Kwasooporne bakterie w AIDS i raku
HIV jest wirusem wywołującym AIDS i u HIV-dodatnich ludzi obserwuje się wzrost ryzyka wystąpienia określonych typów raka, szczególnie chłoniaka i mięsaka Kaposiego. Wynika z tego, że AIDS musi mieć jakiś związek z rakiem i jego źródłem.
Większość naukowców uważa obecnie, że niektóre typy raka są wywoływane przez wirusy. Jednak już od końca XIX wieku donoszono, że to bakterie, a nie wirusy, są zakaźną przyczyną raka. W roku 1890 szkocki patolog William Russell odkrył „pasożyta raka” we wszystkich typach raka, jakie badał. Uważał, że te pasożyty są zakaźną przyczyną raka.
Patolodzy wyróżniają obecnie „ciała Russella” w rakowatych tkankach, jednak nie są one uważane za ciała zakaźne. Obserwacje Russella zostały potępione przez jego kolegów, którzy nie traktowali raka jako choroby zakaźnej i nie rozumieli roli dużych „polimorficznych” form bakterii, którymi prawdopodobnie są ciała Russella. Więcej szczegółów na ten temat można znaleźć w mojej pracy „The Russell Body: The Forgotten Clue to the Bacterial Cause of Cancer” („Ciało Russella – zapomniany trop wskazujący na bakteryjną przyczynę raka”) z 17 listopada 2003 roku zamieszczonej pod adresem www.rense.com.
Pogląd, że rak jest wywoływany przez bakterie, jest generalnie potępiany w kołach onkologów. Powód tych antagonizmów w sprawie mikrobowej teorii raka jest dziwny, ponieważ istnieje wiele wiarygodnych badań z tego zakresu i ta teoria nigdy nie została obalona.
Uznanie bakterii za przyczynę większości wrzodów żołądka może stanowić dobry przykład pokazujący, że wiele pokoleń naukowców nie potrafiło rozpoznać bakterii w poważnych i powszechnych chorobach.
Przytoczenie tutaj wszystkich danych świadczących o związku bakterii z rakiem i AIDS jest niemożliwe. Szczegóły trwających cały wiek badań związku mikrobów z rakiem zawarłem w wydanej w roku 1990 książce The Cancer Microbe: The Hidden Killer in Cancer, AIDS, and other Immune Diseases (Rakotwórcze mikroby – ukryty w raku, AIDS i innych chorobach immunologicznych zabójca). Na stronie www.joimr.org umieszczonych zostało siedem moich prac, w których przedstawiam mikrofotografie rakowych mikrobów w wirusowych chorobach, w tym AIDS.
Czołowi dwudziestowieczni zwolennicy bakteryjnej przyczyny raka to grupa czterech kobiet-naukowców: lekarka Virginia Livingston, mikrobiolog Eleanor Alexander-Jackson, cytolog Irene Diller i światowej sławy biochemik i ekspert od gruźlicy Florence Seibert. Ich wspaniałą współpracę w badaniach nad mikrobami w raku opisałem w wydanej w roku 2005 książce Four Women Against Cancer: Bacteria, Cancer & the Origin of Life (Cztery kobiety przeciwko rakowi – bakterie, rak i pochodzenie życia). Szeroki wachlarz informacji na ten temat dostępny jest również w Internecie i można doń dotrzeć wpisując do wyszukiwarki Google hasło: „cancer bacteria” („bakterie raka”) lub „cancer microbes” („mikroby raka”).
W roku 1950 Virginia Livingstone jako pierwszy naukowiec ustaliła, że mikrob raka jest wielopostaciowym czynnikiem ściśle związanym z kwasoopornym prątkiem wywołującym gruźlicę. Kluczowe w wykrywaniu mikroba raka w kulturze i w rakowatej tkance było jej odkrycie, że ten mikrob barwi się na pewnym etapie swojego „życiowego cyklu” metodą „acid fast” („kwasooporną”). Ona i jej koledzy donosili, że różne polimorficzne formy bakterii raka przypominały wirusy, mikoplazmy i grzyby.
