Od pamięci wody do biologii numerycznej

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 8 (6/1999)
Tytuł oryginalny: „From Water Memory to Digital Biology”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 6, nr 5

Dr Jacques Benveniste

 

Naszym głównym celem jest znalezienie jasnej i wyczerpującej odpowiedzi na kontrowersje dotyczące naszych obserwacji zjawiska zwanego „pamięcią wody”, które oznacza, że:

• woda jest zdolna do przenoszenia molekularnej informacji (przekaz biologiczny),

• jest możliwe transmitowanie i wzmacnianie tej informacji w sposób podobny do tego, jaki ma miejsce w przypadku dźwięków i muzyki.

Uważamy, że waga tego zjawiska jest tego rodzaju, że nieprzedstawienie najnowszych, prawdopodobnych rozwiązań byłoby brakiem odpowiedzialności.

 

Historia badań dotyczących biologii numerycznej

Ojcem tej nauki jest doktor medycyny, były pracownik zespołu paryskich szpitali, dyrektor ds. badań Francuskiego Państwowego Instytutu Badań Medycznych oraz światowej sławy specjalista w dziedzinie mechanizmów alergii i stanów zapalnych, Jacques Benveniste, który wyróżnił się w roku 1971 odkryciem PAF1 – mediatora związanego z takimi zjawiskami patologicznymi, jak na przykład astma.

W roku 1984 w czasie prac nad systemami uczulającymi (alergicznymi) natknął się przypadkowo na tak zwane „zjawisko wysokiego rozcieńczenia”, które wzbudziło zainteresowanie mediów i zostało nazwane przez nie „pamięcią wody”.

To zjawisko dotyczy rozcieńczania substancji w wodzie do punktu, w którym roztwór zawiera jedynie molekuły wody. Podczas badań systemów uczulających okazało się jednak, że roztwór o tak wysokim stopniu rozcieńczenia inicjował reakcje, tak jakby znajdujące się w nim początkowo molekuły wciąż w nim były. Inaczej mówiąc, woda zachowała ślad molekuł obecnych w niej na początku rozcieńczania.

Reakcja międzynarodowego środowiska naukowego była w pełni adekwatna do wagi tego odkrycia – niedowierzanie, a nawet plotki o oszustwie. Niezależne badania przeprowadzone przez innych ekspertów doprowadziły jednak do jednoznacznego wniosku, że to zjawisko rzeczywiście istnieje i w żadnym przypadku nie jest oszustwem.

Z naukowego punktu widzenia możemy przejść nad tym do porządku dziennego, bowiem z historii nauki wiemy, że im bardziej jakieś odkrycie stoi w sprzeczności z intuicją i zdrowym rozsądkiem, tym oporniej i dłużej trwa proces jego akceptacji.

Począwszy od pierwszych doświadczeń z wysokim rozcieńczeniem przeprowadzonych w roku 1984 do chwili obecnej wykonano tysiące tego typu eksperymentów, które znacznie wzbogaciły naszą wstępną wiedzę na ten temat. Jak dotąd nie stwierdzono żadnego błędu w tych eksperymentach ani też żaden eksperyment nie dowiódł błędności wysuniętej hipotezy.

Co więcej, okazało się, że wyniki tych eksperymentów stoją w zgodzie z obecnie obowiązującymi teoriami biologicznymi i mogą być do nich włączone jako ich rozszerzenie.

Możliwość, że prowadzone przez nas przez ostatnie piętnaście lat badania były jednym wielkim błędem, coraz bardziej maleje i jesteśmy coraz bardziej przekonani, że udało się nam odkryć istotne dla biologii i życia zjawisko.

Celem DigiBio2 jest zachowanie przodującej roli w zakresie naukowych i przemysłowych odkryć, które wyłonią się z prowadzonych w tej dziedzinie badań.

