Względność Einsteina – fizyka iluzji

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 56 (6/2007)
Tytuł oryginalny: „Einstein’s Relativity – Warped Minds, Bent Truths”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 14, nr 5

Dr Bjørn J. Øverbye

część 1

część 2

Znieczulenie eterem, czyli jak kilka nieudanych eksperymentów wpędziło naukę w otępienie

W wygłoszonym 18 kwietnia 1955 roku po śmierci Alberta Einsteina oświadczeniu prezydent Stanów Zjednoczonych Dwight Eisenhower powiedział: „Żaden inny człowiek nie przyczynił się tak znacznie do ogromnego rozwoju dwudziestowiecznej nauki”, a także: „Żaden inny człowiek dysponujący taką potęgą, jaką jest nauka, nie był skromniejszy ani bardziej pewny, że siła bez mądrości jest śmiertelnym zagrożeniem. Dla wszystkich żyjących w wieku atomu Albert Einstein był ucieleśnieniem potęgi kreatywnych możliwości jednostki w wolnym społeczeństwie”.1 Magazyn Time w artykule zamieszczonym na pierwszej stronie numeru z 31 grudnia 1999 roku wychwalał go jako „Osobistość stulecia”.2

Albert Einstein jeszcze za swojego życia (1879–1955) zyskał naukową sławę za takie teorie, jak O Ruchach Browna, Efekt Fotoelektryczny, Statystyka Termodynamiki Bose’a-Einsteina, a nade wszystko za Szczególną Teorię Względności (1905) oraz Ogólną Teorię Względności (1915–1916). Za wyjaśnienie Efektu Fotoelektrycznego otrzymał Nagrodę Nobla w roku 1921.3 Za sprawą swoich niełatwych w odbiorze teorii stał się symbolem mistycznego naukowca w wieży z kości słoniowej. Był człowiekiem łagodnym, a jego enigmatyczny wygląd i zawoalowane wypowiedzi czyniły zeń idealny wzorzec dla naukowców, pisarzy science fiction oraz zwykłych, przeciętnych ludzi.

Zarówno za jego życia, jak i ponad 50 lat po jego śmierci, kiedy jego chwała wydaje się być już ugruntowana, byli i są tacy, którzy wątpili w jego wielkość i czują się upoważnieni do wątpienia w to, że teoria względności jest w pełni prawdziwa.4 Oto kilka powodów ich wątpliwości.

 

Kontrowersja w sprawie eteru

Droga Einsteina do mitycznej chwały i popadnięcia ostatecznie w niesławę wiedzie przez substancję zwaną „eterem”. Eter był opisywany w różnych pracach greckich, egipskich i hinduskich filozofów już w piątym wieku p.n.e.5 Według nich eter jest najsubtelniejszą z substancji – matką wszelkich zjawisk. Żyjący w V wieku p.n.e. filozof Anaksagoras wysunął przypuszczenie, że atomy są wirami w eterze, które 2500 lat później podjął genialny szkocki fizyk William Thomson, bardziej znany jako lord Kelvin (1824–1907).6

Szczególnym powodem sięgnięcia do tych starych koncepcji były pewne odkrycia nauki. Na początku XIX wieku Michael Faraday i Hans Oersted odkryli elektromagnetyzm, a później w połowie tego stulecia Hermann Helmholtz (1821–1894) udowodnił, że takie siły mogą rozprzestrzeniać się przez „pustą przestrzeń”, tak jak fale. Wielcy naukowcy, tacy jak Michael Meyerson, lord Kelvin i Robert Young, współzawodniczyli między sobą o najlepsze wyjaśnienie tego zjawiska, ale ostatecznie tym, który zdobył nagrodę za najlepszą teorię, był James Clerk Maxwell (1831–1879). W roku 1864 zaproponował teorię „mechanicznego eteru” – niewidzialnej eterycznej elastycznej substancji wypełnionej małymi „bezczynnymi kołami”. Magnetyzm został tu przedstawiony jako wiry w eterze, podczas gdy elektryczność jako deformacja wirów i kół. W rezultacie ciągłego procesu deformacji i rotacji elektromagnetyzm można opisać przy pomocy czterech fundamentalnych równań, znanych dziś jako równania fali elektromagnetycznej Maxwella.7

Te równania i obraz bazujący na teorii „mechanicznego eteru” stały się istną kopalnią złota dziewiętnastowiecznej nauki – wyjaśniono mnóstwo zjawisk, a światło zinterpretowano jako falę elektromagnetyczną o ultrakrótkiej długości.

