PODWODNE BAZY W ZATOCE MEKSYKAŃSKIEJ

Około pół roku po wydaniu Underground Bases and Tunnels skontaktował się ze mną człowiek, który oświadczył, że wie o niezwykłym podwodnym przedsięwzięciu na Oceanie Atlantyckim. Odpowiadając na moje pytania uściślił, co rozumie przez Ocean Atlantycki. Okazało się, że chodziło o basen Oceanu Atlantyckiego, które to pojęcie oprócz właściwego Oceanu Atlantyckiego obejmuje także wszystkie zatoki, cieśniny, kanały i morza.

W toku dalszego uściślania człowiek ten stwierdził, że chodzi o przedsięwzięcie zlokalizowane pod dnem Zatoki Meksykańskiej, którego wykonawcą jest firma Parsons. Dalej poinformował, że firma ta zakupiła sprzęt konieczny do prowadzenia prac na głębokości 850 metrów poniżej dna morskiego. Było to w roku 1997. Uważał, że prace są prowadzone we wschodniej części zatoki, jednak nie był tego całkowicie pewien.

Mój informator pracuje w firmie produkującej sprzęt, który jest rutynowo stosowany przy pracach górniczych i wykopaliskowych. Realizował zamówienie firmy Parsons związane z podwodnym przedsięwzięciem, które rozbudziło jego ciekawość do tego stopnia, że zaczął zadawać pytania. Oświadczono mu, że ten sprzęt jest przeznaczony do prac na dnie Zatoki Meksykańskiej. Nie udało mu się poznać faktycznego celu tego przedsięwzięcia. Dodał, że oprócz Parsons również inne spółki zamówiły w jego firmie sprzęt przeznaczony do prowadzenia prac pod wodą. Ten sprzęt jest na tyle charakterystyczny, że jednoznacznie sugeruje obecność ludzi w miejscach, w których jest instalowany.

 

 

Do artykułu opublikowanego w magazynie Look z 14 czerwca 1955 roku dołączono ilustrację z następującym podpisem: „Przyszłe porty przeznaczone dla pionowo startujących spodków, które nie będą potrzebowały używanych obecnie długich, narażonych na niebezpieczeństwa pasów startowych. Cała operacja może odbywać się pod ziemią. Tunele zaopatrzone w szyby startowe prowadzące na powierzchnię, wyposażone w warsztaty remontowe, paliwo i kwatery dla załóg, byłyby jednocześnie dobrymi schronami dla eskadr spodków. W celu kamuflażu i ochrony szyby byłyby po starcie szczelnie zamykane”.

 

 

W chwili obecnej nie jestem w stanie udowodnić istnienia lub nieistnienia obiektów zbudowanych przez firmę Parsons pod dnem Zatoki Meksykańskiej w ostatnich latach XX wieku, tym niemniej ta historia rodzi cały szereg interesujących pytań. Moje badania wyraźnie dowodzą, że firma Parsons jest głównym wykonawcą podziemnych robót inżynierskich w Stanach Zjednoczonych oraz że wykonuje podziemne konstrukcje i drąży tunele dla dużej liczby spółek i agencji rządowych, w tym wojskowych. Co więcej, moje badania niedwuznacznie wskazują, że Zatoka Meksykańska znalazła się w centrum licznych wierceń prowadzonych przez koncerny naftowe oraz rządowych oceanografów i geologów. Mogę jeszcze dodać, że w ogólnodostępnej literaturze ukazały się artykuły mówiące o prowadzeniu wielkich wykopów pod dnem Zatoki Meksykańskiej przeznaczonych na magazyny ropy naftowej.

Jest niezaprzeczalnym faktem, że dno Zatoki Meksykańskiej jest wypełnione mnóstwem solnych kopuł, które doskonale nadają się do podmorskich wykopów przeznaczonych na głęboko położone, załogowe bazy. Tak więc wcale nie wzdragam się przed założeniem, że firma Parsons, po prostu, poszła do przodu i wykonała to, o czym wszyscy pozostali tylko rozprawiają. Takie przedsięwzięcie doskonale mieści się w możliwościach bogatej, potężnej i technicznie zaawansowanej firmy, takiej jak Parsons.

