Z tych powodów promieniowanie elektromagnetyczne z satelitów LEO może szkodzić ludzkiemu zdrowiu pośrednio, prawdopodobnie wpływając na pola elektromagnetyczne Ziemi i tym samym na nasz rytm dobowy oraz funkcje organizmu.39 Pola elektromagnetyczne Ziemi tworzą globalny atmosferyczny obwód elektryczny, rezonanse Schumanna i pole geomagnetyczne. Wiele słabo znanych bądź ignorowanych badań wskazuje, że pola elektromagnetyczne Ziemi mogą oddziaływać na ludzki rytm dobowy i funkcje ciała.39
Badania przeprowadzone w latach 1970. wykazały, że u ludzi częściowo odizolowanych w podziemnych bunkrach od elektromagnetycznych pól Ziemi przez kilka tygodni rozwijał się cykl dobowy trwający od 25 do 56 godzin zamiast zwyczajowych 24 godzin.40 Ten zaburzony rytm dobowy można częściowo przywrócić, umieszczając w pomieszczeniu generator pola elektrycznego oscylujący z częstotliwością 10 herców, która znajduje się między pierwszymi dwiema częstotliwościami rezonansów Schumanna. Pole geomagnetyczne może także oddziaływać na rytm dobowy prawdopodobnie poprzez wpływ na kryptochromy siatkówki, nanocząsteczki magnetytu albo nakierowywanie elektronów atmosferycznych na ludzki organizm.39 Astronauci doskonale wiedzą o szkodliwych skutkach niskiego natężenia pola geomagnetycznego w czasie pobytu w przestrzeni kosmicznej. Aby im przeciwdziałać, zaprojektowano urządzenia emitujące impulsy pola elektromagnetycznego do symulowania tego krytycznego pola informacyjnego i utrzymania zdrowia.41
Znajdując się bezpośrednio w jonosferze, satelity LEO mogą zakłócać elektrony będące częścią globalnego atmosferycznego obwodu elektrycznego. Tak jak w przypadku rezonansów Schumanna i pól geomagnetycznych, oddziaływanie tych elektronów zależy od pory dnia i związanego z nią natężenia światła słonecznego i może stanowić bodziec do aktywacji określonych ludzkich narządów w ciągu dnia. Jest to podstawa akupunktury, w której wkłada się metalowe igły w punkty o niskiej oporności elektrycznej w celu usprawnienia przepływu elektronów atmosferycznych do meridianów ciała i wszystkich organów.9,42 Starożytne tradycje od taoizmu do tradycyjnej medycyny chińskiej określają tę energię jako Qi (wymowa „czi”). Przemieszcza się ona w ludzkim ciele i waha się w zależności od słońca i pór roku. Te elektrony mogą nie tylko wpływać na rytm dobowy i funkcje narządów, ale także wspomagać wzrost i leczenie ludzkiego organizmu.39
Taoiści i praktycy tradycyjnej medycyny chińskiej zauważyli, że pola elektromagnetyczne Ziemi różnią się pod wieloma względami, spontanicznie i okresowo. Burze słoneczne to trwające przez wiele godzin i dni krótkie erupcje energii słonecznej wywołujące wzrosty śmiertelności z powodu różnych chorób przewlekłych.39 Oczywiście dotykają one tylko małego ułamka ludzi, od 10 do 15 procent,43 głównie starych i schorowanych. Dla kontrastu, zdrowi ludzie mogą dostrzegać drobne dolegliwości zdrowotne lub ich brak w czasie burz słonecznych.
Jedną z głównych okresowych przyczyn wariacji ziemskich pól elektromagnetycznych są plamy na Słońcu. Są to ciemne plamy, które można obserwować na Słońcu za pomocą dobrego teleskopu. Podczas gdy burze słoneczne wydają się odzwierciedlać przypadkowe erupcje energii słonecznej, plamy na Słońcu podlegają 11-letniemu cyklowi, zwanemu też cyklem Schwabe’a, wynikającemu z okresowej inwersji biegunów magnetycznych na Słońcu. Wiele epidemii i pandemii w ludzkiej historii, w tym COVID-19, która rozpoczęła się w roku 2019, wybuchało w czasie minimów lub maksimów występowania plam słonecznych,44 co wskazuje, że zjawiska elektromagnetyczne grają rolę i idą pod prąd wszelkich innych czynników na Ziemi. Chociaż niektórzy badacze są zdania, że plamy słoneczne mogą powodować pandemie poprzez zwiększanie mutacji patogenów, tak się nie dzieje, ponieważ w czasie minimów i maksimów plam słonecznych występują licznie także choroby niezakaźne,45 co wskazuje raczej na zakłócenie funkcji fizjologicznych dotkniętej tym osoby.
