Wnioski niepoparte obserwacją

Obserwacja źródeł infekcji i kontaktów z nimi pokazała bardzo szybko, że nowych infekcji nie można powiązać z bezpośrednim kontaktem z zainfekowanym materiałem.

Obserwacja możliwych przyczyn zakażenia wykazała, że nie ma związku między obecnością czynnika zakaźnego a możliwą chorobą.

Obserwacja szybkości, z jaką infekcja rozprzestrzeniała się wśród populacji, pokazała wyraźnie, że chociaż koncepcja okresu inkubacji jest bardzo logiczna w tej historii, okres inkubacji nie był z natury z nią zgodny.

Logiczne, naukowe podejście do tej historii, do tej teorii, polegałoby na stwierdzeniu, że nie ma dowodów potwierdzających tę teorię.

Zamiast tego autorytety medyczne zdecydowały, że czynnik zakaźny „oczywiście” był przenoszony przez powietrze, powierzchnie, krople wody i tak dalej, co oznacza, że był rozprowadzany na większe odległości z dala od źródła zakażenia. Nie musieli tego udowadniać i nigdy tego nie robili. Zostawili to innym, aby to obalili. I na szczęście dla nich nikt się tym nie przejmował. W tym czasie nauka wyciągnęła już wnioski w sprawie prawdziwości teorii zakażeń z zewnętrznego źródła, ale uznano to za nieważne i niezasługujące na dalsze zainteresowanie, ponieważ biorąc pod uwagę powyższe założenia wszystko inne jest z definicji naukowym nonsensem.

Dzięki temu nie muszą już szukać źródła infekcji, co w każdym przypadku jest niemożliwe, jeśli nie ma się dostępnego sposobu identyfikacji wirusa – po prostu podają źródło i rzucają wyzwanie innym, aby udowodnili, że się mylą. W końcu jest to możliwe, prawda!

W rezultacie, kiedy znajdują odchylenia od swojego opisu morfologicznych cech wirusa lub jego zachowania, twierdzą, że jest to tak sprytne stworzenie, że nieustannie mutuje, aby uniknąć wykrycia, mimo iż w ich historii i tak nigdy nie wydaje się być przechwycone przez którykolwiek z mechanizmów obronnych ciała. Miliony wirusów: każdego dnia ktoś w jakimś laboratorium „odkrywa” nowego – wszystkie są inne i przed nimi wszystkimi trzeba się chronić. Mówi się, że niewidzialny świat jest jeszcze bardziej brutalny i zagrażający życiu niż świat fizyczny, w którym żyjemy.

Tak więc, kiedy poszerzysz zakaźną historię, której się trzymasz, tę, którą aktywnie promowałeś, edukując swój personel, aby z całego serca w nią wierzył, możesz łatwo sprzedać tę samą historię dotyczącą wirusów światu, którym rządzisz:

• Atakują z otoczenia, nawet jeśli powiedziałeś, że mogą „przeżyć” tylko wewnątrz żywej komórki.

• Atakują organizm i powodują choroby, nawet jeśli powiedziałeś, że nie przejawiają żadnej aktywności poza komórkami gospodarza.

• Są przenoszone poprzez powietrze, wodę i powierzchnie, nawet jeśli powiedziałeś, że mogą „przeżyć” tylko w żywej komórce.

• Mogą być ukryte w zdrowej osobie przez wiele lat, nawet jeśli wiesz, że wszystkie komórki ciała mają krótki czas życia i umrą znacznie wcześniej. W jaki sposób wirus przeżywa, gdy komórka gospodarza umiera, pamiętając, że przez cały czas nie daje żadnych objawów?

• Mogą być przenoszone przez ludzi bez żadnych objawów chorobowych, nawet jeśli nie ma wyjścia z komórki, chyba że pęknie ona w wyniku choroby lub śmierci.

• Mogą powodować natychmiastowe objawy, nawet jeśli mówi się, że okres inkubacji trwa 7 lub nawet 14 dni.

• Mogą bez wyraźnego powodu zmienić się z niewinnego wirusa w zabójczego, nawet jeśli same nie wykazują żadnej aktywności.

 

Naukowy problem z przypisaniem wirusom oryginalnej historii infekcji

Kiedy mówimy o żywych stworzeniach, takich jak bakterie, grzyby czy pasożyty, możemy wykazać ich obecność poprzez ich zobrazowanie. Możemy zobaczyć je w ruchu pod mikroskopem i możemy dodać próbkę materiału z zainfekowanego miejsca do pożywki i zobaczyć, jak się rozmnażają. Następnie możemy pobrać próbkę z tej kultury i zidentyfikować organizm, który rośnie na pożywce w zwykłym świetle dziennym, poprzez jego morfologię. Innymi słowy, możemy ten organizm zobaczyć.

