Ocena uzdrawiania przy pomocy regresji do poprzednich żyć

W latach 1970. dr Roger Woolger, absolwent Uniwersytetu Oxfordzkiego i licencjonowany jungowski analityk, dokonał krytycznej oceny prac dotyczących reinkarnacji i, stosując technikę swojego kolegi, przystąpił do eksperymentów, których celem było cofnięcie siebie do swoich ewentualnych wcześniejszych żyć. Co ciekawe, zauważył, że sam doświadcza „niespodziewanych obrazów i uczuć” w czasie samoregresji. Mimo to jednak pozostał sceptykiem w sprawie teorii reinkarnacji. Co ciekawe, poddawał regresji swoich pacjentów i ustalił, że niektórzy z nich sięgali do wspomnień sprzed swojego dzieciństwa.

Von Ward skomentował to następująco: „Te wspomnienia, kiedy już się je rozbudzi, pozwalają pacjentom radzić sobie ze swoimi ciemnymi stronami w postaci nietowarzyskich, agresywnych i brutalnych skłonności. Moment powrotu wspomnień z traumatycznych wydarzeń w postulowanym poprzednim życiu wyraźnie ułatwiał uwolnienie psychicznych obciążeń w bieżącym życiu”.6

Przekonany o zdolnościach wspomnień z rzekomych wcześniejszych żyć do psychologicznego uzdrawiania dr Woogler opisał w swojej książce Other Lives, Other Selves (Inne życia, inne jaźnie)7 przypadki odczuwania psychicznej ulgi przez pacjentów w następstwie czegoś, co uważają oni za przypomnienie i ponowne przeżycie wydarzeń z poprzednich inkarnacji.

Co warte uwagi, dr Woogler widział, jak u pacjentów, którzy uwalniali się od swoich traum tkwiących korzeniami w ich wcześniejszych życiach, znikały ich fizyczne dolegliwości. W swojej książce Von Ward pisze, że dr Woolger „...przytacza historię mężczyzny cierpiącego na histeryczny paraliż ramienia, kobiety z poważnym schorzeniem pleców i osteopaty z nieuleczalnym zapaleniem zatok. W każdym z tych przypadków rzekome przypomnienie określonych inkarnacji doprowadziło do fizycznego i emocjonalnego uzdrowienia. W pierwszym przypadku pacjent dowiedział się o byłym życiu, podczas którego doszło do wypadku, w efekcie którego złamał rękę. W drugim przypadku pacjentka przypomniała sobie epizod z wcześniejszego życia jako osadniczki, która złamała kręgosłup we wraku furmanki. Osteopata wyzdrowiał po przypomnieniu sobie odczuć, jakie miał w czasie, gdy leżał w obozie złożony chorobą, podczas gdy jego matka umierała w domu”.8

 

Sceptycyzm w sprawie uzdrawiania poprzez regresję do wcześniejszych żyć

Doktor medycyny Brian L. Weiss, absolwent Uniwersytetu Columbii i Szkoły Medycznej Uniwersytetu Yale oraz emerytowany dziekan Wydziału Psychiatrii w Medycznym Centrum Mount Sinai na Florydzie, jest znany jako zwolennik leczenia poprzez regresję do poprzednich żyć. W roku 2008 zaproszono go do telewizyjnego programu The Oprah Winfrey Show i poproszono o poddanie ochotnika regresji do jego wcześniejszego życia. W charakterze obiektywnego eksperta Winfrey zaprosiła do programu Mehmeta Oza, profesora chirurgii na Uniwersytecie Columbii. Po obejrzeniu tej regresji dr Oz stwierdził, że to, co zobaczył, można potraktować na trzy sposoby: „Sceptyk może próbować wyjaśnić to, mówiąc, że Jodi [imię ochotniczki] jest osobą z potrzebami, która pragnie, aby regresja do poprzedniego wcielenia pomogła jej”.9

