Cuda i wspomnienia
Gdy wyzdrowiałem, byłem zaskoczony i jednocześnie pełen podziwu dla tego wszystkiego, co przytrafiło mi się podczas mojego przeżycia bliskiego śmierci. Na początku nie miałem w pamięci całego zapisu podróży, który mam teraz. Błąkałem się po tym świecie, wciąż zadając pytanie: „Czy ja żyję?” Ten świat wydawał mi się bardziej snem niż poprzednio.
Po trzech dniach czułem się już normalnie, jednak inaczej niż kiedykolwiek dotąd. Zapis mojej podróży przez życie po śmierci pojawił się w mojej pamięci później. Od tego momentu nie widziałem już niczego złego w żadnym człowieku. Wcześniej lubiłem osądzać ludzi. Uważałem, że większość jest naprawdę niespełna rozumu; gwoli prawdy, uważałem, że wszyscy są niespełna rozumu oprócz mnie. Ale teraz zreflektowałem się.
Jakieś trzy miesiące później przyjaciel powiedział mi, żebym się zbadał, i kierując się jego radą poszedłem zrobić prześwietlenie. Naprawdę czułem się dobrze, ale obawiałem się złych wieści. Pamiętam, jak lekarz w klinice obejrzał moje prześwietlenia przed i po i powiedział: „Cóż, nic tutaj nie ma”. Ja na to: „To musi być rzeczywiście cud”. A lekarz: „Nie, takie rzeczy się zdarzają. Nazywamy to spontanicznym wycofaniem się stanu chorobowego”. Wyglądało na to, że nie wywarło to na nim wrażenia. Ale to był cud i ja w niego wierzyłem, mimo iż byłem w tym osamotniony.
Podczas mojej wędrówki trafiłem w miejsce zwane powszechnie Piekłem i bardzo mnie ono zaskoczyło. Nie zobaczyłem tam Szatana ani zła. Mój pobyt w Piekle był doświadczeniem nieszczęścia i ignorancji każdej osoby. Piekło było jakby wiecznym nieszczęściem. Mimo to dla każdej z milionów znajdujących się wokół mnie dusz świecił się niewielki promyk światła, ale żadna z nich nie zwracała nań uwagi.
Były bardzo pochłonięte swoją traumą, swoim smutkiem i żalem. Po chwili, która wydała mi się wiecznością, zacząłem wzywać Światłość niczym dziecko wzywające swego rodzica na pomoc.
Wtedy Światłość rozwarła się i uformowała tunel, który przylgnął do mnie i odciął mnie od całego strachu i bólu, czyli tego, czym jest w istocie Piekło. To, czego stale się uczymy, to trzymanie się za ręce, trwanie razem. Wrota Piekieł są cały czas otwarte. Musimy wziąć się za ręce, złączyć się i wyjść wszyscy razem z Piekła. Światłość przybyła do mnie i przybrała postać wielkiego złotego anioła. Zapytałem: „Czy jesteś aniołem śmierci?” W odpowiedzi przekazał mi, że jest moją nadduszą, moją Matrycą Wyższej Jaźni, starożytną częścią mnie samego. Potem Światło zabrało mnie.
Nauka i duch
Wkrótce nasza nauka będzie w stanie zmierzyć ducha. Czyż to nie jest wspaniałe? Konstruujemy przyrządy, które są dostatecznie czułe, by móc zmierzyć subtelną energię lub energię duchową. Fizycy używają atomowych zderzaczy do rozbijania atomów, by zbadać ich budowę. Udało im się dojść do kwarków i tym podobnych składników. Pewnego dnia dotrą do malutkiej cząstki, która spaja to wszystko i najprawdopodobniej nazwą to... Bogiem. Powoli zaczynamy rozumieć, że jesteśmy też twórcami. Gdy ujrzałem Wieczność, trafiłem do rzeczywistości, w której jest miejsce, gdzie przekazujemy całą wiedzę i tworzymy nowy fraktal, nowy poziom. Mamy moc tworzenia, a jest to ni mniej, ni więcej, tylko Bóg stale rozszerzający swoją jaźń naszymi rękoma.
Od mojego powrotu doświadczyłem jeszcze raz spontanicznie Światłości i nauczyłem się, jak dostać się do tej przestrzeni w każdym momencie podczas medytacji. Każdy z nas może to zrobić. Nie trzeba umierać ani doznawać przeżycia bliskiego śmierci, tak jak ja. To leży w zasięgu możliwości każdego człowieka; jesteś już połączony. Ludzkie ciało jest najwspanialszą Świetlną Istotą. Ciało jest Wszechświatem niewiarygodnej Światłości. Duch nie wymaga od nas opuszczenia tego ciała. To nie o to chodzi. Przestań próbować być Bogiem; to Bóg jest tobą.
