Mutwa: Tak, proszę pana, jest nadzieja! Proszę bardzo, po pierwsze, jest Bóg nad nami i jest on bardziej realny, niż wielu z nas uważa. Bóg nie jest tworem czyjejś wyobraźni. Bóg nie jest czymś wydumanym przez ludzi w dawnych czasach. Bóg istnieje, proszę pana. Ale między nami a Nim stoją stwory udające bogów. No i aby zbliżyć się do Boga, musimy się ich pozbyć.

Żyję już, proszę pana, długo i prowadzę dziwny tryb życia, i mogę powiedzieć, że jest Bóg, że interweniuje, aczkolwiek nierychliwie, ale warto czekać. Pomyślmy tylko, że niespełna trzydzieści lat temu nie było nikogo, kto kłopotałby się ochroną środowiska. Kto nagle tak nas ukierunkował ku lepszemu?

Obecnie wszędzie na całym świecie coraz więcej ludzi walczy o prawa kobiet, o prawa dzieci. Kto natchnął nas tymi ideami? Na pewno nie Chitauli ani jakiekolwiek inne demoniczne stworzenia. To Bóg działający w cieniu i dający nam siłę i zdolność przeciwstawiania się tym paskudnym stworom.

Widzi pan, Bóg w naszym odczuciu zdaje się działać powoli, a to dlatego, że żyje w sferze czasu absolutnie innej od naszej. Bóg jest i działa. I to właśnie Bóg, proszę pana, po raz pierwszy w całym okresie naszego istnienia uświadamia nas o tych sprawach, pozwalając, byśmy zdali sobie sprawę, że na tym świecie nie jesteśmy sami i że musimy czuć się duchowo i w pełni odpowiedzialni za to, co robimy, i że musimy zneutralizować te obce istoty, które od lat wodzą nas za nos.

Ludzie nigdy nie zaznali prawdziwego postępu, proszę pana, ponieważ zawsze były siły powstrzymujące nas przed zajęciem przez nas właściwej pozycji we wszechświecie. Chodzi mi tu o Chitauli, Mantindane i Midzimu. Musimy przestać traktować te stworzenia jako coś nadludzkiego. To tylko pasożyty, które znacznie bardziej potrzebują nas niż my ich. I tylko dureń będzie zaprzeczał faktowi, że nie jesteśmy jedynymi inteligentnymi istotami, jakie stworzyła ta planeta.

W całej Afryce można znaleźć przekonywające dowody na to, że kiedyś żyli gigantycznych rozmiarów ludzie, którzy stąpali po tej planecie w czasach dinozaurów. Są ślady na granicie, każdy o długości 1,8 i szerokości 1,0 metra, ślady dorosłych istot ludzkich, proszę pana, które liczą sobie tysiące, a nawet miliony lat. Dokąd udali się ci giganci? Kto wie, dinozaury mogły wytworzyć inteligentną rasę, rasę, która oszukuje nas, wmawiając nam, że pochodzi z gwiazd, podczas gdy prawda jest taka, że są oni nieodłączną częścią planety, na której żyjemy. Jest nadzieja, i jest ona bardzo jasna. Dzieciątko Jezus rodzi się w każdym z nas, ale podobnie jak w przypadku wszelkich zgonów, śmierci Dziecka Światłości (śmierć starej świadomości poprzedzająca transformację do chrześcijaństwa) towarzyszyć będzie wielkie niebezpieczeństwo, jako że wróg zostanie doprowadzony do desperacji. Wróg będzie popełniał błędy i pokonamy go w świętym boskim imieniu. W to wierzę, proszę pana, i będę się przy tym upierał do ostatniego tchnienia.

Martin: I w ten sposób tą myślą i uwagą dotarliśmy do doskonałego miejsca, aby zakończyć naszą rozmowę.

Pozwoli pan, że powiem teraz, tylko na pana użytek, że od roku 1974 widziałem z bliska bardzo wiele statków kosmicznych (jednak nie byłem wewnątrz nich). Miałem przeżycia w górach południowego Oregonu... i natknąłem się na odciski stóp Wielkiej Stopy...

Mutwa: Aha!

Martin: ...nad rzeką, gdzie obozowałem. Dobiegły mnie nocą z gór odgłosy Wielkiej Stopy. Słyszałem ich nawoływania...

Mutwa: No, no! Widział pan?

Martin: ...z jednej góry na drugą. Osobiście doznałem tych rzeczy, stąd wiem, że to wszystko prawda.

Mutwa: Tak, proszę pana. Zatem przemówię jak do towarzysza wojownika: „Zwyciężymy” – jak zwykli śpiewać żołnierze amerykańskiej piechoty morskiej w czasie drugiej wojny światowej.

Martin: Tak, i w czasie wojny wietnamskiej.

Mutwa: To my wygramy, ale sceptycy muszą zaprzestać wyśmiewania, a durnie nazywać te obce stworzenia bogami. Jest tylko jeden Bóg i On lub ONA, lub ONO jest Tym, który nas stworzył, a nie jakiś oszust, który przybłąkał się tutaj, aby kryć się za nami i pić krew naszych dzieci. Amen, proszę pana.

Martin: Tak jest. Ma pan w pełni rację. Proszę przyjąć do wiadomości, że bardzo cenię to, co pan zrobił, oraz pańską odwagę w mówieniu o tym otwarcie i  szczerze. Nadszedł czas, by mówić prawdę. A ci, którzy nie wierzą, którzy nie chcą nawet rozważyć takiej możliwości, to cóż, ich strata.

Mutwa: Właśnie. Trzeba również udowodnić ludziom, że nie ma powodu, aby się czegokolwiek bać. Jeśli spojrzymy na to z perspektywy udostępniania informacji, które powinny być dostępne dla każdego na tej kwitnącej planecie, to dlaczego, u diabła, starają się grozić nam i zmusić do milczenia? Jeśli to takie śmieszne, to niech sobie będzie. Zaprzestańmy mordowania, ośmieszania i niszczenia ludzi poprzez wywoływanie strachu. To przesłanie, z jakim przychodzę, i jestem pewien, że David i pan również. Już się nie boję.

Nadszedł czas, byśmy wystąpili otwarcie i zwrócili na siebie uwagę, globalną powszechną uwagę, i przedstawili tę sprawę. Dziękuję i jestem panu wdzięczny za tę rozmowę.

Martin: I ja również, dziękuję.

 

Przełożył Jerzy Florczykowski

 

Od wydawcy:

Niniejszy wywiad ukazał się po raz pierwszy we wrześniowym numerze magazynu The Spectrum z 1999 roku.

 

Script logo
Do góry