Idąc tym tropem, naukowcy zaczęli zastanawiać się nad eterem i w rezultacie wyłoniły się trzy szkoły myślenia. Pierwsza głosiła, że Ziemia przemierza nieruchomy ocean eteru, druga, że eter porusza się wraz z Ziemią, a trzecia, że eter jest w ruchu. Chcąc dowieść swoich racji, zwolennicy poszczególnych szkół toczyli między sobą ostre spory, jednak żadna z nich nie dysponowała odpowiednimi dowodami, których zdobycie było uzależnione od środków technicznych. Aż do lat 1880., kiedy to profesor Albert Michelson (1852–1931) z Uniwersytetu Case w Cleveland w USA zbudował interferometr o dokładności jednej milionowej części, nie było odpowiednich instrumentów mechanicznych. Taki przyrząd może określić różnicę między dwiema nadchodzącymi falami światła w formie geometrycznych wzorów interferencyjnych, to znaczy wzorów tworzących się, kiedy wiązki światła uderzają w ten sam punkt, wzmacniając się lub osłabiając w zależności od tego, czy przybywają w tym samym czasie, czy też z niewielkim przesunięciem fazy.

Słynny eksperyment Michelsona-Morleya polegał na wysłaniu dwóch wiązek światła dwiema drogami równej długości w różnych kierunkach – jedna droga była zgodna z ruchem Ziemi przez „morze eteru”, a druga skierowana poprzecznie do niej. Przy pomocy luster i pryzmatów doprowadzono do spotkania obu wiązek w jednym punkcie. Gdyby przemieszczające się zgodnie z drogą Ziemi światło uzyskało dodatkową prędkość od morza eteru, a przemieszczające się poprzecznie nie uległoby jego wpływowi, wówczas obie wiązki przybyłyby do punktu spotkania w różnym czasie, przy założeniu, że fale eteru, które nazywamy światłem, mają różne prędkości w różnych kierunkach. Tak więc obserwator zobaczyłby osłabienie światła, ponieważ fale przybywające w różnych momentach wytwarzałyby ujemną interferencję – coś takiego jak nieuporządkowane fale rozchodzące się po powierzchni morza, które są mniejsze w porównaniu z tymi, które toczą się w tym samym czasie w uporządkowany sposób.

Będąc zwolennikiem statycznego eteru, Michelson działał zgodnie z tą teorią. Według niego ten statyczny eter przenikał wszystkie obiekty, zarówno lekkie, jak i ciężkie, wpływając na prędkość rozchodzenia się światła w wyżej opisany sposób. Aby to sprawdzić, ustawił swój interferometr w piwnicy budynku uniwersytetu, ponieważ chciał zobaczyć, czy jest jakaś różnica między wiązką światła równoległą do kierunku ruchu Ziemi a prostopadłą do niego. Michelson i jego kolego Edward Morley (1838–1923) sądzili, że wiązka biegnąca w kierunku przeciwnym do ruchu Ziemi zostanie spowolniona, a przemieszczająca się zgodnie z nim zyska na prędkości, podczas gdy skierowana poprzecznie do niego pozostanie niezmieniona. Według nich te różnice powinny być wykrywalne w zakresie jednej milionowej części długości fali świetlnej. Po wykonaniu 36 pomiarów w okresie trzech dni Michelson i Morley ogłosili, że są możliwe do wykrycia różnice, ale nie są one wystarczająco duże, aby potwierdzić teorię statycznego eteru.8 Później eksperyment ten stał się znany jako „eksperyment zerowego wyniku z roku 1887”, ale czy jego wynik był rzeczywiście zerowy i czego dowodził lub czemu przeczył?

Script logo
Do góry