 

Wyjaśnienie istoty biologii numerycznej

Wyjaśnienie, czym jest biologia numeryczna, jest niemożliwe bez wyjaśnienia jej fundamentalnej zasady. Celem tego artykułu nie jest cytowanie wyników kolejnych eksperymentów, ale raczej wyjaśnienie laikom w możliwie najprostszy sposób, na czym polega to radykalnie nowe podejście do biologii. Mam nadzieję, że będzie to z pożytkiem dla wszystkich, zarówno naukowców, jak i tych, którzy nie siedzą w tych sprawach. Czy można uwierzyć w to, że pewna szczególna aktywność biologicznie czynnych molekuł (np. histaminy, kofeiny, nikotyny czy adrenaliny), nie mówiąc już o immunologicznej sygnaturze wirusa lub bakterii, da się zapisać i przedstawić w formie numerycznej przy zastosowaniu komputerowej karty dźwiękowej niczym zwykły dźwięk? Proszę wyobrazić sobie zakłopotanie Archimedesa, któremu pokazano by telefon i powiedziano, że za jego pomocą będą mogli go usłyszeć ludzie mieszkający po drugiej stronie naszego globu, nie wytłumaczywszy mu wcześniej natury fal dźwiękowych i sposobu ich zamiany na impulsy elektromagnetyczne.

Życie zależy od sygnałów, które wymieniają między sobą molekuły. Jeśli na przykład ktoś się rozzłości, adrenalina „mówi” swojemu receptorowi, i tylko jemu, aby spowodował szybsze bicie serca, skurczył powierzchniowe naczynia krwionośne etc.

W biologii określenie „sygnał molekularny” jest używane bardzo często, ale kiedy zapytamy nawet najwybitniejszego biologa, jaki jest jego sens fizyczny, spojrzy na nas z szeroko otwartymi oczami zdając się nie rozumieć pytania. W rzeczy samej biolodzy przyrządzili rygorystyczną fizykę kartezjańską na swój własny sposób – bardzo odbiegający od realiów współczesnej fizyki – i w rezultacie prosty kontakt (chodzi o kartezjańskie prawa zderzenia ciał szybko obalone przez Huygensa) między dwoma zderzającymi się ciałami wytwarza według nich energię, czyli zachodzi między nimi wymiana informacji. Przez wiele lat wierzyłem i recytowałem ten katechizm nie zdając sobie sprawy z jego absurdalności, podobnie jak ludzkość nie zdawała sobie sprawy z absurdalności wiary w to, że Słońce krąży wokół Ziemi.

Kiedy przyjrzymy się faktom, prawda okazuje się bardzo prosta i do jej odkrycia nie potrzeba żadnej „zapaści świata fizyki bądź chemii”. Od dziesiątków lat wiemy, że molekuły drgają. Każdy atom molekuły i każde wewnątrzmolekularne wiązanie – pomost łączący atomy – emituje zespół określonych częstotliwości. Te szczególne częstotliwości prostych lub złożonych molekuł można dzięki radioteleskopom wykrywać nawet z odległości miliardów lat świetlnych.

Biofizycy uważają te częstotliwości za istotną cechę materii, natomiast według biologów fale elektromagnetyczne nie odgrywają jakiejkolwiek roli w funkcjach molekularnych. Określeń „częstotliwość” lub „sygnał” (w ich fizycznym sensie) próżno by szukać w biologicznych opracowaniach na temat molekularnych oddziaływań, nie mówiąc już o takich terminach, jak elektromagnetyzm, którego zastosowanie byłoby – przynajmniej we Francji – wystarczającym powodem do ekskomuniki każdego stosującego je biologa przez naukową inkwizycję.

Żałuję, że podobnie jak Archimedesowi nie strzeliła mi do głowy w wannie genialna myśl:

— Eureka, drgania molekuł nie istnieją same dla siebie, lecz są narzędziem wymiany umożliwiającym cząsteczkom przesyłanie instrukcji do następnej w kolejności molekuły znajdującej się w ciągu zdarzeń, które rządzą funkcjami biologicznymi i prawdopodobnie w dużym stopniu również chemicznymi.

Niestety, tak się nie stało. Podążałem ścieżką wiodącą przez eksperymenty.

Script logo
Do góry