Kiedy pojawiło się AIDS, byłem pierwszym badaczem, który zasugerował, że kwasooporne bakterie są możliwą przyczyną „klasycznego” mięsaka Kaposiego. Przed odkryciem HIV w roku 1984 podałem, że kwasooporne bakterie można znaleźć w powiększonych węzłach limfatycznych, co było wczesnym stadium AIDS (tak zwanego „kompleksu związanego z AIDS”), oraz w związanym z AIDS mięsaku Kaposiego (błędnie zwanym „rakiem gejów”), a także w zniszczonych przez AIDS organach badanych w czasie sekcji zwłok śmiertelnych przypadków raka. Wyniki tych badań były publikowane w pismach medycznych i podsumowane w mojej książce z roku 1984 AIDS: The Mystery and the Solution (AIDS – zagadka i jej wyjaśnienie). Mimo to wszystkie te spostrzeżenia były nieustannie ignorowane przez speców od AIDS.
Znaczenie testu krwi na HIV
Wbrew protestom dysydentów AIDS „dodatni” wynik testu na HIV jest bardzo istotny, ponieważ jest zwiastunem możliwego ograniczenia zdolności układu odpornościowego i wystąpienia oportunistycznych infekcji towarzyszących w pełni rozwiniętej formie AIDS. Dlatego konieczne jest unikanie infekcji HIV poprzez stosunek seksualny i poddanie się testowi na przeciwciała HIV, kiedy jest to wskazane. Kiedy ludzie są poddawani testowi na HIV, nie sprawdza się u nich obecności samego wirusa HIV, ale obecność przeciwciał na niego.
Aby można było prowadzić w laboratorium testy na HIV, konieczne było wyhodowanie dużych ilości tego wirusa. Jak go hodowano? Skąd wiemy, że laboratoryjne kultury HIV zawierają „czyste” wirusy? Skąd możemy mieć pewność, że badanie krwi na HIV jest rekcją wyłącznie na obecność HIV? Czy podobne do wirusów mikoplazmy nie skaziły kultury HIV? Czy HIV nie jest podobną do wirusa formą prątka gruźlicy i mikoplazmy? Oto kilka pytań, które dręczą niektórych naukowców.
Czy HIV jest „wirusem”?
Powszechnie uważa się, że HIV jest wirusem, mimo iż niektórzy naukowcy mają co do tego wątpliwości. Jednym z powodów tych wątpliwości jest „czystość” kultury HIV. W przeciwieństwie do bakterii, które można hodować w sztucznej kulturze, wirusy muszą by hodowane w żywych komórkach. W roku 1984 HIV został w końcu z wielkimi trudnościami i przy zastosowaniu wątpliwej techniki wyizolowany w kulturze komórek w laboratorium Roberta Gallo.
Laureat Nagrody Pulitzera, John Crewdson, przedstawia w swojej wydanej w roku 2002 książce Science Fictions: A Scientific Mystery, A Massive Cover-Up, and the Dark Legacy of Robert Gallo (Naukowa fantastyka – naukowa tajemnica, masowe tuszowanie i mroczny spadek po Robercie Gallo) bardzo szczegółowy i niepochlebny opis odkrycia HIV. Podkreśla, że laboratoryjna kultura HIV została stworzona jako mieszanina krwi jedenastu pacjentów cierpiących na AIDS. Ta mieszanina została zasiana na kulturę komórkową tkanek złożoną „z białych ciałek krwi” pochodzącą od pacjenta cierpiącego na raka krwi. W końcu z tej diabelskiej mieszaniny wyhodowano ilość HIV wystarczającą do wyprodukowania opracowanego przez Gallo testu krwi na HIV. Nic dziwnego, że znaleźli się naukowcy i dysydenci AIDS, którzy zakwestionowali „czystość” laboratoryjnej kultury HIV, jak również dokładność badania krwi mającego dowieść, że badana osoba została zainfekowana HIV.