Możemy sprzeczać się co do tego, czy nasze ciała są zbudowane i naprawiane wyłącznie na podstawie instrukcji z DNA, które są przekazywane liniowo z komórki do komórki, jak w zabawie w głuchy telefon. W końcu przecież wiemy bardzo dobrze, co robią geny – zapewniają, że niezbędne aminokwasy i proteiny są tworzone w wymaganym czasie, ale nie ma dowodów, że określają morfologię lub kształt.

Filozofie starożytnych i ezoterycznych szkół myślenia sugerują, że substancja obiektów materialnych i żywych istot jest wzorowana, jeśli chodzi o ich formę, przez nadrzędne pole oddziaływania, które nazywają duchem. Każdy zapewne pamięta lekcje fizyki w szkole, kiedy opiłki żelaza układały się wzdłuż linii niewidzialnego pola wytwarzanego przez magnes.

Biolog Rupert Sheldrake z Cambridge, heretyk pod każdym względem, zaproponował teorię przyczynowości formacyjnej i spopularyzował termin pola morfogenetycznego kryjącego się za globalnym, całościowym, wzrostem organów i narządów. Posługując się analogią, można powiedzieć, że kiedy dostarczamy materiały na plac budowy w wymaganym czasie, nie oczekujemy, że same ułożą się tworząc budynek. Podobnie DNA dostarcza surowców, ale nie określa formy, w jakiej mają być one zestawione.

Jak wszyscy dobrzy heretycy Sheldrake znalazł się pod pręgierzem za wyrażanie niekonwencjonalnych poglądów – na szczęście w formie słownej, a nie stosu. Naukowy establishment nie ma już takiej władzy jak dawna inkwizycja, niemniej naukowy periodyk Nature zamieścił w roku 1981 recenzję jego książki A New Science of Life (Nowa nauka o życiu), opatrując ją tytułem „Czyżby książka do spalenia?” W roku 1988 magazyn New Scientist opisując jego równie heretycką The Presence of the Past (Obecność przeszłości) użył takich określeń, jak „imponująca”, „wciągająca” i „prowokacyjna”. Oryginalne umysły, takie jak Sheldrake, zawsze działają na nerwy zadowolonych z siebie elit, choćby dlatego, że w skrytości ducha podejrzewają one, że jest on bardziej szczery w sprawach nauki niż oni sami.

 

Zadowalać lub szkodzić

Mniej sensacyjnie niż w wyżej wymienionych przykładach epigenetyki BBC mogła poinformować swoich brytyjskich abonentów, że reakcję placebo w połączeniu z rzeczywistymi lekami w celu zwiększenia ich efektywności można wywołać poprzez wytworzenie u pacjentów pozytywnych oczekiwań za pomocą samego optymistycznego podejścia do pacjenta przez lekarza, o czym zdaje się już zapomniano w dzisiejszych czasach.

Idąc dalej, program mógł też zasugerować możliwość leczenia niektórych dolegliwości w ogóle bez leków, opierając je wyłącznie na ćwiczeniach, diecie i tym, co można nazwać siłą pozytywnej sugestii.

Ale chyba najbardziej rażącym pominięciem przez ten program dokumentalny było zignorowanie tego, co można nazwać negatywnym efektem placebo, który sprawia, że zdrowie pacjenta ulega pogorszeniu, czasem ze skutkiem śmiertelnym, z powodu negatywnych oczekiwań.

Słowo placebo pochodzi od łacińskiego „będę prosić”, zaś negatywne skutki tego zjawiska nazwano efektem nocebo od łacińskiego „będę szkodzić”. Używanie terminu nocebo w medycznych kontekstach jest bardziej niejednoznaczne niż terminu placebo. Właściwe i praktyczne stosowanie tych terminów powinno być następujące: placebo, gdy zdrowie zostaje wzmocnione przez pozytywne postawy i oczekiwania, a nocebo, gdy zdrowie pogarsza się wskutek negatywnych oczekiwań.

Antropolodzy zastosowali terminy placebo i nocebo do opisania rytuałów odprawianych w celach odpowiednio dobroczynnych lub złowrogich w pierwotnych kulturach, w których wiara odgrywa ważną rolę. Dramatycznym przykładem efektu nocebo może być czyjaś śmierć na własne życzenie po rytualnej klątwie rzuconej przez szamana lub ze strachu po ugryzieniu przez niejadowitego węża. Naukowcy tworzą paralele pomiędzy tym zjawiskiem i przypadkami w obrębie współczesnych kultur przemysłowych, gdzie śmiertelne prognozy medyczne bywają przyczyną przedwczesnej śmierci, do której dochodzi jeszcze przed rozwinięciem się choroby do stanu skutkującego w normalnych warunkach zgonem.

Biorąc pod uwagę to, że reakcje placebo i nocebo zależą od nastawienia i oczekiwania pacjenta i że na postawy ludzi ogromny wpływ ma wiarygodność źródła, jest oczywiste, że zachowanie i postawa lekarza silnie wpływa na myślenie pacjenta, ponieważ lekarze są niemal powszechnie postrzegani w naszej kulturze jako autorytatywne, a więc bardzo wiarygodne źródła.

Ponadto, co bardzo istotne, diagnoza lekarska może wywołać reakcję placebo lub nocebo, jeszcze zanim rozpocznie się jakakolwiek terapia. Nocebo może być wywołane zarówno w przypadku negatywnego rokowania przekazanego pacjentowi wprost, jak i pozytywnego ukrywającego negatywną rzeczywistość, jeśli nastąpi przy tym niewerbalny przekaz informacji w postaci mowy ciała lekarza zdradzającej prawdę.

