Gdzie, u licha, jest ta darmowa energia?

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 19 (5/2001)
Tytuł oryginalny: „Where in the World Is All the Free Energy?”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 8, nr 4

Dr Peter Lindemann

 

Pod koniec lat osiemdziesiątych XIX wieku periodyki poświęcone tematyce elektrycznej przewidywały „darmową elektryczność”1 już w niedalekiej przyszłości. Codziennością stawały się niezwykłe odkrycia w dziedzinie elektryczności. Nikola Tesla demonstrował „bezprzewodowe oświetlenie” i inne cuda związane z prądami wysokiej częstotliwości. Wszyscy ekscytowali się przyszłością jak nigdy przedtem.

W ciągu kolejnych dwudziestu lat pojawiły się automobile, samoloty, kino, nagrania muzyczne, telefony, radio i aparaty fotograficzne. Epoka wiktoriańska odchodziła ustępując miejsca czemuś zupełnie nowemu. Po raz pierwszy w historii zwykli ludzie mogli marzyć o utopijnej przyszłości bogatej w różnorodne środki transportu publicznego, dostatku pracy i żywności dla wszystkich. Wierzono, że zaraza zostanie pokonana i stawimy czoło ubóstwu. Warunki życiowe poprawiały się i tym razem każdy miał otrzymać swoją „pajdę chleba”.

Cóż więc się stało? Gdzie w tym nawale techniki podziały się przełomowe odkrycia dotyczące energii? Czyżby to całe podniecenie dotyczące „darmowej energii”, które miało miejsce tuż przed początkiem minionego wieku, było jedynie pobożnym życzeniem, które „prawdziwa nauka” ostatecznie zdyskredytowała?

 

OBECNY STAN TECHNOLOGII

W rzeczywistości odpowiedź na to pytanie brzmi: „Nie”. Równie prawdziwa jest jednak także przeciwna odpowiedź. Opracowano spektakularne technologie energetyczne i przy okazji dokonano kolejnych przełomowych odkryć. Od tamtych czasów opracowano wiele metod pozwalających na wytwarzanie ogromnych ilości energii minimalnym kosztem, jednak żadna z nich nie sprawiła, że stała się ona „otwarta” dla konsumenta.

Dlaczego tak się stało? Zanim odpowiem na to pytanie, chciałbym najpierw przytoczyć krótką listę metod uzyskiwania „darmowej energii”, o których mam pojęcie i które sprawdziły się bez najmniejszych wątpliwości. Wspólną cechą tych wszystkich metod jest to, że zużywają one niewielką ilość jednej formy energii w celu kontrolowania lub wyzwalania dużej ilości energii innego rodzaju. Wiele z nich ma w jakiś sposób związek z ukrytym polem eteru – źródłem energii zwyczajowo ignorowanym przez „nowoczesną” naukę.

 

1. Energia promieniowania

Wzmacniacz przekaźnikowy Nikoli Tesli, urządzenie na energię promieniowania T. Henry’ego Moraya, silnik EMA Edwina Graya i testatyczna maszyna Paula Baumanna – wszystkie one są napędzane „energią promieniowania”. Tę naturalną formę energii, błędnie określaną mianem „statycznej elektryczności”, można uzyskiwać bezpośrednio z otoczenia lub ekstrahować ze zwykłej elektryczności metodą zwaną „frakcjonowaniem”. Energia promieniowania jest zdolna do dokonywania tych samych cudów, do jakich jest zdolna elektryczność, przy czym koszt jej uzyskania wynosi niespełna 1 procent kosztów ponoszonych przy produkcji elektryczności. Nie zachowuje się ona jednak dokładnie tak samo jak elektryczność i to właśnie doprowadziło do niezrozumienia jej przez społeczność naukową.

Szwajcarska organizacja Methernitha Community posiada obecnie sześć działających modeli nie napędzanych jakimkolwiek paliwem, które czerpią moc z zasobów właśnie tej energii.

 

2. Motory napędzane stałymi magnesami

Nowozelandczyk dr Robert Adams opracował zdumiewające konstrukcje silników elektrycznych, generatorów prądu i ogrzewaczy napędzanych przez stałe magnesy. Jedno z tych urządzeń daje moc 100 watów umożliwiającą naładowanie źródła zasilania oraz wytwarza w ciągu dwóch minut ilość ciepła równą 140 BTU2!