Osoby sceptyczne wobec hipnozy podkreślają, że hipnotyzowani pacjenci są naprowadzani przez hipnotyzera w celu przywołania z pamięci pewnych wydarzeń. Hipnotyzerzy zadają hipnotyzowanym osobom pytania, aby indukować wspomnienia i osobowości z poprzedniego życia oraz tworzyć związki pomiędzy bieżącymi problemami i przeżyciami z wcześniejszego życia. Mówi się, że wiele osób będących w stanie w głębokiej hipnozy staje się bezbronnych i szukając odpowiedzi na podsuwane im sugestie, podświadomie stara się, aby była ona zgodna z oczekiwaniami hipnotyzera. Taka hipnoza bazuje na niezwykłej zdolności mózgu do fantazjowania i magazynowania informacji. Świadomy (hipnotyzowany) umysł po przekazaniu tych odpowiedzi budzi się z hipnozy, odczuwając świeżość i ulgę z powodu pozbycia się swoich symptomów. Sceptycy uważają, że takie wspomnienia tworzą się głównie w podświadomości.

Sceptycznie nastawionych do teorii reinkarnacji jest mnóstwo, szczególnie na Zachodzie, gdzie ta teoria pojawiła się jako bardzo kontrowersyjna sprawa. W zachodnich krajach, które tradycyjnie nie wierzą w odradzanie się ludzkiej duszy, regresja do dawnego życia została uznana za oszustwo, zaś rzekome wspomnienia z wcześniejszych żyć za fikcję lub oszustwo będące produktem ludzkiej wyobraźni, a czasami, celowych lub nieumyślnych, sugestii podsuwanych przez hipnotyzera.

 

Bezsensowne wspomnienia

Chcąc być uczciwym w stosunku do sceptyków, trzeba przyznać, że kilka głośnych przypadków regresji do wcześniejszego życia pochodzących z lat 1950. rodzi uzasadnione wątpliwości.

W jednym z takich przypadków z roku 1952 biznesmen z Kolorado i zarazem hipnotyzer amator Morey Bernstein wprowadził gospodynię domową Virginię Tighe z Pueblo w Kolorado w trans, z trakcie którego na światło dzienne wypłynęły zadziwiające informacje dotyczące jej rzekomego wcielenia jako dziewiętnastowiecznej Irlandki. Bernstein cofnął Tighe przy pomocy hipnozy do jej dzieciństwa, która ku jego zdziwieniu prześlizgnęła jeszcze dalej wstecz w czasie do swojej wcześniejszej inkarnacji jako Irlandki nazwiskiem Bridey Murphy.10

Ta dosyć długa historia przedstawia się w skrócie następująco: Tighe opisała siebie jako ośmioletnią Bridey mieszkającą w drewnianym domu o nazwie Meadows w Cork w Irlandii. Oświadczyła, że była córką adwokata Duncana Murphy’ego i jego żony Kathleen i że w wieku siedemnastu lat wyszła za mąż za prawnika Seana Briana McCarthy’ego, z którym przeniosła się do Belfastu. Bridey opowiedziała szczegóły upadku, w następstwie którego zmarła, opisała w szczegółach swój pogrzeb oraz grobowiec i życie po śmierci. Bernstein wydał książkę11 na temat tego przypadku, która stała się bestsellerem i przyciągnęła uwagę sceptyków, którzy uznali, że ten przypadek zasługuje na dochodzenie.

Według książki urodzona na środkowym zachodzie w roku 1923 Virginia Tighe (w książce występuje jako Ruth Simmons) nigdy nie była w Irlandii i w jej wymowie nie można było doszukać się nawet najlżejszych oznak irlandzkiego akcentu. Zespół badający ten przypadek nie znalazł żadnych zapisów dotyczących dat rzekomych urodzin i zgonu ani drewnianego domu o nazwie Meadows. Znaleziono natomiast miejscowość o tej nazwie położoną w pobliżu Cork. Zespół podkreślił, że większość domów w Irlandii jest zbudowana z cegły lub z kamienia, a nie z drewna, jak to opisała Bridey, i że niewłaściwie wymawiała nazwisko swojego męża. Prawdziwe były jedynie jej opisy wybrzeży Antrim oraz opis jej podróży z Belfastu do Cork. Utrzymywała, że udała się do Kościoła św. Teresy. Rzeczywiście był taki w miejscu, które podała, tyle że wybudowano go dopiero po śmierci Bridey. Młoda Bridey robiła zakupy w sklepie spożywczym należącym do niejakiego Farra i udało się ustalić, że rzeczywiście był taki sklepikarz.

Script logo
Do góry