Przeglądając mikrofilm w bibliotece w Steelville, Vieira i Clary odkryli trzy raporty dotyczące tego znaleziska, do których dołączone było zdjęcie przedstawiające Lesa Eatona, mężczyznę mierzącego sześć stóp (1,83 m) wzrostu leżącego obok szkieletu o długości ośmiu stóp w gabinecie dra Parkera (patrz zdjęcie nr 4).

 

 

Zdj. 4. Fotografia z Steelville Ledger przedstawiająca wysokiego na sześć stóp Lesa Eatona leżącego obok liczącego osiem stóp szkieletu w gabinecie dra R.C. Parkera.

 

 

Steelville Ledger doniósł też, że szkielet zapakowano i wysłano do Instytutu Smithsona, po czym wszelki słuch o nim zaginął.

Instytut Smithsona jest stale łączony z gigantycznymi szkieletami, a także z ich brakiem. Większość opowieści medialnych kończy się czymś takim: „Kości wysłano do Instytutu Smithsona do dalszych badań”. Ten nieustający problem „brakujących kości” dał początek legendzie mającej oparcie w dziesiątkach doniesień mówiących o przekazaniu Instytutowi znalezionych przedmiotów i gigantycznych szkieletów. Dzisiaj zaprzecza on, że kiedykolwiek one istniały. W naszej książce badamy tę kwestię wnikliwie i dochodzimy do wniosku, że Instytut mógł stać za zatajaniem informacji o nich w późnych latach 1800., ponieważ nie pasowały one do nowych ideologii „Boskiego Przeznaczenia” i „ewolucji”.

Chociaż na początku odkryć naukowych sprawę gigantów spychano na margines, zajęła ona jednak swoje miejsce w źródłach pisanych dzięki pierwszym odkrywcom Ameryki.

 

Dawni odkrywcy

Już w XVI wieku hiszpańscy podróżnicy penetrujący wybrzeża Ameryk opisywali widywanych przez siebie żywych gigantów. Trzech kapitanów hiszpańskich statków, a także sir Francis Drake, kapitan John Smith, pewien profesor z Instytutu Smithsona i kilku innych znaczących naocznych świadków doniosło o ponadprzeciętnie wysokich rdzennych mieszkańcach, których napotkali podczas swoich wypraw do Ameryki.

W roku 1519 hiszpański odkrywca Alonso Álvarez de Pineda sporządził mapę linii brzegowej Gulf Coast, nanosząc na nią rzeki, zatoki, punkty orientacyjne i miejsca nadające się na porty, po czym oświadczył, że należą one do króla Hiszpanii. Niedaleko miejsca, w którym rzeka Mississippi wpada do Zatoki Meksykańskiej, „odkrył duże miasto, a po obu stronach jej brzegów, w odległości sześciu mil w górę jej biegu, około czterdziestu tubylczych wiosek”.3 Zauważył również, że wśród zamieszkujących je plemion znajdowała się rasa malutkich pigmejów. Pineda opisał plemiona osiadłe w pobliżu rzeki Mississippi jako „rasę gigantów o wzroście od dziesięciu do jedenastu dłoni i rasę pigmejów o wzroście zaledwie od pięciu do sześciu dłoni”.4 [Webster’s Dictionary definiuje „dłoń” jako jednostkę miary o rozpiętości od siedmiu do dziesięciu cali (17,8–25,4 cm), co oznacza, że giganci mierzyli od sześciu stóp i siedmiu cali (2 m) do ośmiu stóp (2,5 m)].

W drodze powrotnej z Tampico do Mississippi Pineda nieświadomie przepłynął tuż obok siedziby plemienia równie wysokich teksaskich Indian.5 W sprawozdaniu na temat Karankawas John R. Swanton z Biura Amerykańskiej Etnologii określił to plemię następująco: „…bardzo wysocy i dobrze zbudowani… W szerokim zakresie praktykują spłaszczanie głowy i tatuaże”.6 Odnotowano także, że „…nie jedzą ludzi, a jedynie ich podpiekają, ze względu na okropieństwa, jakich dopuszczali się Hiszpanie wobec ich przodków”.7

 

 

Instytut Smithsona zakupił mierzącego dziewięć stóp giganta z San Diego za 500 dolarów w roku 1895, ale w roku 1908 stwierdził, że to oszustwo. (Źródło: The Salt Lake Tribune, 7 czerwca 1908)

 

Script logo
Do góry