Opublikowanie przez Science paranoidalnych urojeń Taubesa nadało im dużej wiarygodności i poczytności. Uczciwy artykuł opublikowany w roku 1998 przez magazyn Wired wyjaśnia tę sprawę szczegółowo:23
„Początkowo sądziliśmy, że Taubes ma uczciwe zamiary” – powiedział mi niedawno Bockris z brytyjskim akcentem, który nabył, zanim w roku 1953 przeniósł się do Stanów Zjednoczonych. – „Pokazaliśmy mu nasze księgi laboratoryjne i podaliśmy wyniki, i wtedy zwrócił się do Packhama, jednego z piszących u mnie pracę dyplomową studentów: «Słuchaj, wyłączyłem nagrywanie, teraz możesz mi uczciwe powiedzieć. To wszystko to oszustwo, prawda? Jeśli powiesz mi teraz prawdę, to nie będę ostry w stosunku do ciebie i będziesz mógł kontynuować karierę »”.
(Taubesowi pokazano oświadczenie Bockrisa, ale nie chciał go komentować).
Bockris stwierdził: „Podoktorancki student nazwiskiem Kainthla i technik nazwiskiem Velev wykryli tryt i ciepło, gdy odsunęliśmy Packhama od prac ze względu na wynikłe kontrowersje. Od tamtego czasu wielu ludzi uzyskało porównywalne rezultaty. W roku 1994 naliczyłem 140 prac donoszących o trycie w niskotemperaturowych eksperymentach z zimną syntezą. Autorem jednej z nich jest Fritz Will, prezes Towarzystwa Elektrochemicznego, uczony o nieposzlakowanej reputacji”.
Mimo to Taubes z uporem maniaka twierdził w czerwcowym numerze magazynu Science z 1990 roku, że Packham mógł dodać tryt, aby sfałszować wyniki eksperymentu. Chciał w ten sposób dać ludziom do zrozumienia, że zimna synteza jest zwyczajnym oszustwem. Packham w końcu uzyskał stopień doktora, ale pod warunkiem że usunie ze swojej pracy wszelkie odniesienia do zimnej syntezy. Obecnie pracuje dla NASA nad systemem podtrzymującym życie astronautów.
„Nie wiem, dlaczego Gary Taubes napisał to, co napisał” – oświadczył Packham. – „Oznajmiam, że nie dodawałem trytu w moim eksperymencie”.
Ale dla Bockrisa najgorsze miało dopiero nadejść. W roku 1991 dotarł do niego Joe Champion, wynalazca z Tennessee, który utrzymywał, że odkrył proces, przy pomocy którego można przekształcić ciężkie pierwiastki. Bockris sprowadził go w końcu na uniwersytet w charakterze konsultanta i przystąpił do eksperymentów zmierzających do powtórzenia uzyskanych przez niego wyników.
W roku 1993 miejscowe media zwietrzyły, co się dzieje, i rozgłosiły wiadomość, że na uniwersytecie Texas A&M praktykowana jest średniowieczna alchemia! Efektem była kolejna, jeszcze bardziej bezwzględna nagonka na Bockrisa. Dwudziestu trzech znanych profesorów z Texas A&M podpisało petycję skierowaną do rektora z żądaniem pozbawienia Bockrisa jego tytułu, zaś jedenastu profesorów zwyczajnych z wydziału chemii wystosowało pismo, w którym żądało relegowania Bockrisa z uniwersytetu. W ich petycji czytamy, między innymi:24
...uważamy, że ostatnia działalność Bockrisa sprawiła, iż „Texas A&M” i „Aggie” [pracownik lub student uniwersytetu Texas A&M – przyp. tłum.] stali się przedmiotem drwin całego świata. Trudno nam uwierzyć, że doświadczony naukowiec może popierać czyjeś roszczenia do tego, że potrafi dokonywać transmutacji pierwiastków, które można przyrównać do czyichś twierdzeń, że wynalazł tarczę antygrawitacyjną, wskrzesił zmarłego lub otworzył kopalnie zielonego sera na Księżycu.
Ostatecznie przeciwko Bockrisowi przeprowadzono śledztwo z oskarżenia o oszustwo polegające na naciąganiu inwestorów poprzez lansowanie kompletnie fałszywego twierdzenia, że jest w stanie wyprodukować złoto. W tydzień po przesłuchaniu, które odbyło się w styczniu 1994 roku i w trakcie którego umożliwiono mu przedstawienie prowadzonych badań i ich obronę, Bockris został całkowicie oczyszczony z zarzutów.
