UFO, miejsca katastrof i istoty pozaziemskie
P: Czy kiedykolwiek w czasie pracy w Programie Stargate wskazano panu cele, które dotyczyły innych obcych istot lub UFO?
O: Było jedno „formalne zadanie” dotyczące UFO przeprowadzone w ramach Stargate i to właśnie ja je realizowałem. Było to w latach 1981–1982. Był to obiekt uchwycony na fotografii przedstawiającej inny cel. Agencja, która dostarczyła fotografię, poleciła mi opisać cel, który nie był tym obiektem, licząc jednak na to, że odbiorę ten obiekt, co mi się udało. Powiedziałem, że znajduje się w przybliżeniu 300 stóp [około 90 m] po drugiej stronie i przemieszcza się z prędkością niemal 3900 mil na godzinę [6275 km/h] i że właśnie przed chwilą wykonał zwrot w prawo pod kątem 90 stopni. Mierzył prawie 30 stóp [około 9 m] wysokości w środku i zwężał się prawie do zera na krawędziach. Leciał na wysokości około 13 500 stóp [około 4100 metrów].
Ostatecznie potwierdzili prawdziwość mojej obserwacji i jednocześnie poinformowali mnie, że tak naprawdę to był spłaszczony przez silne wiatry balon stratosferyczny szybko przemieszczający się w stratosferze. Miałem ochotę powiedzieć, że to stek bzdur. Odniosłem wrażenie, że był zdalnie sterowany i że na jego pokładzie nie było żadnej istoty. Odebrałem mnóstwo szczegółów dotyczących napędu, ale już niewiele z tego pamiętam, ponieważ to było dość mylące od początku do końca i nie miało dla mnie żadnego sensu. Gdy skończyłem, znajdowałem się w odmiennym stanie. UFO takie są... są ulotne dla każdego, kto je widział lub badał, bez względu na to, czy jest się osobą prywatną, czy instytucją rządową. Mimo całych dekad zbierania zdjęć i informacji na ich temat zaryzykowałbym twierdzenie, że do dziś nikt nie wie więcej na ich temat niż setki lat temu, kiedy zaczęto je widywać. UFO są wielorzeczywistościowymi napędami zbudowanymi do przekraczania czasoprzestrzeni i przemieszczania się we wszystkich kierunkach.
P: Czy kiedykolwiek obserwował pan zdalnie miejsce rzekomej katastrofy w pobliżu Roswell w Nowym Meksyku, do której miało dojść w roku 1947? Jeśli tak, co pan zobaczył?
O: Tak, obserwowałem zdalnie miejsce rzekomej katastrofy w pobliżu Roswell, ale nie w czasie, gdy pracowałem w Programie Stargate. Nie wierzę, że to się kiedykolwiek wydarzyło. Uważam, że prawdziwa katastrofa dokonała się w dwóch etapach i miała miejsce w pobliżu Socorro w Nowym Meksyku, około 170 mil (około 275 km) na zachodni północny zachód od Roswell. To prawie kierunek zachodni, nieznacznie na południe od Albuquerque i trochę na północ od Truth lub Consequences w Nowym Meksyku. Właśnie tam miała miejsce katastrofa, o której praktycznie nigdy się nie mówi. Jeśli ktokolwiek wspomni o katastrofie w Socorro, to na pierwszych stronach gazet prawie zawsze pojawia się Roswell. Sądzę, że Roswell jest wykorzystywane do odwracania uwagi ludzi od katastrofy w Socorro, które jest moim zdaniem ważniejszym miejscem.
Nadal jest mnóstwo materiałów, które można znaleźć w pobliżu miejsca katastrofy w Socorro i praktycznie żadnych w pobliżu Roswell. Roswell służy jako przykrywka albo ma odwracać uwagę. Materiały znajdowane w okolicy Socorro są uznawane za pozostałość po zderzeniu z dużą siłą. Ciepło wytworzone w następstwie uderzenia obiektu w Socorro prawdopodobnie przekraczało 1800 stopni (Fahrenheita) (około 980 °C). Uważam, że w Socorro miały miejsce co najmniej dwie katastrofy, które wydarzyły się dokładnie co do minuty w odstępie 20 lat po sobie. Istnieje powód, dla którego tak się stało. W Socorro znajduje się punkt wejściowy i wyjściowy do i z naszej czasoprzestrzeni – specyficzna cecha związana z ich sposobem podróży międzygwiezdnych.
P: Czy oprócz wysokich, szczupłych istot, które pan zdalnie obserwował na Marsie, widział pan również inne obce istoty lub wnętrza ich pojazdów?
