Biały proszek złota

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 27 (1/2003)

David Hudson

część 3

część 1  część 2  część 4

Zamieszczony poniżej tekst jest zapisem odczytu wygłoszonego przez Davida Hudsona drugiego dnia sesji zorganizowanej w sprawie odkrytego przezeń białego proszku złota w Dallas w Teksasie 11 lutego 1995 roku.

Ryszard Z. Fiejtek

 

Zapewne zadają sobie państwo pytanie, dlaczego nigdy nie mówiono o tym w radiu i telewizji ani nie pisano o tym w prasie. Jest tak dlatego, ponieważ unikam nagłaśniania tej sprawy. Proszono mnie o wygłoszenie prelekcji na temat nadprzewodnictwa w NASA, lecz odmówiłem. Często też zapraszano mnie do wystąpienia przed mikrofonami różnych stacji radiowych i im również odmówiłem. Powodem jest to, że nie wszyscy ludzie do tego dorośli.

Tak, niestety, jest. Jeśli chodzi o państwo, którzy zadali sobie trud, aby tu przyjść, sądzę, że około 90–95 procent pojmuje, o co w tym wszystkim chodzi, lecz większość ludzi, jakich można spotkać na ulicy, w ogóle by tego nie zrozumiała. To, o czym tu mówimy, byłoby dla nich równie niejasne, jak czyjaś wypowiedź w obcym, nie znanym im języku. Moglibyśmy usłyszeć: „Och, o czym oni mówią. Coś tu jest nie tak”. Poza tym chodzi też o swego rodzaju zabezpieczenie. Mogę powiedzieć tylko tyle, że to, że tak postępuję, ma swoje konkretne uzasadnienie. Tak więc proszę wszystkich, którzy to nagrywają, aby nie powielali i nie rozpowszechniali tych taśm, zgoda?

Po tym krótkim wstępie wróćmy do alchemii. Kiedy zainteresowałem się alchemią, jako że biały proszek złota jest podobno substancją alchemiczną, zacząłem czytać i jedną z rzeczy, na które z miejsca się natknąłem, było kapłaństwo Melchizedeka7 i związany z jego kapłaństwem biały proszek złota. Udałem się więc do rabina Plotkina z synagogi Beth Israel w Phoenix w Arizonie, który uchodzi za jednego z najbardziej wykształconych, i zapytałem go: „Rabinie, czy wiesz coś na temat białego proszku złota?”, a on to: „Ależ oczywiście, panie Hudson, ale, o ile mi wiadomo, nikt od momentu zniszczenia pierwszej świątyni nie wie, jak go zrobić. Biały proszek złota jest magią. Można go używać do uprawiania białej lub czarnej magii”.

Znaczenie tego oświadczenia można zrozumieć dopiero po poznaniu, czym jest naprawdę biały proszek złota. Tak więc, kiedy zacząłem dalsze poszukiwania, odkryłem, poznałem jego historię, dowiedziałem się, że był związany ze starożytnymi mieszkańcami doliny Tygrysu i Eufratu, którzy utrzymywali, że tę wiedzę otrzymali od bogów. W literaturze jest on zawsze przedstawiany w postaci kamienia w kształcie trójkąta, którego wysokość jest mniej więcej dwa razy większa od podstawy. Coś w rodzaju wysmukłej piramidy. Zdaje się, że Zecharia Sitchin określa go jako „kamień athinder(?)”. Ich wszystkie święte teksty zawsze się od niego zaczynają. Co ciekawe, w staroegipskich tekstach zawsze mówiono o nim „Co to jest?”, zaś w papirusach, które znaleziono w grobowcu Pepiego II z okresu starego królestwa Egiptu8, czytamy: „Jam jest oczyszczony ze wszystkich niedoskonałości, co to jest, zstępuję jak złoty jastrząb Horusa, co to jest, przychodzę poprzez nieśmiertelnych, co to jest, pojawiam się przed tronem mego ojca, co to jest...” i tak dalej. Strona po stronie następuje opis wszystkich atrybutów, które zyskuje się po wstąpieniu i zawsze kończą się one pytaniem: „Co to jest?”

Napisano to między XXIX a XXVIII9 wiekiem przed naszą erą, stale zadając pytanie: „Co to jest?”. W słowniku znalazłem, że hebrajskie słowo oznaczające „Co to jest?” brzmi Ma-Na. Manna znaczy dokładnie to samo: „Co to jest?” Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, kim byli Hebrajczycy, że przez wiele pokoleń żyli w Egipcie, że byli to artyści, metalurdzy, rzemieślnicy, którzy odchodząc z Egiptu zabrali ze sobą nabytą tam wiedzę... Z literatury tematu, zwłaszcza z Ages in Chaos (Wieki chaosu) Velikovskiego dowiedzieć się możemy, że kiedy Egipcjanie... kiedy Hebrajczycy opuścili Egipt i Egipcjanie ruszyli w pościg za nimi... Otóż, znaleziono w Egipcie zapiski mówiące, że faraon i jego armia zatonęli w wodnym wirze. Było to pod koniec starego królestwa Egiptu.

