Co powoduje raka szyjki macicy?

Na przestrzeni wielu dekad pojawiały się i znikały różne teorie na temat przyczyn raka szyjki macicy.

Są relacje lekarzy z początku XIX wieku, którzy twierdzili, że w grę wchodziły „seksualne ekscesy i niemoralność”, ponadto zaobserwowano, że ta choroba występuje w większej liczbie wśród biedniejszych, miejskich kobiet niż wśród zamężnych i finansowo bezpieczniejszych kobiet żyjących na wsi (Löwy, s. 129). Domenico Rigoni-Stern, włoski chirurg, podążył tą wątpliwą linią rozumowania i stwierdził, że rak szyjki macicy rzadko występuje u zakonnic (s. 130). Ta teoria została później zdyskredytowana, gdy badanie ujawniło, że w rzeczywistości siostry zakonne również były ofiarami tej choroby i że wbrew powszechnej opinii wśród kobiet będących w długotrwałych związkach również występuje rak szyjki macicy. Badania przeprowadzone przez brytyjskiego lekarza J.C.W. Levera wykazały, że w ogólnej liczbie przypadków raka macicy „samotne kobiety stanowią 5,83 procent, zamężne 86,67 procent, a wdowy 7,5 procent” (s. 131).

Po obaleniu poglądu, że seksualne ekscesy lub niemoralność powodują raka szyjki macicy, naukowcy zaczęli podejrzewać, że brakującym ogniwem może być „chroniczne podrażnienie” bądź jakiś przyczynowy proces zapalny (Löwy, s. 132). W przypadku raka macicy wysunięto przypuszczenie, że czynnikiem ryzyka może być uraz porodu. Takie spekulacje mogą tłumaczyć, dlaczego wśród kobiet o niskim statusie społeczno-ekonomicznym występuje więcej przypadków raka szyjki macicy niż pośród kobiet majętnych – uboższe kobiety mają zazwyczaj więcej dzieci, żyją w gorszych warunkach, otrzymują skromniejszą opiekę medyczną i nie mają bardzo potrzebnego czasu na odpoczynek i powrót do zdrowia po urodzeniu dziecka (s. 134).

Uważam, że ci pierwsi badacze byli na właściwej drodze, kiedy sugerowali, że w proces chorobowy zaangażowane są w jakiś sposób czynniki społeczne, takie jak ubóstwo i nierówności.

W swojej książce z roku 1989 Positive Smear (Dodatni wynik rozmazu) brytyjska psycholożka, badaczka i autorka Susan Quilliam udokumentowała te związane ze stylem życia czynniki, które mogą zwiększyć ryzyko zachorowania na raka szyjki macicy. Tuż przed pojawieniem się pomysłu, że przyczyną raka szyjki macicy może być wirus brodawczaka ludzkiego, podkreślała wagę zrównoważonej diety i twierdziła, że wśród kobiet z komórkami przednowotworowymi szyjki macicy powszechne są niedobory witaminy C, beta karotenu i kwasu foliowego. Quilliam podkreśla również znaczenie zdrowego środowiska, należytej higieny i doskonałego odżywiania jako warunku dobrego zdrowia i odporności na choroby (Quilliam, 1989, ss. 96–98). W swoich obserwacjach dotyczących przyczyn raka szyjki macicy wspomina także o pigułce antykoncepcyjnej i jej negatywnym wpływie na naturalną odporność oraz o ograniczaniu zdolności organizmu do wykorzystywania kwasu foliowego (s. 99).

Niestety, od czasu opublikowania książki Quilliam w roku 1989 roku wahadło odbiło w drugą stronę i powrócono do poglądu mówiącego, że rak szyjki macicy jest chorobą związaną z aktywnością seksualną. Obecnie za głównego winowajcę uważa się wirusa HPV i wszelkie dyskusje na temat istnienia innych czynników prowadzących do tej choroby są w mediach głównego nurtu wyciszane. Dlaczego, kiedy i jak to się stało, ma kluczowe znaczenie dla historii zawartej w mojej książce z roku 2017 Gardasil: Fast-Tracked and Flawed (Gardasil: krótko badany i wadliwy).

 

 

Grafika przedstawiająca strukturę wirusa brodawczaka ludzkiego typu 16. (Źródło: std.uw.edu)

 

 

Fałszywa obietnica szczepionek przeciwko HPV

Istnieje wiele obaw związanych z powszechną akceptacją szczepionek przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego – jedną z nich jest charakter samej szczepionki.

Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO):

 

Szczepionka jest preparatem biologicznym, który poprawia odporność na konkretną chorobę. Szczepionka zazwyczaj zawiera czynnik przypominający chorobotwórczy drobnoustrój, często wytwarzany z osłabionych lub zabitych form drobnoustroju, jego toksyn lub jednego z białek powierzchniowych. Szczepionka pobudza układ odpornościowy organizmu do rozpoznania tego czynnika jako obcego, zniszczenia i „zapamiętania” go, aby ów układ mógł łatwiej rozpoznać i zniszczyć którykolwiek z tych mikroorganizmów, kiedy je później napotka. (WHO, 2016a)

 

Świetnie, tylko czy to prawda? Otóż, według badaczki szczepionek dr Luciji Tomljenović, która w piśmie zatytułowanym „Forced Vaccinations: For the Greater Good?” („Przymusowe szczepienia – czy aby dla większego dobra?”) omawia sposób, w jaki szczepionki działają w ludzkim ciele, nie jest to prawda. Dr Tomljenović wysłała to pismo do senackiej komisji stanu Kalifornia w roku 2015, kiedy debatowała ona nad prawem nakazującym obowiązkowe szczepienie. Dr Tomljenović opisuje w nim, dlaczego szczepionki nie zapewniają odporności komórkowej, a tym samym ochrony przed chorobą:

 

…szczepionki przede wszystkim stymulują odporność humoralną (reakcje oparte na przeciwciałach lub reakcje Th2) i mają niewielki albo nie mają żadnego wpływu na odporność komórkową (cytotoksyczne komórki T, reakcje Th1), która jest absolutnie niezbędna do ochrony przed wirusami, jak również niektórymi patogenami bakteryjnymi. (Tomljenović, 2015, s. 7)

 

Dr Tomljenović sugeruje, że to niepowodzenie w wywoływaniu odporności komórkowej może być powodem, dla którego często potrzebne są szczepionki przypominające (s. 7).

Script logo
Do góry