Przeciwstawiając się ciągłej dążności Wielkiego Biznesu do dominowania w wyborze metod zachowania zdrowia, dr Matthias Rath dostarcza zwięzłego podsumowania etyki kupieckiej:

 

Przez cały XX wiek przemysł farmaceutyczny był budowany przez inwestorów, których celem było zastąpienie efektywnych, lecz niemożliwych do opatentowania naturalnych remediów, przez w większości nieefektywne, lecz możliwe do opatentowania i wysoce dochodowe leki farmaceutyczne. Szczególną cechą natury przemysłu farmaceutycznego jest robienie pieniędzy na chorobach. Podobnie jak pozostałe rodzaje przemysłu przemysł farmaceutyczny stara się poszerzyć rynki zbytu, co oznacza, że stara się utrzymać istniejące choroby i znaleźć nowe, mogące zapewnić zbyt jego lekom. Zapobieganie i leczenie chorób niszczy farmaceutyczny interes, a eliminowanie popularnych chorób zagraża jego istnieniu.

Tak więc przemysł farmaceutyczny zwalcza eliminację wszelkich chorób i to ze wszystkich sił. Przemysł farmaceutyczny jest główną przyczyną tego, że najpopularniejsze dziś choroby rozszerzają swój zasięg, w tym zawały serca, udary mózgu, rak, wysokie ciśnienie krwi, cukrzyca, osteoporoza i wiele innych. Leki farmaceutyczne nie są po to, aby leczyć choroby. Według towarzystw zajmujących się ubezpieczeniami zdrowotnymi ponad 24 000 sprzedawanych i przepisywanych dziś leków farmaceutycznych jest z terapeutycznego punktu widzenia bezwartościowych. (Magazyn AOK, nr 4, 1998).

Jak twierdzą stowarzyszenia lekarskie, znane, niebezpieczne efekty uboczne farmaceutycznych leków stały się czwartą z kolei, plasująca się tuż za zawałami serca, rakiem i wylewami, główną przyczyną zgonów. (Journal of the American Medical Association, 15 kwietnia 1998).

Codziennie okrada się miliony ludzi i pacjentów na całym świecie, i to podwójnie. Główna część ich dochodów jest używana na finansowanie rosnących dochodów przemysłu farmaceutycznego, w zamian za co otrzymują leki, które nie leczą.

 

Dr Rath prowadzi obecnie walkę z zakusami przemysłu farmaceutycznego, który dąży do wprowadzenia prawnego zakazu swobodnego stosowania witamin i soli mineralnych. Jeśli taki zakaz zostanie uchwalony to dotknie on bezpośrednio każdego z nas i to na wiele sposobów. Prosimy o odwiedzenie już teraz strony internetowej pod adresem http://www.vitamins-for-all.org i podpisanie się pod zamieszczoną tam petycją. Zajmie to zaledwie 30 sekund, a jest bardzo ważne. Informacje, jakie tam się podaje, sprawią, że na pewno jeszcze tam wrócicie!

W artykule zamieszczonym na łamach brytyjskiego dziennika Guardian z 7 lutego 2002 roku reporterka specjalizująca się w tematyce medycznej, Sarah Bosley, pisze:

 

Naukowcy przyjmują od spółek farmaceutycznych duże sumy pieniędzy za to, że ich nazwiska są umieszczane pod artykułami zachwalającymi nowe leki – artykułami, których wcale nie pisali. Ta szybko rozprzestrzeniająca się praktyka stawia pod znakiem zapytania uczciwość i wiarygodność środowiska naukowego.19

 

Tym rzekomym stróżom naszego zdrowia płaci się za to, co mówią. Jeden z opisanych w artykule lekarzy mówi: „Jaki to mamy dziś dzień? Właśnie zastanawiam się, który z leków dziś popieram”.

Cała medycyna XXI wieku jest od góry do dołu kupowana i uczy się ją myśleć o wszystkich metodach leczenia, wyłącznie pod kątem interwencji farmakologicznej.

Podczas gdy ustalanie polityki i pociąganie za sznurki wielkiego biznesu mają miejsce za kulisami, nasze umysły są prane za pomocą tej samej papki odwołujących się do emocji, kompletnie nieuzasadnionych, działających na rzecz establishmentu, populistycznych tytułów w rodzaju: „Kolejny przełom w UCLA!”20 (Tak, ale na myszach); „To w genach!” (Następne 5 milionów dolarów wydanych teraz pomoże w wyizolowaniu genu w roku 2010... być może); „Ekscytacja ostatnimi odkryciami w onkologii!” (Pełen wigoru wstęp a potem stopniowe zstępowanie w kierunku zwyczajowej mieszanki nadziei przygaszanej ostrożnością i apelem do kieszeni); „Już niedaleko do szczepionki przeciwrakowej!” (Tak, tak, i to od roku 1975, ale nie pożałuj grosza, bo następnym razem może on dopaść ciebie!).