Jak zapewne państwo pamiętają, w Biblii jest mowa o tym, że Hebrajczycy natknęli się w czasie ucieczki z Egiptu na półwyspie Synaj na wojownicze plemię Amalekitów, no i oni... to znaczy Mojżesz chciał z nimi walczyć, ale lud sprzeciwił się, mówiąc: „to wojownicze plemię, są ich setki tysięcy, nie chcemy z nimi walczyć”. No i zrezygnowali z walki z nimi. Velikovski odkrył, że w tym samym czasie co w Egipcie plagi wystąpiły również w dolinie Tygrysu i Eufratu. W rezultacie dominujące tam plemię Amalekitów opuściło dolinę tych rzek w tym samym czasie, w którym Hebrajczycy opuścili Egipt. Oba ludy dosłownie minęły się na półwyspie Synaj, przy czym Amalekici wędrowali na zachód a Hebrajczycy na wschód. Amalekici przybyli do Egiptu, gdzie nie było ani armii, ani faraona, i wymordowali wszystkich. Pozostawili jedynie trochę ludzi z najniższej kasty, których traktowali jak niewolników – resztę wyrżnęli w pień. Zniszczyli świątynie, zmietli z powierzchni wszelkie ślady wyższej kultury starego królestwa. Kiedy zdali sobie sprawę z tego, co zrobili, było już za późno – cała wiedza przepadła. Jedynymi, którzy jeszcze pozostali przy życiu i posiadali dawną wiedzę, byli Hebrajczycy, ale oni byli już daleko na półwyspie Synaj.

Po osiedleniu się w starożytnym Egipcie Amalekici zaczęli praktykować ceremonię otwarcia ust10 i mumifikować swoich przywódców w nadziei, że uda się przywrócić dawną wiedzę, jednak nic z tego nie wyszło.

Czy wiedzą państwo, że jeśli przyjrzymy się historii odkryć z okresu starego królestwa Egiptu, to okaże się, że nigdy nie udało się znaleźć ciała faraona lub wyższego kapłana z tego okresu historii Egiptu? Nigdy.

Ich teksty mówią, że oni nigdy nie umarli, że wstąpili na schody do nieba. Kiedy czyta się o tym, czego dokonali i gdzie się udawali, to wszystko się zgadza – udawali się dokładnie w to samo miejsca, do którego udawali się ludzie z doliny Tygrysu i Eufratu, aby wstąpić na drogę do nieba. Była to wyspa o nazwie Bahrain położona niedaleko półwyspu Synaj. Na tej wyspie znajdowało się miasto o nazwie Kilmun lub Dilmun i proszę sobie wyobrazić, że to miasto odkopano. Okazało się, że ono istnieje i że jest to prawdopodobnie miejsce, w którym mieszają się ze sobą wody słodka i morska. Znaleziono tam uskok, w którym z dna oceanu wypływa słodka woda i miesza się z morską.

Wszystko to dotyczy czasów pierwszego śmiertelnego króla z doliny Tyrysu i Eufratu, Gilgamesza, i jego poszukiwań nieśmiertelności. Chodzi o czasy, kiedy powiedziano mu, że ma udać się do kraju zachodzącego lub wchodzącego słońca, w rzeczywistości chodziło o Arabię. Udał się więc w dół biegu Tygrysu i Eufratu, dotarł do oceanu i popłynął nim na tę wyspę. Była to wyspa, na której żył człowiek, który ocalał z potopu. Był to znany nam Noe, którego właśnie szukał. Człowiek ten żył 900–1000 lat i miał trójkę synów, którzy żyli ponad 900 lat, i posiadał tę wiedzę.

Wróćmy teraz jednak do Hebrajczyków, którzy opuścili Egipt. Wszyscy Egipcjanie, którzy posiadali tę wiedzę, zostali wyrżnięci w pień i nie było już nikogo, kto mógłby ją przywrócić. Natomiast Hebrajczycy wciąż ją posiadali i złotnik Bezaleel otrzymał od Mojżesza polecenie wykonania „Co to jest?”, manny lub „chleba boskiej obecności”, jak między innymi nazywano to w starym królestwie Egiptu, gdzie funkcjonowały jeszcze trzy inne nazwy: „złota łza z oka Horusa”, „to co wypływa z ust Stwórcy” i „nasienie Ojca Niebios”. Jeśli weźmiemy biały proszek złota i zmieszamy go z wodą, uzyskamy białą galaretowatą zawiesinę, która – mogę państwa zapewnić jako farmer – wygląda jak nasienie, którego używamy do zapładniania bydła i innych zwierząt. Tak, to dobre porównanie, jeśli chce się opisać komuś, jak to wygląda.

Script logo
Do góry