Profesorzy z wydziału chemii, którzy zainicjowali dochodzenie pod przewodnictwem profesora Franka A. Cottona, byli rozczarowani takim wynikiem i potajemnie utworzyli komitet, którego zadaniem miało być przeprowadzenie kolejnego dochodzenia. Bockris dowiedział się o tym „Komitecie Ad Hoc”, dopiero kiedy informacja o jego istnieniu przeciekła w czerwcu 1994 roku do prasy. W klasycznie totalitarnym stylu odmówiono mu prawa do obrony przed komitetem, nie podając mu nawet, o co jest oskarżony. Później dowiedział się, że dochodzenie przeciw niemu przeprowadzono dlatego, że uzyskane przezeń wyniki były „niemożliwe”.
Po jedenastu miesiącach śledztwa, w maju 1955 roku, Bockris został ponownie uniewinniony, ale oficjalne dochodzenie to tylko jedna strona tej sprawy. Artykuł opublikowany w Infinite Energy25 opisujący szczegółowo całą tę aferę przedstawia psychologiczne wyjaśnienie niezgodnego z moralnością naukowca zachowania „kolegów” Bockrisa.
Jednym z najtrudniejszych do zaakceptowania aspektów traktowania, jakiemu poddano Bockrisa, był społeczny ostracyzm26 spowodowany przez dziekana [dra W. Michaela] Kempa, którego oskarżenia nie ustały nawet po powtórnym oczyszczeniu Bockrisa z zarzutów. Na potężnym wydziale chemii uniwersytetu Texas A&M było około sześćdziesięciu pięciu profesorów. Większość z nich ignorowała Bockrisa przez dwa lata, w czasie których opanowany przez koterię z wydziału chemii uniwersytet działał przeciwko niemu. Po pierwszym, całkowitym oczyszczeniu z zarzutów dwóch profesorów pogratulowało mu, ale mimo to nadal był izolowany.
Żona Bockrisa, Lilli, odczuła to jeszcze bardziej, ponieważ sądziła, że znane jej żony pracowników wydziału to jej przyjaciółki. Kiedy spotykała je w supermarkecie, te odwracały się do niej plecami. Lilli wspomina rok spędzony w Wiedniu po przejęciu władzy przez nazistów i uważa, że był on mniej nieprzyjemny i groźny od izolacji i złośliwości, jakich doznała w miasteczku uniwersyteckim w Teksasie w latach 1993–1995.
Ktoś mógłby sądzić, że po tym wszystkim sprawy się unormowały, ale tak nie było. Powodem niechęci do Bockrisa mógł być podświadomy strach przed tym, że odkrycia jego grupy mogą okazać się prawdziwe i uznane. Wówczas jego wkład byłby traktowany jako odkrycie o wielkim znaczeniu. Na wydziale chemii było co najmniej dwóch profesorów, którzy nie kryli się z tym, że oczekują, iż pewnego dnia otrzymają Nobla z chemii, i myśl, że mógłby on trafić do ich kolegi, którego prace dyskredytowali, była dla nich nie do zniesienia.
(Nie stać ich było na postawę fizyka Richarda Feynmana, który był zdegustowany ogniskowaniem sztucznego zainteresowania na osiągnięciach jednej osoby, do czego zachęca Nagroda Nobla).
Kiedy trzy kolejne oficjalne dochodzenia prowadzone przeciwko Brockrisowi zawiodły, doszli do wniosku, że jedyne, co jeszcze mogą zrobić, to przekonanie dziekana wydziału do ignorowania Bockrisa na podobieństwo ekskomuniki za religijną herezję. Nikt nie powinien rozmawiać z wiarołomnym Bockrisem. Pochłonięty własną pracą przez dłuższy czas nie dostrzegał, że stał się obiektem izolacji. Większość kolegów i tak ignorowała go od chwili rozpoczęcia przeciwko niemu dochodzeń w roku 1993.
Zauważył jednak, że ilekroć chciał porozmawiać z dziekanem wydziału, co zdarzało się raz na kilka miesięcy, [dziekan] nie zapraszał go do swojego gabinetu, lecz sam przychodził do jego biura. Dziekan był o ponad 20 lat młodszy od Bockrisa i po pewnym czasie Bockris zdał sobie sprawę, że jest to wyraz stronienia od niego. Dziekan nie chciał, aby ktokolwiek zobaczył, że rozmawia z nim jak kolega z kolegą!
Koledzy Bockrisa z wydziału chemii fizycznej nie dostrzegali bojkotu, który prawdopodobnie został zaaranżowany nieoficjalnie. W praktyce bojkot nie wywarł żadnego wpływu na postęp prac Bockrisa, aczkolwiek był aktem wyrafinowanej złośliwości. Jeszcze raz okazało się, że przynajmniej na wydziale chemii uniwersytetu Texas A&M wyniki badań, które nie są zgodnie z aktualnie obowiązującymi teoriami, nie są tolerowane.