INŻYNIERIA GENETYCZNA NIE JEST PRZEDŁUŻENIEM NATURALNEGO ROZMNAŻANIA SIĘ

DNA każdego żywego gatunku zmienia się i ewoluuje między innymi dzięki rozmnażaniu płciowemu. Geny samca i samicy łączą się i działają w różny sposób na organizm potomstwa, przez co dziecko może posiadać jakieś cechy obojga swoich rodziców i przekazać je swojemu potomstwu.

DNA może się również zmutować. Niektóre mutacje DNA utrwalają się mimo zabiegów mnóstwa cząsteczek naprawiających DNA i są przekazywane następnemu pokoleniu.

Już od wieków rolnicy, ogrodnicy i hodowcy zwierząt celowo hodują zwierzęta lub uprawiają rośliny, aby otrzymać ich pewne pożądane cechy. Na przykład, jeśli pewna odmiana ryżu rośnie bardzo dobrze, natomiast inna jest od niej smaczniejsza, to hodowca może skrzyżować obie te odmiany w nadziei, że otrzyma smaczniejszy i trwalszy ryż. Czasami DNA organizmu z takiej krzyżówki zawiera cechy, które chciał otrzymać hodowca, czasami jednak cechy nie łączą się za dobrze lub wcale – cóż, natura miała zapewne inne plany.

Dzięki inżynierii genetycznej hodowcy otrzymali mnóstwo nowych narzędzi pozwalających im na tworzenie nowych organizmów. Zamiast czekać, aż organizmy się skrzyżują i wydadzą zmienione potomstwo, biolodzy mogą wycinać geny z DNA jednego gatunku i wprowadzić je do DNA drugiego. Każdy organizm ma DNA, więc naukowcy mogą szukać genów z pożądanymi cechami u organizmów różnych gatunków – mogą brać je z roślin, zwierząt, bakterii, a nawet od ludzi. Co więcej, mogą też tworzyć sztuczne geny, których nie ma w naturze.

Pewien naukowiec na przykład dowiedział się, że w wodach Arktyki żyje flądra, która nie zamarza w niskich temperaturach. Chciał, aby jego pomidory również były odporne na przemarzanie. Nie musiał przy tym czekać, aż jakaś flądra skrzyżuje swoje geny z pomidorem (co raczej zbyt prędko by nie nastąpiło). Odkrył, który z genów pozwala rybie żyć w niskich temperaturach, po czym wprowadził go do DNA pomidora. Pomidory nigdy przedtem nie posiadały takiego genu, lecz te wyrosłe z ziaren zmutowanego pomidora były już weń wyposażone.

Zwolennicy biotechnologii twierdzą, że inżynieria genetyczna jest przedłużeniem naturalnej hodowli organizmów. Przewodniczący parlamentu USA powiedział w marcu 2003 roku, że „od zarania dziejów farmerzy zmieniali rośliny, aby zwiększyć uprawy i tworzyć nowe odmiany odporne na szkodniki i choroby. [...] Biotechnologia jest tylko następnym etapem rozwoju owego wielowiekowego procesu”.7

Inżynieria genetyczna może i jest kolejnym narzędziem w arsenale hodowców, ale wielu naukowców uparcie twierdzi, że jest to zupełnie inna technika i nie można jej mylić z tradycyjnym rozmnażaniem. George Wald, laureat medycznej nagrody Nobla oraz były profesor biologii na wydziale Higginsa na Harvardzie stwierdził, że inżynieria genetyczna „stawia przed naszym społeczeństwem problemy niespotykane przedtem nie tylko w całej historii nauki, ale i historii życia na Ziemi. Inżynieria genetyczna oddaje do rąk ludzkich możliwość błyskawicznego przeprojektowywania żywych organizmów, które są efektem trzech miliardów lat ewolucji. Nie można zatem mylić interwencji genetycznych z wcześniejszymi próbami zmian naturalnego porządku, którymi są na przykład krzyżowanie zwierząt czy roślin lub wywoływanie mutacji przy pomocy, dajmy na to, promieniowania radioaktywnego. Owe wcześniejsze metody działały wyłącznie w przypadku gatunków pojedynczych lub silnie spokrewnionych. Natomiast inżynieria genetyczna polega na przemieszczaniu genów nie tylko pomiędzy odrębnymi gatunkami, ale i przekraczaniu wszelkich dotychczasowych granic dzielących żywe organizmy”.

