Za to ręce, zwykłe ludzkie ręce – i   to nie tylko moje! – wyraźnie odczuwały nad gniazdami to ciepło, to jakby chłodny wiaterek, to z kolei mrowienie, to tiki, to znów gęstszy ośrodek, coś na podobieństwo kisielu. U jednych ręka „ciążyła”, a u innych coś jak gdyby podrzucało ją do góry, niektórym drętwiały palce, mięśnie przedramienia doznawały skurczu, kręciło się w głowie, obficie wydzielała się ślina.

W podobny sposób zachowywała się wiązka papierowych rurek, od góry do dołu zasiedlonych przez miesierki Megachile – pszczoły nacinające liście. W każdym z tuneli znajdował się nieprzerwany łańcuszek wielowarstwowych kubeczków wykonanych ze skrawków liści, zamkniętych wklęsłymi, okrągłymi wieczkami – także z liści. Wewnątrz kubeczków znajdowały się jedwabne owalne kokony z larwami i poczwarkami. Ludziom, którzy nic nie wiedzieli o moim odkryciu, proponowałem, żeby potrzymali dłoń lub twarz nad gniazdem pszczół Megachile, po czym wszystko skrzętnie notowałem. Rezultaty tych niezwykłych eksperymentów można znaleźć w moim artykule „O fizyczno-biologicznych właściwościach gniazd pszczół zapylających” opublikowanym w trzecim numerze pisma Sibirskij wiestnik sielskochoziajstwiennoj nauki z roku 1984.

 

 

Sztucznie wykonane gniazdo miesierek (Megachile) – pszczół nacinających liście lucerny i budujących z nich komórki. Setki papierowych rurek z papieru gazetowego o średnicy ołówka tworzy gniazdo; każda z rurek wypełniona jest zwiniętymi skrawkami liści tworzących szereg pojedynczych komórek. Im więcej komórek, tym silniejsze promieniowanie.

 

 

Właśnie tam sformułowana została treść odkrycia – zwięzłe wyjaśnienie tego zadziwiającego zjawiska z punktu widzenia fizyki.

Wychodząc od pszczelich gniazd, sporządziłem kilkadziesiąt sztucznych „plastrów” z plastyku, papieru, metalu, drewna i okazało się, że przyczyną wszystkich tych niezwykłych odczuć nie jest żadne „biopole”, lecz rozmiary, kształt, ilość i wzajemne rozmieszczenie porowato-rurkowatych struktur zbudowanych z dowolnych ciał stałych. I tak jak poprzednim razem organizm czuł to, a przyrządy „milczały”.

Odkrytemu zjawisku nadałem nazwę efektu porowatych struktur (EPS). Uparcie kontynuowałem i różnicowałem doświadczenia, a Przyroda nadal odkrywała przede mną, jedną po drugiej, swoje najskrytsze tajemnice...

Okazało się, że w strefie działania EPS daje się zauważyć znaczne zahamowanie rozwoju saprofitycznych2 bakterii glebowych, drożdży i innych gatunków grzybów, kiełkowania nasion pszenicy, ponadto zmienia się zachowanie mikroskopijnych ruchomych glonów chlamidomonad, pojawia się świecenie larw pszczół Megachile, poza tym dorosłe pszczoły zachowują się w tym polu o wiele aktywniej, zaś pracę związaną z zapylaniem roślin kończą o dwa tygodnie wcześniej.

 

 

Hamowanie rozwoju ziaren pszenicy przez struktury porowate. W próbce z lewej strony – ziarno poddane działaniu EPS; z prawej strony – próbka kontrolna. Doświadczenie wykonano 7 grudnia 1983 roku w Nowosybirsku, pszenica – po 62 ziarna.

Script logo
Do góry