Podziemia w Himalajach
Legendy o ukrytych podziemnych bibliotekach, skarbach i niezwykłych artefaktach związanych z Szambalą wciąż krążą po Azji. Miejsca te są opisywane jako tajemne magazyny wiedzy starożytnych. Wcześniejsze cywilizacje uważały za właściwe zachowanie czegoś z wiedzy i sztuki kultur, które znikały później wskutek naturalnych katastrof, wojen lub innych przyczyn.
Tybetański przekaz ustny mówi, że w najskrytszych zakamarkach „boskiej” góry Kanczendzonga, himalajskiego, trzeciego co do wysokości szczytu Ziemi, znajdują się ukryte „kapsuły czasu” wraz z cennymi, oprawionymi w jedwab, woluminami. Nicholas Roerich dowiedział się, że pewne kamienne wrota prowadzą do czegoś, co nazywał „Pięcioma Świętymi Skarbami Wielkiego Śniegu”. Jego przewodnicy ostrzegali przed wchodzeniem do tych pomieszczeń, „ponieważ wszystko, co zostałoby ujawnione przed właściwym dniem, doprowadziłoby do niesłychanych szkód” (M.K. Roerich, Himalayas – Abode of Light (Himalaje – siedziba światła), Nalanda Publications, Bombaj, 1947).
W górach Ałtaj Roerich dowiedział się także, że podnóża Himalajów skrywają wejścia prowadzące do podziemnych korytarzy i komór znajdujących się głęboko pod powierzchnią ziemi, w których ukryto zagadkowe artefakty i egzotyczne skarby pochodzące z początków historii świata.
Roerichowi opowiedziano także o tajnych podziemnych magazynach położonych na Przełęczy Karakorum w Himalajach biegnącej na wysokości 19 500 stóp (5944 m n.p.m.). Jego główny przewodnik poinformował go, że wielkie skarby ukryto pod ośnieżonym łańcuchem górskim i dodał, że nawet przeciętni członkowie społeczeństwa wiedzą o ogromnych jaskiniach, w których przechowywane są wytwory starożytnych. Pytał, czy Roerich wie o książkach z zewnętrznego świata, które opisują miejsca położenia tych podziemnych skarbców. Ten mądry stary przewodnik spędził wiele lat w górach i zapytał Roericha, dlaczego obcokrajowcy, którzy twierdzą, że wiedzą tak wiele, nie potrafią znaleźć oczywistych wejść do podziemnych pałaców na Przełęczy Karakorum.
W XIX wieku w czasie dwunastoletniego pobytu w północnym Tybecie chiński podróżnik Jia Chun-Pingwa rozmawiał z buddyjskimi mnichami, którzy utrzymywali, że pod bezludną częścią gór Ałtyn-Tag istnieje rozległa sieć podziemnych galerii i muzeów zawierających kilka milionów zapierających dech w piersiach wytworów chronionych przez czujnych dozorców. W swoich pamiętnikach wspomniał o podziemnym muzeum, które zawiera rozmaite przedmioty sztuki odzwierciedlające ewolucję rodzaju ludzkiego na Ziemi na przestrzeni tysięcy lat (Jia Chun-Pingwa, The Land of No Grass and No Water (Kraj bez trawy i wody), The Great Liberation Publishing House, Lhasa, Tybet, 1917; wyjątki zostały przetłumaczone na język angielski na zamówienie Tony’ego Bushby przez Wendy Shin Liu, Jiangwan Town, Szanghaj, Chiny, 2009). Podał, że wejście do tej szczególnej serii komór było położone na lewo od głębokiego wąwozu, w którym znajduje się niewielkie skupisko pospolitych chałup będących znacznikiem miejsca mogącego być największym muzeum świata.
Jia nie jest jedynym, który opisał ten zbiór. „Jest zabezpieczona przed najściem i nic nie jest w stanie zakłócić jej wiekowych eksponatów... wejścia są ukryte, zaś krypty z manuskryptami i artefaktami tkwią głęboko w trzewiach ziemi” (Fundamental Promises (Zasadnicze obietnice), chiński buddyjski manuskrypt z około roku 1820, autor nieznany, przekład Ti-tzang, 1911, str. 79-81, przechowywany obecnie w Bibliotece Tybetańskich Prac i Archiwaliów w Dharamsali w Indiach). „Tamtejszy mieszkaniec powiedział, że na ich bazar przychodzą ludzie z okolic z bardzo dziwnymi starożytnymi pieniędzmi i nikt nie potrafi nawet przypomnieć sobie, kiedy były one tu w użyciu” (Sergy C. Tatyana, Crimson Snow-heaps in the Himalayas). Pisarz Andrew Tomas uważał, że „te wszystkie sekretne miejsca są związane z tajemnicą Szambali” (A. Tomas, Shambhala: Oasis of Light (Szambala – oaza światła), Sphere Books, Londyn, 1977).
