Jego kontroler, Monroe, poprosił go następnie, aby cofnął się do czasu przed tym geologicznym kataklizmem i opisał jakąkolwiek aktywność, którą zauważy. Joe zobaczył bardzo wysokich, szczupłych ludzi: „...to tylko cień. To tak, jakby byli tam i jakby ich już tam nie było”.

Monroe poinstruował go, aby wrócił do czasu, w którym te istoty są obecne. Początkowo McMoneagle napotkał zakłócenia przypominające „napięcia na linii” i połączenie zaczęło się zrywać. Jego kontroler polecił mu przekazanie surowych danych bez jakichkolwiek prób ich interpretacji. „Ciągle widziałem bardzo duże istoty” – powiedział McMoneagle. – „Wyglądały na wysokie i szczupłe. Byli bardzo duzi. Ach... nosili jakieś bardzo dziwne ubrania”.

W tym momencie Monroe powiedział mu, aby trzymał się tego okresu i przeniósł się w inne fizyczne miejsce. Otrzymał nowy zestaw współrzędnych związanych z tym samym okresem czasu: 46,45 stopnia szerokości północnej i 353,22 stopnia długości na wschód. Te koordynaty dostarczyły nowych informacji.

McMoneagle znalazł się głęboko wewnątrz czegoś, co przypominało mu jaskinię, ale powiedział, że to wygląda bardziej jak kanion. Spojrzał w górę na stromą ścianę, która zdawała się nie mieć końca. „I... to tak, jakby sama ściana kanionu została wyrzeźbiona. Ponownie widzę... bardzo duże struktury, nie... ogromne sekcje gładkiego kamienia”.

Monroe zapytał go, czy struktury, które obserwuje, mają wnętrze i stronę zewnętrzną. McMoneagle powiedział, że tak. Opisał wnętrze jako ogromne i przypominające króliczą norę. „Sufit jest bardzo wysoko, zaś ściany są bardzo szerokie”.

Monroe powiedział mu, aby przeniósł się w inne, niezbyt odległe, miejsce w tym samym okresie czasu o współrzędnych: 45,86 stopnia szerokości północnej i 354,1 stopnia długości na wschód. W odniesieniu do tych współrzędnych McMoneagle opisał zakończenie wielkiej drogi i „bardzo duży, charakterystyczny obiekt w terenie, ciągle otrzymuję kształt Pomnika Waszyngtona, to jak... obelisk”.

Następnie Monroe przekazał nowy zestaw współrzędnych: 35,26 stopnia szerokości północnej i 213,24 stopnia długości na wschód. McMoneagle opisał wysoki łańcuch „bardzo poszarpanych, postrzępionych gór”, które otaczały „ogromną, okrągłą nieckę”, w której się znalazł. Wszystko było „bardzo duże” i jedyną rzeczą, jaką widział, było ukształtowane „pod kątem prostym naroże”.

Przy kolejnych współrzędnych: 34,6 stopnia szerokości północnej i 213,09 stopnia długości na wschód – McMoneagle opisał „skupisko kwadratów, z których jedne wystawały wyżej, a inne niżej”, były „prawie równo z ziemią”. Wygląda „...jakby były połączone... Coś bardzo białego lub mocno odbijającego światło”.

Monroe zapytał, w jakim znajduje się położeniu, gdy patrzy na te odbijające światło obiekty. McMoneagle odrzekł, że patrzy z „lewej pod ostrym kątem” i że Słońce jest „dziwne”.

Szósty zestaw współrzędnych wskazywał miejsce położone tuż obok poprzedniego: 34,57 stopnia szerokości północnej i 212,22 stopnia długości na wschód.

Zastanawialiśmy się, jak są wyznaczane współrzędne geograficzne na Marsie. Odpowiedzi udzieliła nam wyszukiwarka Google. Według witryny www.SunlightAndTime.com system obliczania szerokości i długości geograficznej na Marsie jest podobny do stosowanego w odniesieniu do Ziemi. Planetolodzy stosują dwa różne systemy współrzędnych na Marsie: planetograficzny i planetocentryczny. W przypadku obydwu systemów szerokość jest mierzona w stopniach na północ i na południe od marsjańskiego równika. W systemie planetocentrycznym, którego prawdopodobnie używano w roku 1984, gdy McMoneagle prowadził swoje zdalne obserwacje, długość jest mierzona wzdłuż całego obwodu od 0 do 360 stopni w kierunku na wschód, a w przypadku współrzędnych planetograficznych od 0 do 360 stopni w kierunku na zachód.

