Urząd Zdrowia Rzeszy w Berlinie, marzec 1882 roku
Wielu lekarzy, naukowców i historyków często zastanawiało się, dlaczego tak wiele drobnoustrojów wzięło udział w zabójczej epidemii w roku 1918. Wyjaśnienia tej zagadki dostarczył niemiecki lekarz i mikrobiolog Robert Koch, który wiele lat wcześniej odkrył gruźlicę. Koch od samego początku uważał,21 że w destrukcji wywołanej przez prątka gruźlicy uczestniczyły także inne mikroorganizmy. Jego pogląd podzielali między innymi Gaffky, Pansini, Cornet, Spengler, Schabad, Ortner i Flick.22
Udział w klinicznym obrazie gruźlicy przypisywano różnym organizmom, które ponownie pojawiły się w roku 1918, aby wprawić naukowców w zakłopotanie, w tym paciorkowcom i pneumokokom (dwoinkom zapalenia płuc), a nawet samej laseczce grypy. Bardziej podejrzewano ropotwórcze ziarniaki niż inne bakterie komplikujące przebieg gruźlicy. W artykule redakcyjnym zamieszczonym w British Medical Journalu z 28 lipca 1900 roku tak oto określono rolę paciorkowców w gruźlicy: „Znaczące jest to, że wiele zakłócających i niebezpiecznych cech gruźlicy nie wynika z własności prątka gruźlicy, ale paciorkowców i innych ropotwórczych organizmów”. Pneumokoki i oporny na metycylinę gronkowiec złocisty to kolejne ropotwórcze patogeny, których obecność później udokumentowano.
Brytyjskiego patologa Williama Croftona irytował śmieszny pogląd mówiący, że w czystej kulturze grypy powinna występować wyłącznie sama pałeczka Pfeiffera. W odpowiedzi pytał, czy pałeczka duru pojawiła się kiedykolwiek w czystej kulturze. Ale ponieważ pałeczkę Pfeiffera często znajdowano w obecności tych samych infekcji, wtórnych wobec gruźlicy, powodowanych przez paciorkowce i pneumokoki, kolejni naukowcy z okresu wielkiej pandemii w latach 1918–1919 dochodzili do wniosku, że ta pałeczka nie była pierwotną przyczyną, ale została pobudzona do działania przez jakiś nieznany czynnik. Nigdy, nawet przez moment, nie rozważali możliwości, że tym nieznanym pierwotnym czynnikiem może być gruźlica, która nie tylko wywoływała wtórną infekcję paciorkowcem, gronkowcem i pneumokokiem, ale również samą pałeczką Pfeiffera. Poza tym mikroby takie jak paciorkowce, pneumokoki i gronkowce mogą wywołać epidemię, ale nigdy pandemii.
Korpus Medycznej Rezerwy miasta Nowy Jork, lipiec 1918 roku
Victor von Unruh dostrzegał wiele powodów skłaniających do przypisywania wspólnego pochodzenia tym dwóm organizmom. Zarówno laseczka grypy, jak i uśpiona postać gruźlicy, tworzyły granulki Mucha, nazwane tak na cześć ich odkrywcy Hansa Mucha, które przechodziły przez filtry, co było w tamtych czasach głównym kryterium rozpoznawania wirusów. Co więcej, zarówno laseczka grypy, jak i gruźlicy, były prątkami posiadającymi charakterystyczne odgałęźne formy grzybicze i obie można było zabarwić odpowiednimi dla prątków „kwasoopornymi” barwnikami.
Von Unruh napisał: „Stąd wnioskuję, że laseczka grypy jest po prostu słabszą lub skarlałą formą prawdziwego prątka gruźlicy, szczepem, który nie rozwinął się lepiej ze względu na wysoki poziom odporności żywiciela. Zarówno w gruźlicy, jak i w grypie, mamy do czynienia z tym samym organizmem, który w postaci gruźliczej jest w pełni rozwinięty, natomiast w postaci grypowej cierpi na niedorozwój. Innymi słowy, mamy do czynienia jedynie z różnicą w stopniu rozwoju, a nie z innym gatunkiem”.23
Rozróżnienie Von Unruha przypomina podobne, dobrze znane porównanie pomiędzy niszczącymi skutkami, jakie od wieków wśród ludzi wywołuje Mycobacterium tuberculosis (prątek gruźlicy), i lepszą odpornością, jaką ludzie ze zdrowym układem immunologicznym wykazują w stosunku do ptasiej lub kurzej gruźlicy (Mycobacterium avium) występującej również u świń. Czy rodzaje kurzej gruźlicy występujące w postaci Mycobacterium (Haemophilus – pałeczka hemofilna) influenzae suis pochodzące od świń łączyły się addytywnie z utajoną gruźlicą tworząc zabójcze galopujące suchoty w roku 1018–1919?
Odkrycia Victora von Unruha można by pewnie zbagatelizować, gdyby nie podobne poglądy opublikowane w jego czasach w bardziej prestiżowych pismach medycznych.
