Fizyka różokrzyża
RG: Czy czuje pan, że różokrzyż daje panu coś, czego nie daje panu wolnomularstwo?
RS: Różokrzyżowcy mają określony program nauczania. Mają plan, według którego masz się uczyć, i metodologię, która pozwala osiągnąć określone cele. Różnica jest taka, że różokrzyż jest zorientowany na rozwój twoich umiejętności, twoich duchowych i fizycznych zdolności, jak również na rozwijaniu i utrzymywaniu twojego zdrowia. Wolnomularstwo jest pozbawione tych elementów.
RG: Uważa pan zatem, że się uzupełniają. Słabości jednej strony są zastępowane przez drugą.
RS: Coś w tym rodzaju. Może. Owszem. Masoneria kładzie silny nacisk na rytuały. Różokrzyżowcy mają rytuały, ale nie sądzę, by przywiązywali do nich tak dużą wagę, jak wolnomularze. Bardziej skupiają się na nauczaniu i programie. Wolnomularstwo nie posiada programu nauczania, ma też inne cele. Różokrzyż ma na celu wewnętrzny rozwój – twoje wewnętrzne cechy, wszystkie twoje zdolności – i rozwój twojego ciała, tak by było zdrowe. Ćwiczenia mają na celu utrzymać cię w zdrowiu.
RG: Zdrowiu fizycznym.
RS: Fizycznym i psychicznym. Różokrzyż interesują wszystkie aspekty zdrowotne. To bardzo filozoficzne i metafizyczne podejście. Ma on również własną interpretację fizyki. Fizykę różokrzyża.
RG: Naprawdę?
RS: Tak. Podstawowym założeniem jest to, że wszystko opiera się na wibracjach, nie jest ograniczone wyłącznie do bycia materialnym obiektem. Konwencjonalne podejście postrzega wszystko jako obiekty materialne, zagłębia się w nie i je analizuje, ich strukturę i całą resztę. Natomiast różokrzyż zaczyna na innym poziomie. Patrzy na obiekt i określa jego biegunowość i poziom wibracji, a jak wspomniałem, wszystko ma swoją częstotliwość rezonansową. Fizyka różokrzyża jest oparta zatem na duchowym, a nie materialnym fundamencie. Składa się on ze świata o niesamowitej złożoności wibracji. Wszystko wibruje w różnym tempie. Gdybyśmy wiedzieli, na jakiej płaszczyźnie wibruje każdy obiekt, bylibyśmy zdumieni – tak naprawdę nie można postrzegać tego bezpośrednio. Fizyka różokrzyża uczy, że te poziomy wibracji można aktywować poprzez wymawianie samogłosek. Uczy także całego zakresu dźwięków samogłoskowych, które się nuci lub śpiewa. Te dźwięki regenerują wnętrze twojego ciała lub harmonizują relacje pomiędzy ludźmi. Istnieje cały system pokazujący, jak to robić. Mamy kilka książek, które o tym mówią.
RG: Może pan podać jakiś tytuł?
RS: Mam jedną akurat w domu. [Pokazuje mi 12 wydanie Rosicrucian Manual (Podręcznik różokrzyża) przygotowanego przez H. Spencera Lewisa i opublikowanego w roku 1952 przez AMORC.]
RG: Czy jako naukowiec dostrzega pan w tym coś, co jest sprzeczne z nauką głównego nurtu, czy raczej uważa pan, że te dwa nurty się uzupełniają?
RS: Myślę, że się uzupełniają. Patrzą na wszystko z innej perspektywy. Nie wydaje mi się, by się wykluczały. To po prostu inne sposoby patrzenia na świat.
RG: Przypuszczam, że wielu naukowców głównego nurtu patrzyłoby na to krzywo, i myślą, że to…
RS: Nienaukowe?
RG: Tak, nienaukowe.
RS: Bo takie jest. Patrzą na takie rzeczy jako na nie udowodnione i trudne do zademonstrowania.
RG: Dlatego, bo to bardziej subiektywne?
RS: Tak. Jest bardziej subiektywne i dotyczy relacji z innymi ludźmi, co jest bardzo trudne do zmierzenia.
RG: Czy nie uważa pan, że słabym punktem sposobu myślenia nauki głównego nurtu jest to, że wszystko musi być zmierzone, że musi być mierzalne? Może niekoniecznie jest to punkt widzenia nauki, ale z pewnością niektórych naukowców i charakterystycznego dla głównego nurtu sposobu postrzegania nauki.