Mimo iż istnienie reakcji placebo jest niepodważalne, nie jest ona należycie wykorzystywana, czego powodem jest, jak można się domyślać, socjologia środowisk akademickich, medycznych i farmaceutycznych.

Przepracowani lekarze ogólni znajdują się pod stałą presją potężnych międzynarodowych koncernów farmaceutycznych stosujących agresywne i bardzo wyrafinowane strategie marketingowe, których celem jest osiąganie maksymalnych zysków i odzyskiwanie środków zainwestowanych w programy badawczo-rozwojowe.

Korporacje są finansowo zdolne do przekłamania danych badawczych w dziedzinie nauki zależnej od ograniczonych zasobów poprzez subsydiowanie niezależnych badań z myślą o własnych interesach handlowych, których wyniki są następnie upowszechniane przez niedostatecznie krytycznych dziennikarzy zatrudnionych w środkach masowej informacji.

Podobnie jest z presją branży farmaceutycznej na korzystanie z wyrafinowanej i drogiej technologii chirurgicznej, która zapewnia zyski nie tylko jej producentom ale i jej operatorom.

W rezultacie pieniądze, partykularne interesy i polityka utrudniają podejmowanie decyzji medycznych nawet najbardziej inteligentnym i niezależnie myślącym lekarzom pracującym w warunkach stresu i wielkiej odpowiedzialności, które są nieodłączną częścią ich codziennych obowiązków.

Trzeba przyznać, że sprytny marketing i selektywna prezentacja statystyk stosunkowo nieskutecznego leku może wywoływać pozytywne przekonanie wśród lekarzy, których późniejsze oczekiwania i zalecenia mogą wywołać reakcję placebo u pacjenta. Ale przecież są jeszcze nieprzyjemne i szkodliwe skutki uboczne, które należy wziąć pod uwagę, oraz kwestie etyczne rodzące pytanie: czy alternatywne formy medycyny są spychane do podziemia przez interesy handlowe i polityczne?

 

Nauka i efekt obserwatora

Reakcje placebo, które podkreślają rolę odgrywaną przez umysł w zdrowiu fizycznym, byłyby interesujące same w sobie, ale jest jeszcze inny wymiar doświadczeń, który musi być wymieniony w trosce o kompletność. Jest to efekt obserwatora, który występuje zarówno w fizyce, jak i parapsychologii, gdy forma badanego obiektywnego zjawiska zależy od subiektywnej percepcji obserwatora. W fizyce mamy często cytowany przykład światła objawiającego się w formie fali lub cząstki w zależności od tego, jak eksperyment jest ustawiony, mierzony bądź obserwowany.

Aby lepiej zrozumieć efekt obserwatora, można posłużyć się zdjęciami Magic Eye będącymi rodzajem złudzenia optycznego, w którym początkowo pozornie chaotyczna gama kolorów, linii i figur po bliższym przyjrzeniu się przekształca się w zrozumiały obraz, kiedy nasz umysł nakłada na nie sens w następstwie połączenia percepcji ze zrozumieniem.

Efekt obserwatora jest również widoczny w większości dziedzin psychologii, ponieważ umysły badanych lub poddawanych terapii osób reagują na to, co się z nimi dzieje. Jeśli ktoś jest proszony, aby przypomniał sobie swoją przeszłość z pomocą swobodnych skojarzeń lub interpretacji snów, wówczas może on przypomnieć sobie lub odtworzyć uprzednio nieświadome myśli, wyobrażenia i przeżycia, które następnie stają się częścią jego świadomej pamięci i doznań, potencjalnie modyfikując jego codzienne myślenie, postrzeganie i zachowanie.

W parapsychologii efekt obserwatora jest ewidentny, gdy wyniki eksperymentów zostają zmienione przez system wierzeń eksperymentatora, przy czym prawdopodobieństwo wystąpienia zjawisk psi (telepatii, prekognicji, jasnowidzenia i telekinezy) pośród sceptycznych naukowców jest mniejsze, niż w przypadku ich kolegów o otwartych umysłach. Jest to znane jako efekt eksperymentatora i występuje pomimo rygorystycznych kontroli wprowadzanych w celu wyeliminowania subiektywnego nastawienia.

Przykłada się szczególną wagę do tego, żeby obiekt eksperymentu nie zaobserwował żadnych gestów, takich jak mimika, ani nie usłyszał dźwięków, które mogą nieść w sobie jakieś niewerbalne informacje. Stosuje się podwójnie ślepe zabezpieczenie polegające na tym, że ani obiekt eksperymentu, ani eksperymentator nie są w pełni świadomi charakteru badań i pozyskiwanych danych. W ten sposób, w naukowo kontrolowanych warunkach, możemy uzyskać dowód, że umysł oddziałuje na inne umysły bez jakichkolwiek wpływów sensorycznych – stąd termin postrzeganie pozazmysłowe (extrasensory perception; w skrócie ESP).

Innym przykładem efektu obserwatora, oczywistego dla parapsychologów, jest sposób, w jaki świadkowie opisują zjawiska anomalne. Przykładowo dziwne światła pojawiające się na niebie powyżej kopca grobowego z epoki kamienia łupanego mogą być interpretowane w oparciu o indywidualne przekonania obserwatora. Chrześcijanin może zobaczyć anioły, a ktoś inny latające spodki. Bez względu na to, czym jest nietypowe zjawisko, pozostaje ono poza kategoriami naszego systemu percepcyjnego, w związku z czym nasz umysł nadaje mu znaną mu formę. Nie wszyscy w tłumie w Fatimie widzieli Matkę Boską lub słyszeli jej głos, tak jak tamtejsze dzieci – niektórzy ludzie widzieli jasne światło i słyszeli buczenie.

Script logo
Do góry