Wątpliwe odkrycie
Wątpliwe odkrycia Vyse’a nie byłyby kompletne bez wzmianki o, jak sam twierdził, odkryciu przez niego i jego zespół szczątków faraona Mykerinosa w najmniejszej z głównych piramid w Gizie (G3). Jak się później okazało, to odkrycie było całkowitą mistyfikacją. Znany brytyjski egiptolog I.E.S. Edwards skomentował to następująco:
W oryginalnej komorze grobowej pułkownik Vyse odkrył kilka ludzkich kości i wieko drewnianej trumny antropoida z napisanym na niej imieniem Mykerinos. Ta pokrywa, która teraz znajduje się w Muzeum Brytyjskim, nie mogła być wykonana w czasach Mykerinosa, bo takiego rodzaju pokryw nie używano przed Okresem Saickim. Radiowęglowe testy wykazały, że te kości pochodzą z okresu wczesnego chrześcijaństwa.
Edwards, The Pyramids of Egypt (Piramidy Egiptu), 1947, str. 141
Tak więc to, co tu mamy, to znaleziska archeologiczne z dwóch zupełnie różnych okresów, które w jakiś magiczny sposób znalazły się razem w piramidzie Mykerinosa. O dziwo, wcześniejsi odkrywcy tej piramidy jakimś cudem przeoczyli je i dopiero Vyse i jego zespół znaleźli je. Dlaczego znalazły się tam kości i trumna z innego okresu? Czy mamy uwierzyć, że doszło do dwóch pochówków w dwóch różnych okresach? Dlaczego nie było tam fragmentów kości ani trumny z drugiego pochówku (zakładając, oczywiście, że były dwa pochówki)? Czy te wydarzenia nie trącą fetorem oszustwa będącego dziełem Vyse’a i/lub jego zespołu starającego się wmówić innym to „odkrycie”, które później okazało się mistyfikacją? Jeśli tu, w piramidzie Mykerinosa, doszło do próby oszustwa, to musimy zadać sobie pytanie, na ile wiarygodne są odkrycia Vyse’a i jego zespołu w innym miejscu Gizy, w tym rzekome odkrycie napisów w Wielkiej Piramidzie?
Oszustwo w Wielkiej Piramidzie
Jeśli to wszystko, to za mało, aby mieć wątpliwości co do reputacji Vyse’a, to jest jeszcze odręcznie spisana w roku 1954 historia rodziny Waltera M. Allena z Pittsburgha w stanie Pensylwania, która ją jeszcze bardziej pogarsza. Okazuje się, że pradziadek Waltera Allena, Humphries Brewer, pracował z Vyse’em i jego zespołem w Gizie w roku 1837 i był świadkiem, jak asystenci Vyse’a, Hill i Raven, odświeżali starą farbę i nanosili nowe znaki.
Humfrey [sic] otrzymał [sic] nagrodę za most, który zaprojektował w Wiedniu nad Dunajem. H udał się do Egiptu 1837 [z ramienia] Brytyjskiej Służby Medycznej w Egipcie.
…mieli budować szpital w Kairze dla Arabów cierpiących na poważne dolegliwości oczu. Dr Naylor wziął Humfreya ze sobą. Leczenie bez powodzenia [sic], szpitala nie zbudowano. Przyłączył się więc Humfrey do ekipy pułkownika Visse’a [sic] badającej piramidy w Gizie. Ponownie sprawdził wymiary 2 piramid. Spierał się z Ravenem i Hillem o malowane w piramidzie znaki. Wyblakłe znaki odmalowano, niektóre były nowe. Nie znaleźli grobu.
…Pokłócił się z Hillem i Visse’em, kiedy wyjeżdżał. Zgodził się z pułkownikiem Colinem [sic] Campbellem i jeszcze jednym, niejakim Geno Cabilią [sic]. Humfrey wrócił do Anglii pod koniec roku 1837.
Zecharia Sitchin, Journeys to the Mythical Past (Podróże w mityczną przeszłość), 2009
Co ciekawe, w swojej opublikowanej książce Vyse nie wspomina o Humphriesie Brewerze, mimo iż wspomina wszystkie inne osoby wymienione w opisie Waltera Allena, w tym dra Naylora i jego chęć pomocy miejscowej arabskiej ludności cierpiącej na poważne schorzenia wzroku. Jak widać z opisu Allena, jego pradziadek przed wyjazdem pokłócił się z Vyse’em. Jeśli Brewer sprzeciwił się malowaniu znaków, oskarżając Vyse’a o popełnienie oszustwa, to jest mało prawdopodobne, aby taki młody, zaledwie dwudziestoletni i niewiele znaczący dla Vyse’a, człowiek, został przez niego wspomniany w jego książce. Ale nawet jeśli Vyse nie wymienił Brewera z nazwiska, mógł wskazać na jego obecność poprzez pracę, jaką on wykonał na rzecz Vyse’a w Wielkiej Piramidzie:
Dwaj kamieniarze zostali wysłani do wysadzenia ponad Komorą Wellingtona.
Vyse, Operations…, tom I, str. 216
Właśnie do takich zadań zaangażowano Brewera. Z książki Vyse’a wiemy, że jednym z tych dwóch ludzi był miejscowy Arab nazwiskiem Daoud. Nazwisko drugiego kamieniarza, który mógł odegrać kluczową rolę w realizacji jego ambicji, Vyse pominął.