RS: Tak. Cóż, Einstein pewnie siedział i medytował, aż pomysł wpadł mu do głowy. Intuicja, którą miał, nie pojawiła się w sposób „naukowy”. Nie można tego w żaden sposób udowodnić, ale jeśli możesz opracować równanie, które działa w świecie fizycznym, to jest to bardziej wiarygodne.
RG: Zgadza się. Wielu naukowców było mistykami, na przykład Tesla.
RS: Dokładnie.
RG: Więc jeśli znałby pan kogoś, kto ma kilkanaście lub dwadzieścia kilka lat i jest poszukiwaczem, to powiedziałby pan, że różokrzyż i wolnomularstwo jest dla niego dobrym punktem wyjścia?
RS: Jeśli ktoś naprawdę interesuje się ezoteryką, to lepiej, żeby zaczął od różokrzyża. W ten sposób lepiej zrozumie wolnomularstwo, będzie rozumiał symbole lepiej niż przeciętny mason. Na przykład bliźniacze kolumny Jachin i Boaz to bliźniacze filary równowagi. Jest jeszcze trzecia kolumna, o której wolnomularze dużo nie mówią, ale nawiązuje się do niej, gdy mówi się o trzech światłach wolnomularstwa: Mistrzu, Starszym Strażniku i Młodszym Strażniku. Centralnym filarem jest Mistrz, który harmonizuje te dwa strumienie tych dwóch filarów. Wiedza, Siła i Piękno. Myślę, że Mistrz jest uważany za Piękno jako punkt centralny, a Wiedza i Siła to pozostałe dwa.
RG: Zatem w różokrzyżu uczysz się, że to symbolizuje biegunowość, a w wolnomularstwie nie. To symbol głównej zasady magii i nauki.
RS: Tak, zgadza się.
Elektrooptyczny kamuflaż i UFO
RG: W Chameleo rozmawialiśmy o technologii elektrooptycznego kamuflażu. Czy to prawda, że pańskie zainteresowanie technologią związaną z niewidzialnością wyrosło z zainteresowania różokrzyżem, wolnomularstwem, hermetyzmem i okultyzmem? „Okultyzm” oznacza po prostu „ukryty”, więc nie jest zaskoczeniem, że pańskie główne poszukiwania naukowe skupiały się na uczynieniu tego, co widzialne, niewidocznym. To najlepsze połączenie pańskich dwóch zainteresowań, nauki i okultyzmu. Czy kiedykolwiek myślał pan o tym w ten sposób?
RS: Mogło to mieć wpływ, ale sądzę, że bardziej chodziło o ideę, że dana osoba może być ukryta. W rzeczywistości różokrzyż uczy pewnych technik, których celem jest nauczenie cię, jak stać się niewidzialnym. Mówiąc szczerze, nie udało mi się jeszcze tego opanować. Ale są osoby, które twierdzą, że są w stanie to zrobić.
RG: Wykonuje się to przy użyciu swojego ciała i umysłu? Wpływa się na innych tak, że nas nie widzą?
RS: Zgadza się.
RG: To podejście, które sprawia, że się wtapiamy, czy też rodzaj hipnozy, która uniemożliwia innym zobaczenie nas?
RS: Trochę jednego i drugiego.
RG: Podobnie jak Cień, bohater powieści z lat 1930.
RS: Tak, jak Cień. [Śmieje się.] Wtapiasz się w tło.
RG: Wschodni mistycy twierdzą, że mogą zrobić dokładnie to samo. Czy ta technika różokrzyża wywodzi się stamtąd?
RS: Tak.
RG: To interesujące. Spotkał pan różokrzyżowców, którzy twierdzą, że potrafią to zrobić?
RS: Właściwie nigdy ich nie spotkałem, ale mówiono mi, że są mistrzowie, którzy to potrafią.
RG: Czy ta idea zapoczątkowała pański wynalazek? To chce pan powiedzieć?
RS: Mniej więcej. Wtedy pomyślałem: „dlaczego by nie spróbować podejścia naukowego, wykorzystując instrumenty i komponenty elektroniczne i tak dalej”. [Obaj śmieją się.]
RG: W jaki sposób UFO wiąże się z pańskim zainteresowaniem nauką i metafizyką? Kiedy po raz pierwszy zainteresował się pan ufologią? Ma pan jakieś konkretne teorie na temat pochodzenia UFO? W końcu łączą one mistycyzm z nauką. To dziwne połączenie między tymi dwiema płaszczyznami, nie sądzi pan?