O: Tak, widziałem. Pracowałem nad dwoma lub trzema zdarzeniami związanymi z UFO, które dotyczyły moim zdaniem prawdziwych statków obcych istot, a nie katastrof naszych własnych samolotów. Gdy po raz pierwszy zacząłem zdalnie obserwować te obiekty, stale odbierałem te same rzeczy. Wyglądało to jak stary hippisowski znak pokoju: wielkie „Y” w środku okręgu, tyle że bez okręgu. Ramiona tego „Y” rozmieszczone były pod takim samym kątem i miały taką samą długość. Przez wiele miesięcy nie mogłem wyjść poza ten obraz, aż w końcu pewnego popołudnia doznałem olśnienia.
Tak naprawdę to „Y” obrazowało róg pustej kabiny widziany od środka lub z zewnątrz. Nagle zrozumiałem, że kimkolwiek oni są, przekazali mi tak prosty cel, że aż niemożliwy do opisania, a przynajmniej zrozumienia. Gdy tylko to odkryłem, obiekt zaczął przekształcać się w całe kabiny. Prawie cały czas udawało się im mnie blokować. Jednak od czasu do czasu udawało mi się rzucić okiem poza kabiny i zobaczyć rzeczy, których, jak sądzili, nie zobaczę. W tych momentach widziałem systemy kontrolne, które są częściowo biologiczne, a częściowo mechaniczne, co prowadzi do wniosku, że ich statki stanowią hybrydowe struktury zbudowane z materiałów rosnących w obrębie innych materiałów. Komunikują się ze swoimi statkami w sposób, który można by określić jako przekaz międzyumysłowy.
Widziałem także coś, co nazywam „skórnym kombinezonem”, który muszą zakładać, gdy są wystawieni na działanie naszej atmosfery. Są bardzo podatni na działanie naszych systemów biologicznych. Bardzo boją się wielu wirusów i innych czynników biologicznych, które bytują w naszych organizmach i które krążą w naszym powietrzu i wodzie lub które można znaleźć w naszych zwierzętach, roślinach i brudzie pod naszymi stopami. Ich odporność na nie jest bardzo ograniczona. Dlatego noszą te kombinezony, które nazwałem „skórnymi”. Aby ochronić się przez groźnymi czynnikami, za każdym razem, gdy wracają do swoich statków, muszą się odkazić, aby usunąć te groźne substancje.
Te skórne kombinezony całkowicie zakrywają ich indywidualne cechy i sprawiają, że wszyscy oni wyglądają identycznie. Wielkie oczy, które ludzie opisują w swoich relacjach, to soczewki chroniące ich oczy.
Podobnie jest z tymi kombinezonami, które chronią ich także przed nami. Gdyby któryś z nich pojawił się przed nami w swoim naturalnym stanie, zareagowalibyśmy instynktownie. Nasze reakcje byłyby natychmiastowe i brutalne. Wiedzą, że jesteśmy gwałtownym i silnie reagującym gatunkiem, co jest jedną z przyczyn, dla których nie chcą się z nami otwarcie kontaktować. Robią to tylko w odpowiednich okolicznościach i gdy w pełni kontrolują sytuację.
Myślimy, że im dorównujemy, ale to zwykła arogancja. Ich zdolności wyprzedzają nasze o pół miliona lat. Bez wysiłku przeskakują od gwiazdy do gwiazdy, wykorzystując starożytne reguły, które bardzo daleko wykraczają poza nasze rozumienie tego, jak wszystko działa. Nasze wyobrażenia co do ich zdolności i możliwości jako obcych istot są żałośnie powierzchowne, bardzo prymitywne i ograniczone. I chociaż możemy uważać ich za brzydkich, oni sami sądzą, że jesteśmy pół kroku za szympansami w naszym rozwoju.
Nadal próbowałem zdalnie obserwować wnętrze ich statku i ujrzeć to, czego nie chcieli, abym zobaczył. Czasami miałem wrażenie, że pozwalają mi oglądać to, z czym według nich mogę sobie poradzić. Stopniowo mam coraz lepszy pogląd na to, kim oni są i jakie mogą być ich intencje. Uważam, że byłoby poważnym błędem sądzenie, iż posiadamy jakąkolwiek formę inteligencji odpowiadającą ich rzeczywistości. Jest jednak jedna rzecz, która jest dla mnie wyraźnie jasna: wierzą w pewien wyższy byt lub Stwórcę, ale w sposób, który zupełnie nie przypomina naszych przekonań. Ich Bóg nie jest Bogiem naszych ojców ani Bogiem, który dąży do lepszego poznania nas lub którego my próbujemy lepiej poznać. To Bóg zasad, które są wyraźnie określone i zrozumiałe. Te zasady mówią, że jeśli je rozumiesz, to żyjesz, a jeśli ich nie rozumiesz, umierasz.