Chemiczne smugi – czyżby tajna kontrola klimatu?

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 21 (1/2002)
Tytuł oryginalny: „Chemtrails: Covert Climate Control?”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 8, nr 6

William Thomas

 

Było już prawie południe, kiedy S.T. Brendt, nocna reporterka radia WMWV, obudziła się i weszła do kuchni swojego wiejskiego domu w Parsonsfield w stanie Maine. Kiedy nalewała sobie pierwszą filiżankę kawy, nie przypuszczała, że jej życie ulegnie za chwilę drastycznej zmianie.

Jej przyjaciel, Lou Aubuchont, był już na nogach i zastanawiał się nad tym, co widział pół godziny wcześniej na niebie. Tłuste, obłe smugi zataczające łuk nad horyzontem wyraźnie różniły się od smug kondensacyjnych, jakie widział w życiu, nawet podczas służby w marynarce wojennej.

Zwykłe smugi kondensacyjne, jakie dotąd widział, podobnie jak oddech w mroźnym powietrzu stają się widoczne, kiedy para wodna zawarta w gorących gazach spalinowych samolotu błyskawicznie zamarza w zimnym powietrzu na dużej wysokości, tworząc pasmo kryształków lodu. Te cienkie jak ołówek smugi ładnie wyglądają, lecz są ulotne, ponieważ lód sublimuje niemal tak szybko, jak szybo gazy spalinowe ochładzają się do temperatury powietrza.

Jednakże pod koniec roku 1997 Aubuchont zaczął obserwować znacznie gęstsze smugi, które rozciągały się od horyzontu do horyzontu. Te białe wstęgi widniały na niebie jeszcze długo po tym, jak samoloty, które je pozostawiły, zniknęły z pola widzenia. Były poprzetykane jeszcze grubszymi smugami, które pozostawiły nie oznakowane białe lub srebrzyste odrzutowce sił powietrznych.

Tamtego dnia, 12 marca 2001 roku, Lou nie wspomniał o tym, co widział, pijącej kawę S.T. W pewnym momencie S.T. wyjrzała przez okno. Słoneczna pogoda zapowiadała kolejny wspaniały, bezchmurny dzień.

Jednakże tak nie było. Jej wzrok zatrzymał się na kilku kredowobiałych smugach przekreślających krystalicznie czyste niebo.

— To smugi kondensacyjne czy chemiczne? — zapytała żartem.

Lou wstał i wyjrzał. Cóż to za chmury, które ciągną się równolegle do siebie i to wzdłuż prostych linii? – pomyślał. To jest zbyt regularne, aby mogło być naturalne. Kiedy mówił, że nie jest pewny, S.T. przestała się uśmiechać i wyszła na zewnątrz.

Patrząc na południowy wschód, nad West Pond dostrzegła pierwszy odrzutowiec. Drugi, pozostawiający za sobą białą pofalowaną smugę, widoczny był na północy. Wyglądało na to, że oba samoloty leciały na wysokości ponad 30‍ 000 stóp (9000 m). Kierując wzrok na zachód dostrzegła dwie kolejne smugi ciągnące się nad horyzontem. Zawołała Lou i w ciągu 45 minut naliczyli razem 30 odrzutowców.

Coś jest nie w porządku – pomyślała S.T. – Tu nie ma tak intensywnego ruchu powietrznego. W czasie gdy Lou kontynuował liczenie, weszła do domu i zaczęła obdzwaniać lotniska. Jeden z urzędników, do którego się dodzwoniła, kierownik kontroli ruchu powietrznego, był ostrożny w słowach, ale życzliwy. Miał krewnych w West Pond. Powiedział S.T., że to, co zaobserwowała, było „niezwykłe”. Jego radary pokazały w ciągu tych samych 45 minut dziewięć cywilnych odrzutowców.1 Z miejsca, w którym była, mogła jego zdaniem dostrzec tylko jeden z nich.

A pozostałe dwadzieścia dziewięć? Przedstawiciel FAA2, z którym rozmawiała, poinformował ją nieoficjalnie, że otrzymał polecenie od swoich zwierzchników, aby zmienić kurs kilku samolotów pasażerskich lecących do Europy z powodu odbywających się w tym rejonie „ćwiczeń wojskowych”.

— Oczywiście, nie poinformowali mnie o żadnych szczegółach, a ja nie pytałem — wyjaśnił. — Ja tylko wykonywałem swoje obowiązki.