I tak to się toczy – statystki śmiertelności rosną, a pieniądze, nasze pieniądze, mimo to płyną jak rzeka. Przy okazji ruch o nazwie Kampania Przeciwko Oszukańczym Badaniom Medycznym (Campaign Against Fraudulent Medical Research) ostrzega:

 

Następnym razem, kiedy poproszą cię, abyś dał ofiarę na organizacje antyrakowe, weź pod uwagę, że twoje pieniądze zostaną użyte do podtrzymania przemysłu, który został uznany przez wielu naukowców za zupełne fiasko, a przez innych za kompletne oszustwo.21

 

Mammografia i rozprzestrzenianie się raka piersi

Bardzo interesującą informację na temat mammografii podał dr Tim O’Shea:

 

Jest to jeden z tematów, w którym linia między reklamą a naukową prawdą została bardzo mocno zatarta. Już w roku 1976 Amerykańskie Towarzystwo Raka (American Cancer Society) zawiesiło wraz ze swoim rządowym partnerem Narodowym Instytutem Raka (National Cancer Institute) rutynowe stosowanie mammografii w odniesieniu do kobiet w wieku poniżej pięćdziesiątego roku życia ze względu na jej „szkodliwe” (to znaczy rakotwórcze) efekty. Bardziej współczesne badania przeprowadzone w Kanadzie ujawniły, że w grupie kobiet w wieku poniżej pięćdziesięciu lat, którym rutynowo wykonywano mammografię, występuje zwiększona o 36 procent śmiertelność z powodu raka piersi. (Miller)

To samo podaje Lorraine Day w swoim filmie wideo zatytułowanym Cancer Doesn’t Scare Me Any More [Rak już mnie nie przeraża]. Zalecam, aby przed podjęciem decyzji czytelniczki zajrzały do tych źródeł i rozważyły opinię wyrażoną w źródłach innych od tych, które promują tę procedurę.

Dr John McDougall dokonał skrupulatnego przeglądu literatury dotyczącej mammografii. Podkreśla, że informacje, które kobiety uzyskiwały w wyniku mammografii, generowały rocznie od 5 do 13 miliardów dolarów. Strach i niekompletne dane są często narzędziami stosowanymi do przekonywania kobiet do rutynowego poddawania się mammografii.

Jest oczywiste, że mammografia nie jest w stanie zapobiegać rakowi piersi ani nawet szerzeniu się tej choroby. Gdy guz jest już wystarczająco duży, aby można go było zlokalizować za pośrednictwem mammografii, ma już zazwyczaj 12 lat! Czyż nie jest więc śmieszne reklamowanie mammografii jako „metody wczesnego wykrywania”? (McDougall, str. 114)

Kolejną, niczym nie usprawiedliwioną, iluzją jest twierdzenie, że mammografia zapobiega rakowi piersi, podczas gdy w rzeczywistości wcale tak nie jest. Wprost przeciwnie, bolesne ściskanie tkanki piersi w czasie wykonywania tego zabiegu zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia przerzutów o niebagatelne 80 procent. Dr McDougall podkreśla, że w 10 do 17 procent przypadków raka piersi jest to samoograniczający się, nie zagrażający życiu typ zwany „rakiem przewodowym in situ”. Ten nieszkodliwy typ może się uaktywnić w wyniku siły ściskającej stosowanej przy rutynowym wykonywaniu mammografii.

Najbardziej wyczerpujące badania dowodzą, że w rezultacie rutynowych badań mammograficznych wcale nie wzrosła przeżywalność. Po dokonaniu przeglądu całości dostępnej na świecie literatury dotyczącej tego tematu znani lekarze specjaliści z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej, Wright i Mueller, rekomendują wycofanie się z subsydiowania przez państwo badań mammograficznych, ze względu na to, że „uzyskane korzyści mają charakter marginalny, zaś poczynione szkody są istotne”. (Lancet, 1 lipca 1995)

Szkody, o których mówią, dotyczą ciągłej obawy i stresu, jak również tendencji do wykonywania niepotrzebnych dodatkowych testów wynikających z rezultatów badań mammograficznych, które są błędne w podawaniu dodatniego wyniku w 50 procentach przypadków. (New York Times, 14 grudnia 1997)22

 

Niekonwencjonalny rynek medyczny

Chociaż przesłaniem tego artykułu jest zbadanie wpływu pieniądza na korupcję pleniącą się w medycynie i medycznej praktyce, czytelnik powinien wiedzieć, że medycyna konwencjonalna, jak to się wkrótce wyjaśni, ma coś więcej do zaoferowania poza wspieraniem komercyjnych nacisków, zwłaszcza w odniesieniu do spraw dotyczących raka.

Prawdziwa medycyna zawsze musiała prowadzić boje nie tylko zmedycznymi kupczykami, ale i z parauzdrawiaczami o dobrych intencjach,23 którzy bezwiednie stanowili równie wielkie niebezpieczeństwo dla sprawy, tyle że ze zupełnie innych przyczyn.

Niekonwencjonalny rynek medyczny zdaje się być zdominowany przez tych, którzy są zdolni do prowadzenia godnej podziwu kompleksowej dekonstrukcji konwencjonalnego paradygmatu i którym brakuje jednocześnie równie krytycznego podejścia do swojej własnej, często śmiesznej, idée fixe.

W przypadku medycyny niekonwencjonalnej poddawani jesteśmy równie mylącej fali pouczeń, na przykład takich jak: „Nie poddawajcie się niszczącym działaniom chemio(terapii) – pozwólcie, aby Biały Orzeł oczyścił was z ujemnych energii” – lub: „Odwiedźcie piramidę, szamana («Moja choroba jest wyzwaniem i darem szamana»24) lub «doradcę» rakowego («No, a teraz grupa zamka oczy, wasze raki cofają się, guzek rozpada się. Wyobrażajcie sobie wszystko pochłaniający ogień!»)”. Okłady z błota, wodorostów, a najlepiej z jednego i drugiego, trochę psychochirurgii, trochę radioniki, ta terapia to, tamta terapia tamto, i oczywiście tysiąc i jeden ludowych remediów: być może niezawodny babciny „eliksir z guza mózgu”, a może jądro orzecha włoskiego doskonale zachowanego w deszczówce (siedem kropi trzy razy dziennie)...

Script logo
Do góry