Niezwykła historia uzdrowiciela Alfonsa Vena
Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 59 (3/2008)
Tytuł oryginalny: „The Extraordinary Story of Healer Alfons Ven”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 15, nr 1
Willem de Ridder
Copyright © 1996
część 2
Kilka uwag na temat uzdrawiania
Willem de Ridder: Zatem nie znalazł pan tego zajmując się alchemią i homeopatią?
Alfons Ven: Te rzeczy rodzą podstawowe koncepcje. Wszystko, co istnieje, molekuła, atom, składa się z ciała, ducha i duszy. Wszystko, od najmniejszej do największej rzeczy, jaką możemy sobie wyobrazić, składa się z ciała, ducha i duszy. Ale rewelacja polega na tym, że niewidzialne rządzi widzialnym. Wtedy postanowiłem: „To będzie moim zawodem!” Co robimy w tej chwili, nagrywając na przykład ten wywiad? Rejestrujemy nasze głosy na taśmie. Nie widzimy ich, nie można ich pochwycić, choć krążą wokół w przestrzeni. Niewidzialnie. Nasze głosy są przenoszone przez przewody i magazynujemy je na taśmie, nie widząc, jak to się dzieje. Wszystko to jest abstrakcyjne, bardzo abstrakcyjne. Magazynujemy abstrakt na nośniku, który dociera do słuchacza jako coś rzeczywistego. Każdy, kto słucha tego wywiadu lub czyta ten zapis, gdziekolwiek jest, przyłącza się do pańskiej i mojej rzeczywistości. To nie magia, to nauka. To jest niewidzialne, ale nie jest magiczne. Klasyczna nauka, która zajmuje się tylko materialistycznymi koncepcjami, miała, oczywiście, zawsze trudności ze zrozumieniem tego. Jednak każdego dnia mamy do czynienia ze zjawiskami, w których niewidzialne kontroluje widzialne, fizyczne, namacalne.
WdR: Obecnie w medycynie coraz częściej mówi się o wpływie przekonań i poglądów, o tym, że ludzie umierają w rzeczywistości bardziej od diagnoz niż od chorób. Sprawność układu immunologicznego ludzi, którzy dowiadują się, że nie ma już nadziei, potrafi spaść nawet o 80 procent. Pogląd, że przekonanie lub nastawienie może wpędzić kogoś w chorobę, jest zbieżny z koncepcją mówiącą, że niewidzialne rządzi widzialnym. Pogląd jest abstraktem. Nie da się go zobaczyć.
AV: Ale to jest fałszywy obraz poglądu. To przejaskrawienie. Oczywiście przekonania mogą zabijać. Fałszywa interpretacja prowadzi, oczywiście, na manowce. Ale nie należy tego używać jako furtki. Weźmy na przykład twórcę homeopatii, Samuela Hahnemanna. Był geniuszem. Nikt nie zaprzeczy, że ten człowiek był geniuszem. Sposób, w jaki pracował, organizował i odkrywał, świadczy, że był geniuszem. Jan, alchemik, jest geniuszem. Ale to stwierdzenie samo w sobie nic nie znaczy. Hahnemann był w szkole alchemii z Huflandem, który również był Niemcem. Wokół Huflanda gromadzili się wszelkiego rodzaju adepci alchemii, spośród których Hahnemann wcale nie był najlepszy, jeśli chodzi o umiejętność uzdrawiania. Ponieważ nie potrafił uzdrawiać ludzi swoimi alchemicznymi preparatami, powiedział do Huflanda: „Wszystko tkwi w umyśle”. A Hufland mu na to: „Wynoś się z mojego laboratorium; jeśli nie potrafisz uzdrawiać, miej chociaż na tyle pokory, aby oświadczyć: «Nie potrafię» – i szukaj dalej, ale nie zrzucaj winy na umysł”.
WdR: Na umysł i myśli.
AV: Teraz ten sam błąd popełnia klasyczna medycyna. Jeśli rozmawia się z psychiatrami, co obecnie robię, jako że oni i inni specjaliści współpracują ze mną, wszyscy oni potwierdzają, że na poziomie diagnostycznym potrafimy dokonać fantastycznych rzeczy i wiemy dokładnie, co się dzieje, ale kiedy dochodzi do praktyki, okazuje się, że prawie nic nie wiemy.
WdR: I często tym, co działa, jest placebo.
AV: A dzieje się tak za sprawą sugestii. No i teraz powiadają: „Wszystko jest sugestią”. I popełniają ten sam błąd, co Hahnemann. Ponieważ są bezsilni, ponieważ brak im zdolności uzdrawiania, mówią: „To umysł”. No i człowiek nabawia się gigantycznego wrzodu w żołądku. To kierowca ciężarówki, wielki silny mężczyzna. Kiedy rak nie daje się uleczyć, mężczyzna wpada w depresję, ponieważ ma troje lub czworo dzieci i mówi: „Umrę. A co z moją żoną i dziećmi?” Sytuacja zaczyna przybierać postać błędnego koła. „Masz wrzód, ponieważ masz depresję” – powiadają. Uleczenie jest niemożliwe, ponieważ obwiniają raka o zły stan umysłu. Podobną sytuację można zauważyć w filozofii New Age. Wszystko rozgrywa się między uszami. Albo umysł jest ponad materią, albo wyrasta z duchowości, co brzmi nierealnie.