Wald mówi, że fakt, iż wspomniana flądra nie może skrzyżować się z pomidorem w naturalny sposób, to nie przypadek, lecz wynik ewolucji ziemskiego życia. Przekraczając barierę międzygatunkową, genetycy nie zmieniają jednego gatunku, lecz igrają z kodem genetycznym wszystkich gatunków. „W wyniku inżynierii genetycznej otrzymamy zupełnie nowy organizm, samoreprodukujący się i odtąd niezmienny. A gdy już go stworzymy [i się rozmnoży – przyp. tłum.], nie będzie można tego odwrócić”.

Wald ostrzega również, że „do niedawna organizmy żywe ewoluowały bardzo powoli, dlatego nowe formy życia miały mnóstwo czasu, by odnaleźć swoje miejsce, swoją niszę ekologiczną. Teraz można poprzenosić całe białka w jednej chwili, by utworzyć nowe związki. Konsekwencje takich manipulacji będą nieprzewidywalne w przypadku organizmu noszącego nowe geny oraz w przypadku organizmów sąsiednich”.

Według Walda inżynieria genetyczna „stanowi chyba najpoważniejszy problem etyczny w historii nauki”. Przestrzega on również, że „podążanie drogą inżynierii genetycznej (bez całkowitej wiedzy o jej skutkach) jest nie tylko niemądre, ale wręcz niebezpieczne. W ten sposób mogą powstać zupełnie nowe choroby zwierząt i roślin, nowe źródła raka i nieznane wcześniej epidemie”.8

 

INŻYNIERIA GENETYCZNA OPIERA SIĘ NA PRZESTARZAŁYCH PODSTAWACH

Wróćmy do naukowca i przypadku pomidora oraz genu płastugi, który chroni przed zamarzaniem. Kiedy ów naukowiec wyizolowywał („wycinał”) go z ryby, wiedział, że ten gen produkuje (koduje) białko zapobiegające zamarzaniu. To dzięki temu białku płastuga może przetrwać w niskich temperaturach. Geny wydają rozkazy komórce, tworząc białka, od których z kolei zależą cechy rośliny lub zwierzęcia.

Według starych teorii genetycznych każdy gen koduje tylko jedną odmianę białka, co oznacza „jeden gen na każde białko”. Biolodzy podejrzewali niegdyś, że w ciele ludzkim jest przynajmniej 100 000 różnych białek, stąd założyli, że genów też musi być około 100 000. Gdy 26 czerwca 2000 roku ogłoszono liczbę genów u człowieka, świat naukowy doznał wstrząsu. Wszystkich genów było tylko 30 000!

Taka mała ilość genów ludzkich nie pozwala wyjaśnić, dlaczego białek jest około 3 razy więcej. Nie wyjaśnia też, skąd u człowieka wzięła się ogromna ilość cech dziedzicznych. Co więcej, istnieją zwykłe chwasty, które mają aż 26 000 genów. Jeżeli założymy, że teoria „jeden gen na jedno białko” jest prawdziwa... To czy ludzie nie powinni przypadkiem mieć więcej genów niż zwykłe zielsko? Coś z tą teorią było zdecydowanie nie tak.

Okazało się jednak, że większość genów nie koduje tylko i wyłącznie jednej odmiany białka. Niektóre mogą kodować ogromną ilość ich odmian. Obecny rekord kodowania największej liczby odmian białek należy do genu muszki owocówki, który potrafi wytworzyć ich aż 38 016.9

Większość genów ludzkich może kodować dwie lub trzy odmiany białka na raz, natomiast geny kodujące tylko jeden rodzaj białka można by policzyć raptem na palcach obu rąk.

I właśnie fakt, że geny potrafią kodować wiele odmian białka, może tłumaczyć to, skąd biorą się niespodzianki zadziwiające inżynierów genetycznych. Fakt ten niech będzie pierwszym na poniższej liście potencjalnych błędów i ich przyczyn.

Script logo
Do góry