Entomolog odkrywa antygrawitację

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 42 (4/2005)

Wiktor Stiepanowicz Grebiennikow

część 3

część 1  część 2

Z NOTESTU PRZYRODNIKA EKSPERYMENTATORA

Sztuczne plastry. Piętnaście sztuk sklepowych wytłaczanek z masy papierowej na trzydzieści kurzych jaj każda. Zwiążcie lub sklejcie je tak, żeby występy każdej warstwy opierały się o siebie, a nie wchodziły we wgłębienia sąsiedniej warstwy. Otrzymacie olbrzymie „komórki”, podobne do wielowarstwowych plastrów „niezwykle dużych papierowych os”. Cały zestaw (można go zasłonić dowolnym pokrowcem lub futerałem) ustawcie tak, żeby jego dolny „plaster” znajdował się w odległości od jednego do dwóch centymetrów nad głową człowieka siedzącego na krześle – czas ekspozycji od 10 do 15 minut. Wytworzoną przez taki zestaw „nienaturalną”, niespotykaną zmianę formy przestrzeni można także odczuć dłonią. Przeprowadźcie próby kiełkowania nasion roślin, rozwoju mikroorganizmów i owadów w porównaniu z partiami kontrolnymi organizmów rozwijających się dokładnie w takich samych warunkach, ale nie pod „makroplastrami”, lecz w odległości około dwóch metrów od nich. Powtórzcie każdą parę doświadczeń kilka razy.

 

 

 

 

„Żelazne plastry”. W taki sam sposób zbadajcie oddziaływanie zwykłych kuchennych tarek, złożonych w stertę zadziorami do dołu – tarki z drobnymi otworkami na dole, a z większymi na górze.

Papierowe emitery EPS (efektu porowatych struktur). Sześć arkuszy papieru listowego rozetnijcie wzdłuż na dwie połowy i złóżcie w harmonijkę po 10 żeberek i 20 płaszczyzn każda. Ściśnijcie harmonijki tak, aby tworzyły kwadraty i przyklejcie je jeden do drugiego, obracając je w stosunku do siebie o 30 stopni zgodnie z  ruchem wskazówek zegara. Sklejcie z papieru, najlepiej ciemnego (żeby nie odbijał ciepła), wielowarstwowy kwiat w kształcie stożka z kilkudziesięcioma „płatkami”, maksymalnie je roztrzepując. Poddajcie emitery próbie za pomocą dłoni od strony „kielicha kwiatu” oraz pod zawieszoną harmonijką. Ustawcie je nad głową osoby siedzącej, odnotowując jej wrażenia i samopoczucie.

 

 

 

 

 

 

 

 

Styropian. Przyzwyczailiśmy się, że ten znakomity termoizolator nawet w pewnej odległości „odbija” ciepło dłoni. Przesłońcie go jednak czarnym papierem, kartonem, blachą, a okaże się, że efekt będzie taki jak poprzednio. To pracują niezliczone pęcherzyki komórek styropianu, promieniując falami EPS.

Poliuretan. Wiadomo, że człowiek, który przyzwyczaił się do spania, powiedzmy, na materacu z watoliny, pierwszą noc na materacu z pianki poliuretanowej śpi niezbyt dobrze, a bywa, że wcale nie może zasnąć – jest to typowy przejaw EPS. Z czasem organizm adaptuje się (przyzwyczaja) do nowego posłania...

„Grzybowy EPS”. Pewien myśliwy poinformował mnie, że zimą w lesie „ogrzewa” zmarznięte dłonie pod hubami. Przypomnijmy, że dolna, pozioma część owocni tego żyjącego na drzewach grzyba jest przeszyta ogromną ilością drobniuteńkich rureczek na podobieństwo plastrów, przez które latem wysypują się spory. Myśliwy odbierał więc nie wrażenie ciepła, lecz typowy EPS.

Wirujące „plastry”. Wytoczcie drewniany bączek i nawierćcie w  nim na wylot kilka otworków o  średnicy ołówka lub większej. Ich EPS znacznie wzmacnia się przy wirowaniu bączka, co łatwo jest wyczuwalne dłonią. Prawdopodobnie dlatego, że tym sposobem liczba otworków w pewnym sensie „pomnaża się” w przestrzeni.

 

 

Script logo
Do góry