Obłęd na punkcie szczepień – powtórka z historii
Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 151 (5/2023)
Tytuł oryginalny: „Covid-19: Smallpox déjà vu”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 30, nr 4
Antony Bush
Copyright © 2023
W rezultacie pandemii COVID-19 ludzie podzielili się bardzo szybko na dwie grupy. W jednej byli ci, którzy siedzieli przerażeni przed telewizorami. Wierzyli we wszystko, co widzieli, i spełniali posłusznie każde polecenie, a niektórzy stali się samozwańczymi egzekutorami nowych zasad stosującymi przemoc wobec nieprawomyślnych.
W drugiej grupie są sceptycy. Wątpiliśmy w oficjalną narrację – wielu z nas od początku pierwszego lockdownu – i przez większość czasu sprzeciwialiśmy się różnym postaciom zbiorowego obłędu.
Po trzech latach sytuacja się odwraca i wiele poglądów sceptyków zmieniło status z absolutnej herezji na akceptowaną prawdę. Na przykład, że szczepienia na COVID-19 miały niewielki wpływ na transmisję,1,2 że maski i polityka lockdownów była nieskuteczna i szkodliwa.
Ci wcześni sceptycy, którzy mieli w większości rację od samego początku, nie opierali się na zgadywaniu. Ruch na rzecz wolności zdrowotnej (do którego należy większość regularnych czytelników niniejszego magazynu) nazywał większość rzeczy po imieniu, ponieważ wielu z nas spędziło lata, a nawet dekady na nauce o zdrowiu pod wszelkimi kątami, czerpiąc wiedzę z książek, artykułów, osobistych doświadczeń i wspomnień. Jest bowiem wiele analogii między pandemią COVID-19 a poprzednimi. Nawet wiele kluczowych osób zaangażowanych w COVID-19 miało swój udział w ostatnich dwudziestu bądź nawet czterdziestu latach pandemii.
Ale porównania sięgają znacznie dalej w czasie, niż wielu zdaje sobie z tego sprawę. W rzeczywistości istnieje wzór powtarzający się przez cały czas od pierwszej szczepionki na ospę prawdziwą. Istotne jest zrozumienie historii tej wygasłej już choroby, nie tylko ze względu na podobne związane z nią niepowodzenia, lecz również dlatego, że proszczepionkowcy (istniejący już sto lat temu) w swojej obronie często mówią o wykorzenieniu ospy.
W wieku XVIII i XIX ospa prawdziwa była przerażającą chorobą ze śmiertelnością na poziomie 16–19 procent,3 znacznie wyższą niż nawet najwyższe szacunki dotyczące COVID-19, a w niektórych grupach była jeszcze wyższa. Jednak nawet przy ospie prawdziwej szczepienia były od samego początku w roku 1796 mocno kontrowersyjne.
Aż prosi się powiedzieć przy tak groźnej chorobie, że trzeba coś zrobić. Ale głupcy biegną tam, gdzie anioły boją się stąpać. Pytanie brzmi: czy szczepienia były tak skuteczne, jak się twierdzi?
Aby zrozumieć naukowość – bądź jej brak – trzeba poznać trochę historii i zastanowić się, dlaczego śmiertelne epidemie ospy prawdziwej i innych chorób były tak powszechne w ówczesnym uprzemysłowionym świecie.
W miarę postępu rewolucji przemysłowej coraz więcej ludzi było zmuszonych do masowej migracji do miast, które nie były dostosowane do wchłonięcia takiego przyrostu ludności. W konsekwencji ludzie byli zmuszeni do życia w podłych warunkach i brudzie.
Okres, w którym żył [Jenner], był niewątpliwie pełen brudu… Brakowało całkowicie środków czystości. Ludzie czerpali wodę z okolicznych rur i studni. Nie było żadnych ubikacji, nie istniał system kanalizacji. Ospa prawdziwa grasowała szczególnie w Londynie, gdzie chowano ciała na Starym Cmentarzu Św. Pawła w Covent Garden zaledwie jedną stopę pod ziemią, przez co ludzie musieli wstawać w środku nocy i palić kadzidła w celu stłumienia fetoru. Ci, których było na to stać, mieli domy po każdej stronie rzeki Fleet, więc kiedy wiatr wiał na wschód, mieszkali po zachodniej stronie, a kiedy wiał na zachód, mieszkali po wschodniej. Tak wyglądał stary Londyn, zatem trudno się dziwić, że dr Bond nazywał wówczas ospę prawdziwą plagą…
Dr Hadwen, 18964

Dr Walter Hadwen (1854–1932)
Gdy szliśmy wzdłuż cuchnących brzegów kanału, słońce świeciło nad wąską strużką wody. W jasnym świetle wydawała się mieć barwę mocnej zielonej herbaty i wyglądała tak solidnie, jak marmur w cieniu. Było to bardziej wodniste błoto niż błotnista woda, a mimo to zapewniano nas, że była to jedyna woda, jaką nieszczęśni mieszkańcy mogli pić. Gdy patrzyliśmy na nią z trwogą, widzieliśmy, jak ze ścieków i kanałów spływają do niej nieczystości. Widzieliśmy przy otwartej drodze cały rząd zbudowanych nad nią pozbawionych drzwi toalet dla mężczyzn i kobiet. Słyszeliśmy wylewane do wody wiadro po wiadrze nieczystości…
Henry Mayhew, 18495
W dodatku żywność była niskiej jakości, a praca wyczerpująca i niebezpieczna. W tamtych czasach zagadką nie było to, że tak wielu umierało z powodu chorób zakaźnych, ale że komukolwiek udawało się przeżyć w takich warunkach dostatecznie długo, aby wychować nowe pokolenie.
Jak uczono nas wszystkich w szkole, mieszkający w Gloucestershire w Anglii Edward Jenner usłyszał od mleczarki, że jeśli zachoruje się na krowią ospę, to nigdy nie złapie się tej właściwej. Nie mówiono nam jednak, że był to jedynie ludowy przesąd i że nauka, już wtedy, wykazała jego całkowitą nieprawdziwość:
Kiedy [Jenner] usłyszał po raz pierwszy od mleczarek legendę o krowiej ospie, według której po złapaniu tej choroby nie można zapaść na ospę prawdziwą, zaczął napomykać o niej na spotkaniach Towarzystwa Medycznego, gdzie starzy doktorzy spotykali się, by palić fajkę, pić grog i rozmawiać o swoich pacjentach. Gdy tylko poruszył tę historię, zaczęli się z niej śmiać. Lekarze od krów zaczęli opowiadać mu o setkach przypadków, w których ospa prawdziwa następowała po tej krowiej, i w końcu Jenner zrozumiał, że musi odrzucić tę legendę.
Dr Hadwen