Dr Tom Bearden (USA) posiada dwa działające modele napędzanych stałymi magnesami elektrycznych transformatorów. Urządzenie to zużywa 6 watów energii elektrycznej do kontroli kierunku pola magnetycznego, którego źródłem jest stały magnes. Poprzez ukierunkowanie pola magnetycznego najpierw do pierwszej cewki wyjściowej a następnie do drugiej cewki wyjściowej i kontynuowanie tej akcji szybko i powtarzalnie, w stylu „pingpongowym”, urządzenie to może generować na wyjściu moc elektryczną w wysokości 96 watów, i to bez żadnych części ruchomych. Bearden nazywa swoje urządzenie Elektromagnetycznym Generatorem Bezruchowym (Motionless Electromagnetic Generator; w skrócie MEG). Jean-Luis Naudin wykonał francuski duplikat tego urządzenia. Zasady jego konstrukcji i działania podał w roku 1978 po raz pierwszy Frank Richardson (USA).

Troy Reed (USA) posiada działające modele specjalnie magnetyzowanych wentylatorów, które ogrzewają się w czasie wirowania. Do ich napędu potrzebna jest zawsze taka sama ilość energii, bez względu na to, czy wytwarzają one dodatkowo ciepło, czy nie.

Oprócz powyższych opracowań, wielu innym wynalazcom udało się skonstruować działające urządzenia, które wytwarzają ruch obrotowy silnika za pomocą samych stałych magnesów.

 

3. Mechaniczne podgrzewacze

Są dwie klasy urządzeń, które zamieniają małe ilości energii mechanicznej na dużą ilość ciepła.

Najlepszym z tych czysto mechanicznych urządzeń jest para obracających się cylindrów skonstruowana przez Frenette’a (USA) i Perkinsa (USA). W urządzeniu tym jeden cylinder obraca się wewnątrz drugiego, zaś przestrzeń między nimi ma szerokość około sześciu milimetrów i jest wypełniona „roboczą cieczą”, taką jak woda lub olej, która w czasie obracania się wewnętrznego cylindra ulega podgrzaniu.

W innej metodzie stosowane są magnesy zamontowane na kole i wytwarzające prądy wirowe w płytce aluminiowej, która pod ich wpływem gwałtownie się podgrzewa. Tego rodzaju magnetyczne podgrzewacze zademonstrowali Muller z Kanady, Adams z Nowej Zelandii i Reed z USA.

Wszystkie wyżej wymienione urządzenia mogą wytwarzać dziesięciokrotnie więcej ciepła niż urządzenia standardowe przy użyciu do ich zasilania takiej samej ilości energii.

 

4. Superwydajna elektroliza

Wodę można rozszczepić na wodór i tlen przy pomocy elektrolizy. Standardowe podręczniki chemii utrzymują, że proces ten wymaga znacznie więcej energii niż można jej uzyskać w wyniku połączenia tych dwóch składników. Jest to prawdą, ale tylko w przypadku najmniej efektywnego wariantu tego procesu.

Kiedy wodę podgrzewa się przy pomocy jej własnej częstotliwości rezonansowej przy zastosowaniu układu opracowanego przez Stana Meyera (USA), a ostatnio przez firmę o nazwie Xogen Power, Inc., rozpada się ona na tlen i wodór przy bardzo małym zużyciu energii elektrycznej. Zastosowanie różnych elektrolitów (chodzi o domieszki dodawane do wody, które poprawiają jej przewodnictwo elektryczne) znacząco usprawnia wydajność tego procesu. Wiadomo również, że pewne geometryczne kształty i tekstury powierzchni działają lepiej od innych. To oznacza, że można wytwarzać nieograniczone ilości paliwa wodorowego do napędzania silników (takich jak w naszych samochodach) i to jedynie po kosztach wody.

Jeszcze bardziej niesamowite jest to, że w roku 1957 Freedman z USA opatentował pewien rodzaj stopu, który rozkłada wodę na wodór i tlen bez jakiegokolwiek udziału prądu elektrycznego, zaś sam stop nie ulega żadnym zmianom chemicznym. Oznacza to, że przy pomocy kawałka tego stopu można wytwarzać wodór z wody zupełnie bezpłatnie i w nieskończoność.

Script logo
Do góry