Podekscytowani i zaintrygowani tą informacją, S.T. i Lou wsiedli do samochodu i pojechali drogą nr 160. Gdziekolwiek by nie spoglądali, widzieli pięć lub sześć odrzutowców lecących na wysokości ponad 30‍ 000 stóp (9000 m). Przez dwanaście lat, jakie przeżyli w cichym, wiejskim stanie Maine, nigdy nie byli świadkami tak dużej aktywności w powietrzu.

Aubuchont, były kurier wywiadu marynarki wojennej, brał nieraz udział w ćwiczeniach wojskowych prowadzonych na szeroką skalę, ale, jak powiedział S.T., nigdy jeszcze nie widział czegoś tak zmasowanego.

— To wyglądało jak inwazja — powiedział później.

Inny świadek o mało co nie zjechał z drogi, kiedy pochylał się nad kierownicą, usiłując śledzić to, co się dzieje na niebie. Kiedy go mijali, pozdrowił ich skinieniem głowy.

Smugi ciągnęły się jedna za drugą, jak okiem sięgnąć. W oczy szczególnie rzucały się dwie ogromne szachownice utworzone ze skrzyżowanych smug. Zamiast ulatniać się jak normalne smugi kondensacyjne, te białe wstęgi coraz bardziej puchły, aż w końcu zaczęły się ze sobą łączyć. Dla patrzącego pod słońce Aubuchonta wyglądały jak „mieszanina oleju i wody”, która rozszczepiała światło niczym pryzmat. Nie mógł tego porównać do tęczy, albowiem tęcze nie są złowieszcze.

Gdy Lou i S.T. zakończyli objazd, odrzutowce nadal dotrzymywały im towarzystwa, kreśląc na niebie kolejne linie, a nawet koła przypominające papierosowe dymki. Nawet mieszkając w pobliżu lotnisk Kennedy’ego, LaGuardia i Newark3, Aubuchont nigdy nie widział tylu ogromnych odrzutowców wykonujących identyczne manewry na niebie. Około czwartej, kiedy wrócili do Parsonsfield, smugi zaczynały się łączyć, tworząc szarawe zamglenie.

Wkrótce zadzwonił Richard Dean, zastępca kierownika sekcji wiadomości radia WMWV. Powiedział, że po otrzymaniu informacji od S.T. wyszedł na zewnątrz razem z resztą personelu i wspólnie naliczyli na wolnym normalnie od aktywności lotniczej niebie 370 smug.

S.T. ponownie zadzwoniła do wspomnianego wcześniej urzędnika FAA. Stwierdził, że nigdy nie słyszał o chemicznych smugach. W czasie pierwszej bezpośredniej rozmowy twarzą w twarz, palący jak lokomotywa kontroler ruchu powietrznego, odpowiedzialny za rejon północno-wschodniego wybrzeża potwierdził swoje wcześniejsze oświadczenie, które zostało nagrane na taśmę. Dodał ponadto, że podobna aktywność wojskowa odbywała się również w innych rejonach. Na swoich ekranach widział tankowce powietrzne lecące na północ do kanadyjskiej przestrzeni powietrznej.

Nasz informator „Deep Sky” odpowiedział w radiu WMWV w warunkach całkowitej anonimowości na serię pytań typu „tak/nie”. Osobiście pomogłem S.T. przygotować je, kiedy zwróciła się z tym do mnie.

Po blisko trzech latach od tego zdarzenia mogłem potwierdzić niezwykle wysokie stężenie pyłu aluminiowego wykryte w próbkach deszczowej wody pobranych z opadu, jaki spadł na ziemię przechodząc przez gęste smugi rozsnute nad Espanolą w kanadyjskiej prowincji Ontario wiosną 1998 roku.

Badania laboratoryjne w Espanoli zostały przeprowadzone po tym, jak mieszkańcy zaczęli składać skargi do Ministerstwa Ochrony Środowiska prowincji Ontario. Ciężkie bóle głowy, chroniczne bóle stawów, zawroty głowy, nagłe przemęczenie, ostre ataki astmy i bezgorączkowe „grypopodobne” objawy na obszarze ponad 50 mil kwadratowych (128 km2) wystąpiły w tym samym czasie, kiedy samoloty, które zostały zidentyfikowane na podstawie zdjęć jako tankowce powietrzne Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych (United States Air Force), dokonywały swoich „oprysków”.

Script logo
Do góry