Anielskie i demoniczne obce istoty pośród nas
Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 137 (3/2021)
Tytuł oryginalny: „Angels Among Us and «The Beyond»”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 28, nr 2
Paul D. Collins, Phillip D. Collins
Copyright © 2020
Świat za horyzontem
Niewiele rzeczy potrafi nakłonić do posłuszeństwa tak jak strach i niewiele strachów jest bardziej przemożnych niż strach przed nieznanym. W obliczu ontologicznie i epistemologicznie przytłaczających sił ludzki umysł zwykle jest skłonny oddać nienaruszalną wcześniej wolność w imię bezpieczeństwa. Z tego względu przywoływanie takich sił może być szczególnie korzystne dla potencjalnych oligarchów. Takie siły, jakkolwiek różnorakie i niepodobne do siebie nawzajem, można opisowo nazwać „światem poza horyzontem”. Podstawową łączącą je wspólną cechą jest ich pochodzenie z tej części rzeczywistości, którą uznaje się arbitralnie za nieznaną. Jako mieszkańcy terra incognita (ziemia nieznana) są z ontologicznego i epistemologicznego punktu widzenia poza percepcją człowieka. W związku z tym każda z tych rzekomo nieznanych sił stanowi odrębną manifestację świata poza horyzontem.
Funkcjonuje on jako pewnego rodzaju konceptualna atramentowa plama Rorschacha. Rządni władzy oligarchowie lokują własne pragmatycznie zarysowane boskości i czarnoksięskie moce w nieokreślonym miejscu. Stając w obliczu świata poza horyzontem, prawowite rządy państw okazują się z ontologicznej i epistemologicznej perspektywy nieubłaganie przytłoczone. Świat polityki popada w stan chaosu, któremu rządowe ciała decyzyjne (tj. parlamenty, kongresy i inne organy przedstawicielskie) nie są w stanie zaradzić. Zachodzi potrzeba poradzenia sobie z tym, co znajduje się poza horyzontem. W przeciwnym razie rządy państw ulegną siłom globalnej anarchii. Przynajmniej takie uzasadnienie przedstawiają osoby odwołujące się do tego świata w dziedzinie polityki. Proponowany model zarządzania jest niezmiennie do pewnego stopnia antydemokratyczny i totalitarny. Nie trzeba dodawać, że świat poza horyzontem okazał się przydatnym konstruktem dla oligarchii, której ślady wtrącania się w ludzkie sprawy widać wyraźnie w obszernych badaniach dwudziestowiecznych reżymów totalitarnych. Jako rzekomi posiadacze jakiejś tajemnej wiedzy rządni władzy hegemoni arbitralnie definiują świat „gdzieś tam” i zaludniają go różnymi odmianami tego, co poza horyzontem. Wśród tych tworów znajdują się pozaziemscy „bogowie”.
Obce istoty – nowe anioły
Ze wszystkich wyobrażeń świata poza horyzontem żadne nie jest tak fantastyczne, jak wyobrażenie obcych „bogów”. Większość narracji ufologicznych i fantastycznonaukowych portretuje istoty pozaziemskie jako wytwory ewolucji biologicznej. Podobnie jak wszelkie inne organizmy, obce istoty powstały rzekomo z tej samej pierwotnej zupy, która dała początek całemu życiu na Ziemi. Naturalnie ta narracja odpowiada w przeważającym stopniu materialistycznej i ateistycznej wrażliwości Zachodu.
Kadr z filmu Bliskie spotkania trzeciego stopnia z roku 1977.
Jednocześnie istoty pozaziemskie przedstawia się często jako eteryczne i duchowo zaawansowane, czego przykładem jest chociażby sugestywnie anielski obraz międzyplanetarnych przybyszy w filmie Bliskie spotkania trzeciego stopnia (Close Encounters of the Third Kind)1 Stevena Spielberga. Ten anielski motyw zapoczątkował prawdopodobnie Jacob Ilive, autor polemicznych broszur i drukarz z epoki oświecenia, który głosił „osobliwą neognostyczną narrację” w latach 1730–1750.2 Tę „neognostyczną narrację” szerzej omawia James Herrick:
W dziełach takich jak The Layman’s Vindication of the Christian Religion (Laicka rehabilitacja religii chrześcijańskiej) (1730) Ilive objawił przyszły międzyplanetarny gnostycyzm, który przypuszczalnie wywarł wpływ na późniejszych religijnych radykałów, takich jak Joseph Smith, i który pobrzmiewa w dziełach założyciela scjentologii L. Rona Hubbarda.
W swoim najpełniejszym omówieniu tych tematów, The Oration Spoke at Joyner’s Hall (Przemowa wygłoszona w Joyner’s Hall) (1733) Ilive ogłosił swoje zaskakujące przekonania, że „człowiek jest odszczepieńczym aniołem i ciałem”, a Ziemia, „kula, którą zamieszkujemy”, „piekłem, to znaczy miejscem gorszym od nieba”. Nasza planeta została stworzona jako kolonia karna dla „zbuntowanych aniołów”. Dlatego wbrew zwyczajowemu rozumieniu Księgi Rodzaju „nie stworzono celowo żadnego nowego porządku istot, aby ją zaludnić”. Ludzie nie są nosicielami obrazu Boga, dla których stworzył on Ziemię jako dar i dom. Jesteśmy upadłymi aniołami, a Ziemia jest planetarnym więzieniem: „upadli aniołowie są w więzieniu, które jest ucieleśnione [sic] – zatem człowiek jest odszczepieńczym aniołem i ciałem”. Jezus powiedział: „W domu mojego ojca jest wiele posiadłości”, co zdaniem Ilive’a oznacza, że Bóg umieścił inteligentne życie również na innych planetach. Ludzie jako wzrastające duchowo anielskie istoty ostatecznie zamieszkają i będą rządzić tymi odległymi planetami. Pomimo wątpliwej natury tych twierdzeń Ilive uważa, że jest to „niezaprzeczalnie i bezdyskusyjnie jasne” i „że jesteśmy naprawdę upadłymi aniołami przyobleczonymi w ciało i że miejsce, w którym obecnie mieszkamy, jest piekłem i żadnym innym miejscem”.3