Błędne mniemanie: Hubble (a) domniemywał, że galaktyki oddalają się od nas coraz szybciej, i (b) znalazł matematyczny sposób na uzasadnienie przyjętego z góry wyniku ukrytego w jego założeniu, że przesunięcie ku czerwieni określa prędkość, a następnie (c) opracował matematyczne równania w celu uzasadnienia tego błędnego koła w rozumowaniu. Innymi słowy, Hubble „wiedział” z góry, że galaktyki oddalają się od nas i próbował dowiedzieć się, jak szybko. Hubble sprawił, że poszczególne części pasowały do jego założonej z góry układanki.

Fałszywa przesłanka: Hubble oparł całą swoją teorię na błędnym założeniu, że przesunięcie ku czerwieni określa prędkość. Powyżej zostało szczegółowo wyjaśnione, że przesunięcie ku czerwieni można postrzegać jedynie jako miarę odległości i nic więcej.

Poniższa tabela podsumowuje dane, na podstawie których Edwin Hubble wyciągnął wniosek, że galaktyki oddalają się od Drogi Mlecznej z prędkością proporcjonalną do dzielącej je odległości. Wartości w kolumnie „Domniemana prędkość” oznaczają prędkości, które Hubble wywnioskował ze swoich pomiarów przesunięcia ku czerwieni (przy założeniu, że przesunięcie ku czerwieni jest tym samym, co efekt Dopplera). Wartości w kolumnie „Odległość-EH” oznaczają odległości, które Hubble oszacował w oparciu o swoje wadliwe założenia.

 

 

 

 

Wyniki w kolumnie „Stosunek” stanowią pięć punktów, które Hubble umieścił na wykresie z zamiarem stworzenia prostej zależności między odległością galaktyki a tym, jak szybko się ona oddala. Te obliczenia pokazują związek między odległością i prędkością, który jest uważany za ostateczny dowód na rzecz teorii ekspansji.

Coś jest jednak mocno nie tak z szacunkowymi odległościami Hubble’a. Wstawienie do poniższej tabeli współczesnych i wiarygodnych szacunkowych odległości ustalonych przez NASA (kolumna „Odległość-NASA”) ukazuje nam zupełnie inny obraz.

 

 

 

 

Gdyby Hubble użył realistycznych szacunkowych odległości, nie byłoby prostej linii na jego wykresie, a jedynie przypadkowe punkty niewykazujące żadnej korelacji między odległością i prędkością. Z tego względu jest prawdopodobne, że Hubble wprowadził fałszywe wartości odległości, aby uzyskać pożądane wyniki.

Albo galaktyki oddalają się od siebie, albo nie. Teoria, zgodnie z którą odległości pomiędzy galaktykami rosną, zawiera fatalne błędy. Dlatego należy domniemywać, że galaktyki zajmują te same pozycje względem siebie, w których były od zawsze. Obowiązuje tutaj taki sam ciężar dowodu, jaki jest wymagany w sądzie. Jeśli twierdzenia, że oskarżony jest winien, nie da się udowodnić, to należy zakładać, że jest niewinny. Ponieważ teorii Hubble’a mówiącej, że galaktyki oddalają się od siebie, nie można udowodnić, zatem należy domniemywać, że się nie oddalają.

„Prawo” Hubble’a jest zatem matematyczną sztuczką, która nie ma żadnego związku z rzeczywistością. Przesunięcie ku czerwieni nie jest efektem Dopplera. Galaktyki nie oddalają się od Drogi Mlecznej. A jeśli się nie oddalają, to ich zmyślona prędkość nie może wzrastać.

 

Dowody obalające teorię Wielkiego Wybuchu

Obecnie istnieją dowody na to, że Wszechświat wcale się nie rozszerza. Obliczenia Edwina Hubble’a i NASA nie zawierają pomiarów jasności powierzchni (w przeliczeniu na jednostkę powierzchni) galaktyk. Takie pomiary ukazują zupełnie co innego od tego, w co kazano nam wierzyć.

W roku 1930 matematyk i fizyk Richard Tolman wymyślił test jasności powierzchni w celu ustalenia, czy Wszechświat jest statyczny, czy się rozszerza. Test Tolmana porównuje jasność powierzchni galaktyk w odniesieniu do stopnia ich przesunięcia ku czerwieni. W nieruchomym Wszechświecie jasność powierzchni (odebrane światło na jednostkę powierzchni) galaktyki jest stała niezależnie od jej odległości (a także przesunięcia ku czerwieni). W ekspandującym Wszechświecie jasność powierzchni zmniejsza się wraz z odległością. Przez 88 lat astrofizycy głównego nurtu nie zadali sobie trudu, aby sprawdzić słuszność swoich założeń za pomocą testu Tolmana. Wszyscy ślepo wierzą w błąd Sliphera, czyli pomylenie przesunięcia ku czerwieni z efektem Dopplera.

W roku 2014 Eric Lerner i zespół astrofizyków zastosowali test Tolmana do zmierzenia jasności powierzchni (w przeliczeniu na jednostkę powierzchni) ponad 1000 bliskich i dalekich galaktyk. Gdyby galaktyki oddalały się od siebie, byłyby bardziej nikłe, im dalej by się znajdowały, to znaczy jasność ich powierzchni malałaby. Zespół Lernera odkrył jednak, że za każdym razem jasność powierzchni pozostaje stała niezależnie od odległości. Gdyby jakakolwiek galaktyka oddalała się od nas, jasność jej powierzchni byłaby znacznie mniejsza niż bliższych galaktyk, ale tak się nie dzieje. Nie ma więc żadnych faktycznych dowodów na to, że galaktyki oddalają się od siebie, jest natomiast wiele dowodów na to, że tak nie jest. [International Journal of Modern Physics D, vol. 23, nr 6 (2014) 1450058]

Tysiąc galaktyk w powyższym badaniu to statystycznie istotna próbka, która uprawnia do prognozowania danych dotyczących całego znanego nam Wszechświata. Jest ona dwieście razy większa od tej, którą Edwin Hubble posłużył się w celu udowodnienia swojej teorii.

Wniosek jest taki, że galaktyki nie oddalają się od siebie i pozostają w tym samym położeniu względem siebie, w jakim zawsze były.

Script logo
Do góry