WYWIAD Z PROFESOREM JOHNEM R.R. SEARLEM

Spytałem Johna, co sprawia, że te dyski latają.

John Searl: Całe urządzenie pracuje dzięki spadkowi temperatury. Generator staje się nadprzewodnikiem. W tym stanie układ atomów w matrycy zmienia się tak, że elektrony muszą poruszać się do przodu. Im wolniej poruszają się one w głównej matrycy, tym większa może przepłynąć przez nią moc. Jednak siła pojedynczego jądra sprawia, że tamta siła przyspiesza do pola magnetycznego.

Znajduje się tam wirujące pole magnetyczne. Jeśli więc mamy statek kosmiczny, naprawdę duży pojazd, to pole grawitacyjne Ziemi musi wytwarzać taki sam typ energii jak pojazd, ponieważ działa dokładnie tak samo jak GES. W ten sposób grawitacyjna energia Ziemi zapewnienia ciągłą pracę GES-a. Wszystko jest ze sobą powiązane. A zatem takim pojazdem można bardzo łatwo sterować w kosmosie, gdyż ocieramy się o pola grawitacyjne różnych planet dostarczając w ten sposób energii swojemu pojazdowi. Sam generator jest odbiornikiem. Kiedy opuszcza się Ziemię, jest ona naszą siłą podstawową, natomiast obiekt docelowy – siłą drugorzędną. Po pewnym czasie siła drugorzędna staje się siłą podstawową, a Ziemia – siłą drugorzędną.

Powłoka pojazdu przypomina gigantyczne anteny. Istniejące wokół obrzeża pojazdu pole magnetyczne sprawia, że jego powłoka zachowuje się jak para anten odbiorczych, a zarazem jak magnetyczna soczewka ogniskująca się na planetach. Tak więc zawsze ma się przed sobą coś, na czym możesz się skupić i zawsze ma się coś takiego za sobą. To jest wielka elektromagnetyczna soczewka.

 

 

Searl wraz z grupą współpracowników na jednym z dysków lewitacyjnych (Generatorów Efektu Searla)

 

 

Wokół stojącego na ziemi modelu powstaje próżnia i Ziemia go odpycha. Ciśnienie samej Ziemi. Elektromagnetyczne pole Ziemi odpycha pojazd. Chcąc zatrzymać model na Ziemi, należy przyłożyć nacisk z góry, aby zrównoważyć siły. Planety oddziałują na nas z pewną siłą. Pojazd i wszystko, co się w nim znajduje, należy traktować jako odrębny świat. Ziemia jest o wiele większa, więc to ona oddziałuje na pojazd. Ale działa w kierunku przeciwnym. Ma działanie odpychające. Odpycha pojazd.

John Thomas: Przebywając w pojeździe nie odczuwa się przyspieszenia, czy tak?

Searl: Nie, nie czuje się nic i dlatego musi się polegać na przyrządach, jeśli chce się wiedzieć, co się dzieje na zewnątrz. Nigdy nie prowadzono lotów załogowych, ponieważ pojazdy nie były dostatecznie hermetyczne, a należy pamiętać, że GES wytwarza próżnię. Wszystkie modele były sterowane drogą radiową. Miałem zdjęcie pojazdu wykonane z drugiego pojazdu. Wszystkie moje fotografie zostały zniszczone. Można było na nich zobaczyć, że lecący pojazd jest niezwykle jasny z góry i ciemny od spodu, co dowodzi, że przyciągana przez jego wierzchołek energia jest rzeczywiście zużywana przez pojazd. Największy pojazd miał 48 stóp [14,4 m] średnicy. Ten, który chcemy zbudować teraz, będzie miał średnicę 129 metrów i będzie przystosowany do lotów załogowych.

Thomas: Jak szybko będą poruszać się te pojazdy?

Searl: Z prędkością bliską prędkości światła. W atmosferze muszą lecieć wolniej. Z uwagi na gęstość powietrza należy wznieść się na wysokość ponad 30‍ 000 stóp [9000 m]. Czas przelotu z Nowego Jorku do Londynu szacujemy na 20 minut, z Londynu do Niemiec – 5 minut, a do Australii lub Japonii – 30 minut.

Thomas: Jakie rozmiary miały zbudowane przez pana latające pojazdy?

Searl: Największy miał 40 stóp [12 m]. Mieliśmy też dwa trzydziestoośmiostopowe. Ten, którego budowę pozwoliliśmy śledzić mediom, DEMO-1, mierzył 21 stóp [6,3 m].

Thomas: Co się stanie, jeśli zbliżymy taki pojazd, powiedzmy, do samochodu albo czegoś innego? Czy może on zbliżać się do innych obiektów?

Searl: O tak. Gdybyśmy zbliżyli go, dajmy na to, do samochodu – wiedząc rzecz jasna, że nikogo w nim nie ma – moglibyśmy go podnieść. Z pasażerami byłoby to niemożliwe, ponieważ w samochodzie prawdopodobnie nie byłoby tlenu.

