Tym niemniej dopiero na początku XX wieku dr John Beard, szkocki embriolog, odfiltrował płyn trzustkowy świeżo zabitych młodych zwierząt w celu uzyskania aktywnych enzymów. Jego oparte na obserwacjach rozumowanie było następujące: młode zwierzęta muszą mieć większą ilość silniejszych enzymów, ponieważ potrzebują do rozwoju i wzrostu znacznie więcej energii. Dr Beard wstrzykiwał ten koncentrat dożylnie, domięśniowo, a czasami wprost do okolic wokółnowotworowych pacjentów cierpiących na raka. W wyniku tego zabiegu obserwował szybkie kurczenie się nowotworu oraz zahamowanie wzrostu komórek rakowych. U niektórych pacjentów zauważył reakcje alergiczne, ponieważ nie oczyszczony płyn zawierał obce białka. Mimo to ponad połowa z potraktowanych w ten sposób nowotworów całkowicie zniknęła, zaś stan pozostałych pacjentów uległ znacznej poprawie i życie ich zostało znacząco przedłużone ponad spodziewany okres.

Enzymatyczna kuracja dra Bearda wywołała duże zamieszanie w alopatycznym, medycznym środowisku Anglii – okrzyknięto go szarlatanem i ostrzeżono, że zostanie pozbawiony prawa wykonywania zawodu lekarza, co nie przeszkadzało, żeby pacjenci innych lekarzy żądali poddania ich enzymatycznej kuracji dra Bearda. Aby uczynić zadość ich żądaniom, lekarze zamawiali płyn trzustkowy u miejscowych farmaceutów, a ci w rzeźniach, w następstwie czego lekarzom sprzedawano płyn trzustkowy pochodzący od starszych zwierząt, którego zestaw enzymów nie był już aktywny, przez co uzyskiwane rezultaty nie były satysfakcjonujące i pacjenci doznawali rozczarowania.

Dr Beard leczył łącznie 170 przypadków raka i opisał swoją enzymatyczną kurację w książce The Enzyme Treatment of Cancer and its Scientific Basis (Enzymatyczne leczenie raka i jego naukowe podstawy), którą wydano w roku 1907.

Przez kolejne lata niewiele wydarzyło się na tym polu. Dopiero lata trzydzieste rozbudziły zainteresowanie kilku klinicystów zastosowaniem enzymów.

W roku 1930 na Pierwszym Międzynarodowym Kongresie Mikrobiologicznym, który odbył się w Paryżu, szwajcarski lekarz, dr Paul Kautchakoff, wygłosił referat zatytułowany „Wpływ przyrządzania posiłków na obraz krwi człowieka”, w którym wyjaśnił, w jaki sposób dochodzi do trawiennej leukocytozy (zwiększenia ponad normę liczby leukocytów we krwi obwodowej) po każdorazowym spożyciu gotowanego pokarmu przez ludzi różnej płci w różnym wieku. Zjawisko to zaobserwowano u pacjentów już w roku 1843, jednak traktowano je wówczas jako normalny objaw.

Trawienna leukocytoza to dramatyczny przyrost liczby białych krwinek (leukocytów) we krwi w wyniku pobudzenia – stymulatorem jest w tym przypadku nie strawione gotowane pożywienie przenikające przez ścianki jelit. W przypadku pożywienia puszkowanego i gotowanego przyrost liczby leukocytów był umiarkowany, natomiast w przypadku bardzo mocno przetworzonych pokarmów, takich jak na przykład paczkowane mięso, przyrost był podobny do tego, jaki ma miejsce w przypadku zatrucia pokarmowego, z tą różnicą, że brak było w tym przypadku mikroorganizmów wywołujących zatrucie. W gotowanym pożywieniu brak podstawowych enzymów, co nie pozwala na jego całkowite trawienie. Dr Kautchakoff podkreśla, że brak przyrostu leukocytów występuje jedynie u tych pacjentów, którzy spożywają surowy pokarm, albowiem wszystkie surowe pokarmy zawierają enzymy, które powodują pełne strawienie tego, co jemy.

W latach 1932–1942 dr Francis Pottenger jr z Monrovii w Kalifornii prowadził badania w zakresie odżywiania – najciekawsze ze wszystkich, jakie kiedykolwiek przeprowadzono w tym zakresie. Badania trwały 10 lat i były prowadzone na czterech pokoleniach ponad 900 kotów. Polegały one na dokładnym kontrolowaniu pokarmu, którym żywiono koty. Pierwsza grupa była żywiona surowym, nie pasteryzowanym mlekiem, olejem z wątroby dorsza i resztkami gotowanego mięsa. Druga grupa dostawała nie gotowane mięso i mleko, a trzecia gotowane mięso i pasteryzowane mleko. Czwarta grupa była żywiona nie gotowanym, surowym mięsem i nie gotowanym i nie pasteryzowanym mlekiem.

Obserwacje dra Pottengera winny wstrząsnąć podstawami współczesnej medycyny. Niestety, jego prace, podobnie jak wielu innych naukowców, zostały zignorowane. Dr Pottenger skrupulatnie notował swoje obserwacje, ilustrując je dokładnymi pomiarami i zdjęciami. Oto krótkie podsumowanie tego, co udało się mu ustalić:

W grupie kotów karmionych wyłącznie surowym pożywieniem nie występowały chroniczne choroby zwyrodnieniowe! Koty dożywały późnego wieku i były łatwe do ułożenia. Ich zgony następowały głównie w wyniku starości i żyły znacznie dłużej od kotów z pozostałych grup.