Zapytałem Boga: „Jaka jest najlepsza religia na świecie? Która jest właściwa?” A Boskość odrzekła na to z wielką miłością: „To nie ma dla mnie znaczenia”. To była najprawdziwsza łaska. Gdy Bóg to powiedział, nagle zrozumiałem, że to powinno mieć dla nas znaczenie. To ważne, ponieważ jesteśmy istotami, które przywiązują wagę do rzeczy. Ma to dla nas znaczenie i jest ważne. Boga nie obchodzi, czy jesteś protestantem, buddystą, czy kimkolwiek innym. To wszystko to tylko różnorodne przejawy większej całości. Chciałbym, aby wszystkie religie zrozumiały to i pozwoliły innym religiom współistnieć. To nie oznacza końca żadnej religii, ale wszyscy rozmawiamy o tym samym Bogu. Żyj i pozwól żyć innym. Każdy ma własne zdanie. Wszystko razem współtworzy Wielki Obraz i to jest istotne.
Trafiłem na drugą stronę pełen obaw o toksyczne odpady, rakiety z głowicami jądrowymi, eksplozję demograficzną i lasy deszczowe.
Wróciłem pełen miłości dla świata i jego problemów. Kocham odpady atomowe. Kocham grzyb atomowy; to jest najświętsza mandala, jaką kiedykolwiek stworzyliśmy jako archetyp. To zbliżyło nas bardziej niż jakakolwiek religia czy filozofia i wprowadziło na nowy poziom świadomości. Wiedząc, że możemy wysadzić w powietrze naszą planetę 50 lub 500 razy, uświadamiamy sobie, że wszyscy razem jesteśmy jednością.
Przez pewien czas zrzucaliśmy na siebie bomby. Teraz mówimy: „Już tego nie potrzebujemy”. Obecnie żyjemy w bezpieczniejszym niż kiedykolwiek świecie, który staje się jeszcze bezpieczniejszy.
Wróciłem z podróży przez życie po śmierci, kochając odpady toksyczne, gdyż one zbliżyły nas do siebie. Te rzeczy są naprawdę ważne. Jakby to ujął futurolog Peter Russell, te problemy są „wielkości duszy”. Czy mamy odpowiedzi na pytania wielkości duszy? Tak!
Wycinanie lasów deszczowych zmaleje, a za 50 lat będzie więcej drzew na Ziemi. Jeśli interesujesz się ekologią, tak trzymaj; jesteś tą częścią systemu, która jest świadoma. Zajmij się tym problemem, ale nie popadaj w depresję. To wszystko jest częścią większej całości.
Ziemia bierze teraz udział w procesie udomawiania. Nigdy już nie będzie tak dzikim miejscem, jak kiedyś. Będą oczywiście istniały dzikie strefy, rezerwaty, gdzie przyroda żyje w naturalnym środowisku. Ogrodnictwo i rezerwaty będą naszą przyszłością.
Wzrost liczby ludzi zbliża się do optymalnego poziomu energetycznego, który ma zmienić naszą świadomość. Ta zmiana wpłynie na politykę, pieniądz i energię.
Po swoim przeżyciu bliskim śmierci zacząłem szanować życie i śmierć. Eksperymentując z DNA, zbliżamy się do otwarcia wrót do wielkiej tajemnicy. Niedługo będziemy mogli żyć w naszych ciałach tyle, ile zechcemy.
Po przeżyciu 150 lat zaczniesz odczuwać w głębi duszy, że chcesz zmienić kanały. Wieczne życie w jednym ciele nie jest tak kreatywne, jak reinkarnacja będąca transferem energii poprzez fantastyczny wir energii, w jakim się znajdujemy. Wkrótce ujrzymy istotę życia i śmierci i będziemy się tym cieszyli.
Ciała, w których żyjemy, istnieją od zawsze. Pochodzą z nieskończonego Strumienia Życia płynącego od momentu Wielkiego Wybuchu.
Nasze ciała dają życie następnemu życiu za pomocą gęstej i subtelnej energii. Nasze ciała są wiecznie żywe już teraz.
O autorze:
Mellen-Thomas Benedict jest autorem dwóch książek Journey Through The Light and Back (Podróż przez Światłość i z powrotem) i The Hitchhiker’s Guide to The Other Side (Przewodnik autostopowicza po Drugiej Stronie), które ukażą się niedługo drukiem. Więcej informacji o nim i jego książkach znaleźć można na jego stronie internetowej zamieszczonej pod adresem www.mellen-thomas.com.
Przełożył Michał Fiejtek