W miejscu wskazanym przez ten nowy zestaw współrzędnych McMoneagle opisał „jakiegoś rodzaju promieniujący wzór” wyglądający jak wydrążone w dolinach drogi. „Są jak starannie wycięte kanały, są bardzo głębokie, tak jakby dołem prowadziła droga”.

Monroe zauważył, że McMoneagle „rozkojarzył się” i zachęcił go, aby ponownie się skoncentrował. McMoneagle odparł, że to jest trudne; informacje były „urywkowe”. Ta uwaga przypomina to, co wcześniej mówił o przerwach w połączeniu.

Gdy McMoneagle znowu się skoncentrował, Monroe przekazał mu następny zestaw współrzędnych: 15 stopni szerokości północnej i 198 stopni długości na wschód. McMoneagle powiedział, że widzi tam takie rzeczy, jak akwedukty i drogi przypominające wykute kanały. Horyzont wyglądał „zabawnie i dziwnie... mgliście, trochę tak, jakby znajdował się naprawdę daleko”.

Kontroler przekazał mu następny zestaw współrzędnych: 80 stopni szerokości północnej i 64 stopnie długości na wschód. Tam McMoneagle opisał piramidy, które były ogromne, niczym „schrony przed burzami”.

Monroe polecił mu wejść do jednej z piramid i przekazać informacje o jakiejkolwiek aktywności, jaką zauważy. „Różne pomieszczenia” – powiedział – „...są niemal pozbawione jakichkolwiek... mebli i innych rzeczy, tak jakby... hmm... miejsce wyłącznie do spania albo hibernacji, choć to nie jest dobre określenie... Dostaję naprawdę surowe dane wejściowe, burze, porywiste burze i spanie w ich trakcie”.

Monroe poprosił McMoneagle’a, aby opowiedział mu o tych, którzy spali podczas burz. „Hmm... znowu... bardzo wysocy, bardzo duzi... ludzie, ale są szczupli, wyglądają na szczupłych ze względu na swój wzrost i ubiór... cholera, to wygląda jak lekki jedwab, ale nie rodzaj powiewnej szaty, tylko skrojonej na wymiar”.

Następnie Monroe powiedział, żeby McMoneagle zbliżył się do jednej z tych istot i poprosił o informacje o ich rasie. W tym momencie zaczyna się robić interesująco. „Są starożytnym ludem. Oni... umierają, minął ich czas lub era... Są do tego bardzo filozoficznie nastawieni. Szukają sposobu... aby przetrwać i po prostu nie znajdują go... Nie poddają się, jednocześnie szukają lub czekają na powrót czegoś lub na nadejście czegoś, co przyniesie odpowiedź...”

Gdy Monroe zapytał, na co ci ludzie czekają, McMoneagle odrzekł, że grupa lub część z nich wyruszyła na poszukiwanie nowego miejsca do życia. „To coś, jak strumień różnych przytłaczających informacji o... zapaści ich środowiska. Ulega bardzo szybkiej degradacji i ta grupa gdzieś się udała, gdzieś naprawdę daleko w poszukiwaniu nowego miejsca do życia”.

Monroe zapytał, co spowodowało tę zapaść środowiska. Z transkrypcji w oczywisty sposób wynika, że McMoneagle otrzymał dużo surowych danych i że było mu ciężko je odszyfrować. „Och, widzę glob... to przypomina glob, który przechodzi przez ogon komety lub... przez swego rodzaju rzekę, ale to wszystko jest bardzo kosmiczne. To jakieś kosmiczne sceny”.

Gdy Monroe zapytał, w jaki sposób ta grupa odeszła, McMoneagle odpowiedział, że odniósł wrażenie, iż odlecieli „w środku większego statku” z „krągłymi ścianami i błyszczącym metalem”.

Monroe zasugerował mu, aby towarzyszył grupie poszukiwawczej w jej podróży, co też uczynił. Jego niesamowity opis mówi o „bardzo szalonym miejscu z wulkanami i kieszeniami gazowymi oraz dziwnymi roślinami”. McMoneagle opisał je jako „bardzo niestabilne miejsce... to było jak dostanie się z deszczu pod rynnę”. Zauważył jednak, że było tam więcej roślinności niż w poprzednim miejscu, które wręcz jej nie posiadało.

Zastanawialiśmy się, czy ich miejscem docelowym mogła być Ziemia w jej wczesnym okresie formowania. Jednak ten okres w rozwoju Ziemi miał miejsce o wiele wcześniej niż docelowa data obserwacji sesji, czyli milion lat temu.

Script logo
Do góry