Chociaż to wszystko roztacza nieprzyjemny smród nad odkryciami Vyse’a, nie jest niepodważalnym dowodem na to, że dopuścił się on oszustw w Wielkiej Piramidzie. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę to, że wszystkie najbardziej obciążające dowody pochodzą od niego samego, to można spokojnie przyjąć, że to właśnie on dopuścił się oszustwa w Wielkiej Piramidzie.
Rewelacje zawarte w dzienniku Vyse’a
W sytuacji braku oficjalnych badań naukowych tych namalowanych znaków, uznałem, że jedyną drogą prowadzącą do ujawnienia prawdy będzie odręczny dziennik Vyse’a. Wiedziałem, że jeśli uda mi się go zlokalizować, to można będzie przynajmniej ustalić, czy Humphries Brewer był w Egipcie razem z Vyse’em w roku 1837, na co wskazuje relacja rodziny Waltera Allena. Vyse mógł wspomnieć o nim na początku w swoim dzienniku, kiedy byli jeszcze przypuszczalnie w dobrych stosunkach, i usunąć informację o jego obecności dopiero w czasie przygotowywania swojej pracy do druku. Taki był tok mojego rozumowania i liczyłem na to, że jeśli okaże się ono słuszne, będę miał przynajmniej potwierdzenie tej konkretnej relacji.
I tak w marcu 2014 roku wyruszyłem na poszukiwanie odręcznie pisanego dziennika Vyse’a. Dzięki Internetowi nie trwało to zbyt długo. Oczywiście, już wcześniej szukałem tego dokumentu, jednak bez powodzenia. Obecnie miejsce przechowywania tych liczących prawie 180 lat dokumentów jest już znane. Jest to położony w Aylesbury, około 400 mil od mojego domu, Centre for Buckinghamshire Studies (Ośrodek Studiów Buckinghamshire). Aby obejrzeć oryginalne dzienniki Vyse’a, ja i moja żona, Louise, musieliśmy przejechać w obie strony 800 mil (1288 km). Nie wiedzieliśmy, czego się tam spodziewać i czy uda się nam znaleźć coś, co może mieć jakiekolwiek znaczenie dla naszej misji. Gdy w końcu na początku kwietnia 2014 roku dotarliśmy do ośrodka, to, co tam zastaliśmy, przerosło nasze oczekiwania.
Odręcznie pisany dziennik Vyse’a liczy około 600 pożółkłych kartek papieru kancelaryjnego formatu 330 × 200 mm związanych razem cienką białą wstążką i umieszczonych w nie rzucającym się w oczy segregatorze. Chociaż niektóre kartki są w doskonałym stanie, atrament na wielu z nich jest bardzo wyblakły i zbrązowiały ze starości. Największy problem dla nas stanowiło jednak odręczne pismo Vyse’a, którego czytanie sprawiało nam trudność, a fragmentami było wręcz niemożliwe do odczytania. W związku z tym zapytałem, czy możemy sfotografować te kartki, aby móc je potem na spokojnie w domu przeanalizować. Nie było przeszkód – jedynym warunkiem było nieużywanie lampy błyskowej. I tak przez kolejne dwa dni Louise i ja fotografowaliśmy dziennik Vyse’a strona po stronie oraz dodatkowy materiał z jego archiwum. To nie był stracony czas, mimo iż dokładne badanie tych stron w celu znalezienia czegoś istotnego mogło zająć miesiące, jeśli nie lata. (W rzeczy samej, wciąż pozostaje do ustalenia, czy Vyse wspomina coś o obecności Brewera w Egipcie w roku 1837 – tak trudne jest do odczytania odręczne pismo Vyse’a).
Zawsze gdy wydaje się, że badania utknęły w martwym punkcie, zjawia się „anioł biblioteki” – tak przynajmniej wynika z mojego doświadczenia – i podsuwa nam dokładnie to, czego potrzebujemy, i dokładnie wtedy, kiedy potrzeba. Tak też było w tym przypadku. Bogowie rządzący szczęśliwym trafem byli po naszej stronie. Kiedy Louise odwróciła jedną z kartek, którą właśnie miałem fotografować, i jednocześnie szykowałem się, by przejść do następnej, zauważyłem coś osobliwego na tej, która leżała przede mną. Odłożyłem aparat na stół, pochyliłem się nad nią nisko i pokazałem coś Louise. Oboje spojrzeliśmy na siebie w milczeniu oszołomieni, kiedy zdaliśmy sobie sprawę z wagi i potworności tego, co znaleźliśmy. Oto, leżał przed nami przekonywający dowód na to, że kartusz Cheopsa, który Vyse rzekomo odkrył w Wielkiej Piramidzie, musiał naprawdę być przez niego sfałszowany, co wielu ludzi od dłuższego czasu podejrzewało. Stwierdzenie, że po tym, co odkryliśmy, odebrało nam mowę, to zbyt mało powiedziane.
Wróciwszy wieczorem do hotelu nieco wyczerpani naszą całodzienną pracą, siedzieliśmy w ciszy i patrzyliśmy na dowody na ekranie naszego komputera. Doskonale rozumieliśmy ironię tego, co znaleźliśmy. Oto my, zdolni rozszyfrować z bazgrołów Vyse’a zaledwie kilka słów, mieliśmy przed sobą starożytny egipski napis, starannie skopiowany przez niego w jego własnym dzienniku, który objawił nam prawdę o spornych inskrypcjach widniejących w Wielkiej Piramidzie, której wielu szukało od dekad, jeśli nie dłużej.