Thomas: Kiedy w końcu wypuścili pana z więzienia, czy dali panu jakieś pieniądze? Czy skierował pan przeciw nim oskarżenie?
Searl: Nie. Nie. Nie miałem domu, nie miałem dokąd iść. Nie miałem nic. Dom zniknął... wszystko.
Thomas: O co pana oskarżyli?
Searl: Zbudowałem i zainstalowałem GES-a, aby zaopatrzyć dom w elektryczność. Oskarżyli mnie o kradzież elektryczności. Nazwali to kradzieżą, ponieważ miałem elektryczność doprowadzoną do domu, ale z niej nie korzystałem. A powinienem był zużywać ich elektryczność. Przypuszczam, że jeśli dzisiaj zainstaluje się dowolny generator energii, można zażądać, aby zabrali swoją elektryczność. W czasach, o których mówimy, było to jednak niemożliwe. Trzeba było używać ich elektryczności, jeśli miało się do niej dostęp. Nie można było korzystać z własnej, ponieważ było to zabronione.
Siedziałem z człowiekiem nazwiskiem Devon E. Tassen. Tassen pojechał do Szkocji i uruchomił generator wodny. Jego też dopadli! Musiał zrobić to i tamto. Zakład energetyczny wypowiedział mu wojnę. Tassen mówił, że z naszymi urządzeniami nie mielibyśmy problemów nigdzie na świecie, ale w Anglii władza musiała mieć pewność, że nie zarobiliśmy na tym ani pensa. Kazali nam robić różne rzeczy, które do niczego nie były potrzebne. Należało się dostosować, jeśli chciało się dostać umowę.
Thomas: A więc przyszli do pana i powiedzieli, że kradnie pan ich energię, chociaż w rzeczywistości wytwarzał pan ją za pomocą własnego GES-a.
Searl: Tak, ponieważ należało korzystać z ich energii. Byli „wszechmocni”.
Thomas: Jaką moc osiągał GES zasilający pański dom?
Searl: To był bardzo stary model. Zbudowałem go w roku 1952.
Thomas: Czy uzwojenie zaprojektował pan tak, aby od razu otrzymać odpowiednie napięcie?
Searl: Tak. 240 woltów i 11 kilowatów.
Thomas: Czyli nie potrzebował pan transformatora ani innych urządzeń?
Searl: Nie, w ogóle. Osadziłem go w ścianie jako część konstrukcji. Stamtąd energia trafiała prosto do bezpieczników i zasilała normalną domową instalację.
Thomas: Czy napięcie prądu pozostawało stałe bez względu na obciążenie?
Searl: Oczywiście! Nie było z tym problemu, ponieważ kiedy zwiększa się pobór prądu, rolki zaczynają obracać się szybciej i urządzenie się schładza, i w rezultacie osiąga większą moc.
Thomas: Można by pomyśleć, że w efekcie wzrośnie również napięcie.
Searl: Nie. Uzwojenie jest jednocześnie blokiem oporowym, a należy wiedzieć, że w miarę ochładzania zwoi opór ulega zmniejszeniu, co pozwala uzyskać większy prąd.
Thomas: To znaczy osiąga się większy prąd bez wzrostu napięcia?
Searl: Tak, ponieważ wchodzimy w stan nadprzewodnictwa. Kiedy jednak osiąga się ten stan, mogą pojawić się kłopoty, ponieważ generator wzbije się wówczas w powietrze! Będzie to oznaką, że osiągnęło się stan nadprzewodnictwa.
Thomas: Rozumiem.
Searl: Ale wtedy nie wiedzieliśmy, co się dzieje. A generator, jak gdyby nigdy nic wystrzelił w powietrze! Dzisiaj wiemy, że na skutek reakcji na nadprzewodność obiekt zostanie wypchnięty z pola magnetycznego. A ponieważ Ziemia jest polem magnetycznym, taki obiekt odleci z niej.
Dysk lewitacyjny nad portem lotniczym (wizualizacja komputerowa)
ZNISZCZENIE DOROBKU CAŁEGO ŻYCIA
W domu Johna znajdowały się księgi, do których wpisywali się świadkowie jego eksperymentów. Każda z tych osób składała podpis i przelewała na papier swoje myśli. Uwięziony John poprosił Gunnara Sandberga, aby udał się do jego domu i je odszukał. Gunnar poszedł, ale książek nie otrzymał. Został wysłany po znajdujące się w domu informacje. Miał przynieść między innymi tom zawierający podpisane uwagi osób obecnych przy pokazach GES-ów i dysków lewitacyjnych. Powiedział, że zastał tam duży bałagan i poszuka tych dokumentów później. W międzyczasie władze spaliły znajdujące się w domu Johna papiery. Świadkowie twierdzą, że spalenie wszystkiego zajęło im cztery dni. Cały sprzęt został albo zniszczony, albo wyprzedany. Wszystko odbyło się za zgodą żony Johna.