Wirusów nigdy nie można zidentyfikować w ruchu. Mikroskop elektronowy daje migawkowe zdjęcie niektórych komórek. Nieruchomy obraz czasami pokazuje konfiguracje, które nazwano wirusami, i tym konfiguracjom nadano pewne cechy, nawet cechy behawioralne, chociaż nikt nigdy nie widział, aby konstrukcja zwana wirusem cokolwiek robiła. Dlatego nie ma określonego sposobu na zidentyfikowanie wirusa w określonym miejscu ukazującego jego określoną aktywność, tak jak można to zrobić w przypadku bakterii. W odpowiedzi na to autorytety medyczne zwróciły uwagę na inny sposób „identyfikacji” wirusa.

Wykryli sekwencje DNA w plamkach, które nazwali wirusami. Mimo iż nie zidentyfikowali źródła tych sekwencji DNA, powiedzieli personelowi medycznemu, że obecność takiej sekwencji „dowodzi” obecności wirusa. Zatem identyfikacja bardzo małego fragmentu DNA (czasami jest to tylko prosta struktura białkowa zamiast materiału genetycznego), którego każda żywa komórka ma ogromną ilość (wirus nie jest żywą komórką), równa się identyfikacji wirusa.

Zakładając, że infekcja bakteryjna musi zostać udowodniona poprzez prawdziwą identyfikację wspomnianej bakterii w chorej tkance, również infekcja wirusowa musi być potwierdzona poprzez wykazanie obecności wirusa w chorej tkance. Obecność pewnych struktur chemicznych, które mogą dotyczyć dowolnej komórki, nie może być uznana za dowód na obecność czynnika zakaźnego. Samo nazwanie tego infekcją wirusową nie jest dowodem naukowym.

Podejrzewając bakteryjne zakażenie układu moczowego lekarz wysyła próbkę do laboratorium, gdzie jej część zostaje umieszczona na pożywce. Jeśli wyrośnie na niej kultura, wówczas można określić pod mikroskopem, które bakterie są obecne i żywe w przesłanej próbce. Z kolei, gdy masz objawy infekcji jelit, lekarz zwykle poinformuje cię, że to wirusowe zapalenie jelit i wyśle cię do domu z lekarstwem. Nie pobiera próbek do zbadania, ponieważ wirus, który jest jego zdaniem odpowiedzialny za objawy, nie może być w rzeczywistości zidentyfikowany przez laboratorium. Masz infekcję wirusową, ponieważ tak mówi twój lekarz.

To, co medycyna przyjęła jako powszechną praktykę w celu identyfikacji obecności wirusów, to:

1. Identyfikacja małej sekwencji DNA/RNA bez wiedzy, skąd pochodzi ten mały fragment. Te fragmenty są replikowane w laboratorium i można je znaleźć w dużych ilościach w szczątkach komórkowych, mieszaninie pozostałości po rozpadających się komórkach. Żadna wymierna ilość tej samej sekwencji DNA nie może być powiązana z żadnym najeźdźcą ani też nie może być powiązana z żadną określoną aktywnością, taką jak na przykład wywołanie choroby. Sekwencje DNA/RNA nie są specyficzne dla żadnego wirusa. Nazwy wirusów pochodzą od określonych sekwencji DNA!

2. Pomiar wysokiego poziomu przeciwciał we krwi jako „dowód” odpowiedzi immunologicznej organizmu, która, jak się przypuszcza, musi być skierowana przeciwko niezidentyfikowanemu najeźdźcy, którym musi być wirus wywołujący według nich określoną chorobę. Nie wykazano żadnego naukowego związku między jakimkolwiek znanym konkretnym przeciwciałem i jakimkolwiek konkretnym „najeźdźcą”. Żadne przeciwciało nie jest specyficzne dla określonej choroby lub określonego czynnika zakaźnego.

3. Pomiar wysokiego poziomu specyficznych komórek we krwi jako „dowód” odpowiedzi immunologicznej organizmu, która, jak się przyjmuje, musi być skierowana przeciwko niezidentyfikowanemu najeźdźcy, którym musi być wirus wywołujący według nich daną chorobę. Nie wykazano żadnego konkretnego związku między rodzajem krwinek i poziomem tych krwinek z jednej strony a jakimkolwiek konkretnym „najeźdźcą” z drugiej. Żaden poziom białych krwinek nie jest specyficzny dla żadnej konkretnej choroby ani określonego czynnika zakaźnego.

Dla lekarzy każdy z tych wskaźników będzie „dowodem” nie tylko na identyfikację i potwierdzenie choroby, na którą cierpisz, ale także „dowodem” na obecność czynnika chorobotwórczego! Dla nich to działa w każdym kierunku – wirus, i tylko wirus, daje pozytywny wynik testu, a pozytywny wynik testu określa, który wirus.

 

Jak daleko nauki medyczne odcięły się od nauki?