WdR: W najlepszym wypadku jest jej częścią...
AV: Jest jej częścią. Nie mam jeszcze wystarczającego doświadczenia, aby stać mnie było na dobrze ugruntowane przekonanie, ale na podstawie własnego doświadczenia powiedziałbym, że 80 procent choroby ma pochodzenie fizyczne, 10 procent psychosomatyczne i tylko niewielki procent duchowe. Oczywiście nie da się określić, który z tych trzech aspektów jest przyczyną. Mamy skłonność do niewłaściwego podejścia, tak jak to było w moim przypadku, a także tego sześcioletniego chłopca, i tak jak jest to w przypadku wielu innych ludzi. Inny przykład... Do mojego biura przyszła pewna kobieta. Okazało się, że od 25 lat cierpi na cykliczną psychozę. Co to oznacza? Otóż rozmawia ze mną normalnie, tak jak my teraz, po czym mówi: „Och... Jestem Sissy, cesarzowa Austrii”. Przez pół godziny opowiada bzdury, po czym nagle urywa i znowu rozmawia normalnie. Ma to od 25 lat i od 15 lat jest leczona na psychozę. „Co stało się 26 lub 27 lat temu?” – zapytałem ją. „Och, miałam to okropne zapalenie jajników. Podawano mi antybiotyki i wkrótce po ustąpieniu stanu zapalnego zapadłam na psychozę”. Co zrobiłem w tym przypadku? Dałem jej preparat. Subtelna forma tej choroby, jej dusza i duch, wciąż się w niej tliła. Nie pokonała tych niewidzialnych form choroby, która ją nękała. Byłem w stanie uleczyć te subtelne formy choroby. Po czterech lub pięciu dniach od rozpoczęcia przyjmowania preparatu, wyrzuciła z siebie te okropne rzeczy. I był to również koniec jej psychozy.
Niewidzialne rządzi widzialnym
WdR: Zatem kiedy choroba odchodzi fizycznie, wciąż może pozostać jej dusza i duch.
AV: Tak, tak się zazwyczaj dzieje, jeśli nasze własne niewidzialne formy, te subtelne, nie są pod kontrolą. Jeśli zawodzą, człowiek nabawia się chronicznych chorób, jak na przykład pan astmy, która mogła zacząć się jako infekcja w wieku dziecięcym. Lekarze czymś ją wtedy stłumili. Pewnie antybiotykami, które zaczęto właśnie wtedy wprowadzać. Choroba została przez nie przełamana i białe ciałka krwi zniszczyły ją, ale w czasie tego procesu jej dusza i duch przeciekły. Kiedy ta dusza i duch wydostają się, wówczas tę chorobę musi pokonać nasza własna dusza i duch. Jeśli nie są wystarczająco silne, zawodzą. Właśnie wtedy dostajemy astmy i wszelkich innych przewlekłych chorób. Nigdy nie czujemy się dobrze, zawsze jesteśmy wyczerpani. Pewien znany holenderski psychiatra poprosił mnie o przeprowadzenie szkolenia w jego klinice dla jego lekarzy – trzydziestu lekarzy holistycznych i psychiatrów. Powiedziałem wówczas: „Pozwólcie mi zrobić to po mojemu, a także podawać moje preparaty. Zapewniam was, że w następstwie leczenia tych subtelnych form chorób, ich niewidzialnych form, ich dusz i duchów, 60 procent waszych leczonych psychiatrycznie pacjentów wróci do domu w ciągu lub po sześciu miesiącach. Pozostali będą wymagali ponownego przyjrzenia się im”.
WdR: Znowu te subtelne formy, których tradycyjne diagnozowanie nie wykrywa...
AV: Nie, ponieważ są niewidzialne. Tak jak nie da się zobaczyć alkoholu albo kryształów w winie. Kryształów tam nie ma. Wydobywa je dopiero długa obróbka. Dokładnie tak samo jak we krwi. We krwi również formują się kryształy, ponieważ krew jest strumieniem, ciepłem, przepływem, w którym subtelne formy ocierają się o siebie. Rozumie pan, o co mi chodzi? Te alchemiczne procesy cały czas zachodzą w naszej krwi, w naszym organizmie, nieustannie uwalniając duszę i ducha, umożliwiając nam pokonywanie anomalii i chorób. Jeśli im się nie uda, wówczas możemy umrzeć albo subtelne, niewidzialne formy chorób wpędzą nas w chorobę. To takie proste. Weźmy wirusa [HIV], który wywołuje AIDS. Weźmy filiżankę wody nasączoną miliardami wirusów. Wystarczy jedna kropelka chloru, aby je zabić. No i nie ma już wirusów AIDS. Otóż, to nie takie proste, ponieważ chlor zabija tylko ciało.