Sezonowe słabnięcie pola geomagnetycznego ma miejsce w czasie zimy w krajach półkuli północnej i południowej, a minima niższej amplitudy występują w ciągu roku w krajach bliższych równikowi. Co zauważalne, ten spadek natężenia pola geomagnetycznego zbiega się z dużymi skokami zapadalności na choroby zakaźne, takie jak grypa na półkulach północnej i południowej.39 Zasadniczo większość chorób przewlekłych jest sezonowa, w tym choroby serca, udary, nowotwory, zapalenia płuc i choroby nerek.13 Ten sezonowy wzrost chorób przewlekłych podczas niskiego natężenia pola geomagnetycznego zbiega się ze spontanicznym wzrostem markerów prozapalnych zimą w krajach północnych i południowych,46 jak gdyby za wzrost tych problemów zdrowotnych odpowiedzialne były zmiany w polu geomagnetycznym oprócz zmian w temperaturze, świetle słonecznym i poziomie witaminy D.
Widać wyraźnie, że to sezonowe wariacje czynników środowiskowych, takich jak natężenie światła słonecznego, temperatura i natężenie pola geomagnetycznego, dyktują te wzrosty chorób zakaźnych, a nie wirusy. W krajach północnych przewlekłe choroby, takie jak choroby serca czy nowotwory, występują w trakcie całego roku, natomiast grypa występuje niemal wyłącznie zimą,13 co sugeruje, że czynniki elektromagnetyczne mogą być ważniejsze w przypadku grypy i COVID-19 niż na przykład chorób serca.
Czy SARS-CoV-2 jest tylko wielką zmyłką?
Jak widać, nadmiarowe zgony niespowodowane przez COVID-19, które są od dwóch do czterech razy wyższe niż oficjalne zgony z powodu COVID-19 od początku pandemii,1 nie są rezultatem głównie wirusa SARS-CoV-2 czy konsekwencji pandemii. Te nadmiarowe zgony wynikają przede wszystkim z wystrzelenia satelitów LEO. To pokazuje, że wirus SARS-CoV-2 w dużej mierze odwraca naszą uwagę od tego, że nasze zdrowie dotyka kolejny uciążliwy, ale całkowicie odrębny problem. Ale co ze zgonami spowodowanymi przez COVID-19? Czy je też powodują satelity?
W wyniku badania grypy przez ponad 50 lat brytyjski epidemiolog Robert Edgar Hope-Simpson doszedł do kluczowego wniosku, że ta choroba nie jest zaraźliwa przez bezpośredni kontakt i że rządzą nią zmiany w środowisku, natężeniu światła słonecznego i w plamach słonecznych.47 Utrzymywał też, że zmiany pogody nie wyjaśniają rozprzestrzeniania się tej choroby, że ważną rolę gra tu czynnik związany z aktywnością słoneczną (prawdopodobnie pola elektromagnetyczne Ziemi, a zwłaszcza pole geomagnetyczne). Podobnie wirus SARS-CoV-2 nie wywołuje objawów COVID-19 ani nadmiernej śmiertelności. Jeśli spojrzymy uważnie, zobaczymy chorych ludzi mających takie same lub podobne objawy zapalne, jak przy COVID-19 (kaszel, gorączka, zmęczenie, bóle głowy, szum w uszach, bezsenność itp.), którzy mają jednak ujemny wynik testu na wirusa. Chociaż takie przypadki są uznawane za zwykłe przeziębienie lub grypę, są takim samym schorzeniem jak COVID-19, tyle że bez wirusa.