Pierwsze pokolenie kotów żywionych kombinacją gotowanego pożywienia przejawiało symptomy dobrze nam znanych chronicznych chorób o charakterze zwyrodnieniowym, takich jak alergie, astma, artretyzm (zarówno reumatyczny jak i kostny), różne postacie raka, choroby serca, nerek, wątroby i tarczycy, choroby uzębienia, zrzeszotnienie kości (osteoporoza) etc.

Drugie pokolenie miało te same objawy, z tym że jeszcze bardziej nasilone. Większość kociąt trzeciego pokolenia rodziła się martwa lub z wadami wrodzonymi i umierała w szóstym miesiącu życia.

Badania musiano zakończyć na czwartym pokoleniu ponieważ okazało się ono bezpłodne – koty nie były w stanie dalej się rozmnażać.

Formułując wnioski wynikające z obserwacji, dr Pottenger przypuszczał, że za czynnikiem żywieniowym kryła się „cieplnie niestała substancja”. Niestety, nie udało się mu odkryć, że chodziło tu o enzymy, głównie dlatego, że wówczas niewiele jeszcze o nich wiedziano.

W latach trzydziestych XX wieku wykryto we krwi zdrowych osobników „specjalną substancję”, która atakowała i niszczyła komórki nowotworowe, jednak ta substancja była u osób chorych na raka zupełnie lub prawie nieobecna. Dr Max Wolf, który pracował wówczas w Nowym Jorku, stał się jednym z najbardziej znanych lekarzy swoich czasów. Doniesienie o tej substancji bardzo go zainteresowało i rozpoczął własne badania. Przekonał dr Helen Benitez, która pracowała wtedy na wydziale neurochirurgii Uniwersytetu Columbii, aby przyłączyła się do niego, po czym wykonali razem tysiące testów, których celem było dokładne określenie, co to za substancja. Ostatecznie doszli do wniosku, że to muszą być enzymy.

Następnie dr Wolf musiał określić, który ze znanych wówczas enzymów odpowiadał za wiele oddziaływań, to znaczy za kontrolowanie stanów zapalnych, korygowanie niedomagań o charakterze zwyrodnieniowym i rozbijanie komórek nowotworowych. Po latach testowania na zwierzętach różnych mieszanek enzymów, które nie wywoływały u nich szkodliwych skutków, udało się mu ustalić zasady terapii enzymowej, która sprawiła, że zdobył dużą renomę wśród wielu sławnych klientów wywodzących się z kręgów politycznych i artystycznych. Opracował jeden z najszerzej stosowanych produktów enzymatycznych – Wobenzyme.

W tym samym czasie kiedy dr Pottenger nadzorował badania kliniczne w Kalifornii, a dr Wolf prowadził badania w Nowym Jorku, dr Edward Howell z Chicago podał w wątpliwość słuszność podawania ludziom gotowanej, przetworzonej żywności. Odkrył, że podgrzewanie pożywienia do wyższych temperatur, a mianowicie ponad 47,8 °C przez więcej niż 15 minut, niszczy wszystkie enzymy. Jest oczywiste, że podgrzewanie pożywienia do jeszcze wyższych temperatur, nawet przez krótszy czas, również je niszczy. Dobrym tego przykładem jest szeroko obecnie stosowana technologia tak zwanej „błyskawicznej pasteryzacji”.

Enzymy są jedynymi substancjami zdolnymi do trawienia pożywienia. Znajdują się w surowym pożywieniu, aby umożliwiać jego przyswajanie.

 

NIEDOBÓR ENZYMÓW A CHOROBY ZWYRODNIENIOWE

W roku 1940 dr Howell postawił pytanie: „Czy przyczyną chronicznej choroby zwyrodnieniowej jest ostry niedobór enzymów?” – i na poszukiwanie odpowiedzi na nie poświęcił resztę swojego życia. Kiedy ją w końcu znalazł, brzmiała: „Tak!”

W latach czterdziestych założył pierwszą fabrykę wytwarzającą enzymy roślinne. Podczas gdy drzy Beard i Wolf używali enzymów zwierzęcych ekstrahowanych ze zwierzęcej trzustki, dr Howell do „hodowli” wysoko skoncentrowanych enzymów używał specjalnego gatunku grzybów. Okazało się, że działanie enzymów zwierzęcych i roślinnych znacznie się różni. To właśnie obserwacje i badania dra Howella przyczyniły się do poznania różnic w zakresie żywienia enzymami.

Dr Howell napisał dwie książki opisujące dzieło jego życia: Food Enzymes for Health and Longevity (Enzymy pokarmowe służące zdrowiu i długowieczności) i Enzyme Nutrition (Odżywianie enzymami). Na ich stronach można znaleźć najważniejsze wiadomości na temat enzymów, żywienia i fizjologii. Autor podkreśla, że wszystkie ssaki posiadają tak zwany żołądek wstępnego trawienia i określa go mianem „żołądka enzymów żywności”. U ludzi jest to górna część żołądka – dno sercowej części żołądka. To właśnie w tej części znajdujące się w surowym pożywieniu enzymy dokonują wstępnego trawienia tego, co zostało połknięte. Enzymy wydzielone ze ślinianek i innych gruczołów mają szansę wstępnego nadtrawienia części przełkniętego pokarmu, ale kiedy zostaje spożyte gotowane pożywienie, aby je strawić, muszą być dostarczone enzymy z innych organów. W ten sposób dokonuje się stały drenaż enzymów z układu immunologicznego i innych ważnych organów. Kiedy dzieje się to przez całe życie, te organy w końcu zawodzą i ulegają „chorobie”.

Script logo
Do góry