Z moich badań wynika, że wydrążenie pieczar pod Zatoką Meksykańską i umieszczenie w nich jeszcze czegoś innego oprócz ropy naftowej, nie byłoby problemem nie do pokonania. To „jeszcze coś” praktycznie mogłoby być wszystkim: tajnym genetycznym laboratorium, tajnym więzieniem, maksymalnie zabezpieczonym magazynem CIA przeznaczonym do przechowywania narkotyków w tranzycie między Ameryką Łacińską a odbiorcami w Ameryce Północnej, tajnymi magazynami broni jądrowej, wspólną bazą sektora wojskowego USA i istot pozaziemskich, superbezpiecznym prezydenckim centrum dowodzenia, superbezpiecznym bunkrem dla korporacyjnych dostojników firmy Parsons, arką zasiedloną wyselekcjonowanymi ludźmi mającymi przeżyć możliwą apokalipsę. Resztę możliwości niech podpowie wyobraźnia...

Doszły do mnie jeszcze dwie, pochodzące z drugiej ręki, nie potwierdzone relacje o tajnych bazach zlokalizowanych pod Zatoką Meksykańską – jednej położonej rzekomo pod wschodnią częścią zatoki w pobliżu Florydy i drugiej umieszczonej w jej zachodniej części blisko Teksasu. Są również nie potwierdzone dane pochodzące z rejonu wód przybrzeżnych Puerto Rico mówiące o działaniach Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, które pokrywają się z pogłoskami mówiącymi o budowie w tamtym miejscu pod dnem morza jednej lub większej liczby baz z zastosowaniem metod Rock-Site, które omówiłem w książce Underwater and Underground Bases.

Jestem skłonny przypuszczać, że historia przekazana mi przez mojego korporacyjnego informatora zawiera jądro prawdy – to, że istnieje tajna baza podmorska w Zatoce Meksykańskiej oraz że w jej budowę była zaangażowana firma Parsons. Zaczynam podejrzewać, że istnieje wiele tajnych nadzorowanych przez ludzi obiektów charakteryzujących się wysokim poziomem technicznym ulokowanych głęboko pod dnem Zatoki Meksykańskiej. Gdybym miał zgadywać, postawiłbym na to, że są w to zaangażowane tajne amerykańskie jednostki wojskowe, jeden lub kilka czołowych koncernów naftowych oraz inne agencje, a być może nawet pewne elementy z kryjącego się w cieniu świata zorganizowanej przestępczości grup neonazistowskich, które opanowały jądro wojskowo-przemysłowo-szpiegowskiego aparatu od momentu wprowadzenia w życie operacji Paperclip7 realizowanej w latach czterdziestych XX wieku.

Po II wojnie światowej do Stanów Zjednoczonych przemycono tysiące „byłych” nazistów i osadzono na wpływowych stanowiskach w Pentagonie, NASA oraz w tak zwanym „prywatnym przemyśle”. Ostatecznie wyszli ze swoich nor i poszli do pracy, tworząc sieć infiltrującą od środka amerykański wojskowo-przemysłowo-szpiegowski kompleks. W trakcie badań nieustannie natykałem się na ich ślady w rozmowach, czasami osobiście, a czasami w pokrytych kurzem dokumentach. Nacisk nazistów na świat nie skończył się w roku 1945 wraz z ustaniem otwartego konfliktu wojskowego między krajami Osi i siłami Sprzymierzonych. O nie! Ruch nazistowski zmienił trochę swój wizerunek i przeniósł się za ocean, gdzie wniknął w najciemniejsze zakamarki rozczłonkowanej tajemnicy, by tam lizać swoje rany i czekać na lepsze dni, wciąż śniąc sen o podboju świata. Tak uważam i jest wiele historycznych danych popierających ten punkt widzenia.

Script logo
Do góry