Analiza ponad 350 badań wykazała, że około 43 procent ludzi mających dodatni wynik testu na SARS-CoV-2 nie ma objawów.48 Co ciekawe, bezobjawowe zakażenia COVID-19 są częstsze u dzieci (47%) niż u osób starszych (20%).48 Czytając Taipei Times z 30 stycznia 2023 roku, dowiadujemy się, że 99,54 procent przypadków COVID-19 zarejestrowanych na Tajwanie było bezobjawowych lub łagodnych. Staje się więc oczywiste, że na chorego oddziałują inne ważniejsze czynniki, na których powinniśmy skupić naszą uwagę. Krytyczne czynniki wewnętrzne, którymi powinniśmy się martwić, to wiek, choroby współistniejące i styl życia (np. ćwiczenia, jakość snu, zarządzanie stresem, kontakt ze światłem słonecznym i przyrodą oraz dieta), zaś czynniki zewnętrzne to narażenie na oddziaływanie satelitów LEO i inne toksyny, jak również sezonowe wariacje pola geomagnetycznego. Jednak ludziom wmawia się, że przyczyną całego ich cierpienia jest wirus SARS-CoV-2.
Kiedy mówi się w wiadomościach, że nowy wariant epsilon SARS-CoV-2 jest mniej zjadliwy, ale zaraźliwszy od poprzedniego, to jest to po prostu korelacja nie mająca w tym przypadku związku przyczynowo-skutkowego. Zaobserwowano, że duża liczba ludzi ma łagodniejsze objawy przy wariancie zeta, z czego wyciągnięto wniosek, że wyizolowany z nich wariant jest mniej groźny, co jest znowu błędem. Nie przeprowadzono żadnych eksperymentów, aby to zweryfikować.
Cząsteczki wirusowe i antygeny wykrywane za pomocą testu mogą reprezentować egzosomy wytwarzane przez ludzkie komórki w warunkach stresu i stanu zapalnego. Tych endogennych cząsteczek nie można odróżnić ani oddzielić od cząstek wirusowych. Niektórzy autorzy, tacy jak Thomas Cowan postulowali, że egzosomy mogą reprezentować mechanizm odtruwający wykorzystywany przez organizm w stanie chorobowym, kiedy nie może dłużej realizować funkcji fizjologicznych.49
Przyjrzyjmy się pokrótce eksperymentom wykorzystywanym zwykle do potwierdzania, że wirus SARS-CoV-2 powoduje COVID-19. Kiedy cząsteczki wirusa SARS-CoV-2 wstrzykuje się myszom, u żadnej z nich nie występują objawy, co przypisuje się różnicom w receptorach wirusowych u ludzi i zwierząt.50 Gdy ludzki receptor ulega ekspresji u myszy transgenicznych lub gdy wirus jest modyfikowany w celu ułatwienia wnikania wirusa, wirus wywołuje bardzo łagodną chorobę u ułamka biorców.50 W większości przypadków może dochodzić do transmisji wirusa, ale nie do zarażania chorobą zwierząt w klatkach. W innych badaniach SARS-CoV-2 jest transmitowany i można go wykrywać w różnych narządach, takich jak w płuca, jelita i mózg, ale gryzonie nie wykazują żadnych objawów, nie mówiąc o jakimkolwiek wpływie na śmiertelność.51 Zasadniczo choroby COVID-19 obserwowanej u ludzi nie można w pełni odtworzyć, wykorzystując sam SARS-CoV-2. To dlatego naukowcy zaczęli używać starych myszy, podobnie jak chomików i fretek, które mogą być wrażliwsze na wstrzykiwanie cząsteczek wirusowych i materiałów z obcych tkanek do ich układu oddechowego.50
W czasach pandemii hiszpańskiej grypy w roku 1918 bezpośredni kontakt z wydzielinami z nosa i gardła chorych pacjentów również nie wywoływał objawów u zdrowych ludzi.52 Kilku naukowców przez wiele lat zauważało słabą transmisję grypy albo jej brak, a zamiast tego dostrzegali wpływ czynników środowiskowych.53 Mamy dużą liczbę ludzi chorujących mniej więcej w tym samym czasie – jedni mają dodatnie wyniki testów, inni nie – co daje złudne wrażenie występowania choroby zakaźnej i pandemii.