Wielki finał

Marcum stał na platformie podnośnika umieszczonej nad jego wehikułem w magazynie w Kansas City. Dwa cylindry, zewnętrzny wykonany z 24 odizolowanych pierścieni i wewnętrzny wykonany z uziemionej miedzianej siatki, „działały jako punkt zderzenia dla obracającego się pola elektrycznego”. Spojrzał na mieniącą się falę o średnicy 4 stóp (1,2 m) unoszącą się na wysokości 60 stóp (18 m) nad posadzką i skoczył.

— Cieplna sygnatura horyzontu zdarzeń utrzymywała się w środku wewnętrznego cylindra i skok w nią równał się skokowi przez rurę — opowiada Marcum. — Wewnętrzny cylinder miał średnicę zaledwie około pięciu stóp (1,5 m), w związku z czym ryzykowałem zderzenie z nim w przypadku spanikowania w powietrzu i nietrafienia w cel. Nie boję się wysokości i musiałbym przejechać się na diabelskiej górskiej kolejce w wesołym miasteczku, aby choć trochę podskoczyła mi adrenalina, lecz to było mrożące krew w żyłach.

Było tak dlatego, że nie wiedział, czy usmaży się, połamie, czy zostanie rozerwany na kawałki, czy też zmaterializuje się wewnątrz jakiegoś ciała stałego. Jednak Marcum nie spanikował i po prostu zniknął.

— Jeśli chodzi o moje wrażenia, to było to coś, jakby uderzenie błyskiem i grzmotem, głośny trzask, głuchy odgłos i jasne światło, na które nie można patrzeć — opowiada. — Nic się nie słyszy ani nie można iść przez kilka minut. Nie doznałem jednak żadnego trwałego fizycznego urazu. Jestem pewien, że ludzie, którzy ofiarowali całe to wyposażenie, byli mocno przestraszeni, bo wyglądało to, jakbym został rozerwany na kawałki i nie pozostał po mnie nawet skrawek ciała.

Kiedy Marcum odzyskał świadomość, okazało się, że jest na polu w pobliżu Fairfield w stanie Ohio, zmarznięty i głodny.

— Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, był wykonanie kilku kroków, kiedy już mogłem się ruszać, i wtedy zorientowałem się, że znajduję się gdzieś na odludziu. W końcu trafiłem do schroniska dla bezdomnych w Cincinnati, ponieważ na początku nie wiedziałem nawet, jak się nazywam.

W miarę odzyskiwania pamięci Marcum znalazł tymczasową pracę i mógł opuścić przytułek dla bezdomnych.

— W ciągu kilku miesięcy odzyskałem stopniowo większość pamięci — wspomina.

Okazało się, że ocknął się dwa lata później w roku 2000.

— Liczyłem się z 5 minutami w przyszłość i odległością od 70 do 90 metrów, ale okazało się, że przeniosłem się ponad dwa lata w przyszłość i na odległość około 1290 kilometrów.

Po zaoszczędzeniu odpowiedniej sumy pieniędzy wrócił do Kansas City, aby odzyskać dzienniki, w których zapisywał swoje eksperymenty, i dokonać inspekcji swojego wehikułu oraz ustalić, co się stało. To, co zastał, bardzo go przygnębiło.

— Kiedy wróciłem, znalazłem tylko pusty magazyn. Do dziś nie wiem, co się stało. Przypuszczam, że w pewnym momencie wszystko rozmontowano, a mniejsze części sprzedano na aukcji na eBayu.

Po tygodniowym pobycie w Kansas City i próbach przypomnienia sobie nazwisk ludzi, którzy mu pomagali, zrezygnował i wrócił do swojej tymczasowej pracy w Ohio.

— Jestem pewien, że słuchacze programów Arta Bella pomyślą, iż przybyli faceci w czerni, porwali wszystkich zamieszanych w tę sprawę i przenieśli mój wehikuł do Strefy 51 — żartuje Marcum. — W pierwszej kolejności skłaniam się ku najprostszemu wyjaśnieniu, zgodnie z którym wszyscy przyjęli w rezultacie braku ode mnie wiadomości przez ponad dwa lata, że nie żyję. Kręciłem filmy wideo dokumentujące postęp moich prac, ale zarówno taśmy, jak i moje dzienniki, oraz cała reszta zniknęły. Patrząc na to z perspektywy czasu, wiem, że powinienem był robić kopie i spać z nimi, tyle że wtedy nie planowałem zniknięcia na tak długi czas.

Mimo wszystko to zniknięcie powinno było wzbudzić większe zainteresowanie niż tylko przypadkowego internetowego bloggera, zastanawiającego się, co się stało z Marcumem, ale nie wzbudziło.

— Oprócz pracy nad tym projektem resztę czasu spędzałem głównie sam ze sobą — wspomina Marcum. — Poza koniecznością jedzenia i spania rzadko opuszczałem magazyn.

Marcum niewiele kontaktował się z ludźmi z Kansas City, nie licząc darczyńców, a swojej matki nie widział od roku 1986.