RS: Ufologią zainteresowałem się, jak sądzę, po usłyszeniu o Roswell. Nie słyszałem o Roswell, gdy to się wydarzyło, czyli w roku 1947. Wtedy nie było takich możliwości przekazu informacji, jak dzisiaj. Mieszkałem wtedy w małym miasteczku w Missouri. Gdy po latach dowiedziałem się o tym zdarzeniu, bardzo mnie ono zainteresowało. Czytałem na ten temat. Uznałem, że istnienie bardzo zaawansowanych istot, które odwiedziły Ziemię, jest możliwe, bo niby dlaczego miałoby nie być? Pomyślałem, że to wpisuje się w różokrzyżowy sposób myślenia mówiący, że jesteśmy duchowymi istotami, które w poprzednim życiu przebywały gdzie indziej – na Ziemi lub na innej planecie.
RG: Czy w książkach różokrzyżowców są jakieś wzmianki na temat pozaziemskich lub boskich istot?
RS: Nie uczą o nich zbyt wiele, chociaż wspominają, że na innych planetach żyją inne istoty.
RG: Sposób, w jaki UFO się zachowują, to znaczy, kiedy czasami stają się niewidzialne… podobno potrafią przemknąć między wymiarami i tym podobne… istnieje cała gałąź ufologii, która graniczy z mistycyzmem…
RS: Zgadza się.
RG: Są kulty UFO, jak ten utworzony na pustyni w latach 1950. [Giant Rock w Landers w Kalifornii] – to pewnego rodzaju dziwna Strefa Mroku nauki, w której jest maszyna z metalu, która rzekomo reprezentuje zaawansowaną technologię, ale jest też w tym aspekt nadprzyrodzony.
RS: Gdy statek rozpływa się i znika.
RG: Dokładnie. Rozumiem, dlaczego pana mogło to zainteresować.
RS: Jest dużo przypadków, podczas których te statki po prostu nagle znikają, nie tylko za sprawą ogromnej prędkości, ale tak jakby się rozpływały.
RG: Jakby posiadały jakieś urządzenia maskujące.
RS: Zgadza się.
RG: Czy interesował się pan UFO, zanim zaczął pan pracować nad swoim projektem?
RS: Tak.
RG: Czy zastanawiał się pan, w jaki sposób te statki to robią i próbował pan znaleźć wyjaśnienie?
RS: Dokładnie tak.
RG: W którym roku zainteresował się pan UFO?
RS: Zacząłem się dość mocno nimi interesować w latach 1960. Niestety, z jakichś powodów nie wiedziałem o Giant Rock. Wtedy nie można było usłyszeć w radio zapowiedzi: „Przy Giant Rock odbędzie się duże zgromadzenie [UFO]”. Z pewnością bym tam pojechał, gdybym tylko o tym wcześniej wiedział. Niestety, nie wiedziałem o Giant Rock ani o rzeczach, które się tam działy. Ominęło mnie wiele ważnych rzeczy… [Śmieje się.]
O prowadzącym wywiad:
Robert Guffey jest absolwentem słynnego Clarion Wiriters’ Workshop w Seattle i wykładowcą na Kalifornijskim Uniwersytecie Stanowym. Jest autorem zbioru opowiadań zatytułowanych Spies and Saucers (Szpiedzy i spodki). Jego pierwsza praca z zakresu literatury faktu to Cryptoscatology: Conspiracy Theory as Art Form (Kryptoskatologia – teoria spiskowa jako forma sztuki). Jest autorem licznych artykułów, które ukazały się w takich czasopismach, jak The Believer, Fortean Times, Los Angeles Review of Books, The Mailer Review, Postscripts i Video Watchdog. W roku 2015 ukazała się jego najnowsza książka Chameleo: A Strange but True Story of Invisible Spies, Heroin Addiction, and Homeland Security (Chameleo – dziwna, ale prawdziwa historia o niewidzialnych szpiegach, uzależnieniu od heroiny i bezpieczeństwie narodowym). Prowadzi witrynę www.cryptoscatology.com, poprzez którą można się z nim także skontaktować.
Przełożył Mateusz Szemiot
Od redakcji:
Richard Schowengerdt prowadzi stronę internetową zamieszczoną pod adresem www.chameleo.net.