wszelką kontrolą ze względu na tajemnicę otaczającą całość spraw związanych z opracowywaniem broni jądrowej. Jeśli chodzi o prywatnych kontrahentów rządu, takich jak Union Carbide, Monsanto Chemical Co, General Electric, Bechtel Corporation, DuPont, Martin Marietta i inni, oznaczało to szansę na włączenie się do elity o nazwie „Kompleks Militarno-Przemysłowy”, przed którego rosnącą siłą polityczną ostrzegał prezydent Eisenhower w swoim ostatnim wystąpieniu wygłoszonym w roku 1959 przed Kongresem.

Script logo
Do góry