Thomas: Rozumiem, pole otoczy samochód?

Searl: Tak, otoczy i wtedy będzie można podnieść samochód. Samochód utraci swój ciężar. Nie wolno go podnosić z ludźmi, ponieważ mogliby oni ucierpieć nie mając kombinezonów ciśnieniowych ani aparatów tlenowych.

Thomas: Rozumiem. Myślałem, że pole będzie wszystko odpychać.

Searl: Nie. Odpycha tylko wówczas, gdy coś porusza się w jego kierunku. Jeśli znajdzie się nad jego wierzchołkiem, nie zostanie odepchnięte, ponieważ posiada masę zapobiegającą odepchnięciu. Kiedy jednak trafi w próżnię, zostanie zassane. Z kolei jeśli coś nadlatuje ku tobie jak rakieta, zostanie zepchnięte z kursu. Będzie powoli zmieniać kierunek, a kiedy dosięgnie skraju pola, skręci pod kątem 45 stopni.

Thomas: Och, to doskonała cecha!

Searl: Tak, obiekt skręca i obiera zupełnie inny kierunek. Jeśli pędzi się przez kosmos w statku kosmicznym, a z naprzeciwka nadlatuje wielka bryła skalna, statek musi obliczyć, który z obiektów posiada większą energię kinetyczną – czy zbliżająca się skała, czy statek. Jeśli skała, wówczas statek musi usunąć się w bok. Jeżeli jednak jego energia przewyższa energię skały, wówczas to ona zmieni swój kurs, zostanie odepchnięta.

Thomas: A zatem, tak czy inaczej, nie dojdzie do zderzenia. To dobrze!

Searl: Rozpędzaliśmy model w kierunku mojego domu, aby wykazać, że nie może on uderzyć w budynek. Gdy tylko podlatywał bliżej, pole odpychało go z powrotem.

 

 

Searl (z prawej) podczas omawiania szczegółów konstrukcyjnych budowanego w tle modelu Generatora Efektu Searla.

 

 

Thomas: Czy pański pojazd odbył kiedykolwiek lot załogowy?

Searl: Nie, ani razu. Z powodu wytwarzanej przez tę maszynę próżni trzeba by było wyposażyć ludzi w systemy podtrzymujące życie, które są niestety niezwykle drogie. Przed startem sterowanego radiem P-11 straciłem sześć maszyn.

Thomas: Czy to prawda, że maszyny 21 i 22 przebywały na orbicie przez dwa lata?

Searl: O tak! Większość pojazdów była tam przez 10 lat, zanim się ich pozbyliśmy.

Thomas: Miał więc pan tam w górze kilka swoich maszyn przez 10 lat?

Searl: Tak. Kiedy już wykonały to, czego od nich oczekiwaliśmy, nie mogliśmy wykorzystać ich do niczego więcej, jeśli nie chcieliśmy ujawnić ich istnienia. A tego nie mogliśmy zrobić przed uzyskaniem dostatecznej ilości danych pozwalających na umieszczenie w jednym z nich człowieka. Wie pan, media pełne są technologicznych ignorantów, którzy nie są w stanie pojąć, dlaczego nie można zorganizować dla nich lotu załogowego. Jeśli nie jesteś w stanie wsadzić ich na pokład, mogą zrobić ci złą reklamę i napuścić na ciebie rząd.

Thomas: Myślałem, że pańskie pojazdy przebywały w kosmosie najwyżej dwa lata.

Searl: Ależ nie! Można powiedzieć, że większość pojazdów zaprojektowano tak, aby latały przez co najmniej 10 lat. Te dwa, o których mówimy, przebywały w kosmosie przez dwa lata i były w głównej mierze przeznaczone do testowania nowego materiału powłoki sporządzonego na bazie nylonu, który przekształcił się w strychninę. Musieliśmy więc zaprzestać stosowania popularnych w tamtych czasach włókien szklanych.

Thomas: Rozumiem, że chodzi tu o pojazdy 21 i 22. Reszta pozostawała w kosmosie przez dłuższy czas?

Searl: Cała pozostała czterdziestka. Tylko dwa z nich miały problemy związane z wytwarzaniem strychniny i dlatego wytrzymały tylko dwa lata. Z łatwością możemy przekonać się, co robiła reszta. Wykonaliśmy wiele fotografii. Robiliśmy zdjęcia tu i tam, dosłownie wszędzie! Potem sprowadziliśmy te pojazdy z powrotem, dzięki czemu mieliśmy też do dyspozycji taśmy filmowe.

Thomas: Czy robiliście zdjęcia z orbity, czy też...

Searl: Tak, z orbity. Dowiedziałem się z nich o Australii znacznie więcej niż z przeczytanych książek! Kiedy napisałem do kolegi z Australii, który utrzymywał, że wie dużo o tym kontynencie, i podałem mu nieco danych, był mocno zaskoczony!

Script logo
Do góry