Albert Einstein – plagiator

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 34 (2/2004)
Tytuł oryginalny: „Albert Einstein Plagiarist of the Century”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 11, nr 1

Richard Moody jr

 

Orędownicy Einsteina działali i działają w sposób zniekształcający prawdę historyczną. Okrzyczany przez magazyn Time „Człowiekiem Stulecia” Albert Einstein (1879–1955) opublikował w roku 1905 długi traktat na temat szczególnej teorii względności (jej rzeczywisty tytuł brzmiał „O Elektrodynamice Ciał w Ruchu”) nie podając żadnych odsyłaczy. Wiele przedstawionych w nim poglądów było znanych Lorentzowi (chociażby transformacja Lorentza) i Poincaré’owi, zanim jeszcze Einstein napisał swój słynny traktat.

Charakterystyczne dla Einsteina było to, że nie odkrywał teorii, ale po prostu je zawłaszczał. Wybrał z istniejącego zasobu wiedzy to, co mu się najbardziej podobało, a następnie wplótł do opowieści będącej jego wkładem w teorię względności. Wszystko to odbyło się przy pełnej wiedzy i zgodzie ludzi z jego środowiska i czasów, takich jak na przykład jego wydawcy z Annalen der Physik (Annały fizyki).

Najbardziej charakterystycznym równaniem wszystkich czasów jest słynne E = mc2. Zwyczajowo jest ono przypisywane wyłącznie Albertowi Einsteinowi (1905), jednak konwersja materii w energię i energii w materię była znana już Isaacowi Newtonowi („Ciała stałe i światło są nawzajem wymienne...”; 1704). To równanie można też przypisać S. Tolverowi Prestonowi (1875), Julesowi Poincaré’owi (1900; według Browna, 1967) i Olintowi De Pretto (1904) – wszyscy przed Einsteinem. Ponieważ Einstein nigdy poprawnie nie wyprowadził równania E = mc2 (Ives, 1952), wydaje się, że nie ma niczego, co by łączyło je z czymkolwiek będącym autorstwa Einsteina.

Selektywna prezentacja danych z zaćmienia Słońca w roku 1919 dokonana przez Arthura Eddingtona, która miała rzekomo stanowić dowód słuszności ogólnej teorii względności „Einsteina”, jest z pewnością jedną z największych naukowych mistyfikacji XX wieku. Eddington był znacznie bardziej zainteresowany pasowaniem Einsteina na króla wszechnauk, niż chęcią sprawdzenia jego teorii.

Społeczność fizyków, przypuszczalnie bezwiednie, zaangażowała się w pewien rodzaj oszustwa i cichego spisku, przyjmując postawę biernych gapiów przyglądających się owej hiperinflacji danych i wzrostu reputacji Einsteina. To milczenie było z korzyścią dla wszystkich jego popleczników.

 

 

Albert Einstein (1879–1955)

 

 

WPROWADZENIE

Nauka ma ze względu na swoją naturę charakter zaściankowy. Chemicy czytają i piszą w zasadzie tylko o chemii, biolodzy o biologii, zaś fizycy o fizyce. I wszyscy konkurują zazwyczaj o tego samego dolara na badania (oczywiście w szerokim tego słowa znaczeniu). To oznacza, że chcąc uzyskać dla siebie więcej pieniędzy, mogą postępować nieuczciwie, aby przekonać sponsorów, że to ich dziedzina wiedzy jest ważniejsza od wszystkich innych. Jeśli sponsorzy dadzą się przekonać, może to oznaczać kłopoty dla innych gałęzi nauki. Jednym ze sposobów takiego postępowania jest stworzenie superbohatera, takiego jak na przykład Einstein.

Pozycja Einsteina jest produktem ubocznym działań środowiska fizyków, jego zwolenników i mediów. Każda z tych grup odnosi ogromne korzyści z wyniesienia Einsteina na ołtarze. Fizycy otrzymują miliardy dolarów na badania, zwolennicy Einsteina są przyzwoicie nagradzani, a korporacyjne media, takie jak magazyn Time, sprzedają miliony egzemplarzy swoich pism w wyniku umieszczenia na okładce wizerunku Einsteina jako „Człowieka Stulecia”. Kiedy wybuchnie skandal, środowisko fizyków, poplecznicy Einsteina i media będą starać się zbagatelizować niekorzystne wiadomości i nadać im pozytywny wydźwięk. Ich niecne praktyki zostaną jednak obnażone, kiedy praca Einsteina „O Elektrodynamice Ciał w Ruchu” zostanie oceniona, tak jak na to zasługuje – jako doskonały plagiat XX wieku.

 

SZCZEGÓLNA TEORIA WZGLĘDNOŚCI

Jules Henri Poincaré (1854–1912) był wielkim naukowcem, który wniósł duży wkład do szczególnej teorii względności. Internetowa Encyklopedia Filozofii podaje, że Poincaré:

(1) „nakreślił wstępną wersję szczególnej teorii względności”;

(2) „stwierdził, że światło ma prędkość skończoną” (w pracy opublikowanej w roku 1904 w 28 numerze Bull. of Sci. Math. Poincaré podkreśla: „...cała nowa mechanika, kiedy wzrost bezwładności przy prędkości światła stanie się granicą, której nie będzie można przekroczyć”);

(3) sugerował, że „masa zależy od prędkości”;

(4) „sformułował zasadę względności, zgodnie z którą żaden mechaniczny lub elektromagnetyczny eksperyment nie jest w stanie odróżnić stanu spoczynku od stanu ruchu jednostajnego”;

(5) „wyprowadził transformację Lorentza”.

Jest sprawą oczywistą, że był głęboko zaangażowany w szczególną teorię względności. Nawet Keswani (1965) był zmuszony oświadczyć: „Już w roku 1895 innowator Poincaré przypuszczał, że jest niemożliwe określenie absolutnego ruchu” i że „w roku 1900 przedstawił on zasadę względności ruchu, którą nazwał później w swojej opublikowanej w roku 1902 książce La Science et l’Hypothèse (Nauka i Hipoteza) «prawem względności» i «zasadą względności »”. Einstein nie potwierdził istnienia którejkolwiek z tych wcześniejszych prac teoretycznych, kiedy w roku 1905 pisał swój pozbawiony odsyłaczy traktat.

Poza zarysem wstępnej wersji teorii względności Poincaré dostarczył najistotniejszą część całego konceptu – sposób traktowania czasu lokalnego. Od niego również pochodzi pomysł synchronizacji zegarów, który jest kluczowy dla szczególnej teorii względności.

Charles Nordman czuł się zobowiązany do napisania: „Okaże się, że większość rzeczy przypisywanych obecnie Einsteinowi opracował w rzeczywistości Poincaré” oraz że „...według relatywistów pomiarowe pręty są tym, co tworzy przestrzeń, zaś zegary tym, co tworzy czas. Wszystko to było znane Poincaré’owi i innym na długo przed Einsteinem i przypisywanie ich odkrycia temu ostatniemu jest niesprawiedliwością”.

Script logo
Do góry