W pierwszej połowie XX wieku nauka zrobiła ogromny krok naprzód po zrozumieniu, że cała materia powstaje z energii poprzez kompresję i schłodzenie. Oznacza to, że każda zaobserwowana zmiana struktury lub funkcji dowolnego materiału została spowodowana zmianą w polu energetycznym, które tworzy tę materię. Stąd, kiedy ciało zaczyna inaczej funkcjonować lub walczy o normalne funkcjonowanie, oznacza to, że musimy szukać odpowiedzi na ten stan w jego polu energetycznym, a nie w nim samym. Nauki medyczne po prostu całkowicie odrzuciły tę nową wiedzę naukową i dopilnowały, aby ich personel został przeszkolony w poszukiwaniu wyjaśnień dotyczących zdrowia i chorób w materialnej części życia – w ciele i środowisku fizycznym.

Nauka mówi, że zmiana energii człowieka może prowadzić do nieprawidłowego funkcjonowania organizmu, zapalenia tkanek lub infekcji. Nie ma żadnego czynnika zakaźnego przenoszonego z jednego organizmu do drugiego!

Medycyna szuka w czarnej jak smoła piwnicy czarnego kota, o którym wiedzą, że go tam nie ma. Myślę, że muszą mieć powód, żeby tak robić!

Musi być już jasne, że to, co lubią nazywać „nauką medyczną”, zostało oderwane od nauki około 200 lat temu, kiedy niektórzy inwestorzy biznesowi zdecydowali się na alopatię, koncentrując się na zwalczaniu objawów bez zajmowania się prawdziwymi przyczynami i bez przestrzegania ugruntowanych praktyk naukowych. Od tego czasu krok po kroku coraz bardziej oddalają się od nauki i odnieśli sukces, ponieważ w tym samym czasie udało im się wpłynąć na cały świat, aby stał się przemysłowy, zaczynając od tego, co nazywamy Światem Zachodnim. Przejęli kontrolę nad rządami, czyniąc z ekonomii nowego boga. Narzucili rządom swoją politykę i ustanowili swoją nowo wynalezioną medycynę „jedyną” prawdziwą, zamieniając gromadzoną przez tysiące lat wiedzę i umiejętności w nielegalne praktyki.

Kontrolowanie rządów, mediów i finansów pozwoliło autorytetom medycznym marzyć o przejęciu władzy nad światem, o zakończeniu nauki, o zakończeniu swobodnego myślenia oraz o ustalaniu i kontrolowaniu prawdy. To ich ostatnia walka. Zbliżają się do swojego ostatniego etapu, końca drogi.

Ostatecznie, kiedy wszystko zostało już powiedziane i zrobione, wraca się do prostoty. Nauka zaczyna się od obserwacji. Bez względu na to, jak wielkie ma się możliwości manipulacji, nie da się powstrzymać wszystkich od obserwowania. Ludzie, którzy dokonają własnych obserwacji, zaczną tworzyć własną teorię i na tym opiera się nauka!

Nie da się zatrzymać rozwoju nauki. Można nią zawładnąć na jakiś czas, ale ten czas jest ograniczony. W końcu infekcja będzie, jak zawsze, reakcją systemu, który stara się nadal funkcjonować w sposób, w jaki funkcjonował. Infekcja to czas usuwania gruzu, który utworzyły chore tkanki. Infekcja jest oznaką samoleczenia się organizmu po walce.

Przejmij kontrolę nad swoją infekcję. Wprowadź niezbędne zmiany, aby twój system nie musiał tego robić ponownie. Pozbądź się jej.

 

O autorze:

Patrick Quanten przez 18 lat był lekarzem pierwszego kontaktu, ale po zaobserwowaniu niepowodzeń w leczeniu i braku szacunku dla osób oraz ich opinii, zaczął badać inne podejścia. Sprawdzał alternatywne metody i próbował je zintegrować, ale szybko zdał sobie sprawę, że niemożliwe jest połączenie dwóch rzeczy zmierzających w przeciwnych kierunkach. Czując, że musi dokonać wyboru, porzucił swój zawód, aby badać życie i skupić się na tym, co stanowi o zdrowiu, poświęcając coraz mniej uwagi chorobom. Zainteresował się podobieństwami w naukowym myśleniu kryjącym się za ajurwedą, fizyką kwantową, homeopatią, religią i nową biologią. Integracja podobieństw umożliwiła mu zrozumienie życia w sferze energii, co zaowocowało napisaniem wspólnie z Erikiem Bualdą książki Why Me?: Science and Spirituality as Inevitable Bed Partners (Dlaczego ja? – nauka i duchowość jako nieuchronni partnerzy w łóżku). Więcej informacji o nim znaleźć można na jego stronach internetowych zamieszczonych pod adresami www.activehealthcare.co.uk i www.pqliar.net.

 

Przełożył Jerzy Florczykowski

 

Script logo
Do góry