— Zastanawiałem się nad sprawdzeniem wykazu osób zaginionych, aby dowiedzieć się, czy ktoś mnie szukał po moim zniknięciu w roku 1998, jednak zrezygnowałem z tego pomysłu, kiedy przypomniałem sobie, że byłem wtedy pod nadzorem sądowym i nie zgłaszałem się przez ponad dwa lata do kuratora nadzorującego moje zwolnienie warunkowe. Wątpię, aby po 13 latach policja wciąż mnie szukała, w przeciwnym razie dawno już by mnie znaleźli.

Ponieważ w większości miejsc, w których pracował, płacono mu gotówką, z wyjątkiem krótkiego zatrudnienia w fabryce opakowań, podatki nie stanowiły żadnego wskaźnika umożliwiającego odnalezienie go.

— Dla IRS [urząd skarbowy] zawsze byłem tylko sporadyczną kropką na ich radarze — twierdzi.

Marcum najbardziej żałuje tego, że zapomniał nazwisk swoich darczyńców.

— Nie mogę przypomnieć sobie nazwisk ludzi, którzy pomogli mi zrealizować mój projekt. Chciałbym spojrzeć im w oczy i opowiedzieć o tym, co się stało. Mam nadzieję, że nie uważają mnie za zmarłego, albo, co gorsze, że żyję i jestem skrajnym niewdzięcznikiem, który zapomniał o ich pomocy.

Pamięta, że jeden człowiek podarował mu nawet 1000 dolarów na pokrycie kosztów procesu sądowego o kradzież transformatorów.

— Niestety, nie potrafię przypomnieć sobie jego nazwiska, nawet gdyby od tego zależało moje życie — oświadczył.

 

Dzisiejszy Mike Marcum

Marcum wykonuje różne dziwne prace w Ohio, surfuje po Internecie i czytuje od czasu do czasu magazyny naukowe.

— Kiedy będziecie czytali okolicznościowo magazyn naukowy i natkniecie się na wzmiankę mówiącą o „zamkniętych krzywych czasowych”, wiedzcie, że to termin kodowy podróży w czasie, ponieważ zawodowi naukowcy nie chcą publicznie mówić o budowie maszyn do podróży w czasie, gdyż mogłoby to mieć niekorzystny wpływ na ich karierę.

Bawi go również internetowa kultura, która rozwinęła się wokół jego osoby bazująca na dwóch wywiadach przeprowadzonych przez Arta Bella.

— Po wprowadzeniu swojego nazwiska do wyszukiwarki Google, ot tak dla żartu, ze zdziwieniem stwierdziłem, że jest tam historia, pośród wielu innych miejskich legend, o mnie, rzekomo odnalezionym połamanym i nieżywym w latach 1930. z telefonem komórkowym przy sobie. Nie wiem, kto to był, ale z całą pewnością nie ja.

Marcum wciąż nie ma pewności, jak ta podróż w czasie się odbyła, ale ma na to pewien pogląd.

— W tym momencie to tylko spekulacja, ale przypuszczam, że przemieściłem się przez nadprzestrzeń — wyjaśnia. — Myślę o niej jako o piątym wymiarze, w którym mieszczą się pierwsze cztery. Inaczej mówiąc, przemieszczałem się, zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Przestrzeń i czas są w kategoriach relatywistycznych właściwie tym samym: 186 000 mil (300 000 km) przestrzeni równe jest jednej sekundzie czasu, w pewnym uproszczeniu, oczywiście.

Marcum jest pewien, że nadprzestrzeń istnieje, ponieważ gdyby jej nie było, byłby martwy.

Chociaż ostatnia próba podróży w czasie miała miejsce 13 lat temu, gdyby Marcum mógł, znowu zacząłby eksperymentować.

— Po powrocie na tydzień do Kansas City i zdaniu sobie sprawy, że wszystko przepadło, byłem bardzo zniechęcony i zrozpaczony — opowiada — ale gdybym miał fundusze, z pewnością rozpocząłbym od miejsca, w którym rozstałem się z badaniami. Będąc starszym i mądrzejszym oraz posiadając pewien zasób wiedzy z poprzednich prób i błędów, z pewnością poszedłbym dalej. Jednak obecnie uzyskanie środków na samo wyżywienie, ubranie i mieszkanie stanowi dla mnie wyzwanie, więc muszę odłożyć te plany na później. Promyk nadziei tli się w tym, że chociaż zgodnie z aktem urodzenia mam trzydzieści siedem lat, to w rzeczywistości biologicznie mam ich trzydzieści pięć, ponieważ przeskoczyłem dwa kalendarzowe lata.

 

O autorze:

Jason Offutt jest dziennikarzem i pisarzem. Prowadzi blog zamieszczony pod adresem www.from-the-shadows.blogspot.com, który poświęcony jest wszystkiemu, co dotyczy zjawisk paranormalnych. Jest autorem kilku książek, w tym Darkness Walks (Przechadzki mroku), Haunted Missouri (Nawiedzone Missouri), What Lurks Beyond (Co czai się po drugiej stronie) i Paranormal Missouri (Paranormalne Missouri). Dotychczas w Nexusie ukazał się jeden artykuł jego autorstwa: „Tajemnica dzieci o czarnych oczach” (nr 71). Skontaktować się z nim można pisząc na adres poczty elektronicznej jasonoffutt@hotmail.com.

 

Przełożył Jerzy Florczykowski

 

Script logo
Do góry