Helena Pietrowna Bławacka, podróżniczka i mistyczka, robiła aluzje do istnienia Szambali, przyczyniając się do wzrostu jej popularności wśród zachodnich entuzjastów okultyzmu. Utrzymywała, że mędrcy Wschodu mogą ogłosić światu treść starożytnych dokumentów, która mocno zmartwi historyków. Pisała, że widziała wiele tajemnych skarbnic w północnych Indiach i że wtajemniczeni jogini znają ogromną sieć podziemnych bibliotek, która ciągnie się od ich świątyń w pieczarach poprzez cały północny Tybet.
Watykańskie archiwa zawierają rzadkie raporty misjonarzy z początku XIX wieku, które mówią, że w czasach kryzysów przywódcy wielu krajów słali w Himalaje swoje delegacje, aby uzyskać radę od „Geniuszu w górach” (Encyklopedia Katolicka, Pecci Edition, tom. II, str. 299), przy czym dokumenty te nie ujawniają, dokąd udawały się te delegacje.
Dokument bez daty napisany około 120 lat temu przez biskupa Chin, wielebnego Delaplace’a, potwierdza opowieści o mędrcach z Azji Środkowej mówiące, że w niedostępnych częściach Himalajów mieszkają ludzie o szczególnej wiedzy (Annales de la Propagation de la Foi (Annały niesienia wiary), przekład Pierre L. Josselin, 1929; cytowane w: A. Tomas, Shambhala, str. 28).
Tybetańska opowieść o Ghessarze Khanie przewiduje otwarcie pewnych ukrytych archiwów w czasie, „gdy na niebie będą latały stalowe statki”, z kolei Bławacka stwierdziła, że pewne ukryte manuskrypty zostaną subtelnie i w zamierzony sposób ujawnione w „duchowo bogatszej przyszłości” (The Theosophist, lipiec 1912).
Tybetańska wiara w oświeconych mieszkańców podziemi, których widuje się okazyjnie nocą z pochodniami, jest ogromna. Roerich wspomniał o „człowieku wspaniałego wyglądu, który przybył do Tybetu z Syberii razem z członkami swojej karawany i z dumą oświadczył: «Udowodnię wam, że opowieść o mieszkańcach podziemi nie jest fantazją. Zaprowadzę was do wrót ich podziemnych królestw»” (M.K. Roerich, Flame in Chalice (Płomień w kielichu), Muzeum Mikołaja Roericha, Nowy Jork, 1929). Roerich nie napisał jednak, czy spełnił on swoje przyrzeczenie.
Przez całą Azję, przez wszystkie pustynie, od oceanów po Ural krążą niezwykłe opowieści o świętych ludziach żyjących w tajemniczych podziemnych miastach. Chociaż wiele rozdziałów historii człowieka na tej planecie zniszczyła ręka Czasu, te starożytne podania dowodzą realności tajemniczych skarbów i położonych w odizolowanych miejscach przechowalni rzadkich pisanych przekazów wiedzy pochodzącej z zamierzchłej przeszłości.
Biała piramida i Trójkąt Szambalijski
W uzupełnieniu do rzadkiej osiemnastowiecznej tybetańskiej książki zatytułowanej Road to Shambhala (Droga do Szambali) autorstwa trzeciego Panchen Lamy (1738-1780) i przetłumaczonej przez Cheng Yuana (1901) znajdują się intrygujące odwołania do żyjącej niegdyś w Tybecie skrzydlatej humanoidalnej rasy, która „zniszczyła samą siebie”. Ta sama książka informuje również o istnieniu licznych piramidalnych struktur w różnych miejscach Dachu Świata, nieznanych Zachodowi. Niektóre z tych budowli określa się jako „bajeczne” i „wielokolorowe” wersje umieszczone pośród dziesiątków innych piramid.
Prawdziwość skupisk piramid w Himalajach została potwierdzona w bardziej współczesnych nam czasach. Pierwsze dostępne doniesienie jest dziełem amerykańskiego handlowca Freda Meyera Schrodera, który w roku 1912 natknął się przypadkowo na gigantyczną piramidę otoczoną mniejszymi budowlami. Zdziwiony zapytał swojego przewodnika, buddyjskiego mnicha, co one przedstawiają, i w odpowiedzi usłyszał, że liczące sobie 5000 lat lamajskie dokumenty nie tylko opisują przeznaczenie tych piramid, ale podają także, że były one bardzo niezwykłe już wtedy, gdy je opisywano. Gdyby to datowanie potwierdziło się, wówczas okazałoby się, że te himalajskie piramidy są znacznie starsze od egipskich w Gizie.