Naukowcy i szpiedzy

W artykule opublikowanym w czerwcu 1984 roku w Jerusalem Post o niewymagającym wyjaśnień tytule „Slouching towards Armageddon: Links with Evangelicals” („Krocząc ku Armagedonowi – związki z ewangelikami”) jego autor Louis Rapoport wyjaśnia: „Lambert Dolphin kieruje kluczową częścią najpotężniejszego badawczego konglomeratu, Instytutu Badawczego Stanforda (Stanford Research Institute – SRI International), koncernu z rocznym dochodem sięgającym 200 milionów dolarów, którego głównymi klientami są amerykański rząd i korporacje, takie jak na przykład Bechtel…”

Rapoport doniósł o incydencie, w którym zespół instytutu SRI kierowany przez Dolphina, fanatycznego chrześcijańskiego milenarysty30, został pojmany przez jerozolimską policję, w czasie gdy myszkował w Tunelu Rabinów pod Kopułą na Skale. Dolphin przebywał tam na polecenie swoich żydowskich syjonistycznych równie fanatycznych kolegów z Fundacji Jerozolimskiej Świątyni. Zespół instytutu SRI został przemycony do Izraela wraz z miernikami sejsmicznymi wysokiej częstotliwości, oporowymi elektrodami wysokiej rozdzielczości i zamontowanym na wózku georadarem. Jerozolimska policja zakazała im dalszych prac i kazała wynieść się tam, skąd przybyli.

Gazeta Jerusalem Post wcale nie przesadzała. Słowo „szpieg”, którym nazwano tych tajnych funkcjonariuszy, było zapewne aluzją do SRI, jako że to właśnie ta instytucja wzbogaciła w latach 1970. szpiegowski arsenał amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) o zdalne postrzeganie.

W tym samym czasie, kiedy SRI wprowadzał uzdolnione parapsychicznie media, takie jak Uri Geller z Izraela i nowojorski artysta Ingo Swann, w szeregi chłopców w trenczach, jego dział radiofizyczny szukał ukrytych komnat w skalnym podłożu Gizy z pomocą georadaru.

To przedsięwzięcie SRI zaczęło się podobno w roku 1974. Było finansowane przez Narodową Fundację Nauki (National Science Foundation) i nadzorowane w Egipcie przez Uniwersytet Ain Shams w Kairze. Uniwersytet Ain Shams i Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley nadzorowały wcześniej wspólne przedsięwzięcie rządów Egiptu i USA, Joint UAR-USA Pyramid Project, którym kierował dr Luis W. Alvarez. Jego celem było badanie podłoża środkowej piramidy za pomocą promieni kosmicznych.31 [UAR to skrót od United Arab Republic (Zjednoczona Republika Arabska)]

Dr Alvarez był najprawdopodobniej tajemniczym Commodore Alvarezem, który towarzyszył drowi Heinzowi Schlicke, pomagając mu odpowiadać na pytania podczas jego wystąpienia przed przedstawicielami amerykańskiego Departamentu Marynarki Wojennej po opuszczeniu przez niego „przejętego” okrętu podwodnego U-234 w maju 1945 roku.

 

 

Dr Luis W. Alvarez w roku 1961. (Źródło: Wikimedia Commons)

 

 

Zgodnie z notatką z 28 grudnia 1944 roku obliczenia głównego metalurga w Los Alamos, Erica Jette’a, dowodzą, że Ameryka nie miała nawet połowy uranu potrzebnego do osiągnięcia masy krytycznej w dniu 6 sierpnia 1945 roku, w którym zrzuciła bombę atomową na Hiroszimę. Brakowało jej również zapalników na podczerwień niezbędnych do detonacji bomby plutonowej, która miała być zrzucona na Nagasaki trzy dni później. Odtajnione dokumenty wywiadu przechowywane w Archiwum Narodowym podają, że zapalniki na podczerwień, których nagłe odkrycie w ostatniej chwili przypisuje się obecnie Alvarezowi, udostępnił Schlicke, który musiał wrócić po nie do łodzi podwodnej w eskorcie trzech amerykańskich oficerów wywiadu.

W tej łodzi podwodnej były też inne rzeczy, które sprawiły, że detonacja nowej plutonowej bomby stała się czymś banalnym – rzeczy, które można by określić jako zalążek przodującej cywilizacji. Schlicke był dozorcą, a Alvarez spadkobiercą.

W roku 1946 Schlicke odesłano do Niemiec, po czym przerzucono go z powrotem do USA w ramach operacji Paperclip do pracy nad technologią stealth w Biurze Badań Marynarki Wojennej (Office of Naval Research) w Sands Point w stanie Nowy Jork. Mentorzy Alvareza, dr Arthur Compton i dr Ernest Lawrence, uznali go za najgenialniejszego naukowca wychowanego w Ameryce. Później, w roku 1968, Alvarez otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki.

Promienie kosmiczne, podobnie jak promienie „dezintegracyjne” i „eks-dezintegracyjne” opisane w powieści science fiction Richarda S. Shavera I Remember Lemuria (Pamiętam Lemurię), są promieniowaniem, które przenika wszechświat. Wnikają przez powierzchnię Ziemi na duże głębokości i podobnie jak promienie dezintegracyjne Shavera gromadzą się we wszystkim, czego dotkną, i im głębiej wnikają, tym są słabsze. Mimo iż promienie kosmiczne nie były do roku 1962 w pełni rozumiane, były znane już na początku XX wieku. W roku 1933 dwudziestokilkuletni Alvarez prowadził razem z Comptonem ważne eksperymenty dowodzące, że promienie kosmiczne mają głównie ładunek dodatni.32

Do roku 1965 technika rozwinęła się na tyle, by móc mierzyć rozpraszanie promieni, które wpadały do cyfrowej „komory iskrowej”33 po przejściu przez ciała stałe. Odpowiednie obliczenia wahań przechodzącego przez te ciała promieniowania pozwalają analizować budowę ich wnętrza.

Przygotowania do zbadania środkowej piramidy w poszukiwaniu ukrytych komnat rozpoczęto dwa lata wcześniej. Na realizację tego przedsięwzięcia, które miało być przeprowadzone w czerwcu 1967 roku, nie szczędzono pieniędzy. Instytut Smithsona opłacił koszty podróży, a amerykańska Komisja Energii Atomowej (Atomic Energy Commission; w skrócie AEC) sfinansowała zakup najnowocześniejszych detektorów skonstruowanych przez Lawrence Berkeley National Laboratory. Egipt dorzucił od siebie budynek wzniesiony obok piramid, który miał posłużyć jako laboratorium, oraz pomoc ze strony Departamentu ds. Starożytności. Jednak wojna sześciodniowa sprawiła, że rozpoczęcie tego projektu musiano przełożyć na początek roku 1968. Co ciekawe, właśnie w roku 1968 Alvarez otrzymał Nagrodę Nobla, zaś wśród 14 międzynarodowych naukowców realizujących to zadanie tylko Ahmed Fakhry był archeologiem. Mimo iż przeprowadzono ponad milion pomiarów, spenetrowano tylko „19 procent objętości piramidy”, nie wykrywając „żadnych nieoczekiwanych cech”.34

Script logo
Do góry