W ciągu dwóch lat grupa uzyskała dane od wielu naukowców i ostatecznie stworzyła dwa raporty na temat tego problemu. Opublikowany w roku 2001 raport radiologiczny głosi, że ta broń wytwarza pył, który nie przemieszcza się daleko od miejsca uderzenia i nie stanowi zagrożenia, chyba że był wdychany w bardzo dużych ilościach (na przykład w wyniku zachłyśnięcia). Ten wniosek opiera się w całości na opiniach NRPB i Goodheada, który był odpowiedzialny za radiologiczną część raportu.
Ja dostarczyłem komisji Towarzystwa Królewskiego dane i opinię, argumentując, że pył zubożonego uranu jest nowym rodzajem ekspozycji i że taka ekspozycja spowodowała wysokie lokalne wewnętrzne dawki i nie może być porównywana przez Międzynarodową Komisję Ochrony Radiologicznej na modelu, który jest ważny tylko dla dużych zewnętrznych dawek. Dostarczyłem dane uzyskane podczas moich wyjazdów do Kosowa i Iraku, gdzie przekonałem się, że pył zubożonego uranu przemieszcza się na duże odległości i pozostaje w środowisku przez wiele lat. To wszystko zostało zignorowane i pominięte w raporcie.
W odpowiedzi na końcową wersję raportu Towarzystwa Królewskiego z roku 2001, która miała być ogłoszona w Carlton House, przekazałem odpowiedź weteranów. Twierdziłem, że dane epidemiologiczne i nowe dane naukowe dotyczące skutków nietypowego promieniowania z wewnętrznej ekspozycji oznaczają, że raport Towarzystwa Królewskiego jest próbą wybielenia i że dobre imię Towarzystwa Królewskiego zostało wykorzystane do celów politycznych. Mój raport zatytułowany „Zubożona nauka” („Depleted Science”) jest prezentowany na różnych konferencjach i opublikowany w Internecie na kilku stronach (patrz dokumenty na stronie www.cerrie.org). Jednak ta historia na tym się nie kończy.
Po tym sprawozdaniu Towarzystwa Królewskiego brytyjskie Ministerstwo Obrony powołało niezależną Komisję Nadzoru ds. Zubożonego Uranu (Depleted Uranium Oversight Board; w skrócie DUOB), która miała zmierzyć poziom izotopów uranu u weteranów pierwszej wojny w Zatoce Perskiej i zbadać nowe naukowe dane. Spratt i ja byliśmy członkami tej komisji. Oprócz opracowywania protokołów pomiarowych DUOB badała na każdym posiedzeniu nowe dowody dotyczące wpływu uranu na zdrowie. W ciągu czterech lat jej istnienia w literaturze fachowej opublikowano wyniki wielu nowych badań wskazujące, że ekspozycja na uran miała nietypowe i poważne genotoksyczne skutki i że uranu nie można oceniać przy wykorzystaniu konwencjonalnych modeli radiologicznych ryzyka, które były oparte na wysokich zewnętrznych dawkach, jakie wystąpiły w Hiroszimie. Starsi i wpływowi naukowcy twierdzili, że to stanowi problem. Dostarczyłem Brianowi Sprattowi wiele tych argumentów. Wszystkie one zostały jednak odrzucone lub zignorowane w końcowych sprawozdaniach.
Jeden z tych argumentów staje się teraz tematem niniejszej historii. Dotyczy on uranu i fotoelektronów. W roku 2003 przedstawiłem nową teorię fotoelektronowego wzmocnienia radioaktywności uranu na międzynarodowej konferencji CERRIE w Kolegium św Katarzyny w Oksfordzie, a także później w DUOB. Przedstawiłem ją Brianowi Sprattowi, przewodniczącemu komisji Towarzystwa Królewskiego, która orzekła, że zubożony uran nie stanowi problemu.