Biuro Laboratoriów, rok 1918
W czasie pandemii w roku 1918 coś nie dawało spokoju lekarzowi, badaczowi i wydawcy Williamowi Parkowi. Będąc szefem supernowoczesnego Biura Laboratoriów (Bureau of Laboratories) w Nowym Jorku, podlegał, zarówno Rządowemu Korpusowi Zdrowia USA, jak i innym czołowym ośrodkom badawczym w całym kraju. Razem ze swoimi współpracownikami, w tym bakteriolożką Anną Williams, został współautorem ważnej pracy Pathogenic Microorganisms (Chorobotwórcze organizmy).
Początkowo o pandemię z roku 1918 winił pałeczkę Pfeiffera i zgłosił to do Korpusu Zdrowia Armii Stanów Zjednoczonych. Zirytowany jednak wtórnymi infekcjami i brakiem regularności w izolowaniu pałeczek Pfeiffera w innych laboratoriach zmienił zdanie i przestrzegł przed przypisywaniem pandemii wyłącznie tej pałeczce.
Dlatego czuł dyskomfort z powodu zakładania kagańca przez administrację Wilsona mediom i medycznemu korpusowi w sprawie informowania o ostrości amerykańskiej epidemii w roku 1918, to znaczy do momentu, kiedy nie dało się już dłużej zaprzeczać jej gwałtowności i śmiertelności.
Tak więc pałeczka grypy Pfeiffera, znana również jako Mycobacterium influenzae, nie była już dłużej na szczycie listy potencjalnych czynników sprawczych pandemii z roku 1918. Chodziło raczej o jej powinowactwo z prątkiem (mikobakterią) gruźlicy, które najbardziej niepokoiło Parka. Był świeżo po ponownej lekturze opisu wydarzeń, które poprzedziły obie wielkie pandemie, autorstwa Flicka.
W roku 1888 lekarz Lawrence Flick przytoczył dane pochodzące ze spisów ludności w USA dotyczące dwóch największych pandemii „grypy” w historii świata, które podają, że na każdy milion zgonów przypadało 242 842 mężczyzn i 302 046 kobiet zmarłych na gruźlicę. Dotyczyło to wszystkich narodów i kolorów skóry. Szczegółowe podgrupy tych statystyk unaoczniają, że wśród Afroamerykanów na każdy milion zgonów przypadało 248 179 mężczyzn i 326 973 kobiet zmarłych w następstwie gruźlicy. Wśród ludności pochodzenia irlandzkiego na każdy milion zgonów przypadało 309 507 mężczyzn i 375 636 kobiet zmarłych z powodu gruźlicy. Na milion ludzi pochodzenia niemieckiego przypadało 249 498 mężczyzn i 254 958 kobiet zmarłych w wyniku gruźlicy.24
Park znał te statystyki już wcześniej i stale o nich pamiętał: „Suchotnicy [ludzie chorzy na gruźlicę] często przez wiele lat są nosicielami laseczki grypy [pałeczki Pfeiffera] i jednocześnie szczególnie podatni na ataki grypy”.25
W roku 1918, kiedy ofiary grypy padały jak muchy, dr med. John B. Hawes ze Szpitala Ogólnego Massachusetts i dr med. Richard Cabot z Harvardu napisali: „Jedną z chorób najczęściej mylonych z gruźlicą płuc jest chroniczna lub ostra grypa”. Według dra Hawesa i dra Cabota symptomy obu chorób często bywają identyczne.26
Uwagę Parka zwrócił również pulmonolog z Uniwersytetu Tufts, Edward O. Otis, którego poglądy nie tylko stanowiły lustrzane odbicie poglądów dra Hawesa i dra Cabota, ale szły jeszcze krok dalej: „Często bywa, że pacjent podaje w wywiadzie historię wcześniejszego ataku grypy, który mógł być czynnym wybuchem utajonej gruźlicy, która później znowu przeszła w stan uśpienia”.27
Opublikowany w roku 1901 w magazynie Journal of the American Medical Association artykuł redakcyjny przytacza poglądy lekarza z Liverpoolu R. Buchanana: „Dr R.J.M. Buchanan przedstawia wysoce prawdopodobną możliwość, że wiele tak zwanych sporadycznych przypadków grypy to w rzeczywistości objawy typowe dla wczesnego okresu infekcji gruźlicą lub zaognienie utajonej gruźlicy, wcześniej nie podejrzewanej lub nie wykrytej”.28
Wypowiadając te słowa Buchanan oddał strzał, który rozległ się gromkim echem na całym świecie, na który lekarz Walter Lindley, redaktor magazynu Southern California Practitioner, pośpiesznie odpowiedział: „Pozostając pod wrażeniem dużej liczby przypadków, w których pacjenci obwiniali o zły stan swojego zdrowia atak tak zwanej grypy, ów autor uważa, że wiele tak zwanych sporadycznych przypadków grypy, to w rzeczywistości początkowa infekcja gruźlicą lub, co możliwe, zaostrzenie jej utajonej postaci”.29