Thomas: Czy wszystko zostało zniszczone?
Searl: Tak. Ogień płonął przez cztery dni bez przerwy. Tak powiedzieli mi strażacy. Pewien Amerykanin napisał mi w liście: „Odwiedziłem pański dom i zobaczyłem wielkie ogniska. Palili wszystkie pańskie materiały!” Odpisałem mu: „Musiał pan trafić pod niewłaściwy adres”. Potem dostałem jeszcze jeden list od niejakiego Ivora Jamesa Powella, który napisał: „Poszedłem do pańskiego domu i widziałem, jak wszystko palili! Notatki, filmy, wszystko. Fotografie także poszły w ogień!” Jemu także odpisałem: „Musiał się pan pomylić! Trafić do niewłaściwego domu!” Ale później przekonałem się, że mieli rację! Straż pożarna przez cztery dni przyglądała się temu wszystkiemu bezczynnie.
Thomas: Jedyny sposób na to, aby pański wynalazek ujrzał światło dzienne, to udostępnienie go opinii publicznej, co uniemożliwi rządom jego zablokowanie. Rządy są zbyt pazerne i chcą zachowania porządku opartego na ropie, którą pańskie urządzenie z łatwością by wyeliminowało.
Searl: To prawda! Z dnia na dzień położyłoby kres zanieczyszczeniom! Co więcej, generator oczyszcza powietrze, czego nie czyni żaden inny silnik. Skoro nie powoduje zanieczyszczeń, może być stosowany dosłownie wszędzie. Ale każdy, kto do mnie przychodzi, myśli tylko o zagarnięciu wszystkiego dla siebie.
Thomas: Czy mimo to przekaże pan swoją wiedzę opinii publicznej?
Searl: Tak. Dużo wykładam w Europie, regularnie pisuję też do niemieckiego magazynu Przestrzeń i Czas. To bardzo dobre pismo. W każdym numerze można znaleźć obszerne artykuły. Artykuł poświęcony moim pracom pojawił się też niedawno w magazynie Explore!.
Thomas: Czy w tych udostępnionych do druku materiałach przedstawia pan szczegółowo metodę budowy swojego generatora?
Searl: Drukiem ukazały się wszystkie kompletne tabele. Teraz każdy może do nich zajrzeć i odczytać objętość, jaką należy wypełnić proszkami. Odnajdujesz w tabeli potrzebną ci liczbę, patrzysz po przekątnej i już wiesz, jakiego zestawu kwadratów użyć. 3–4–5. Liczby te wskazują, ile proszków należy połączyć, żeby uzyskać właściwy rezultat i tak dalej.
Thomas: Czy pańskie wykłady są dostępne na taśmach wideo?
Searl: Na taśmie wideo zarejestrowano mój wykład, jaki wygłosiłem w roku 1989 w Monachium. Zawarłem w nim sporo istotnych uwag.
Thomas: Wygląda na to, że teraz sprawy układają się zupełnie dobrze.
Searl: Tak, to prawda. Moje nazwisko znalazło się w International Who’s Who i nie mieszkam już w domu komunalnym, w którym jeszcze do niedawna udzielałem wywiadów prasie. Zawsze podkreślali, że jeśli ktoś mieszka w domu komunalnym, to znaczy, że nie jest zdolny niczego dokonać.
Thomas: Czym jest dom komunalny?
Searl: Jest to dom zbudowany przez rząd, a następnie wynajmowany za niewielkie pieniądze ubogim. Obecnie mieszkamy w domu prywatnym. To duża różnica. Na ścianach werandy wiszą rysunki. Przedtem była otwarta, ale zabudowaliśmy ją. Brakuje tylko dużego, kolorowego rysunku dysku, który oddałem do oprawy. Teraz czekam jeszcze na certyfikat z Who’s Who. Kiedy powieszę go na ścianie, ludzie zobaczą przynajmniej, że jestem kimś znanym. A jeśli trafię do wydania poświęconego nauce, jeszcze bardziej zyskam na powadze.
Praca nad domowym generatorem GES-a posuwa się szybko naprzód i najważniejsze w tej chwili jest obniżenie jego ceny do realistycznego poziomu. W fazie eksperymentalnej wypróbowywane są różne elementy i pełna produkcja ruszy, gdy tylko te problemy zostaną rozwiązane. Nadal poszukujemy sponsorów budowy pojazdu latającego. Zainteresowanie tym tematem wyraziły już różne kraje.
Aby w pełni zrozumieć zasady budowy oraz działania GES-a, należy przeczytać książki poświęcone „Prawu Kwadratów”. Jest to jedyne źródło, w którym można znaleźć szczegółowe informacje. Są tam wszystkie niezbędne wykresy oraz wyjaśnienia. Wystarczy tylko otworzyć swój umysł na tę nową technologię, aby w pełni ją zrozumieć i docenić.
Przełożył Mirosław Kościuk