Postaram się tu wyjaśnić, o co mi chodzi. Jest to dość proste. Wszystkie pierwiastki absorbują naturalne promieniowanie gamma tła i czynią to proporcjonalnie do czwartej potęgi ich liczb atomowych. Oznacza to, że uran (Z = 92) ma największą absorpcję promieniowania gamma spośród wszystkich naturalnie występujących pierwiastków. Efektywna liczba atomowa żywej tkanki wynosi 3,4 (Z = 3,4). Uran jako jon uranylu [UO2]2+ silnie wiąże się z DNA i ta właściwość jest wykorzystywana do obrazowania DNA w mikroskopie elektronowym, odkąd w roku 1960 Huxley odkrył powinowactwo uranu z DNA. To oznacza, że cząsteczki uranu wchłaniają naturalne promieniowanie tła i koncentrują je w organizmie człowieka, a konkretnie w DNA. Stosunek absorpcji promieniowania gamma uranu do absorpcji tego promieniowania przez żywą tkankę wynosi około 250 000. To nie jest fantazja. W roku 2005 w USA Hainfeld et al. opatentowali nanocząsteczki złota (Z = 79) jako środek wspomagający niszczenie guza przy pomocy promieni rentgenowskich. To oznacza, że moja koncepcja jest ogólnie prawidłowa. W roku 2007 mój kolega Andreas Elsaesser zastosował program ścieżki promieniowania CERN FLUKA Monte Carlo do zbadania cząsteczek złota i uranu. Wyniki wykazały, że moje przewidywania dotyczące wzrostu gęstości jonizacji fotoelektronów w pobliżu atomów i cząstek uranu były prawidłowe.
Zapytałem profesora Spratta po mojej prezentacji w DUOB (profesor Goodhead także był tam obecny), czy nadal uważa, że raport Towarzystwa Królewskiego miał rację, głosząc, iż uran stosowany w pociskach nie stanowi problemu. Zapytałem go, jaką drogę postępowania należy wybrać w przyszłości, ponieważ ludzie umierają i uran jest wciąż używany, zaś Towarzystwo Królewskie jest głównym autorytetem sankcjonującym jego stosowanie. Publicznie zapędzony do narożnika Spratt powiedział, że powinienem wysłać tę teorię do magazynu Towarzystwa Królewskiego i jeśli zostanie ona opublikowana, wówczas Towarzystwo będzie musiało się do niej odnieść.
W roku 2007 po zapoznaniu się z pracą Hainfelda zgłosiłem tymczasowy patent na wzbogacanie uranu i fotoelektronów. Przeszukałem literaturę i odkryłem, że począwszy od roku 1947 w wielu pracach rozważano matematycznie i empirycznie wzmocnienie fotoelektronów, przy czym głównie w powiązaniu ze złotem. Napisałem dwie prace, jedną na temat cząstek uranu i drugą na temat powiązań uranu z DNA. W czerwcu 2007 roku wysłałem je do Proceedings of Royal Society B (Protokoły Towarzystwa Królewskiego B). Redakcja odrzuciła pospiesznie obie prace.
Zadzwoniłam do redaktorów, żeby zaprotestować. Powiedzieli, że te prace nie dotyczą biologii i że należy zgłosić je do magazynu Journal of the Royal Society Interface. W związku z powyższym wysłałem je do redaktora Interface, profesora Williama Bonfielda, członka Towarzystwa Królewskiego, którego obszarem badań (i powiązań z przemysłem – stąd pieniądze na badania) są materiały protetyczne, to jest metalowe substancje stosowane wewnątrz ludzkiego ciała. Teoria wysokiej liczby atomowej będzie mieć wpływ na wykorzystanie takich materiałów, jako że najczęściej stosuje się złoto i platynę (co wyjaśniałoby powstawanie nowotworów u osób z protezami). Bonfield wysłał tę pracę do trzech recenzentów, ludzi, których znam i którzy potwierdzili otrzymanie moich prac. Wszyscy orzekli, że zalecają ich publikację po kilku drobnych korektach.
Jednak Bonfield odrzucił je, tłumacząc to brakiem miejsca w magazynie. To niesłychane, że redaktor nie respektuje oceny recenzentów, zwłaszcza w sprawach, których konsekwencje są tak ważne dla zdrowia człowieka. W rezultacie zwróciłem się do wewnętrznego redaktora Towarzystwa Królewskiego, Tima Holta. Wyłuszczyłem mu swoje uwagi na temat komisji Towarzystwa Królewskiego do spraw zubożonego uranu i polityki. Holt zgodził się porozmawiać z Bonfieldem. Bonfield ponownie odrzucił moje prace. Skontaktowałem się z asystentem sekretarza Towarzystwa Królewskiego, drem Peterem Collinsem, który wyjaśnił, że magazyn Journal of the Royal Society Interface nie jest mimo jego nazwy częścią Towarzystwa Królewskiego. Powiedział, że postara się porozmawiać z Bonfieldem, ale w końcu napisał, że nie mógł nic zrobić. Prace zostały odrzucone. Zespół recenzencki z siedzibą w USA, reprezentujący 41 naukowców i ekspertów, poskarżył się w liście otwartym do prezesa Towarzystwa Królewskiego, lecz ich skarga została zignorowana.